Kategorie:
Nowiny
Ze Świata
Z Polski
Z Australii
Polonijne
Nauka
Religia
Wyszukiwarka 

Szukanie Rozszerzone
Konkurs Strzeleckiego:

Archiwum:

Reklama:

 
24 lipca 2013
Marsz Wołyński
Marek Baterowicz
W 70-tą rocznicę rzezi Polaków na Wołyniu ( 11 lipca) odbył się w Warszawie Marsz Wołyński – na trasie od Placu Trzech Krzyży do Starego Miasta. Uczestniczyli w nim przedstawiciele różnych partii, poza Platformą Obywatelską, która wraz z Ruchem Palikota przeforsowała w Sejmie uchwałę określającą wołyńską eksterminację jako zbrodnię o znamionach ludobójstwa, zmieniając tym samym projekt PiS-u, który nazywał ją ludobójstwem. Uchwała Sejmu zatem oddaje jakby to, że IIIRP ma tylko znamiona polskości jak czytamy na Wirtualnej Polonii.

Istotnie, bo jakże rzezi około 120-160 tysięcy ludzi ( UPA nie oszczędzała nawet niemowląt!) można odmówić terminu „ludobójstwo” ? A gdyby rozważyć jeszcze bestialskie metody zabijania tamtej niedzieli 11 lipca 1943 ? Okazuje się, że większość posłów w obecnym Sejmie ma wycięte poczucie sumienia i polskości! Nie rządzą nami Polacy, IIIRP jest w rękach cynicznych mutantów szydzących otwarcie z polskiej racji stanu. Platforma i Ruch Palikota rozgrzeszyły UPA z ludobójstwa, przeciwny tej nazwie był też minister Sikorski, który bardzo się obawiał, że radykalny zapis...utrudni zbliżenie Ukrainy z Unią Europejską (!).

Pretekst cudaczny, bo np. zbrodnie niemieckie we Francji podczas wojny nie utrudniły wcale zbliżenia, a nawet pojednania między Paryżem a Berlinem. Sikorskiemu i elitom PO chodziło być może o coś innego: aby przypadkiem polskim ofiarom nie przyznać statusu ludobójstwa, bo tenże jest zastrzeżony dla Żydów, a od niedawna Ormian. I obie takie uchwały w naszym Sejmie jakoś przeszły, inne nacje mają więcej szczęści albo lepsze układy! Pytał retorycznie Jarosław Kaczyński: „Jeżeli morduje się Żydów, to jest to ludobójstwo. A jeśli mordowani są Polacy, to już to nie jest ludobójstwo?” Podobnie komentował to Czarniecki ( PiS): „Według PO zabijanie Polaków, w tym polskich dzieci, nie jest aż taką zbrodnią jak mordowanie innych nacji. To jedna z najbardziej obrzydliwych decyzji podjętych od kiedy ta partia rządzi Polską”. No cóż, mamy państwo na miarę cynicznych kombinatorów, a właściwie zdrajców.

Doskonale i z sarkastycznym wdziękiem ujęła to w „Nowym Dzienniku” ( też wPolityce.pl) Agnieszka Żurek: „Zbrodnia z elementami ludobójstwa, uchwała z elementami prawdy i państwo z elementami niepodległości” , dodając, że nie jest to spór o słowa, lecz o historię, tożsamość i fundamenty.

W marszu wołyńskim szli oczywiście politycy z ugrupowań patriotycznych, także krewni pomordowanych a wstrząsające wspomnienia ocalonych z rzezi czytała aktorka Wanda Pachla. Wśród uczestników Marszu zabrakło przedstawicieli rządu i prezydenta, choć odsłonił pomnik dla pomordowanych na Żoliborzu. Miał on w planie oficjalne obchody rocznicy na Ukrainie, które stały się okazją dla nowej gafy gajowego. Komorowski (oficjalnie reprezentujący naród wymordowany na Wołyniu!) przeprosił bowiem Boga za zbrodnie, ale te słowa powinny były wyjść z ust prezydenta Ukrainy lub premiera, tymczasem strona ukraińska wystawiła do wiatru Polskę, degradując rangę uroczystości i przysyłając tylko swego wicepremiera.

Komorowski powiedział też piramidalną bzdurę w kontekście zagłady ponad dwu tysięcy polskich wsi, rzucając światu w eter cyfrę... tylko pięciu Polaków zabitych podczas tej rzezi, w której zginęło ponad sto tysięcy polskich istnień. Czy tak monstrualna gafa jest przypadkiem ? Czy można ją ująć w rzędzie tak prostackich pomyłek jak „bul” wyrażony w ambasadzie Japonii ? Niestety, mogła to być celowa dezinformacja opinii publicznej, ale w ustach oficjalnego przedstawiciela IIIRP staje się antypolską dywersją. Oto świat powie teraz: jak to ? Polski prezydent sam twierdzi, że zginęło tam kilku Polaków – on chyba wie najlepiej – a wy erygujecie tablice dla tysięcy ofiar ?

Jeszcze gorzej spisał się profesor (?) Nałęcz bredząc wcześniej, że na Wołyniu w ogóle nie było polskich wsi. Słowa Komorowskiego o tylko pięciu ofiarach są tak niewiarygodne, a zarazem fałszywe i obliczone na wymazanie z dziejów tego ludobójstwa, że należałoby prezydenta IIIRP postawić przed Trybunałem Stanu. Narazie Komorowskiego obrzucono jajkami, a tak naprawdę to powinien podać się do dymisji jako niegodny prezydentury.

Osobą, która uratowała sytuację w łuckiej katedrze, był arcybiskup Lwowa Mieczysław Mokrzycki. To on jednoznacznie nazwał rzeź wołyńską ludobójstwem, dodając że częściej broni się dobrego samopoczucia katów niż prawdy i pamięci o zabitych, wypędzonych, skrzywdzonych. W swym kazaniu ukazał jednak też perspektywę pojednania opartego na bazie uznania winy, żalu za grzechy i przebaczenia. Według ks.Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego na Wołyniu i kresach w latach 1939-1947 dokonano planowej zagłady Polaków ( circa 250 tysięcy), było to niewątpliwie ludobójstwo. Niewyobrażalna zbrodnia i okrucieństwo oprawców z UPA zostały jakby przemilczane, a organizacja winna tych zbrodni jest gloryfikowana w pomnikach wznoszonych na Ukrainie – pisał w „Naszym Dzienniku” prof. Marian Ryba. Sądzi on też, że bojąc się pełnej prawdy o Wołyniu zamykamy szansę europeizacji Ukrainy, gdyż w cywilizacji łacińskiej istotny jest prymat prawdy.

Na antypodach także pamiętamy o wołyńskiej rzezi, w Sydney z inicjatywy „Naszej Polonii” odbyły się msze święte w Ashfield ( 14 lipca) i w Marayong ( 21 lipca) połączone z projekcją filmu poświęconemu tej tragedii. Rozmowa z prezesem Adamem Gajkowskim była na Wirtalnej Polonii, teraz „Nasza Polonia” przymierzy się zapewne do obchodów rocznicy ofiar hitleryzmu i bolszewizmu, które wypada 14 września, w dniu urodzin Św. Maksymiliana Kolbe. Nie wypada przecież pamiętać wyłącznie o ofiarach zadanych nam przez formacje UPA, ale uczcić też pamięć pomordowanych przez fanatyków „Mein Kampf” i wyznawców marksizmu w Sowietach, którzy posłużyli się swym zbrojnym ramieniem NKWD, faktycznej opoce Kremla.

W zakończeniu przypomnijmy, że wniosek PiS-u, by rzeź wołyńską nazwać ludobójstwem, upadł w Sejmie różnicą zaledwie dziesięciu głosów ( 212:222 ). Głosowanie poprzedził dość histeryczny apel ministra Sikorskiego, by nie „upokarzać Ukraińców” tak jakby sprawcy z UPA reprezentowali cały naród. Manipulacja ministra sprzyjała nie stronie polskiej, lecz banderowcom. Słyszy się teraz opinie, że należy wnieść do Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości wniosek o uznanie rzezi wołyńskiej za ludobójstwo, bo nawet w razie odmowy pozostanie ślad w dokumentach. Rzecz godna to uwagi, bo słusznie pisze Michalkiewicz, że trwa jakby ceremonia wbijania cmentarnego krzyża w pamięć o Kresach Wschodnich, a za tym idzie akceptacja depolonizacji Kresów.

W cieniu ofiar Wołynia przemknęła 70-ta rocznica śmierci generała Władysława Sikorskiego, obchodzona uroczyście w Londynie z inicjatywy Polskiej Misji Katolickiej i Ambasady RP, ale bez udziału przedstawiciela rządu premiera Tuska. Złożono kwiaty pod pomnikiem generała, a na uroczystym Gala Lunch zjawił się książę Kentu i wiele osobistości. Mszę świętą celebrowano w Westminster Cathedral, gdzie przed 70 laty odprawiano nabożeństwo żałobne za duszę Generała, tak niewygodnego dla pewnych stron i skazanego na nicość pod gibraltarską skałą.

Marek Baterowicz

PREZES PYTA

„O co my się sprzeczamy...O jakie wielkie prawdy nam chodzi?” ( Janusz Rygielski, nr 26 TP). Zaiste, nie przypuszczałem, że dr. Rygielskiemu chodzi o prawdę, bo jak dotąd to jego wypowiedzi wcale jej nie służyły. Sądzę, że prawda jest jedna wobec pomnożonych kłamstw, co niektórzy nazywają relatywizmem. I tu mała glosa do ostatniego zdania kończącego tekst „Prosto z buszu” ( nr 26TP): „O Rosji zacząłem pisać, i to z sympatią, w 2008 r., kiedy zorientowałem się do czego zmierza przyszły rząd światowy”. Niestety, pamięć zawiodła tu autora, bo o Rosji ( i z dużą sympatią) pisał już w latach 90-tych w „Kurierze Zachodnim”( Perth), sugerując, że Polska powinna trzymać się Rosji i w tej relacji szukać swej pomyślności. Gospodarczej ? Mrzonka, Kreml z pozycji byłego imperialisty z żadnym krajem nie pragnie uczciwych obrotów handlowych. A drugą mrzonką jest rząd światowy, bo na to nie zgodzą się nigdy Chiny, Indie, Japonia, kraje latynoskie czy arabskie. Rząd światowy narazie jest mitem i wcale nie wiadomo czy kiedykolwiek powstaną warunki dla zrealizowania tej koncepcji. Marek Baterowicz