Kategorie:
Nowiny
Ze Świata
Z Polski
Z Australii
Polonijne
Nauka
Religia
Wyszukiwarka 

Szukanie Rozszerzone
Konkurs Strzeleckiego:

Archiwum:

Reklama:

 
7 sierpnia 2013
All Aboard! I dialog
Marek Baterowicz
Niepokoi częstotliwość katastrof kolejowych na świecie, nie tylko w Polsce w ubiegłym roku, ale potem w Indiach, Kanadzie, ostatnio we Francji, Hiszpanii a teraz w Szwajcarii. Najbardziej spektakularna z nich – w Kanadzie ( 6 lipca) – spowodowała też wielki pożar i straty, albowiem pociąg przewoził tony paliwa czy substancji chemicznych, a do tragedii doszło z racji dużej szybkości i braku maszynisty: pociąg jechał z pilotem automatycznym. Wybuchy ognia unicestwiły wiele budynków, w tym kafejkę z Bogu ducha winnymi konsumentami.

W sumie 47 ofiar nie licząc „missing persons”, bo ciał nie znaleziono! Bilans katastrofy w Bretigny we Francji sięgnął tylko 7 zabitych i wielu rannnych. Zdumiewa natomiast katastrofa w Santiago de Compostela ( 80 ofiar śmiertelnych, a 22 osoby walczą o życie w szpitalu ), ponieważ 52-letni maszynista z 30-letnim doświadczeniem nie wyhamował na niebezpiecznym zakręcie do 80 km/h – jak nakazywała instrukcja – i jechał nadal z zawrotną prędkością 190 km/h, praktycznie samobójczą w tych warunkach. Czterdziestu rannych ( i śmierć maszynisty) w wypadku w Szwajcarii jest drobiazgiem w porównaniu z hiszpańską katastrofą, która przysłoniła narazie oskarżenia o korupcję wysuwane pod adresem premiera Rajoy’a.

W książce „All aboard!” (Tales of Australian railways, ABC Books 2004 ) odkrywamy za to prawie idylliczny obraz w XIX-ym wieku, gdy John Whitton był ojcem linii kolejowych w NSW. Nie obyło się bez wypadków, ale były to – jak czytamy – „relatively harmless accidents”. Podróżowano wtedy wolniej, ale i dzisiaj australijskie pociągi jeżdżą z prędkością wiktoriańską i daleko im do szybkich pociągów Japonii czy Francji. Projekty wprowadzenia szybkich pociągów na antypodach upadały, za to doczekamy się może lokomotyw z pilotem automatycznym, co budzi kontrowersje. A w przyszłości może spowodować wypadki, oby nie na miarę katastrofy w Santiago de Compostela. Na marginesie trzeba jednak zauważyć, że liczba ofiar śmiertelnych w wypadkach kolejowych jest o wiele mniejsza od zabitych na drogach.

W naszej dalekiej ojczyźnie natomiast grozi katastrofa o innym wymiarze, bo – jak napisał ktoś mało lirycznie, a prawie satyrycznie – przez Polskę przetacza się Tuskomotywa, która miażdży wszystko na swojej drodze. Coś na kształt peerelowskiego walca, który miał wszystko wyrównać... I może dlatego powstał już Ruch Zmielonych pod wodzą piosenkarza Pawła Kukiza, który kontestuje propagandę sukcesu, a na Google wyznaje: „ja tym rządem po prostu gardzę”. To nie są żarty, kraj jest niemal w ruinie, a nie jest to moja prywatna wizja, lecz ocena wielu obserwatorów w Polsce zamieszkałych. Oni chyba wiedzą najlepiej.

Dziś zacytujmy dr Krzysztofa Pasierbiewicza, blogera i felietonisty z „Gazety Polskiej” : „Budżet zrujnowany. Gospodarka traci dynamikę. Wpędzono nas w niespłacalne długi. Ukradziono nam emerytury. Szaleje korupcja. Bezrobocie deprawuje młodych. Dyskurs polityczny sięgnął rynsztoku. Rząd nierządem stoi. Chorzy umierają w kolejce na termin. Nastało prawo dżungli ( kto silniejszy ten lepszy)...Zdewastowano szkolnictwo (...) nie ma już żadnych norm moralno-etycznych...” ( wystarczy, resztę można przeczytać na blogu).

Diagnozę Pasierbiewicza potwierdza nowy wyskok Władysława Bartoszewskiego, który na łamach „Gazety Wyborczej” ( od wielu lat lżącej Armię Krajową ) nazwał „motłochem”...uczestników uroczystości rocznicy Powstania Warszawskiego! Niewiarygodne, a może „profesor” wpadł w starczą demencję ? Porozumienie Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie domaga się przeprosin od Bartoszewskiego, choć byłby to mały zaszczyt biorąc pod uwagę upadek moralny i językowy ex-ministra. Na antypodach za to pełna kultura, gdy spojrzeć na dialog z Prezesem, który trzyma fason i tylko pozwala sobie na subtelniejsze wycieczki jak np. na insynuacje myśli nie wyrażonych jak zarzut, że autorzy Przesłania proponowali Radzie Naczelnej usunięcie ich cennego paragrafu. A w nr 27 TP ( strona 14) nowym pomówieniem jest to, iż ja posądzałem dr J.Rygielskiego o to, że w PRL zajmował się wybielaniem rzeczywistości. To nonsens rodem z radia Erywań, nigdy tego nie sugerowałem, uważając że nawet intelekt pana Rygielskiego dostrzega, iż tamtej epoki wybielić się nie dało. Takiej sugestii nie widzę też w liście otwartym pana Andrzeja J.Wójcika, poza może tym zdaniem: „pamiętam twoje bardzo poprawne politycznie wypowiedzi”. Dziwne i to, że ów list otwarty został porównany do tekstów fabrykowanych w Indiach, a następnie cytowanych przez pisma lewicowe w Europie.

Ta śmieszna bajka dla łatwowiernych ( Prezes słyszał ją w PRL-u!) wmawia nam mechanizm absurdalny, bo nie trzeba – jak sądzi dr Rygielski – opisywać aferę prezydenta USA w jakimś biuletynie Hindusów, aby ją potem rozpowszechniać na świecie. Demokracja USA jest na tyle silna, że to w mediach amerykańskich od razu pojawia się relacja z np. afery Watergate ( Nixon za nią poleciał ) czy seksafery Clintona. Światowe media powoływały się więc od razu na źródła amerykańskie, a nie na jakieś pisemka w Indiach. Jak Prezes mógł uwierzyć w ową bajkę ? Albo w takie duby smalone jak rząd światowy ? Nawet gdyby doroczne przysiady G8 uznać za jaskółkę tego rządu. Errare humanum est, ale aż tak ? Ja pomyliłem tylko miejsce elekcji Prezesa, za to rok się zgadza. A że na zjeździe w 1997 wybrano kogoś innego ? Po prostu wtedy jeszcze konsulowi nie udało się zrealizować swoich planów. A w Przesłaniu był apel, by Rada Naczelna wyraziła troskę o sytuację w Kraju, nie by poparła jakąś partię lub krytykowała inną. Natomiast w latach 2005-2007 wszystko szło we właściwą stronę ( milczenie RN było więc uzasadnione) do chwili, kiedy siły peerelczyków nie storpedowały działań rządu PiS-u w trudnej koalicji zmagającej się z przewrotnością Platformy, z intrygami michnikoidów i Urbana.

Dzisiaj natomiast IIIRP szykuje nam inny pasztet, układ już eksportuje swoją ideologię na emigracji i pod płaszczykiem „Quo vadis Polonia” chce wyłonić nowe „elity” polonijne. Na Facebooku jest link prezesa Huberta Błaszczyka do skandalu z konsulatem w Nowym Jorku, który asygnował fundusze na ten cel. To samo dzieje się w Kanadzie, tam też sypnięto kiesą na szkolenie nowych kadr polonijnych. A niedawno w Brisbane odbyło się kuriozalne zebranie, na którym zjawił się podobno osobnik słabo mówiący po polsku, ale za to oferujący adeptom nowych elit sowite fundusze (czy dostał je od ambasady? ) Użyłem formy „podobno”, bo cała ta sprawa wygląda na tak niewiarygodną, że nie uwierzę dopóki nie potwierdzą jej rezydenci Brisbane, wśród nich może sam Prezes. Ktoś proponował ponoć, by te pieniądze wysłać raczej Polakom na Wschodzie, gdzie MSZ obcięło dotacje na polskie szkoły, pisma i radiostacje. Na wsparcie polskości nie ma niby środków, ale na majstrowanie ( kupowanie!) nowych „elit” pieniążki są.

W sierpniu dotrze na antypody film „Układ zamknięty”, film o grupie trzymającej władzę w Polsce, a zatem ujrzymy tych, co eksportują swą „ideologię” do krajów osiedlenia polskich emigrantów. Najwidoczniej – po zmieleniu Polaków w dorzeczu Wisły – zamierzają teraz przemielić nas na obczyźnie, tak na wszelki wypadek, aby ich widzimisię zawsze było na wierzchu.

Marek Baterowicz