Kilka dni przed pamiętną i gigantyczną demonstracją w Warszawie pod hasłem „Obudź się Polsko!” ( 29 wrzesnia br) prof. Bogusław Wolniewicz zwrócił uwagę, że hiena to takie zwierzę, które uderza na zwierzęta słabsze, a czyni to w stadzie. Miał tu na myśli wytaczanie procesów ludziom krytykującym układ władzy, a lista jest tu długa: Wyszkowski, prof.Zybertowicz, ojciec Rydzyk, Kaczyński, Rymkiewicz, Macierewicz, prof.Jerzy Robert Nowak ( pozwany przez Niesiołowskiego!) czy wreszcie sam prof.Wolniewicz. A zatem ściga się przeciwników PO, natomiast toleruje się oszczerców Polski np. na łamach pisma Michnika.
Tam często produkują się antypolskie „hieny”. A stado takich hien to przecież układ, rzecz nasuwa się sama, profesor nie musiał więc dalej rozwijać tej myśli. Obecny układ nie jest atoli nowym wynalazkiem. W latach stalinizmu także działał układ, choć w pierwszej fazie dopiero walczący o zdobycie władzy. Miał on jednak ogromne wsparcie sowieckich służb i Armii Czerwonej, a także ( niestety!) miejscowych renegatów jak oddziały AL, UB czy ORMO. W tamtych latach Polaków ( tzn. polskich patriotów ) mordowano, katowano, więziono, a kto przeżył był deklasowany i obrabowany przez władzę „ludową”. Kariery w PRL-u należały wyłącznie do ludzi zaprzedanych reżimowi, właśnie do takich „hien układu”, które z upływem lat trochę się cywilizowały i – może dla ukojenia sumień – oferowały wszelkiego rodzaju pomoc obywatelom drugiej kategorii czyli bezpartyjnym. Z tamtych czasów przechował się ten satyryczny wierszyk:
W Poroninie na jedlinie Wiszą gacie po Leninie. Kto chce w Polsce awansować, Musi gacie pocałować!
Sytuacja w IIIRP niby odmienną jest, ale czy naprawdę ? Zamiast Bieruta mieliśmy Jaruzelskiego, który też przekręcił jak mu kazano zwrotnicę dziejów, na początku „odradzania” się Polski od 1989 r. W IIIRP obywateli morduje się tylko selektywnie, ale za to na progu przemian społeczeństwo zostało obrabowane przez ex-aparatczyków, którzy w jedną noc stali się kapitalistami, bo wiedzieli gdzie była kasa. Rabunek trwa zresztą nieustannie, bo Polacy są narodem, który pobiera nawet trzykrotnie mniejsze pensje niż obywatele krajów zachodnich, a ponadto płaci znacznie więcej za transakcje bankowe niż przewidują to normy światowe. A bracia Rosjanie biorą od nas o wiele więcej za gaz niż od swoich kumpli w Unii Europejskiej.
Skubią nas zatem ze wszystkich stron! I szantażują roszczeniami za winy popełnione przez III Rzeszę, przy czym trwa kampania kalumnii antypolskich, nierzadko na łamach „Gazety Wyborczej”, gdzie niedawno opublikowano piramidalną bzdurę o ...stu tysiącach Żydów niby zabitych przez Polaków (!) podczas niemieckiej okupacji. Haniebną rolę odegrał też oficjalnie polski MSZ promując antypolską książkę „Inferno of Choices” o szmalcownikach, zupełnie pomijając to, że kilkuset Polaków rozstrzelano za pomoc okazywaną Żydom.
Te bulwersujące fakty jakby potwierdzały diagnozy akademików, którzy sądzą, że wkroczyliśmy w fazę już post-demokracji lub – jak kto woli – mediokracji. Ten drugi termin jest może bardziej adekwatny, bliżej wskazuje na ów stan manipulacji w mediach poprzez żonglowanie nawet oczywistymi kłamstwami, bo stając się faktami medialnymi zaczynają działać na świadomość, a jak wiadomo kłamstwo powtarzane wielokrotnie w jakis sposób przenika jednak do umysłów, zmęczonych natarczywością informacji. Tą techniką posługuje się też premier Tusk, jego wielokrotnie powtarzane kłamstwa nabrały wielu obywateli, ale z pewnością nie posłów w Sejmie, bo uzyskane niedawno votum zaufania wynika jedynie z desperacji układu, który musiał ocalić swoje rządy oraz poselskie pensje do końca przewidzianej kadencji. Sarkastycznie nazwał je znany satyryk Jan Pietrzak w kapitalnym felietonie pt. „Votum zadufania”! Warto słuchać jego felietonów, są bowiem jak prawdziwe perełki dowcipnej ironii.
Układ władzy – ulegając wpływom obcych służb – realizuje też program lóż masońskich, które po rozpadzie imperium ZSRR uznały, że muszą zająć i zagospodarować powstałą próżnię, aby przypadkiem nie wypełnił jej Kościół katolicki. Dlatego obiektem ostrej ofensywy stały się filary tradycji jak rodzina, naród i właśnie kościół. Te trzy wspólnoty są przedmiotem gwałtownych ataków poprzez projekt związków gay’ów i lesbijek, połączony z prawem adopcji dzieci, poprzez wyszydzanie patriotyzmu czy zmasowana szarża na katolicyzm, a w niej naczelną rolę odgrywają oskarżenia o molestowanie seksualne dzieci, zbyt często sięgające w tak odległą przeszłość, iż nieraz oskarżenia te uzyskano chyba na podstawie jakichś „argumentów” pieniężnych, wyasygnowanych przez wrogów Kościoła.
Ofensywa ta trwa na całym świecie, natomiast w IIIRP układ jeszcze stara się używać pewnych biskupów dla swojej polityki jak widać to w działaniach i wypowiedziach Michalika czy Nycza. Słowa tego ostatniego doczekały się finezyjnego w ironii komentarza autorstwa Jana Pośpieszalskiego [=]niezależna.pl/34391-kardynał-nycz-o-odpowiedzialności-za-słowo[/=] naprawdę godnego uwagi. Ilustruje on też i to, że zamach smoleński pozostaje centralnym punktem polskich myśli, oczekując – tak jak kiedyś Katyń – na bezstronne śledztwo i na ujawnienie prawdy. Tymczasem giną nadal ludzie zbyt wiele wiedzący o tej „katastrofie” jak jej świadek Remigiusz Muś.
W związku z tym komitet Macierewicza wystąpił do prezydenta i do premiera o ochronę życia innego uczestnika misji z samolotu Jaka-40, por.Wosztyla, choć wiadomo że to stronie rządowej zależy na usuwaniu świadków. Hieny układu czuwają nad tym, aby nikt nie rozwiał smoleńskiej mgły. Magdalenkowy układ od kwietnia 2010 ma też nowe kryterium doboru rządowych elit, a jest nim ślepe poparcie dla wyników śledztwa Anodiny i dla raportu Millera. Układ jednak ma jeszcze inne kryteria rekrutacji do swych szeregów, co sugeruje przysłany z Kraju satyryczny wierszyk:
W Magdalence (lecz po ciemku) Wiszą dżinsy pod Geremku. Kto chce w IIIRP knować, Musi dżinsy pocałować.
Knowają więc na całego, bez żenady. Za jeden pocałunek dostąpić przecież można do wysokich stanowisk, elitarnych klubów czy do MSZ, gdzie jeszcze snuje się cień Geremka. Pecunia non olet. Hieny układu porykują też na emigracji. A Ojczyzna – jak powiada ich guru Michnik – to relikt przeszłości, a że pachnie „nacjonalizmem” to nawet podejrzany. Tak to w świetle jupiterów z Brukseli zabija się ojczyzny, które miały tworzyć europejską federację. Projekt ten uznano jednak za niepoprawny politycznie, forsując twór unijny, który przypomina raczej ogromnego molocha wspartego na barkach „europejczyków” bez twarzy, a ich paszportami mają być karty bankowe.
Europa jednak dalej składa się z narodowych żywiołów, którym głęboko doskwiera kryzys euro i program cięć. Nieustanne manifestacje w Grecji, Italii, Hiszpanii (tu w 30 miastach!), Francji, Portugalii a nawet w Belgii, w samej Brukseli, świadczą, że „jeszcze Europa nie umarła”, europejski duch buntuje się przeciwko środkom tzw.”austerity”, postrzeganym jak represje. A w dodatku niezasłużone – bo dlaczego bezrobotni obywatele mają płacić za ekscesy elit i bankowców ? I co naprawdę jest przyczyną bezrobocia ? Oczywiście kryzys, ale ludziom odmawia się pełnego wyjaśnienia jego przyczyn, a to rodzi desperację i gniew. Brukselczycy jakby nie wiedzieli co począć z Europą, jakże inaczej bywało ongiś, gdy zakochany Zeus – pod postacią białego byka – porwał Europę. I wiedział, co z nią zrobić!
Marek Baterowicz
|