Niedziela 18 listopada na długo pozostanie w pamięci bywalców Klubu Polskiego w Ashfield oraz ich przyjaciół i zaproszonych gości. Byli wśród nich nie tylko Polacy. Przyszli dumni australijscy ojcowie dziewczynek i chłopców z młodszych grup Zespołu. Młodzi mężowie i sympatie tancerek z grupy najstarszej - niektórzy przyprowadzili nawet rodziny, aby pochwalić się bogactwem kultury swoich Wybranek. Już od wczesnych godzin popołudniowych pomieszczenia Klubowe rozkwitły wszystkimi kolorami tęczy – tak jak piękne i kolorowe są stroje różnych regionów Polski.
Minęła godzina 14.30, czyli zapowiadany czas rozpoczęcia Koncertu. Na parkiet wybiegła grupka dziewcząt. Długie, białe sukienki, przepasane krajką, bez zbędnych haftów czy koronek– zdobiła je młodość, uroda, szczery uśmiech, sznury czerwonych korali, kokardy we włosach i wianki z kolorowych kwiatów na głowach. Zwiewne i leciutkie, jak leśne boginki z prehistorycznej legendy. Wydawało się, że tańcząc ledwo dotykają parkietu.
Nie, to nie miał być tylko taniec dziewcząt. Ze chwilę wybiegli zza kulis chłopcy – również w niewyszukanych strojach. Brązowe, na pewno odświętne sukmany ubrane na białe spodnie i takież koszule. Fantazyjne czapki podkreślały niezwykłość zabawy, w której mieli wziąć udział. A ta zabawa, to Tańce Biłgorajskie, do których choreografię opracowała Anna Iskra.
Biłgoraj jest miasteczkiem w południowo – wschodniej części województwa lubelskiego. Region ten zasłynął od kilku wieków jako miejsce tzw. sitarzy – rzemieślników wyrabiających sita i przetaki. Tam odbywały się targi, na które zjeżdżali kupcy z okolicznych terenów. Stąd też w muzyce i figurach typowo polskich Tańców Biłgorajskich widoczny jest także wpływ kultury ukraińskiej i żydowskiej. To czyni je unikalnymi – i właśnie tę unikalność Tańców Biłgorajskich przedstawili w swoim popisowym punkcie programu tancerze najstarszej grupy Syrenki.
|
|
Kiedy roześmiani i rozbawieni tancerze zeszli z parkietu, a jeszcze nie umilkły całkowicie brawa publiczności, na podium przy mikrofonach stanęło dwoje młodych ludzi - Dorota Banasiak i Paul Mulcahy, którzy w serdeczny, sympatyczny sposób poprowadzili w dwu językach Świąteczny Koncert Syrenki.
Dorota, to na codzień redaktor Polskiego Programu Radia SBS. Tutaj jest mamą 4 - letniego Sebastiana, tancerza najmłodszej grupy. Mąż Doroty nie jest Polakiem, a mały Sebastian wychowuje się w 3 językach – polskim, francuskim i angielskim. Dzięki Syrence oraz babci Lucynie, polski na razie przoduje.
Paul, Australijczyk, ojciec dwojga tancerzy ze średniej grupy Syrenki. Twierdzi, że polskie tańce pokochał wraz ze swoją dziewczyną, od kilkunastu lat żoną - dr Heleną Torpińską. Z radością i niekłamaną dumą patrzy na swoje dzieci - Florę i Leona ubranych w piękne, polskie stroje ludowe. Zachęca ich także do uczęszczania na lekcje polskiego.
Tuż po ceremonii powitań na parkiet, w takt skocznej muzyki wbiegło ponad trzydzieścio małych tancerzy. Urodziwi chłopcy w szafirowych kamizelkach oraz dziewczynki w białych haftowanych bluzeczkach i kolorowych spódniczkach, ozdobionych również haftowanymi fartuszkami, z wiankami we włoskach - to najmłodsza grupa Syrenki. Prowadzi tę grupę Halina Borysiewicz z pomocą Ani Kulesz i Tadka Spurtacza. Dla wygody rodziców oraz dzieci, próby odbywają się w dwu miejscach, w Ashfield i North Ryde (po zajęciach w Polskiej Szkole). Tańce Kaszubskie, jakie przedstawili najmłodsi uczestnicy Syrenki spotkały się z niekłamanym aplauzem publiczności. Szczególnie, że było wśród nich wiele rodzin z dziećmi, które z wypiekami na buziach, a może i z odrobiną zazdrości obserwowały swoich tańczących rówieśników.
|
|
Potem było wspólne śpiewanie kolęd a za chwilę mogliśmy znowu podziwiać Grupę Najstarszą.
Zagrała skoczna muzyka. Zza kulis wybiegła urocza dziewczyna i w takt oberka zaczęła wirować na parkiecie. Tańczyła cała, każdą cząsteczką swojego posłusznego muzyce ciała. Jak czarodziejski parasol, albo niezwykły jakiś kwiat wirowała jej pasiasta haftowana spódnica, bufiaste rękawy pięknej bluzki, fartuch, korale, uśmiechnięta buzia, ręce wykonujące płynne taneczne ruchy oraz stopki, obute w czerwone buciki. Bez żadnej przesady można było przypuszczać, że jest zawodową tancerką. Ale wiemy, że nie. Sylvia to absolwentka studiów medycznych. Właśnie zaczęła swoją pierwszą pracę.
Wybiegli chłopcy i stanęli półkolem, przytupując w takt muzyki. Ciekawe, który ze śmiałków porwie uroczą tancerkę. Jakoż znalazł się jeden, a za chwilę otoczyły ich inne, podobnie ubrane dziewczęta. Każdy z chłopców porwał swoją partnerkę i rozpoczęła się wspaniała zabawa – to Oberek na Pastwisku. Chłopcy podrzucali do góry swoje leciutkie jak piórka partnerki, one odpłacały im skocznymi przyśpiewkami. Podziwialiśmy zręczność chłopców, powab, urok i tęczowe kolory kostiumów dziewcząt.
Potem było znowu śpiewanie kolęd, prowadzone przez poszczególne grupy tancerzy i tancerek Syrenki.
Pierwszą część Koncertu zakończyły Tańce Spiskie w wykonaniu najstarszej grupy. Choreografię tych tańców opracowała Iwona Kower w konsultacji z Marią Wnęk – etnografem regionu Spisza. Parę lat temu Iwona była gościem Marii Wnęk . Przez tydzień przebywała w wiosce Krępuchy na Spiszu zgłębiając teorię oraz praktyczne tajniki folkloru spiskiego. Oparte na folklorze polskich górali spiskie tańce do łatwych nie należą. Zawierają one w swoim rytmie, figurach oraz muzyce elementy słowackie, węgierskie, ukraińskie a także i niemieckie. Skomplikowane kroki i niełatwe figury tych tańców wymagają trenowania oraz nieustannego utrwalania zdobytych umiejętności. Nic więc dziwnego, że Tańce Spiskie wykonują pary, które od lat należą do Syrenki. Z pełnym zaangażowaniem uczą się niełatwych kroków i figur. Rezultat jest imponujący. Pełne wigoru, tryskające energią skomplikowane figury wydają się być naturalną zabawą grupy młodzieży. Oczywiście tańce te Syrenka wykonuje w takt oryginalnej spiskiej muzyki nagranej w tamtym regionie Polski. Oryginalne są także stroje wykonawców.
Po przerwie znów zauroczyła nas najstarsza grupa, wykonując skocznego Kujawiaka – Oberka.
Po nich średnia grupa wystąpiła z tańcem Kurpie. Kiedy wchodzili na parkiet w takt muzyki, nie można było oderwać oczu od ich przepięknych strojów. Szczególnie dziewczynki wyglądały niezwykle dostojnie w swoich kurpiowskich czepeczkach, a chłopcy dumnie prowadzili swoje młodziutkie partnerki poprzez serię ciekawie opracowanych figur tanecznych.
|
|
Kolejne śpiewanie kolęd dało wystarczająco czasu, aby zmienić kostiumy i tancerze z najstarszej grupy wystąpili z Tańcami Warmińskimi w choreografii Jaclyny Krasińskiej. Jaclyna jest wnuczką autentycznej etnochoreografki Warmii. Ivona Kover, dyrektor artystyczny Syrenki miała szczęście być studentką słynnej babci podczas swoich studiów na lubelskim UMCS-ie w Międzynarodowej Szkole dla Instruktorów Zespołów Folklorystycznych w 1990 roku. Tańce warmińskie, to przede wszystkim radosna, beztroska zabawa. Jest w nich pełno śmiechu. Syrenka pokaże je po raz pierwszy na Pol-Art.
Syrenka słynie z tego, że tańce jakie wystawia na scenie są urokliwe, pełne wdzięku, radości i przede wszystkim mają jakiś temat, coś do przekazania dla widowni. Tancerze wykonują swoje nieraz bardzo skomplikowane figury leciutko i z uśmiechem. Doskonale mają także opanowane przyśpiewki. Wykonują je melodyjnie i z poprawną dykcją.
Wspaniały Świąteczny Koncert Syrenki zakończył taniec Cygański. I znowu zafurkotały falbany, zaszeleściły jedwabie kolorowych spódnic. Widownia patrzyła zauroczona na kilkanaście tancerek, powtarzających słowa cygańskiej przyśpiewki, która brzmiała niby jakieś magiczne zaklęcia. Do uroczych Cyganek dołączyli chłopcy, ubrani w kolorowe kamizelki. Szalony taniec, jaki wykonali pozwolił na chwilę przenieść się wyobraźni do cygańskiego taboru, płonącego ogniska i księżyca w pełni na wieczornym niebie...
Umilkła muzyka, uśmiechnięte pary zmierzały już do wyjścia, kiedy od urokliwego korowodu odłączył sie jeden z tancerzy. Jeszcze leciutko zadyszany wbiegł na scenę i najczystszą polszczyzną, z bezbłędną wymową podziękował wszystkim uczestnikom Świątecznego Koncertu oraz wszystkim osobom, które przyczyniły się do sukcesu tego Koncertu. To Filip Kidoń, prezes Zespołu Folklorystycznego Syrenka. W zespole tańczy chyba odkąd skończył pięć lat i zaczął chodzić do szkoły. Tutaj paręnaście lat później poznał swoją uroczą żonę, Olivię. Na codzień Filip Kidoń pełni odpowiedzialne stanowisko jednego z finansowych dyrektorów QANTAS.
Dyrektorem Artystycznym najstarszej i średniej grupy Syrenki jest Iwona Kower, od lat związana z Zespołem najpierw jako tancerka a od kilkunastu lat jako utalentowany choreograf. Dyrektorem Artystycznym grupy najmłodszej jest Halina Borysiewicz. Funkcję Dyrektora Muzycznego od lat z doskonałymi wynikami pełni Jurek Ścisłowski.
Koncert Świąteczny, to kolejny sukces tego najstarszego naszego Zespołu Folklorystycznego. Za parę miesięcy będzie obchodził swoje 45. Urodziny. W międzyczasie tancerze Syrenki lecą na Festiwal POLART do Perth. Syrenka jest jedną z niewielu grup tanecznych, które brały udział w każdym z dotychczasowych festiwali POLART.
Marianna Łacek
|