Warszawa pożegnała nas deszczem. Lało jak z cebra. Ciężkie krople spadały na szyby pociągu, który nas wiózł do Krakowa. Całą drogę rozmawiałyśmy. Biegłam do wagonu po zostawione rzeczy, bo tak się zagadałyśmy w przedziale Warsu, że jak potem żartowałyśmy, pociąg dowiózłby nas do Zakopanego. Na dworcu radosne powitanie. Na pewno niedzielne przedpołudnie, a może deszcz, który chlusnął całą mocą i zmokło wszystko, łącznie z krzesełkami dla honorowych gości, sprawiły, że do Parku Jordana dojechaliśmy w okamgnieniu.
Od razu w wejściu wpadłyśmy na Tadka Polkowskiego, autora płyty „Niewygodna prawda” m.in. z piosenkami o Ince, Rotmistrzu Pileckim. Zaraz potem serdeczne powitanie z innymi Krakusami. Panią Zofię Pilecką – Optułowicz znają wszyscy i kochają. Byłam tego świadkiem przed uroczystością odsłonięcia pomnika, a zwłaszcza później. Raz po raz widziałam zdumienie na twarzy przechodzących osób, głębokie westchnięcie i tłumiony okrzyk: „to naprawdę pani Zofia?” I kiedy tylko przystanęła, bo dla każdego znalazła chwilkę, dziękowała za pamięć o Rotmistrzu.
Ze wzruszeniem podeszła do grupy żołnierzy trzymających konie na popasie. Kiedy zapytałam, czy pani Zofia mogłaby zrobić sobie z nimi zdjęcie, ułani rozpoznali ją natychmiast. Poderwali się z ziemi. Dosiedli koni i stojąc w zwartym szyku, oddali jej honory. Długo nie mogłyśmy stamtąd odejść. Wszyscy robili wspólne zdjęcia z córką Rotmistrza Pileckiego a ona głaszcząc konie, wspominała chwile, gdy tata sadzał ją na ukochaną „Bajkę” - czarnego konia z białą gwiazdą pośrodku czoła i nazywał „swoją generałką”. Szwadron Ułanów im. Marszałka J. Piłsudskiego pod dowództwem rtm. H. Bugajskiego odjechał z dumą prężąc pierś przed córką bohatera.
Potem była pyszna grochówka. I kawa w towarzystwie. Park rozbrzmiewał muzyką artystów Opery Kameralnej. Uroczystej Mszy Św. towarzyszyła orkiestra wojskowa Czerwonych Beretów, z którymi pani Zofia też zrobiła sobie zdjęcia. Tego dnia czuło się powagę chwili za sprawą licznych pocztów sztandarowych, obecności kombatantów, uroczystej warty żołnierzy i harcerzy.
Wszyscy z ciekawością czekali na odsłonięcie pomnika generała Sosabowskiego dłuta Wojciecha Batko. Poczuliśmy przejmujące dreszcze widząc znakomitą rzeźbę. Posadowiono ją naprzeciw popiersia Rotmistrza Pileckiego. Kiedy dziękowałyśmy Kazimierzowi Cholewie Prezesowi Towarzystwa Parku im. dra Henryka Jordana za jego trud i poświęcenie, usłyszałyśmy, że odsłonił właśnie ostatni pomnik. Zmartwiliśmy się wszyscy. Na szczęście podeszła Elżbieta Kasprzycka, nauczycielka polonijna z Londynu i fundatorka pomnika generała St. Sosabowskiego. Zapytała, czyj następny pomnik odsłoni. Zapadła cisza. Zapytała więc wprost. Czy mógłby być to pomnik „Niedźwiadka” – Leopolda Okulickiego? Wstrzymaliśmy oddech. Już wiemy, że wiosną przyszłego roku spotkamy się ponownie w Parku Jordana. Nie zabraknie Józka Wieczorka, który z aparatem był tam, gdzie powinien i uwiecznił wszystko, co potrzeba.
Małgorzata Kupiszewska
Autorka reportażu z Zofią Pilecką-Optułowicz i Zuzanną Kurtyką (w tle) |
|