Miliony Polaków emigrujących przed laty w poszukiwaniu wolności nie wróciły do Polski, najwyraźniej nie znalazłszy już w wolnej Polsce bezpiecznej dla siebie przystani. Nie oznacza to, że nie są przejęci losem Polski. Co się dzieje z naszym krajem? – pytają ci, którzy uciekali na Zachód.
Polacy mieszkający w Stanach Zjednoczonych korzystają z nadarzających się okazji, by rozmawiać o Ojczyźnie. Słuchają polskich rozgłośni, sami je zakładają, nawet prowadzą je w swoich domach. Gdy oficjalnie wykorzystywano naszą Ojczyznę w interesie innych państw, było zrozumiałe, kto i dlaczego to robi. Dziś, gdy polski rząd chce pozbawić Polaków fundamentów państwowości i kultury, rozkładają bezradnie ręce, nie rozumiejąc, kto jest kim.
Prawie każdy w Polsce zna kogoś, kto mieszka w Chicago. Te rodziny i przyjaciele w Chicago pytają: dlaczego nie ma już wśród lektur „Pana Tadeusza”? Co się stało z „Trylogią”, którą tak pochłaniali chłopcy marzący o bitwach i potyczkach? Pytają, dlaczego z taką przyjemnością bezcześci się w Polsce symbole wiary katolickiej, które są jednocześnie symbolami Polski. Przecież w PRL, gdy gnębiono Kościół, robili to funkcjonariusze państwa komunistycznego.
Dziś obudził się zły duch w społeczeństwie, który każe się Polakom cieszyć tym bezczeszczeniem. Polacy mieszkający w Chicago pytają, w czym obecnie objawia się wspólnota w Polsce. W końcu pytają, czy mieszkających w Polsce nie rażą kolejne wybuchające afery związane z rządem Platformy Obywatelskiej.
Mam i ja bliskich w Chicago. Próbowałem więc odpowiedzieć na te pytania. Trudno wskazać jakiś deklarowany wspólny interes dla Polski wśród tych, którzy uczestniczą w laicyzacji i wynaradawianiu kraju. Być może to jest słabością tej grupy, że nie licząc liderów, jest masą dającą łatwo sobą manipulować. Nie mają celu poza tym, który aktualnie wpojono im w propagandowych przemówieniach liberalno-lewicowych dziennikarzy i polityków.
W Chicago, w najważniejszym polskim kościele, bazylice św. Jacka, ksiądz Michał Osuch poświęcił tablicę in memoriam Józefa Szaniawskiego ufundowaną przez Polaków z Chicago. Ta tablica jest symbolem pamięci nie tylko o jednej osobie. Jest refleksją nad sprawami, które w Polsce są dla nich ważne. Tak jak znajdująca się w tej samej bazylice rzeźba upamiętniająca katastrofę smoleńską, jest pytaniem o sprawiedliwość dla Narodu Polskiego.
Cała ta chicagowska bazylika jest świadectwem polskości. Ksiądz Michał Osuch, który przez ćwierć wieku był proboszczem kościoła, ten patriotyzm utrwalił. – Jako bazyliki budynku nie można już sprzedać czy zburzyć na wypadek kłopotów finansowych archidiecezji. Po wsze czasy pozostanie pomnikiem naszej wiary i polskości – powiedział.
Pytania z Chicago prowadzą do smutnych wniosków. Być może więcej Polski pozostanie w sercach tej społeczności oraz innych Polaków niż w samej naszej Ojczyźnie. Może wśród najbardziej celebrujących polskość są ci, którzy pozostali w jej dawnych granicach lub zostali zesłani na daleką i nieludzką ziemię. Może łatwiej jest chować Polskę w sercach, niż budować ją „tu i teraz” w realiach bezimiennego globalizmu. Zmiany postępują w ogromnym tempie. Jednak wciąż trzeba pielęgnować tradycję, nawet jeśli jest wyśmiewana. Przywracać to, co jest nam odbierane. Nie wybaczymy sobie sami za kilkanaście, może kilkadziesiąt lat, jeśli zniknie ta Polska, którą kochamy.
Filip Frąckowiak
Nasz Dziennik |