Kategorie:
Nowiny
Ze Świata
Z Polski
Z Australii
Polonijne
Nauka
Religia
Wyszukiwarka 

Szukanie Rozszerzone
Konkurs Strzeleckiego:

Archiwum:

Reklama:

 
3 marca 2013
O filmie "Anatomia upadku"
Marek Baterowicz
„Anatomia upadku”, nowy film Anity Gargas o smoleńskiej „katastrofie”, jest dokumentem ważnym i przynoszącym istotne argumenty, które podważają stronnicze i fałszywe raporty Anodiny ( tzw. MAK-u) i Millera, obalone już zresztą przez niezależnych ekspertów lotniczych i komisję Macierewicza. Co reprezentuje zresztą Miller ( tylko średnie wykształcenie) wobec profesorów awiacji jak Binienda czy Nowaczyk, obaj z uczelni USA!

Miller tylko firmuje polityczną tezę państwa, które z góry przesądziło o wyniku śledztwa prowadzonego przez Rosjan według przyjętych przez nich „hipotez”, pozostających w sprzeczności z analizami fachowców od lotnictwa. Na konferencji poświęconej sprawie smoleńskiej w Warszawie nie pojawił się żaden przedstawiciel strony rządowej, widocznie nie dysponowali argumentami. Na pokładzie musiało dojść do eksplozji, skoro szczątki samolotu i ciała były rozrzucone na dużym obszarze ( mówi o tym np. analiza dr Grzegorza Szuladzińskiego z Sydney). Była to – zdaniem ekspertów - prawdopodobnie bomba paliwowo-powietrzna, albowiem bomby konwencjonalne powodują nadpalenia, stopienia części, a na kawałkach kadłuba, przebadanych przez niezależnych ekspertów, nie ma śladów stopienia aluminium. Kilkadziesiąt takich kawałków, jakby wyrwanych z większej całości, trafiło nawet do redakcji „Gazety Polskiej”.

Film obejrzeliśmy w Polskim Klubie w Ashfield ( 24 lutego br) dzięki inicjatywie Związku Więźniów Politycznych Stanu Wojennego w Australii, a jego projekcję poprzedził wywiad z realizatorką filmu panią Anitą Gargas ( prowadzony przez Beatę Rumianek) na falach radia 2000FM w sobotę ( 23 lutego br). W tej rozmowie pani Anita Gargas powtórzyła sąd ekspertów ( zresztą narzucający się logicznie nawet laikom ), że nie jest możliwym, by wszyscy zginęli wskutek samego upadku i że w związku z tym musiał nastąpić wcześniej wybuch.

Rzeczywiście, znane są opisy katastrof innych maszyn Tupolewa, gdy po upadku kadłub rozpadał się co najwyżej na dwie lub trzy części i wielu pasażerów przeżyło wypadek. Przy tak niskiej odległości od ziemi podobny efekt powinien mieć miejsce też w przypadku „katastrofy” prezydenckiego Tupolewa. Jedno z pytań dotyczyło pogłosek, że trzy osoby przeżyły upadek i co się z nimi stało. Pani Gargas zajmie się tą sprawą w kolejnym filmie, natomiast nam przypomina się tu zeznanie milicjanta Spiridonowa, przytoczone w innym filmie pani Gargas, sprzed dwóch lat, zatytułowanym po prostu „10.04.2010”. Otóż Spiridonow mówi tam, że słyszał wyraźnie cztery wystrzały z broni palnej. Czy zatem strzelano do tych pasażerów, którzy dawali znaki życia ?

Film „10.04.2010” także obala prymitywne raporty Anodiny i Millera, a czyni to ustami rosyjskiego lekarza Bodina, który akurat widział uderzenia maszyny w brzozę, ale twierdzi, że żadna część nie odpadła z samolotu. Ukazane są też na tym filmie zmanipulowane przez MAK stenogramy rozmów z pilotami, a słowa pilota Protasiuka – „Odchodzimy!” – zostały po prostu przez Rosjan wycięte, by forsować ich maniakalną tezę o próbach lądowania i rzekomych naciskach na pilota.

Film ten przedstawia też bardzo rzeczowe analizy pilota J.Więckowskiego, a także relacje innych osób obecnych w Smoleńsku w tym feralnym dniu. W filmie „10.04.2010” wnikliwe komentarze wyraża Matka zabitego Prezydenta. Znamienne jest i wspomnienie reportera polskiej TV, którego Rosjanie nie chcieli dopuścic bliżej do miejsca tragedii, a przedstawiciel polskiej ambasady z Moskwy nawet polecił go aresztować w razie niesubordynacji. Ten bardzo szczególny epizod sugeruje, że polskie służby specjalne działały chyba ręka w rękę z rosyjskimi jeszcze przed „katastrofą”, jeżeli z taką gorliwością współdziałały, by ograniczyć reporterom dostęp do miejsca upadku.

Rosjanie z zapałem cięli resztki samolotu, zabierając też cockpit ( najbardziej ważną dla analiz część maszyny) i zacierając ślady. W kilka dni po tragedii równano już teren, wycinano drzewa, sypano nową ziemię, a następnie układano płyty betonowe, pomimo że na tym obszarze mogły jeszcze znajdować się szczątki ofiar i odłamki kadłuba. Obecnie – wg pani Anity – około 30% miejsca katastrofy jest już zabudowane. Można naprawdę podziwiać odwagę tych Rosjan, którzy nie odmówili wywiadów i udziału w obu tych filmach, chociaż sporo z nich – a ukazuje to kamera – odmawiało rozmowy ze strachu przed konsekwencjami, inaczej mówiąc przed represjami ze strony władzy.

Wiemy, że sprawa smoleńska nadal dzieli społeczeństwo, co zaczyna dziwić wobec coraz większej sumy poszlak i dowodów przemawiających za tezą zamachu, a są to argumenty bardzo poważne, wysunięte przez specjalistów lotnictwa i nauk ścisłych, a oparte o wnikliwe analizy. W konfrontacji z nimi tezy MAK-u i raportu Millera przedstawiają się niczym naiwne i tendencyjne konstatacje, krążące wokół z góry ustalonych założeń, służących dla ukrycia okoliczności zasadniczych dla katastrofy. Zresztą fakt, że strona rosyjska odmawia oddania czarnych skrzynek i wraku ( a raczej jego poszatkowanych części ) jest przecież nieodpartym dowodem na to, że Rosjanie ukrywają jakieś kompromitujące ich sprawy.

W tej sytuacji Polacy ( a może jednak raczej ex-Peerelczycy), którzy dalej przyjmują wersję wypadku zachowują się jak ludzie pozbawieni logicznego myślenia. Oczywiście wiadomo, że pewien procent obywateli zgadza się z Anodiną ( a nie z prawdą), albowiem taka postawa po prostu pasuje im z przyczyn politycznych, albowiem obywatele ci należeli do stronnictwa zwalczającego PiS i Kaczyńskich. Zastanawia jednak ich spokój sumienia, gdyż dla politycznuych zysków akceptują zbrodnię. Jest też na pewno jakiś procent ludzi zastraszonych, ci może nawet uznają argumenty ekspertów, lecz dla świętego spokoju chowają głowy w piasek. Jest pewnie jakiś procent ludzi obojętnych, a tu również powstaje pytanie jak godzą to z kwestią sumienia. Być może są to ci obywatele, którzy nawet nie głosują w wyborach, a więc sprawy ojczyzny nie mają dla nich znaczenia. Walka o prawdę w smoleńskim śledztwie przypomina dawną narodową batalię o prawdę katyńską i z pewnością ostatecznie zakończy się też zwycięstwem prawdy czyli przyjęciem argumentów przemawiających za zamachem.

„Anatomia upadku” ( podobnie jak poprzedni film Anity Gargas ) przedstawiają takie argumenty, a nabita sala w Klubie Polskim w Ashfield i rzeczowa dyskusja dowodzą, że Polacy coraz poważniej traktują sprawę smoleńskiej „katastrofy”. Dystrybucję dyskietek z tymi filmami zawdzięczamy redakcji „Gazety Polskiej” w Warszawie, która również wspomagała prace komisji Macierewicza, bardzo zasłużonego – podobnie jak i Anita Gargas – dla dociekania prawdy o upadku prezydenckiego Tupolewa.

Marek Baterowicz