Książka Lecha Paszkowskiego, o której wcześniej pisałem, zainspirowała mnie do pogłębionej prezentacji problemu białego chleba w Australii. W tym celu, za pośrednictwem australijskiego FishPondu, zamówiłem bryka książki dr. Williama Davisa zatytułowanego „Wheat Belly... in 30 minutes”, czyli „Brzuch pszenny w 30 minut”.
Słowo „bryk” ma kilka znaczeń, a jedno z nich oznacza streszczenie książki, zwykle lektury szkolnej. W latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych czasami udawało się kupić przedwojenne bryki w antykwariatach. W Polsce Ludowej bryków nie wydawano (państwo miało monopol na wydawnictwa). Ówczesne władze, odpowiedzialne za oświatę, stały na stanowisku, że młodzież szkolna powinna poznawać dzieła klasyków w oryginale. Młodzież czasami miała inne zdanie. Niektóre dzieła były po prostu długie i nudne.
Bryk książki dr Davisa, której tytuł w oryginale brzmi „Wheat Belly: Lose the Wheat, Lose the Weight, and Find Your Path Back to Health”, został napisany przez wysokiej klasy fachowca w tej dziedzinie. Poza wprowadzeniem, każdy z 13. rozdziałów ma identyczną strukturę i składa się z ogólnej informacji o oryginalnym rozdziale książki Davisa, podsumowania, głównych dwóch – czterech tez i dwóch ważnych cytat. Razem 43 strony.
Dr Davis jest kardiologiem, specjalizującym się w rozpoznawaniu problemów naczyń wieńcowych, za pośrednictwem CT Scan, czyli tomografii komputerowej. Ma zacięcie do przeprowadzania badań w naukowym znaczeniu i swoje obserwacje publikuje w renomowanym periodyku „American Journal of Therapeutics.” Pewnie nigdy nie przyszłoby mu do głowy zająć się pszenicą, gdyby przypadkiem, nie spojrzał na swoje zdjęcie zrobione na plaży. Zauważył na nim wałek tłuszczu otaczający okolice pasa. On otyły? Jakim cudem? Przecież odżywiał się według wskazówek dietetyków i do tego jeszcze biegał osiem kilometrów dziennie. Zaczął studiować problem otyłości, który, oczywiście, nie dotyczył tylko jego samego.
Przeglądając statystyki zauważył, że ogromny wzrost liczby otyłych mieszkańców Stanów Zjednoczonych miał miejsce po roku 1985, w którym nastąpiła zmiana rekomendowanych zasad odżywiania się. Narodowy Instytut Serca, Płuc i Krwi, poprzez swój narodowy program edukacyjny w zakresie cholesterolu, wydał opinię, że należy zredukować spożycie tłuszczu i produktów zawierających cholesterol. Ponieważ glukoza (cukier) jest niezbędna organizmowi do funkcjonowania, więc tłuszcz miały zastąpić ziarna, które również produkują glukozę. Jednakże pszenica ma indeks glikemiczny 72 (wskazuje on jak szybko wzrasta poziom cukru we krwi, po spożyciu określonego pożywienia), podczas gdy cukier jest szacowany na 59. Szybkiemu wzrostowi poziomu cukru we krwi towarzyszy produkcja insuliny, która, między innymi, powoduje narastanie tłuszczu wokół pasa. Z kolei ten tłuszcz wysyła nadzwyczajne metaboliczne sygnały do reszty ciała, co powoduje nadmierny apetyt. Efekt – więcej tłuszczu i wynikających z tego problemów.
Dr Davis zauważa, że współczesna pszenica ma niewiele wspólnego z pszenicą, jaką spożywały nasze prababcie i babcie. Przypomina, że pszenicę zaczęli uprawiać po raz pierwszy, 10 500 lat temu, mieszkańcy Lewantu, obszaru obejmującego obecną Syrię i sąsiednie tereny. Uzupełniała ona dietę myśliwych – zbieraczy. Ta starożytna pszenica miała prosty kod genetyczny, zawierający 14 chromosomów. Spożywano ją w czasach biblijnych. Nazywała się einkorn. Wiele, wiele lat temu skrzyżowano ją z naturalną trawą i dano nazwę Tricitum aestivum. Roślina ta była bardziej skomplikowana – zawierała 42 chromosomy, ale łatwo można było modyfikować ją genetycznie. Manipulacja zaczęła się pół wieku temu w Międzynarodowym Centrum Ulepszania Kukurydzy i Pszenicy w Meksyku. Celem miało być zwiększenie zbiorów kukurydzy, pszenicy i soi, a więc zredukowanie głodu.
Do roku 1980 stworzono w tym instytucie tysiące odmian pszenicy, które, dzięki ludzkiej interwencji, różniły się setkami chromosomów od oryginalnej rośliny.
Tu dygresja. Zastanawiający jest fakt, że badania mające zlikwidować głód na tej planecie, a więc rozwiązać jeden z fundamentalnych problemów naszej współczesności, społeczność międzynarodowa zdecydowała zlokalizować w Meksyku. W państwie, które raczej nie wybijało się na światowy ośrodek naukowy. Mało tego, chodziło o pszenicę, zboże które w Meksyku pojawiło się znacznie później niż w wielu innych krajach i nigdy nie stanowiło głównego pożywienia w tym państwie. Ponieważ współcześnie za różnymi globalnymi pomysłami często kryje się zwykle oszustwo, więc trudno się oprzeć przypuszczeniu, że wybrano państwo, w którym społeczeństwo nie interesowało się specjalnie badaniami naukowymi, zwłaszcza odniesionymi do mało istotnego w ich kraju produktu.
W państwie o dużej renomie w zakresie nauki, przeprowadzanie modyfikacji genetycznych pszenicy trudno byłoby ukryć przed całkiem rzetelnymi wówczas mediami. Uczciwi naukowcy szybko zainteresowali by się ubocznymi efektami nowego pokarmu. W Meksyku łatwiej byłoby ukryć prawdziwy cel genetycznej modyfikacji pszenicy. Śmiem twierdzić, że głównie nie chodziło o to, aby rozwiązać problemu głodu, ale aby zwiększyć zyski korporacji produkujących genetycznie zmodyfikowaną żywność.
Dr Davis twierdzi, że na tych hybrydach nigdy nie przeprowadzono testów bezpieczeństwa ich spożywania. Po prostu przyjęto, że jeśli końcowy rezultat wygląda podobnie do pszenicy i podobnie smakuje, to znaczy, że wszystko jest w porządku. Jednakże zauważono, że w nowoczesnych krzyżówkach pszenicy znajduje się 95% protein, które występują u „rodziców”. Pozostałe 5% jest unikalne i nie pojawia się u żadnego z nich. Z tego wynika, że to, co wiemy na temat bezpieczeństwa spożywania „rodziców” niekoniecznie musi odnosić się do „dziecka”. Ustalono już, że nowoczesna, zmodyfikowana pszenica zawiera więcej genów, które produkują glutenowe proteiny. Gluten powoduje, że chleb jest mocno rozciągliwy, elastyczny i bardziej rośnie podczas wypieku, ale jednocześnie powoduje większe skoki cukru we krwi. W efekcie biały chleb powoduje otyłość, a ponadto zaobserwowano związek między jego spożyciem a zachorowaniami na cukrzycę. Zmodyfikowana pszenica może też wpływać negatywnie na funkcjonowanie systemu immunologicznego.
W kolejnym rozdziale Davis rozprawia się z popularną opinią, że węglowodany złożone są zdrowsze od prostych ponieważ w jelitach są wolniej rozbijane na elementarne składniki. Rzecz bowiem w tym, że współczesna pszenica zawiera bardzo łatwo strawne formy węglowodanu amylopectin A, które przekształcają się w cukier bardziej efektywnie niż większość innych węglowodanów, zarówno prostych jak i złożonych. Powodują one utrzymywanie się wysokiego poziomu glukozy do dwóch godzin, po czym następuje gwałtowne obniżenie jej poziomu. Podobnie zachowuje się insulina. Cykl ten powoduje, że wzrasta zarówno apetyt jak i, konsekwentnie, tłuszcz wokół talii. Ponieważ tłuszcz ten stymuluje nadmierną produkcję insuliny, więc droga do zachorowania na cukrzycę niedaleka.
Zmodyfikowana pszenica produkuje gluten nie tylko pomagający w wypiekaniu ciast i chleba, ale również tworzący reakcje zapalne i alergie.
Dr Davis drąży problem głębiej. Stwierdza, że pszenica jest jednym z niewielu pokarmów, które potrafią zmieniać zachowanie człowieka. Po jej spożyciu odczuwają przyjemność, a ci, którzy całkowicie przestają ją jeść, mają uczucie wycofania, które łagodzi jedynie powrót do „nałogu”. Zaobserwowano też, że osoby chore na schizofrenię, autyzm i zespół nadpobudliwości psychoruchowej (Attention Deficit Hyperactivity Disorder - ADHD) doświadczają bardziej ostrych objawów tych chorób, jeśli pszenica jest częścią ich diety. To oznacza, że ci, którzy całkowicie eliminują pszenicę ze swej diety, tworzą warunki do poprawy nastrojów i zdrowia ogólnie. Przeprowadzono badania na chorych na schizofrenię, eliminując z ich diety pszenicę. Już po czterech tygodniach pacjenci mieli mniej halucynacji, mniej urojeń i mniej przypadków odrywania się od rzeczywistości. Dr Davis zastrzega się, że nie ma dowodu, iż pszenica powoduje wymienione choroby. Natomiast obserwacje wykazały, że zwiększa ostrość ich przebiegu.
Problemy psychiatryczne związane ze spożyciem pszenicy biorą się stąd, że jeden z produktów rozpadu glutenu podczas trawienia przedostaje się do mózgu i przyczepia się do receptorów morfiny, powodując uczucie euforii i chęć dalszego konsumowania pszenicy.
W kolejnym rozdziale autor podaje dwa powody, dla których zmieniono rekomendacje odżywiania się. Pierwszym jest fakt, że kiedy wybieloną chlorem mąkę zastępuje się mąką z otrębami, to zmniejsza się liczba przypadków raka jelita grubego, chorób serca i cukrzycy. Druga obserwacja odnosi się do faktu, że duża ilość tłuszczów w diecie powoduje wyższe poziomy cholesterolu, a więc zwiększa się ryzyko chorób serca. Jednakże nigdy jeszcze nie udowodniono, że zwiększona konsumpcja mąki pszennej, nawet z otrębami, jest zdrową dietą.
Tutaj nie mogę powstrzymać się od wtrącenia komentarza. Otóż dr Davis dowodzi, że współczesna mąka pszenna jest szkodliwa w każdej postaci, również jako „wholemeal”. Jeśli tak, to cóż dopiero można powiedzieć o białej, pozbawionej smaku wacie, wypranej, ze wszystkiego, co mogłoby być pożyteczne, za pomocą chemicznego wybielacza. Współczesna biała mąka powinna być używana jako trucizna na szczury i karaluchy, a nie serwowana dzieciom w przedszkolach i chorym w szpitalach, jako główny składnik lunchowych kanapek.
Sądzę, że praca dr. Davisa stawia też pod znakiem zapytania celowość korzystania z ekologicznej (organic) mąki pszennej. Jeśli na Ziemi nie istnieje pszenica, którą spożywali dziesięć tysięcy lat temu mieszkańcy Lewantu, ani nawet ta, zawierająca 42 chromosomy, to cóż jest warte obecnie „ekologizowanie” pszenicy, skoro nie ma ona wiele wspólnego ze swym dalekim przodkiem, poza wyglądem i nazwą?
Dr Davis udowadnia, że 50 lat genetycznego modyfikowania pszenicy doprowadziło do powstania monstrum, które powoli zabija ludzi. Twierdzi, że w ciągu półwiecza nie badano wpływu tych modyfikacji na zdrowie konsumentów. Dokładnie taka sama sytuacja odnosi się do kukurydzy, soi i kto wie do czego więcej.
Wałek tłuszczu otaczający talię sąsiaduje z wątrobą, nerkami, trzustką, podbrzuszem i jelitem cienkim. Posiada on wyjątkową zdolność stymulowania ciała do reakcji zapalnych, co odnosi się do cukrzycy, nadciśnienia, demencji, artretyzmu i raka jelita grubego. Tego samego raka, któremu redukcja spożycia tłuszczu miała popędzić kota. Zauważono, że ten nowy tłuszcz, w talii, zwiększa szansę raka piersi u kobiet i raka prostaty u mężczyzn. Ponadto powoduje powiększanie męskich piersi, co prowadzi do, jak pisze Davis, „man boobs”. Jakby wymienionych plag było mało, to gluten znajdujący się w mące niszczy wewnętrzne ścianki jelita cienkiego (choroba trzewna – coeliac disease). Według Davisa, odrzucenie glutenu (czytaj: mąki pszennej) powoduje redukcję wszystkich wymienionych negatywnych reakcji, a także otyłości. Może ono również przyhamować proces starzenia się.
Życzę zdrowia.
Janusz Rygielski
|