Kategorie:
Nowiny
Ze Świata
Z Polski
Z Australii
Polonijne
Nauka
Religia
Wyszukiwarka 

Szukanie Rozszerzone
Konkurs Strzeleckiego:

Archiwum:

Reklama:

 
27 maja 2013
Epidemia Ustaw Libertyńskich
Marek Baterowicz

Już czternaście krajów na świecie przeforsowało w parlamentach nadzwyczaj libertyńskie ustawy zezwalające na związki osób tej samej płci, a także na adopcję dzieci przez owe „poślubione” sobie osoby, z tym że prawa do adopcji – na szczęście – nie wprowadzono we wszystkich krajach dotkniętych ową epidemią. Niestety, prawie wszędzie ustawy te przeszły bez większych zaburzeń społecznych, a jedynym krajem, który na ulicach wyraził zdecydowany sprzeciw wobec nich była Francja. Wielokrotne demonstracje, nie tylko w Paryżu, a także ataki na kluby gejów ( przedtem tolerowane) wstrząsnęły całym krajem.

Największa z manifestacji w Paryżu liczyła prawie milion uczestników, niesiono też hasła domagające się referendum w tak istotnej sprawie, atoli odpowiedzią władzy były policyjne pałki i gaz łzawiący. Rząd socjalistów wystąpił w roli cerbera i opiekuna społecznego marginesu, który na polu erotycznym stosuje niekonwencjonalne sposoby miłosnych praktyk. A prezydent jakby zapomniał, że reprezentuje naród, woli być wodzem marginesu odmieńców. Margines to szczupły, albowiem kontr-demonstracje organizowane dla poparcia owych „mariages pour tous” nie przekraczały kilkunastu tysięcy. Miały jednak polityczne poparcie panującej socjalistycznej partii i prezydenta Hollande, który ochoczo wspierał kampanię przeciwko tradycyjnej rodzinie, opartej na prawie natury ( sankcja religii przyszła później), kontent że zarazem ugodzi w katolicki Kościół, posądzany o wstecznictwo i wszystko co najgorsze.

Pan Hollande nie jest przecież ani Holendrem, ani Francuzem. I choć nie jest odmieńcem, bo z panią Segolene Royale ( rywalką Sarkozy’ego do prezydentury ) spłodził aż czworo dzieci, to jednak ubóstwia demolować to wszystko, co nie było wytworem cywilizacji jego narodu. Pomogła mu w tym gorąco ciemnolica pani z Afryki, Christiane Taubira ( dość arogancka), mianowana przezeń ...ministrem sprawiedliwości! Jej tyrady w parlamencie na rzecz niekonwencjonalnych związków miały znamiona histerii, a towarzyszył jej histeryczny ton posłów lewicy. Można uznać, że Francja jest tu ofiarą tandemu Hollande-Taubira, choć przyjęta ustawę określa się jako „ loi Taubira”. Tak czy owak prawie 66-milionowy naród francuski został oszukany przez garstkę cudzoziemców i społeczny margines odmieńców - ustawa uchwalona w tych warunkach zaprzecza ideom demokracji, nie wyraża woli większości narodu. Dlatego podczas demonstracji nieraz niesiono trumnę z symbolicznym ciałem Marianny.

Niewątpliwie wierszyk Marka Gajowniczka o „Pięknych ustach Hollande’a” ( Wirtualna Polonia), sugerujący, że tę powszechnie krytykowaną ustawę wprowadzono z woli Francuzów, jest ogromnym nieporozumieniem. Tym razem pan Gajowniczek trafił kulą w płot, bo naród francuski jako jedyny w Europie pokazał niezwyklą wolę walki w obronie tradycyjnej rodziny. Obawiam się, że nie będzie nas stać na taką determinację wobec zakusów dewiantów, choć pan Gajowniczek w zakończeniu swej satyry pokłada nadzieje w Słowianach. Owszem, udało się oddalić u nas w Sejmie projekt tej groteskowej ustawy, lecz tuskofile już szykują się do ponownej próby. A wtedy, w razie przeforsowania projektu nie wiem czy nasi Słowianie, nieco zmęczeni nijakością i błotkiem IIIRP, a także dość wypaleni post-peerelowskim osadem, potrafią zmobilizować się do oporu tak jak Francuzi.

Demonstracje przeciwko śmiesznym „mariages pour tous” we Francji trwały nadal, nawet po parlamentarnej aprobacie ( wymęczonej przez poprawnych politycznie), albowiem ludziom pozostawała nadzieja, że nieszczęsną ustawę ( „loi Taubira”) uchyli Trybunał Konstytucyjny. Tak się niestety nie stało, ale wtedy merowie zapowiedzieli, że nie udzielą ślubów odmieńcom. W katedrze Notre-Dame 78-letni mężczyzna odebrał sobie życie protestując przeciw ustawie Taubira. A 26 maja kolejna milionowa demonstracja w Paryżu ( władze zaniżają tę liczbę) ukazała opór narodu wobec garstki manipulantów. Żądano dymisji Hollande’a! Trwa opór Francuzów, ostatecznie wyrosłych z tradycji racjonalizmu, który jednak więcej miał adeptów nad Sekwaną niż libertynizm, choć po zgonie Ludwika XIV, Króla-Słońce, ośmioletni okres Regencji był apogeum rozpasania. Ale i wtedy nader czynna była partia tzw. dewotów pani de Maintenon i księcia du Maine. Sukces ustawy dla „mariages pour tous” wydaje się też zaprzeczać słowom Kartezjusza, że „zdrowy rozsądek jest rzeczą najlepiej dzieloną przez wszystkich...”, nie mówiąc już że sprzeciwia się boskim przykazaniom, demonstracjom patronuje więc także Civitas, a nie tylko partie prawicowe, oskarżane oczywiście przez zwolenników dewiacji o wstecznictwo. Tymczasem – jak czytamy w programie Civitas – „opór i niezgoda wobec projektu, który nawet gdyby jutro stał się częścią kodeksu cywilnego, pozostanie bezprawny, albowiem kłóci się z dobrem powszechnym i z prawem naturalnym. A rząd coraz bardziej skompromitowany i pogrążony w skandalach musi stanąć w obliczu buntu, który go przerasta i zatapia. (...) Musi wygrać kraj rzeczywisty.” Istotnie, obecny rząd nie wyraża woli prawdziwej Francji zbuntowanej gremialnie nie tylko z powodu „ślubów dla odmieńców”, ale sfrustrowanej kryzysem i złamaniem obietnic prezydenta Hollande, który w rok od objęcia urzędu ma zaledwie poparcie 24% obywateli ( spadek z 55%), a w niedzielę 5 maja olbrzymia manifestacja w Paryżu niosła jego kukły. A prezydent tracił poparcie już w roku ubiegłym jak ilustruje to „Le Nouvel Observateur” ( 8 listopada 2012) tytułem „Hollande off”! .

Rozległy ruch oporu przeciwko „mariages pour tous” i adopcji dzieci przez odmieńców obejmuje wszystkie warstwy społeczne Francji, obywateli różnych wyznań i poglądów politycznych, a także pokolenia młodych. Ludzie bronią dobra wspólnego, jakim jest rodzina i dzieci. Ustawa Taubira nie jest sprawiedliwa, także sposób jej narzucenia Francuzom nie jest sprawiedliwy i dlatego – jak sądzi biskup Bayonne, Marc Aillet – ruch oporu jest prawomocny. Jest to zdanie tez innych biskupów i kardynała Andre Vingt-Trois, który jeszcze w roku ubiegłym prosił o modlitwy w obronie rodziny. Pan Gajowniczek zdecydowanie nie zna problemów nad Sekwaną, ani francuskiej niezgody na społeczny awans odmieńców, natomiast trafnie postrzega sprawy polskie, co oddaje jego wiersz „Kraj męczenników i świętych”, by zacytować choć parę zwrotek:

Władza się sama wyżywi
Szpitale każą umierać,
Wyklęci są nieprawdziwi.
Komuchów musisz wybierać.

Dostojnik ma słomę w butach.
Profesor pisać nie umie,
Podatek zabiera utarg.
Media mieszają w rozumie.

Wszystko to razem zebrane
Nazywa sie jeszcze Polską...

Problemów i nieszczęść ci u nas dostatek, a jeszcze „...fałszują historię/ tu wyrzucają z domu.../ tu prawdy ci nie pokażą/... tu rządzi mason i komuch” – pisze Gajowniczek i niestety ma rację. W IIIRP – jak u Orwella – do gigantycznych rozmiarów urosło Ministerstwo Prawdy czyli propagandy fałszu.

W Paryżu 12 maja odbył się też marsz ku pamięci Św.Joanny d’Arc, o Jej zasługach dla Francji przypominać nie trzeba. Naczelnym hasłem tej manifestacji była „ wierność wobec obowiązku dla państwa”, o której zapomniano w republice. A cóż dopiero u nas - w nieoczyszczonych kanałach korupcji jedynym przykazaniem jest wierność wobec rządowej sitwy, utożsamianej z ojczyzną.

Marek Baterowicz