Przychodząc z wizytą do mojej siostry, która przez pewien czas dzieliła w Marayong pokój z Panią Franciszką, miałam niejednokrotnie okazję poznać tę niezwykłą osobę.
Nawet i ostatnio, kiedy nie mieszkały już razem, wystarczyło stanąć na jednym z korytarzy, aby posłuchać skąd dochodzi dźwięczny śpiew którejś z religijnych pieśni lub naszych polskich piosenek.
Frania lubiła wspominać. Opowiedziała mi raz historyjkę związaną z odpustem w Leżajsku. W tamtych czasach odpust, to była nie tylko religijna uroczystość, ale także wielkie wydarzenie kulturalne, przyciągające młodzież z okolicznych wiosek. Frania od dawna planowała, że pojedzie do Leżajska na odpust. Nawet umawiała się tam z koleżankami.
Niestety, ale transakcja na jaką liczył Ojciec nie przyniosła rezultatu – nie udało mu się, tak jak planował, spieniężyć produktów rolnych. – Przykro mi, Franiu, powiedział jej w sobotę, ale jutro na odpust nie pojedziesz, po prostu nie mamy nic pieniędzy.
Biedna Frania odeszła, nie chcąc robić Ojcu przykrości. Poszła do kapliczki, na skrzyżowaniu dróg, aby pożalić się chociaż trochę Matce Bożej, do której miała wielkie nabożeństwo.
Zobaczyła, że wokół kapliczki wiatr nagromadził dużo badyli, zeschłych liści i różnego śmiecia. Ułamała więc Frania dwa jałowce, związała je długą trawą i zaczęła taką jałowcową miotłą sprzątać otoczenie kapliczki. W pewnym momencie coś błysnęło wśród kurzu. Frania schyliła się. Była to moneta. Nigdy takiej jeszcze nie widziała. Pobiegła szybko do domu, żeby pokazać swoje znalezisko Ojcu. Jakież było zdziwienie rodziny, kiedy się okazało, że to moneta o dużej wartości. Pewnie Frania mówiła mi ile to było, ale ja nie pamiętam. I nie to jest istotne.
Najistotniejszy jest fakt, że Frania na odpust pojechała. Starczyło jej nie tylko na podróż i na kolorowy ‘różaniec’ z biszkoptów, ale także i na torbę cukierków do podziału z koleżankami oraz na tyle przejażdżek na karuzeli ile chciała. Pieniędzy wystarczyło także na podstawowe zakupy do domu – na sól, naftę i zapałki, bo resztę mieli wszystko z gospodarstwa. To właśnie Frania, jaką zawsze będę pamiętać.
Marianna Łacek
Kapliczka w Sojkowej zbudowana przez ojca Frani - do dziś dzieci składają tam kwiaty |
|