Kategorie:
Nowiny
Ze Świata
Z Polski
Z Australii
Polonijne
Nauka
Religia
Wyszukiwarka 

Szukanie Rozszerzone
Konkurs Strzeleckiego:

Archiwum:

Reklama:

 
27 lutego 2014
Rechot z ofiar katastrofy smoleńskiej
Grzegorz Broński

„Spisek smoleński” to tytuł sztuki w reżyserii Lecha Raczaka, który mógł zrealizować to odrażające widowisko, bo dostał od miasta Poznania kilkaset tysięcy złotych. Premiera odbyła się w środowy wieczór. Byliśmy na niej – to trwający półtorej godziny zbiór kłamstw, ohydnego szyderstwa z ofiar, prostackiego wykorzystywania emocji związanych z katastrofą smoleńską. Żenujące przedstawienie z udziałem klakierów.

Przedstawienie odbyło się w „Scenie pod Minogą”. To nazwa na wyrost. Chodzi bowiem o dość obskurną salę w knajpie popularnej wśród poznańskich studentów. Nasz reporter pojawił się pół godziny przed początkiem spektaklu. Na dole młodzi pili piwo i czekali na transmisję meczu Ligi Mistrzów. Na piętrze dziennikarze powoli zajmowali miejsca na „widowni”. Towarzystwo doskonale się znające – powitania, całuski, żarciki. Lech Raczak przechadzał się między stolikami i prawie każdego gościa zaczepił jakimś słówkiem. Jedni biorą wino, inni piwo. Biesiadna atmosfera. Ktoś przewraca szklankę i rozlewa alkohol. Pojawia się też wiceprezydent Poznania Dariusz Jaworski, były dziennikarz „Gazety Wyborczej”.

Spektakl trwał niemal półtorej godziny i w założeniu reżysera miał obśmiać trwające cztery lata wyjaśnianie przyczyn katastrofy smoleńskiej. W rzeczywistości powstał paszkwil, którego twórcy nie potrafili uszanować nawet pamięci ofiar.

Prolog – scena z Lechem Wałęsą i kpiny, że werbunek TW „Bolka” przez SB był praprzyczyną katastrofy. Później „rekonstrukcja” wydarzeń z 7 i 10 kwietnia 2010 r. Wśród bohaterów Donald Tusk, Władimir Putin, Jarosław Kaczyński. Kolejne sceny z ich udziałem (i nie tylko) przerywano odtwarzaniem głosów z kabiny tupolewa i komend wydawanych przez pilotów (oczywiście nieoryginalne nagranie).

Bardzo często pojawia się – w kontekście szyderczym – prezydent Lech Kaczyński. Raczak nie zawahał się wykorzystać także Jadwigi Kaczyńskiej. Kpi z ludzi zajmujących się wyjaśnianiem katastrofy, przede wszystkim z posła Antoniego Macierewicza. „Zamach”, „spisek”, „mgła”, „hel” – można usłyszeć wielokrotnie. Ale również naigrawa się z osób oddających hołd zmarłym – kpi z tulipanów, zniczy gaszonych przez straż miejską, krzyża na Krakowskim Przedmieściu, Wawelu.


Najgorsze jednak jest obrażanie osób, które zginęły. Takich scen jest wiele. W jednej aktor ironicznie mówi o „męczennikach smoleńskich”, w innej – mającej przedstawiać chwilę tuż po rozbiciu się samolotu – artyści śpiewają „giniemy, giniemy za Polskę, giniemy z okrzykiem »kurwa mać«”. Pokazano też moment odnajdywania ciał. Wtedy padają skandaliczne słowa: „o zobacz, ten, taki mały, jak stare dziecko, karzeł albo mu nogi ucięło czy co”.

Spektakl Raczaka to ohydne widowisko, które „Gazeta Wyborcza” reklamowała jako „odtrutkę na polowanie z nagonką”. Miała być satyra, a wyszło… No właśnie, co? Polityczna agitka w najgorszym stylu – na pewno. Warsztatowo? – to niech ocenią specjaliści, choć tak obrzydliwe dialogi przytłoczyłyby nawet genialną grę aktorów. Równie mocno szokuje zachowanie publiczności, która pojawiła się na środowej premierze. Towarzystwo wyselekcjonowane zaproszeniami, a więc teoretycznie znające się na „wysokiej” kulturze. Bywające w teatrze. To, że popijali piwo, gdy opowiadano o śmierci 96 osób – cóż, element kultury osobistej. Ale na sali była również grupka idiotów rechocząca niemal przez całe przedstawienie. To już objaw zwykłego prostactwa.

Wiceprezydent Poznania szybko chciał opuścić „Scenę pod Minogą”, ale nasz reporter poprosił go o ocenę spektaklu. Dariusz Jaworski wyraźnie poirytowany unikał ocen, twierdził, że przyszedł prywatnie. Pytany o miejskie dofinansowanie: „Skoro już daliśmy, to nie możemy zabrać” – stwierdził. Dziennikarz portalu niezalezna.pl był też świadkiem ciekawej scenki, gdy Jaworski mijał się na schodach z Raczakiem. „I jak?” – dociekał reżyser. – „To trudne, bardzo trudne” – odpowiedział Jaworski. Zapytaliśmy Raczaka, dlaczego w swojej sztuce szydzi z ofiar katastrofy smoleńskiej. Zaprzeczył. – Nie dziwię się, że przedstawienie panu się nie podobało – stwierdził jedynie.

żródło: niezalezna.pl