Kategorie:
Nowiny
Ze Świata
Z Polski
Z Australii
Polonijne
Nauka
Religia
Wyszukiwarka 

Szukanie Rozszerzone
Konkurs Strzeleckiego:

Archiwum:

Reklama:

 
22 sierpnia 2013
Przyjaciele Kuklińskiego
Małgorzata Kupiszewska, fot. Weronika Wierzchowska

Czasami zachodził do naszej rodzinnej restauracji „Zajazdu u Mikulskich” w Wiązownie mężczyzna w sile wieku. Chciał odsapnąć, napić się wody. Nabrać sił. Zwrócił moją uwagę. Krył w sobie jakąś tajemnicę. Kiedy przygotowywałam fanty na bal charytatywny, by wesprzeć dzieci z Hospicjum, sam zaproponował, że przyniesie mi pamiątkowy kubek z Ameryki. Obdarował mnie poza tym zdjęciem swojego przyjaciela i numerem paryskiej „Kultury” z autografem przyjaciela. Po odbiór fantów zaprosił do domu. Podjechałam samochodem. Wtedy zrozumiałam, że moja restauracja była przystankiem pomiędzy domem, a daleko położonym sklepem i bankiem. Nie od razu weszłam na górę. Chwilę trwało zanim odwiedziłam pokój, w którym mieszkał pułkownik Ryszard Kukliński, kiedy odwiedzał przyjaciół: Barbarę i Romana Barszczów.

Pokój wygląda pospolicie. Łóżko, biurko, regał z książkami. I zdjęcia. Na jednym z nich mężczyzna niewysokiego wzrostu w garniturze stoi obok Ojca Św. Jana Pawła II. A ten dotyka ramienia wzruszonego człowieka. Jakby pasował na rycerza. Magister inżynier Roman Barszcz przeczytał mi tego dnia przemówienie, jakie wygłosił w USA w czasie pogrzebu Pułkownika Ryszarda Jerzego Kuklińskiego. Przemówienie to przeczytał w języku angielskim p. Barszcz w kaplicy Fort Myers dnia 30 marca, i następnego dnia wygłosił po polsku w Parafii M.B. Królowej Polski.

PRZYJACIELU Z PIASKOWNICY – RYSIU MARZYCIELU –

Marzyłeś o Polsce wolnej, demokratycznej i silnej.

Jako syn żołnierza Polski Podziemnej AK wyniosłeś z domu rodzinnego wolę walki, nauki, i obrony prześladowanych. Udzielałeś pomocy żydom, kolegom z podwórka, brałeś udział w akcji Armii Podziemnej na skalę wieku i możliwości. Ponieważ marzyłeś o Polsce wolnej, demokratycznej i silnej, założyłeś mundur żołnierski i mimo nielegalnych rządów komunistów i władzy umacnianej rosyjskimi bagnetami, pogłębiałeś wiedzę wojskową.

PUŁKOWNIKU REALISTO –

W sztabie planowania strategicznego Paktu Warszawskiego poznałeś perfidną grę komunistów, plany podboju świata, Europy, z użyciem broni nuklearnej, i tym samym groźbę zniszczenia Polski. Podjąłeś współpracę z Armią i wywiadem USA, z Ameryką która stała i stoi na straży wolności i demokracji narodów świata, i tym samym Polski. Bóg doświadczył Cię ciężko. Ale dał Ci szczęście osiągnięcia w życiu celów ważnych dla wszystkich żyjących w drugiej połowie 20go wieku. Miałeś szczęście – kochane ręce Hanki opiekowały się tobą do końca dni. A życie zakończyłeś w Ameryce wśród zawsze wiernych przyjaciół. Ale zabierzemy cię do Polski, do Twej kochanej Warszawy. Spoczniesz w Alei Zasłużonych, wśród Twoich poprzedników w walce o wolną Polskę, bohaterów powstań, wojny Polsko-Bolszewickiej 1920 r., Powstania Warszawskiego w roku 1944 – bohaterów spalonego i zburzonego miasta – jego żołnierzy i mieszkańców pomordowanych przez wrogów naszej państwowości i za przyzwoleniem Kremla. Niech Hetmanka Żołnierza Polskiego, Matka Boska Królowa Korony Polskiej wstawi się za Tobą przed Panem narodów – przed Panem bogatym w miłosierdzie. Spij spokojnie – Do zobaczenia.


Tego dnia zrozumiałam - uczestniczę we współczesnej historii Polski. Roman Barszcz odwiedzał mnie za każdym razem, kiedy z rancza w Emowie szedł ponad 2 km do Wiązowny. Za każdym razem słyszał ode mnie tę samą przeczącą odpowiedź na pytanie, czy pomogę mu w pracach na rzecz posadowienia pomnika Pułkownika Kuklińskiego w Wiązownie. Nie pomagały argumenty, stateczność wieku, przekonanie, że to mój patriotyczny obowiązek. Zasłaniałam się brakiem czasu, własnymi sprawami, nieznajomością tematu. Poskutkował fotograficzny argument. Pokazał mi zdjęcie z naszej rodzinnej restauracji. Przy jednym stoliku siedzieli p.p Barszczowie z synami i pułkownik Ryszard Kukliński. Zrozumiałam. Mam wziąć żywy udział w tworzeniu historii Polski. Przestałam się dłużej zasłaniać, stosować uniki, udawać.

W marcu 2013 r. odwiedziłam w jej domu, Świeradowie Zdroju, pułkownikową Joannę Kuklińską, prosząc o uczestnictwo w Komitecie. 3 czerwca dowiedziałam się o jej śmierci. Powstała historia tego spotkania.

Wizyta u Hioba

Poprzedniego dnia zrobiłam zdjęcia. Barbarze i Romanowi Barszczom. Pokazałam od razu. Pani Joanna Kuklińska spojrzała na nie z uwagą. Dawno już nie widziała przyjaciół. Na widok siwej brody powiedziała o Romanie Barszczu: „Ale się zmienił”? Znali się od niepamiętnych czasów. Ryszard Kukliński i Roman Barszcz spotykali się jeszcze w Niedabylu, na wakacjach. Przed wojną. Lata okupacji to ich wspólne dorastanie. Po wyzwoleniu spędzili blisko trzy miesiące na poszukiwaniach ojca Pułkownika na Ziemiach Odzyskanych. Joanna i Ryszard poznali się właśnie tam.

I wtedy zadałam to pytanie:
- Kiedy się poznaliście, ile mieliście lat?
W odpowiedzi usłyszałam:
- On szesnaście. Ja skończyłam czternaście.
- Zakochała się pani od pierwszego wejrzenia?
Zobaczyłam na jej twarzy dziewczęcy rumieniec. I wzruszenie. Z głębi serca. Spojrzałam na ścianę, którą miała przed oczyma, leżąc na łóżku, z którego już się nie podnosiła. Przede mą wisiały fotografie młodziutkiej dziewczynki z kokardami we włosach i młodzieńca w mundurze.

Pani Joanna, żona oficera dbała o dom. Zajmowała się pracą zawodową. Wychowywała dwóch synów. Jak każda żona marzyła o spokoju, domu z ogródkiem, spacerach w czasie urlopów. Rzeczywistość okazała się inna. Listopadowa noc 1981 roku przeszła jej najśmielsze wyobrażenia. To noc buntu, niezgody, niezrozumienia sytuacji, nieakceptowania wyborów ojca. To wtedy pani Joanna podjęła życiową decyzję: „Wszyscy albo nikt”. Przez trzy listopadowe wieczory wychodzili na ulicę przed dom, by czekać na samochód i tych, którzy mieli pomóc w wyjeździe z Polski. Nikt nie wie, co czuli Kuklińscy, zostawiając w Polsce ukochanych, rodzinę, przyjaciół. Spokój. W Ameryce znaleźli się bez nazwiska, twarzy, domu. W ich z takim trudem budowanym segmencie zamieszkał ktoś inny. Cenny księgozbiór syna przepadł na zawsze. Pułkownika zdegradowano. Pozbawiono mienia i czci. Próbowano zhańbić.

W którymś momencie zapytałam, czy pan Pułkownik zmienił się w Ameryce. Pani Joanna bez wahania przytaknęła. Z trudem znosił brak wiadomości z Polski. W III RP uznano go za „persona non grata”. Przyjazd do Polski był niemożliwy. Rok 1994 był dla obydwojga najtrudniejszy. Najpierw zaginął Bogdan. Pół roku później w wypadku zginął Waldemar. Odebrano im wszystko.


Fot. Weronika Wierzchowska

Pani Joanna wskazała niewładną prawą rękę. Wyciągnęła lewą. Pozwoliła ją przytulić, kiedy modliłyśmy się w intencji jej synów i męża. Portrety obydwóch synów wiszą na ścianie. Przyglądała im się w każdej minucie życia, nie wstając z łóżka. Kiedy wracała z pogrzebu męża, poprosiła Romana Barszcza, aby pojechali do mieszkania na Rajców. Obecne właścicielki, siostry, zapraszały panią Joannę, aby weszła do środka. Ale jak miała przekroczyć próg własnego domu, który został skonfiskowany? Żegnając się z panią Joanną, towarzyszyła mi myśl, że być może widzę ją ostatni raz. W słabiutkim ciele ledwie tliło się życie. W domu pod Wałbrzychem przyglądałam się pamiątkom Pułkownika. Srebrnym szablom, darowi szwajcarskiej Polonii dla „małego rycerza”. Srebrnej tarczy, wykutej na wzór tarczy hetmana Chodkiewicza, z wygrawerowanym orłem w złotej koronie i napisem: „Ostatni polski żołnierz - tułacz. Pierwszy oficer W.P. w NATO. Pułkownik Ryszard Kukliński. Obrońcy Polski i USA. W XX rocznicę przybycia do Ameryki. Polonia Amerykańska. Polacy w kraju”. Patrzyłam na potężny fotel z inicjałami „RJK”. Dar Gdańszczan. Kiedy został Honorowym Mieszkańcem ulubionego miasta nad morzem.

Pani Joanna stanęła na czele Komitetu Budowy Pomnika Pułkownika Ryszarda Jerzego Kuklińskiego w Wiązownie. Wiedziała o uroczystościach w Stromcu, gdzie miano mu wręczyć tytuł Honorowego Mieszkańca. Nie dożyła uroczystości. Dziś spocznie we wspólnej mogile w Alei Zasłużonych na Powązkach, obok męża i syna Waldemara. W dniu urodzin swojego męża 13 czerwca.

Nad losem polskiego Hioba pochyli się wielu.

Pułkownik Ryszard Kuklinski wypełnił ostatni rozkaz generała Okulickiego do Żołnierzy AK:

"Żołnierze Armii Krajowej! Daję Wam ostatni rozkaz. Dalszą swą pracę i działalność prowadźcie w duchu odzyskania pełnej niepodległości Państwa i ochrony ludności polskiej przed zagładą."

Pułkownik Kukliński odsłaniając pomnik Katyński 6 maja 1998 r. powiedział tak:

„Jeśli jest prawdą, że pomniki mają swoją mowę, to ten będzie mówić: ”Przechodniu, powiedz wszystkim, że do ostatniej chwili staliśmy na straży wierni Polsce i jej wolności”.

Pomnik stawiany Pułkownikowi Ryszardowi Jerzemu Kuklińskiemu to dowód pamięci tych, którzy go znali, przyjaźnili się. rozmawiali z nim.

Wierzymy, że z małych kamieni usypiemy wielki kopiec.

Małgorzata Kupiszewska

Pani Janinie Kaczorowskiej z Adelaide serdecznie dziekuję za wspaniały kontakt z Małgorzatą Kupiszewską - Ernestyna