Poczta internetowa przyniosła dziś reklamę kanadyjskiej wycieczki do Australii. oto jak nas reklamują. Kto się boi własnego tupania? Kangury właśnie; I choć ich nazwa wzięła się z językowego nieporozumienia, Australia jest krajem i kontynentem, którego zrozumienie nikomu nie przysporzy dziś większych trudności. Dziwnym może wydać się widok Aussies chodzących boso na zakupy, zaskoczyć może fakt, że w Australii kangurów jest dwa razy więcej niż ludzi, a smak drożdzowej pasty do chleba vegemite może wydać się cokolwiek osobliwy - tu jednak niespodziewane opady śniegu nie sparaliżują ruchu granicznego, a górnicy, nauczyciele, lekarze i ludność górskich osad nie zablokują wszystkich dróg w akcie próby wywalczenia lepszych emerytur, nowych dróg i mostów tuż przed wyborami prezydenckimi.
W Australii panuje wciąż ta sama, przewidywalna brytyjska królowa, a nadbrzeżne miasta kipią życiem, światłem i świeżym powiewem, tak dobrze nam znanej, zachodniej cywilizacji. Wyprawa do Australii (i Nowej Zelandii, która chociażby ze względu na swoje piękno nie powinna znaleźć się w nawiasie) z relaksującym pobytem na wyspach Fidżi wyrusza w listopadzie. Szczegółowe informacje jak zawsze - u Pawła (tel. (+1) 416-579-3056).[/b]
Program wycieczki. Czytaj, jak zachwalają naszą Australię
Podobno nazwa "KANGUR" (kangaroo) wzięła się z międzykulturowego nieporozumienia. Pierwsi Europejczycy mieli zapytać Aborygenów o nazwę dziwnego, skocznego torbacza, a w odpowiedzi usłyszeć "kangaroo" - co w rodzimym języku znaczy tyle co "nie rozumiem cię". Dopisek od Redakcji Pulsu Polonii. Ojoj, o który to rodzimy język chodzi? W 18 wieku tych języków było co najmniej 350, teraz w 21 wieku ostało się ich zaledwie 50. Warto o nich poczytać - oto link: en.wikipedia.org/wiki/Australian_Aboriginal_languages
Tak nas reklamują w Kanadzie |
www.wycieczki.ca |