Kategorie:
Nowiny
Ze Świata
Z Polski
Z Australii
Polonijne
Nauka
Religia
Wyszukiwarka 

Szukanie Rozszerzone
Konkurs Strzeleckiego:

Archiwum:

Reklama:

 
14 kwietnia 2013
III rocznica masakry
Marek Baterowicz
W III-cią rocznicę masakry pod Smoleńskiem odprawiono w Sydney, w polskim kościele w Marayong, mszę świętą ku pamięci tych, co zginęli w katastrofie spowodowanej nie błędem pilota (jak natychmiast głosiły rosyjskie media ), ale sprowokowanej perfidią służb specjalnych, które doprowadziły do tragedii dezorientując załogę samolotu i podstępnie sprowadzając go blisko ziemi, tuż przed eksplozją. Jej siła była wielka, a kawałki maszyny i ciał rozrzucone na rozległej przestrzeni wymownie potwierdzały wybuch. Świadczy o nim i to, że cząstki metalu znaleziono wbite w ciałach ofiar, a ten fakt dodatkowo przemawia za eksplozją.

Była to zatem masakra, zaprzeczyć temu się nie da, wbrew tym, którzy słowo „masakra” tak bardzo chcą oddzielić od smoleńskiej katastrofy i to wbrew definicji tego słowa zawartej w słownikach. W innych katastrofach samolotów tego typu kadłub pękał na dwie albo trzy części, wielu pasażerów wychodziło z wypadku z życiem. Pod Smoleńskiem jednak doszło do eksplozji, która wskazuje na zamach. Hipotezę wybuchu technicznie wyjaśnili naukowcy jak np. dr Grzegorz Szuladziński z Sydney. Zacytujmy też głosy z Polski, bo ktoś mógłby pomyśleć, że tylko w Nowej Południowej Walii mamy „dysydentów”. Oto co pisał Paweł Lisicki, były naczelny pisma „Uważam rze” (rozpędzonego przez układ), w „Zakładnikach Smoleńska”, sam cytując własne słowa z tekstu opublikowanego w drugą rocznicę tragedii:

„...mimo upływu dwóch lat rana po śmierci Prezydenta i 95 osób jeszcze się nie zabliźniła. Czas nie przyniósł ukojenia. Rachunki nie zostały zamknięte. Wieka trumien się nie domknęły.. ( i dalej).Polscy specjaliści nie potrafią zmierzyć kikutu drzewa, w które miał uderzyć samolot...Kilka razy pomylono ciała ofiar. A po odkryciu śladów trotylu prokuratura najpierw tchórzliwie wszystkiemu zaprzeczyła, by w kilka tygodni potwierdzić doniesienia na ten temat”.

I dalej Lisicki: „Przebieg katastrofy badają ci urzędnicy, w których interesie leży ukrywanie faktów. Osoby odpowiedzialne za katastrofę zachowują stanowiska i przywileje, a nawet są promowane...” ( jak np. Tomasz Arabski wysyłany na ambasadora do Madrytu ). I konkluduje Lisicki: „Polska lekcji smoleńskiej nie odrobiła i nie odrabia. Jedyne, co pociesza, to odwaga i upór tych ludzi, którzy nie chcą przystać na oficjalną wersję wydarzeń. Może ich wysiłek sprawi, że za rok dojdziemy do prawdy i napiszemy inny komentarz”. Koniec cytatu, a my dziękujmy panu Lisickiemu za zastrzyk optymizmu, choć na drodze do tej „uwięzionej prawdy” ( pisze o niej Paulina Gajkowska w „Nowym Dzienniku” i na „Wirtualnej Polonii”) może zginąć jeszcze wielu z nas.

Wróćmy do mszy w Marayong, celebrowanej przez księży Chrystusowców, a odprawianej przez ks. Dr Antoniego Dudka. Powiedział on w kazaniu rzecz niezwykle trafną a głęboką, dokonując transpozycji czasu przeszłego na teraźniejszy: „...to nie był zamach, ale to JEST zamach na Polskę i jej niezawisłość, zamach który trwa nadal nieustannie zagrażając istnieniu polskości i naszej Ojczyzny”.

I jakże się nie zgodzić z tą głęboką refleksją ? Podjął ją przeto pan Hubert Błaszczyk, prezes Związku Więźniów Politycznych Stanu Wojennego, kiedy po mszy zebraliśmy się pod smoleńskim pomnikiem z modlitwą, i myśl rzuconą w kazaniu jak ziarno kontynuował, wyrażając obawy co do przyszłości Polski, spętanej post-komunistycznym układem.

Przemawiał potem dr Ryszard Adams-Dzierzba, prowadzący Klub Gazety Polskiej, również akcentując zagrożenia dla demokracji w niepraworządnej IIIRP, a zwłaszcza przedstawił długą już listę nazwisk osób, które zginęły w tajemniczych okolicznościach, a nader często były to pozorowane samobójstwa. Ludzi ci – jak np.sekretarz kancelarii Tuska Grzegorz Michniewicz – zbyt dużo wiedzieli o sprawach państwa i o przygotowaniach do tragicznego lotu. Zginęło tez kilku ekspertów lotnictwa jak dr Wróbel czy chorąży Muś.

Spotkanie pod pomnikiem kończył jeszcze wiersz Leszka Długosza w recytacji Bogumiła Drozdowskiego, lecz niestety zawiodł tu nagle mikrofon i nie wszystko mogliśmy usłyszeć. Nie był to jednak wiersz wybitny, dlatego tutaj zacytuję utwór znacznie lepszy, krótszy i bardziej dramatyczny pióra genialnej skrzypaczki Joanny Mądroszkiewicz, żyjącej na emigracji w Austrii:

CZARNA SKRZYNKA

Chciałabym być czarną skrzynką
Przeżyłabym zamach
Wiedziałabym wszystko
Siedziałabym w niewoli
Ale moja pamięć
Działałaby długo
Aż do dnia
W którym by mi otworzono serce
I ktoś godny
Wyjąłby zeń ziarno prawdy

Istotnie, chodzi o to ziarno prawdy – ono świeci wyraźnie tym, którzy nie chowają głowy w piasek – ale brak zainteresowania rządu wyjaśnieniem tej tragedii – jak pisze Waldemar Głodek z Kalifornii na Wirtualnej Polonii – przy jednoczesnym udziale w mataczeniu świadczy, że krajem suwerennym to my nie jesteśmy, a rządzący to marionetki realizujące zadania z zewnątrz. Na zakończenie przytoczmy słowa biskupa Józefa Zawitkowskiego z diecezji łowickiej, z jego kazania wygłoszonego w III-cią rocznicę „katastrofy”: „Świat zapomniałby o Katyniu, gdyby nie Smoleńsk!” , a dalej te dramatyczne wersy:

Ziemio katyńska
Ziemio smoleńska
Czy ty zawsze będziesz przeklętą
Otchłanią Lewiatana ?
Co chłonie w swoje czeluści
Tych, co są szlachetni
i są wybrańcami Boga ?

A ten, co wysłał Ich na śmierć, nie miał czoła złożyć kwiatów w biały dzień. Zapalił znicz ciemnym świtem i odleciał na podbój czarnego lądu, do kraju bogatego w surowce, ale w którym morduje się chrześcijan.

Marek Baterowicz