Akcja letnia Związku Harcerstwa Polskiego odbyła się w Sydney w uroczym miejscu INGLESIDE na terenie Australijskiego Scout Camp.
Zjechała się brać harcerska z trzech stanowych stolic, z Melbourne z hufca „Podhale”, z Brisbane z hufca „Pomorze” no i Sydnejscy gospodarze z hufców „Kraków ” i „Polesie”. Zuchy przyjechały na tygodniowe kolonie a pozostali uczestnicy na 2 dwa tygodnie.
Komendantką całości była druhna Marysia Nowak hm pełna energii, humoru i wspaniałych pomysłów. Druhna komendantka pełniła również funkcje gospodyni obozowej i zaopatrzeniowca, było jej wszędzie pełno i jak ona potrafiła podołać tylu obowiązkom to zostanie jej tajemnicą.
Oboźnym całości był Hufcowy Sydnejskiego Hufca Harcerzy „Polesie” druh Ryszard Chawa phm. Druh Ryszard czuwał nad całością i bardzo troskliwie jak tato opiekował się całością obozu a było nas nie mało bo 118 osób.
Nad finansami czuwała jak zwykle nasza ukochana Komendantka Chorągwi Harcerek druhna Weronika Więckowska hm. Przypuszczam, ze ręka ja wciąż bolała wypisując tyle kwitów i czeków na pokrycie kosztów naszych smakołyków, imprez i niespodzianek.
Kuchnia czyli instruktorzy, którzy mieli wolne chwile od zajęć w podobozach oraz zastępy służbowe świetnie pracowały i pyszne posiłki nam przygotowywały pod batutą w pierwszym tygodniu druhny Irenki Kutypa pwd a w drugim już z wielką pomocą druha Andrzeja „Chefskiego” czyli Andrzeja Adamskiego pwd.Druhna Edyta Szmyd asp sprawnie wypelniala rolę sekretarki przepisując najróżniejsze listy, rozkazy, programy, ogłoszenia , zawiadomienia i inne potrzebne rzeczy.
Obóz nasz podzielony był na Podobozy i Kolonie Zuchowa. Komendantka Kolonii Zuchów była druhna Irenka Waśko pwd a jej prawą ręką i osobą która opracowała cały program Kolonii była druhna Ania Chawa phm. Kolonia była „Klubem Ekologicznych Detektywów”. Rzeczywiście bardzo dużo wiadomości, zuchy zdobyły i pracowały jak „Pożyteczne Biedronki”, „Pracowite Pszczółki” , „Sprytne Ważki”, „Silne Mrówki” i „Bystre Modliszki”. Dobrze, że Kolonia miała kilku wspaniałych instruktorów do pomocy w zajęciach z zuchami.
Komendantką Harcerek była druhna Monika Paszkiewicz pwd, Komendant Harcerzy druh Łukasz Karbanowicz pwd, Wędrowniczek druhna Daniela Paszkiewicz pwd a Wędrowników druh Adam Paszkiewicz pwd. Wszystkie podobozy miały przygotowane bardzo ciekawe programy zajęć obozowych. Uczestnicy obozu będą mieli okazje dołączyć się do moich obozowych relacji i napisać o swoich podobozach i wrażeniach obozowych.
|
|
|
Nad opracowaniem programu dwóch wspaniałych dni poza terenem obozu czuwał nasz druh „Motylek” czyli Szymon Erdzik pwd, również pozałatwiał i zarezerwował bilety i autobusy na wycieczki i inne imprezy.
Obóz nasz odwiedził i pozostał z nami na parę dni nowo wybrany Komendant Chorągwi Harcerzy druh Ryszard Jarek phm, twórca naszej harcerskiej piosenki „Harcerze Krzyża Południa”. Druh Ryszard zwizytował swoje hufce harcerskie w pełnej działalności obozowej i z ciekawością wysłuchaliśmy parę jego gawęd.
Druhna Komendantka Chorągwi Harcerek Weronika Więckowska hm zorganizowała na obozie spotkanie Hufcowych i Referentek z całej Australii. Korzyść z tego spotkania była nie tylko dla instruktorek ale również dla podobozów żeńskich w wsparciu swoim doświadczeniem i wiedzą w organizowaniu niektórych zajęć.
Piątek 18 stycznia był najgorętszym dniem obozu. Pech chciał, że właśnie na ten dzień mieliśmy zaplanowane wycieczki dla zuchów do Ogrodu Zoologicznego a dla reszty obozu wycieczka gra „Amazing Race” w śródmieściu Sydney dla poznania miasta i znalezienia odpowiedzi na szereg pytań. Och co za gorący dzień to był, w ZOO w cieniu było 43 stopnie i wcale nie lepiej w śródmieściu Sydney a na terenie naszego obozu było 46 , sprytni uczestnicy wycieczek korzystają z każdej możliwości ochłodzenia się; moczenia czapek, wylewania wody na głowę, malej kąpieli a raczej pluskania się a małych bajorkach przy miejscach zabaw czy w fontannach. Po długim dniu wracamy do autobusów. Po paru minutach jazdy nagle lunął silny deszcz i burza ze swoimi grzmotami i błyskawicą dawała znać o sobie. Wreszcie trochę ulgi zrobiło się, jest ciut, ciut chłodniej.
Dojeżdżamy do obozu i dowiadujemy się ze burza odcięła elektryczność i nie ma prądu. Liczymy na to , ze za chwile znów zabłyśnie światło, niestety nic z tego wciąż nie ma prądu. Nagle słychać wołanie patrzcie dym, las się pali . Natychmiast był gwizdek na alarm i zbiórka na placu przed budynkami i szybki raport aby sprawdzić, że wszyscy są razem, komenda jest w stałym kontakcie z Leśna Strażą Pożarną, wiedzą o nas i czuwają nad naszym bezpieczeństwem. Już się robi szaro na dworze a światła wciąż nie ma, kuchnia wraz z instruktorami przynosi potrawy obiadowe na frontowy plac.
Co za wspaniały piknik, niestety nie długo trwał, bo nagle silna ulewa wygoniła nas pod dach, w ciekawej ciemnej atmosferze przy latarkach w jadalni skończyliśmy kolacje i rozeszliśmy się na harcerskie i zuchowe Kominki. Światła wciąż nie ma, dowiadujemy się , że piorun przerwał dopływ elektryczności i rozpoczął pożar lasu. Co teraz będzie lodówki i zamrażalniki pełne prowiantu. Jesteśmy w ciągłym kontakcie z Leśna Strażą Pożarna, informują nas na bieżąco o sytuacji pożarowej, miedzy innymi otrzymaliśmy dla nas dobrą wiadomość, że wiatr zmienił kierunek pożaru i oddala się od nas a przesuwa się w stronę West Head. Wieczorna warta w tym dniu została wzmocniona przez instruktorów.
|
|
|
W niedziele pożegnaliśmy Kolonie Zuchową a reszta podobozów dalej prowadziła swoje programy, wędrowniczki i wędrownicy wyruszyli na 3 dniowa wędrówkę. W czwartek przed zakończeniem obozu zorganizowany był Apel Poległych dla osób z naszej rodziny harcerskiej z Australii, którzy odeszli na Wieczną Wartę, było to dużym przeżyciem dla obozowiczów a niektórzy bardziej emocjonalnie to przeżyli wspominając swoich bliskich. Przed kolacja ostatni apel, ściągniecie flag i po oficjalnych rozkazach i podziękowaniach było oficjalne zakończenie obozu.
Piątek dzień likwidacji obozu, pakowanie, sprzątanie i pożegnania obozowiczów z Brisbane i Melbourne, a na końcu sydnejczycy zaczęli się rozjeżdżać się do domów z nadzieja i postanowieniem ze: „...przy innym ogniu w inną noc spotkamy się znów.”
Z radością przyglądałam się młodym komendantom i instruktorom podobozów jak wspaniale przygotowali swoje programy i z jakim zapałem i entuzjazmem prowadzili wszelkie zajęcia. Należą im się słowa podziękowania za wszelki trud włożony przed i w czasie obozu oraz za bezinteresowne poświecenie swoich urlopów dla dobra nas wszystkich.
Dziękuje Wam młodzi przyjaciele.
To tyle druhny babci wspomnień z obozu, a teraz niech inni podzielą się swoimi wspomnieniami, a ja zegnam Was do zobaczenia na następnym szlaku harcerskim.
Czuwaj! Halina Prociuk phm
Wspomnienia uczestników obozu
W dniu 13 stycznia 2013 roku Hufce „Pomorze” (Brisbane) i „Podhale” (Melbourne) dołączyły do Hufców „Polesie” i „Kraków” na letnim polskim obozie harcerskim w Sydney na terenie „ Ingleside Scout Camp”. Plan dnia: pobudka, gimnastyka, apel, zajęcia pierwsze, obiad, zajęcia drugie, kolacja, apel i jako jedna duża rodzina harcerska mieliśmy wspólne ognisko albo kominek. Mieliśmy ponad 100 uczestników lub czasem i więcej. Czasem wraz z zuchami uczestniczyliśmy w ich zajęciach i fajnie to będziemy pamiętali. Poznaliśmy dużo przyjaciół z którymi będziemy trzymać kontakt do końca życia.[] Zastęp „Krakowianek” Aneta Mastek - hufiec „Podhale” i Lauren Radi - hufiec „Kraków”.
Na tegorocznym obozie „Leśni Ludzie” stawialiśmy namioty na terenie Scautow Australijskich w Ingleside-Sydney. My wszyscy mieliśmy fajny czas, ale w niektórych chwilach instruktorzy dużo wymagali od nas. Bardzo mi się podobały wycieczki, szczególnie ta z gra w mieście. Nie mogę narzekać na jedzenie, bo każdego dnia było cos nowego i smacznego. Ja proponowała bym żeby po ognisku było dla nas kakao oraz więcej gier.[] Laura Borucki - hufiec „Pomorze”
Cieszymy się, że byłyśmy na tym obozie. Na tym obozie było dużo zajęć, byliśmy na kajakach i w CBD na „Amazing Race”. Pogoda jest w miarę dobra i nie jest za gorąco, jest wiele wrażeń i napewno odjedziemy z wieloma wspaniałymi obozowymi wspomnieniami.[] Zastęp „Góralek”
To był mój pierwszy obóz. Nawet nie przypuszczałam, że będzie to tak fajny obóz, spotkałam, dużo nowych ludzi czyli harcerek i harcerzy z Melbourne, Sydney i z Brisbane. Każda minuta tutaj była fajnie spędzona. Moją ulubioną częścią obozu były ogniska i kominki a zwłaszcza wtedy gdy ktoś mnie poprosił do tańca - pląsów obozowych. Oj czuje, że już teraz nie mogę się doczekać do następnego obozu czy biwaku.[] Monica Hawton hufiec „Kraków”
Już wszyscy wiecie, gdzie był ten udany obóz, a każdy dzień przynosił kolejne przygody i przeszkody. Osobiście, najpamietniejszy dzień obozu to była wycieczka do Centrum Sydney na grę „Amazing Race”. Podzieleni byliśmy na zastępy, gdzie musieliśmy wykonać rozmaite zadania oraz odpowiedzieć na rożne pytania i to w ograniczonym czasie. Podczas gry trzeba było pracować razem aby dążyć do celu i wspólnie to osiągnąć. Czasem to było trudne, ale tym sposobem lepiej poznaliśmy się nawzajem i przez wielką determinacje wspólnie dążyliśmy do sukcesu. Dzień był świetnie przygotowany. Wieczorami ogniska lub kominki – to nasza harcerska tradycja, bez nich nie czulibyśmy, że jesteśmy na harcerskim obozie. Z obozów na których byłam to chyba mogę powiedzieć, że ten jest najlepszy.[] Gabriela Sellars – hufiec „Pomorze”
|
|
|
Obóz w Ingleside 2013 był najlepszy z wszystkich innych zajęć harcerskich w tym roku w Australii. Tutaj tak dużo rzeczy robiliśmy, że nawet nie zauważyliśmy jak to wszystko szybko minęło. Komendant Łukasz Karbanowicz był wspaniałym w tej funkcji wszyscy inni instruktorzy bardzo dobrze wyplanowali ten obóz. Harcerze mieli organizowanych wiele zajęć na obozie jak kajakowanie, pływanie, uczenie się do stopni, pionierka, wędrowanie przez Sydney i poprawianie sprawności fizycznej. Wiele sprawności harcerze tutaj zrobili na następny bieg. Zdobywanie wyższych stopni było jednym z highlights tego obozu. Wielu harcerzy mówiło, że najlepsza cześć obozu było „Amazing Race” w Sydney. W tym zajęciu wszyscy biegali do i przez największe miejsca i próbowali znaleźć wszystkie punkty, żeby pobić inne drużyny. Już niedługo trzeba kończyć i wyjeżdżać – obóz był fenomenalny i ja poznałem fajnych nowych kolegów z Brisbane i ze Sydney. Nie mogę się doczekać do następnego obozu.[] Konrad Debicki ćwik zastęp ”Koza” Melbourne hufiec „Podhale”.
Czuwaj, Obóz letni w Inglesie był na pewno jeden z moich ulubionych obozów. Jak pierwszy raz zobaczyłem harcerze i harcerki z całej Australii to wzruszyłem się. Dobrze było spotykać nowych ludzi i robienia dużo wspaniałych zajęć i gier. Mój ulubiony moment był jak poszliśmy do miasta na wielki wyścig i tam robiliśmy fajne rzeczy i zgromadziliśmy interesujące informacje na punkty. Też bardzo mi się podobało jak pływaliśmy na kajakach w bliskiej rzece. Tyle było tych fantastycznych momentów i nie mogę się doczekać do następnego obozu.[] David Struzik z zastępu „Pingwinów” – hufiec „Pomorze”
Gdzie zacząć...Wędrówka! – może była ona trudna dla niektórych, ale jakoś daliśmy sobie radę poprzez wsparcie wszystkich wokół nas. Tak pracując razem tworzyliśmy bardziej silniejsze więzy pomiędzy sobą, tak jak w jednej rodzinie – w harcerskiej rodzinie. Obóz był wspaniałym miejscem poznania nowych osób i także na nowo połączyć się z tymi, których może dawno już nie widzieliśmy. Najlepsze uczucia oraz wspomnienia z tego rocznego obozu to przez nasze wspólne ogniska – bycie razem i możliwość podzielenia tych uczuć z naszą bracią harcerską. Wspomnienia i te uczucia będziemy mięć na cale nasze życie.[] Karolina, hufiec „Pomorze” Brisbane.
Obóz „Leśni Ludzie” był fantastyczny, jak tylko przyszłem do obozu to chciałem dużo rzeczy zrobić i w czasie obozu dużo rzeczy zrobiliśmy razem: bramę, plac apelowy, kapliczkę i inne rzeczy. Bardzo lubiłem wycieczkę do miasta i widziałem Harbour Brigde, Operę, Gaverner House, Botanic Garden i jeszcze poszliśmy na sama górę Eye Tower a na Pitt street tańczyliśmy taniec „Gangen” styl. Na obozie jest nas sto albo i więcej czyli ten obóz jest wspaniały !!![] Alexander Nowak harcerz wywiadowca 13 lat – hufiec „ Podhale”
Obóz był fantastyczny, ale za szybko wszystko minęło. Komendanci byli wymagający i cały czas nas popychali i przez to uczyliśmy się żeby myśleć co robimy i być fizycznie mocniejsi. Najwięcej przyjemności naszej grupie harcerskiej sprawiało to jak dla żartów dokuczaliśmy harcerkom. Ogólnie było bardzo fajnie i nie mogę doczekać się na następny rok.[] Maksymilian Zak zastępowy „Jeleni” – hufiec „Polesie”
Od pierwszego momentu kiedy zobaczyłem energicznych harcerzy i uśmiechnięte harcerki stojące w szeregu wiedziałem, ze tu spędzę świetne chwile. Fajnie jest spotkać starych przyjaciół i tez poznać nowe koleżanki i kolegów. Najprzyjemniej wspominam Wielki Wyścig w Centrum Sydney”. W ciągu 5 godzin zobaczyliśmy cale Sydney i z moja grupą zrobiliśmy wiele szalonych rzeczy żeby dostać jak najwięcej punktów. Nie mogę uwierzyć , że w ciągu jednego dnia poznałem tyle ciekawych miejsc w centrum Sydney. ćwik Zak Mroczek zastępowy – hufiec „Pomorze”
Już jest przedostatni dzień naszego obozu, myślami wracamy do początku obozu i myślimy o tym co zrobiłyśmy i jak te forsowne a zarazem bardzo ciekawe zajęcia zmieniły nas, n.p. w tej gorącej pogodzie w mieście gdzie było 46 stopni wciąż uparcie wykonywaliśmy swoje zadania w grupach i nauczyliśmy się wiele nowych i przydatnych wiadomości, które możemy wziąść ze sobą i używać w naszym codziennym życiu. Tradycja budowy bramy jest także bardzo ważna w stwarzaniu współpracy miedzy sobą, trzeba też wspólnie zdecydować gdzie ustawić nasz obóz i jak chcemy wykonać wszystką dekoracje aby to ładnie wyglądało. Pionierska praca jest najtrudniejsza i trudna bo nie zawsze tak wychodzi jak zaplanowałyśmy. Widząc skończoną bramę, kapliczkę i maszt czujemy się dumne, ze inni widzą cośmy osiągnęły i cieszymy się że wszystkie harcerki z naszych zastępów coś dodawały i ulepszały. Instruktorzy prowadzili ciekawie zajęcia aby wykorzystać czas na naukę nowych rzeczy do naszych stopni i sprawności. Ponieważ tak mało czasu nam zostało w tym obozowym rozdziale naszego życia wiec chciałybyśmy aby ten obóz się jeszcze nie kończył. Jesteśmy dumne, że możemy być częścią naszej harcerskiej rodziny.[] Victoria – hufiec „Podhale” i Gabi – hufiec „Pomorze” - wędrowniczki z patrolu „Jana Matejki”.
|