Na antypody dotarł wreszcie – dzięki firmie Orbis Express - głośny film „Układ zamknięty” ( premiera w Polsce odbyła się 5 kwietnia). Niestety, nie jest to beztroska komedia w stylu music-hallu, choć film rozpoczyna aria z Madame Butterfly. To film o brutalnej rzeczywistości w IIIRP, tak brutalnej i gwałcącej prawo, że niesposób uwierzyć w istnienie tam demokracji, a jeszcze mniej w powtarzany nieraz slogan „państwo prawa”. Przeciwnie, film pełną parą ilustruje jak funkcjonuje państwo bezprawia.
Wiemy ponadto, że „Układ zamknięty” oparto na faktach – mówi o tym czołówka filmu, wspominał o tym w wywiadzie reżyser Ryszard Bugajski. Zmieniono wprawdzie imiona protagonistów oraz nazwę firmy, ale rzecz odnosi się do historii zniszczenia pewnego krakowskiego przedsiębiorstwa, które najwyraźniej nie pasowało grupie trzymającej władzę w kraju, inaczej mówiąc układowi zamkniętemu. Układ ten bazuje na starych kadrach peerelowskich w prokuraturze, które tylko na początku IIIRP zweryfikowano, dość zresztą łagodnie, bo z liczby 3282 prokuratorów tylko 304 uznano wtedy za szczególnie gorliwych wykonawców dyrektyw PZPR i SB i skierowano ich do innej pracy.
Na krótko, bo już w r.1991 odnotowano nieśmiałe „rehabilitacje” owych negatywnie zweryfikowanych prokuratorów. Minister Chrzanowski przywrócił trzech „peerelczyków”, minister Piątkowski i Dyka – po jednym, a minister Cimoszewicz już pięciu. Ta powracająca fala ruszyła masowo w r.1994, gdy ministrem „sprawiedliwości” i prokuratorem generalnym ( łączenie stanowisk!) został Jerzy Jaskiernia, były członek PZPR od roku 1970.
Przypomnienie tych mało budujących praktyk w IIIRP jest o tyle konieczne, że głównym bohaterem filmu jest taki ex-peerelowski prokurator ( gra go koncertowo Janusz Gajos), postać z gruntu odrażająca, prawdziwy szwarc-charakter i wręcz modelowy mafioso bez skrupułów, a niegdyś właściciel czerwonej legitymacji PZPR-u. Mierny ale bierny, zawsze posłuszny władzy z sowieckiego nadania. Po roku 1989 – nadal na fali dzięki istnieniu układu – korzysta z usług policji i organów nawet oficjalnie zwalczających korupcję, nie cofa się przed jaskrawym łamaniem prawa, ani przed perfidnym krzywdzeniem ludzi.
|
Akcja filmu może więc nieraz zaskoczyć widzów wrażliwych, ale takie są jeszcze realia w Polsce proklamowanej na wyrost „państwem prawa”. Nie wypada zdradzać tu sensacyjnej fabuły, a dzięki tej mocnej dawce koszmaru dostajemy wiedzę o obecnej sytuacji w Polsce. Praworządność musi być w fatalnym stanie, jeżeli nawet w pismach przychylnych układowi spotkać można artykuły krytykujące wymiar sprawiedliwości jak np. „Zbrodnia bez kary” Piotra Pytlakowskiego ( „Polityka” nr 41/ 2012). Czytamy tam o przedwcześnie umorzonych śledztwach w stosunku do ewidentnych zabójców, poczynając od słynnej strzelaniny w warszawskiej restauracji Gama w r.1999, podczas której w biały dzień zabito pięciu mężczyzn związanych z gangiem wołomińskim. Po czternastu latach – choć sprawcy strzelaniny są dobrze znani śledczym – sprawę umorzono. Autor artykułu nazywa to spektakularną porażką organów ścigania i dodaje, że takie porażki kryją się w szafach wielu polskich prokuratur.
Wymienia dalej kilka takich przypadków ( w skali kraju jest ich mnóstwo) jak uduszenie 17-letniej Iwony ze Szczucina, otrucie żony w Skierniewicach czy śmiertelne pobicie kloszarda w Chrząblewie. Śledztwa w tych sprawach umorzono pomimo zeznań świadków, obciążających motywów zbrodni albo orzeczeń lekarskich. Pobity kloszard zmarł od obrażeń wewnętrznych, lecz zdaniem prokuratury przyczyną zgonu było...zapalenie płuc. Werdykt zgoła jak z epoki komunistycznej, nasza prokuratura kręci zatem nie tylko w śledztwie smoleńskim.
I jeszcze jedno, ściga się obywateli według klucza politycznego, a nie na bazie przestępstw pospolitych. Dlatego mordercy i gwałciciele mogą liczyć na pobłażliwość, podczas gdy kibolom przypina się łatki ...bandytów, a tak naprawdę to ile dano Meksykanom, by sprowokowali burdę na plaży ? I czy nie była to zemsta układu za pikantny wyczyn kibiców Legii w Bukareszcie ? Rozwinęli tam transparent z napisem: „Dziękujemy za przyjęcie polskiego rządu w r.1939 i prosimy pilnie o powtórkę!”. Ten dowcip mógł doprowadzić premiera do apopleksji! Tymczasem na przedmieściach Sewilli hiszpańscy kibice z nożami zaatakowali autobus z kibicami Śląska Wrocław, to są prawdziwi bandyci. Kilku Polaków trafiło do szpitala... Można tu zażartować, iż rząd Tuska nasłał andaluzyjskich nożowników, by przejąć jakiś trefny transparent! Ba, ale co to za polski rząd, który odmawia repatriacji Polakom ze wschodu, a przyjmie – na prośbę Malty – imigrantów z Afryki!? I pewnie bez papierów, więc potencjalnych wywrotowców, a po takim precedensie tylko patrzeć jak ruszy lawina Murzynków Bambo! Nie będzie im łatwo asymilować się w śniegach i mrozach!
Wróćmy jednak do filmu, który w Sydney będzie wyświetlony jeszcze dwukrotnie ( 1 września w Liverpool i 8 września na George Street w City). „Układ zamknięty” mógł być zrealizowany dzięki funduszom przedsiębiorców poszkodowanych przez organy państwa, albowiem instytucje IIIRP nie chciały finansować ekranizacji, która przedstawia jak łatwo można zniszczyć przedsiębiorców w Polsce przy zupełnej bezkarności prokuratury i skarbówki.
Wolność gospodarcza jest zatem fikcją w IIIRP, a układ zamknięty ma oparcie w starych służbach i – niczym rakotwórcza narośl – syci się mieniem i pieniędzmi przedsiębiorców, co uwierzyli, że w kraju da się spokojnie robić biznes. Trzymani w areszcie latami, bez wyroku, a długo bez konkretnego oskarżenia, doprowadzeni do bankructwa przez skarb państwa – bo w IIIRP robienie biznesów jest zazdrośnie strzeżone przez grupę trzymającą władzę – bywają w końcu zwalniani, nawet rehabilitowani, lecz są już cieniem człowieka. Nikt nie zwróci im zagrabionych fortun, śmieszne odszkodowania nie wystarczą na leczenie urazów fizycznych i psychicznych.
W roku ubiegłym odbyło się zebranie założycielskie Ruchu Społecznego Niepokonani 2012, który skupia wszystkich pokrzywdzonych przez organy państwa ( „prawa” – a jakże!) i wymiaru „sprawiedliwości”. Producenci filmu dostali dotacje od ponad stu spółek i osób prywatnych, ale większość obawiała się represji i prosiła o anonimowość. Wymowa filmu jest bowiem jednoznaczna: ludzie z inicjatywą są w Polsce niszczeni przez kliki prokuratury i skarbówki. Na ekranie widzimy cyniczne oskarżenie przedsiębiorców o działalność w zorganizowanej grupie przestępczej i pranie brudnych pieniędzy, tymczasem to właśnie układ zamknięty stanowi grupę mafijną, więc przestępczą. Niesłychane, że po epoce komunizmu zafundowano nam Polskę nie dla obywateli, ale dla wilków-oligarchów. Niestety, zdaniem obserwatorów w najbliższej przyszłości nie da się wyleczyć Polski z tej choroby.
|
A jak kończy się ten porażający film ? To trzeba już zobaczyć osobiście, w każdym razie kraje o starej demokracji – które nie przeszły eksperymentu marksizmu w gospodarce – będą zawsze w lepszej kondycji od post-komunistycznych republik.
Marek Baterowicz
|