Tony Abbott nie miał w Davos łatwego zadania. Premier z króciutkim stażem, reprezentujący państwo o niewielkim potencjale gospodarczym, zagrożonym konsekwencjami upadku amerykańskigo petrodolara, jak również przyhamowaniem tempa rozwoju Chin. Premier stojący na czele rządu, który jeszcze nie ma spójnej, przemawiającej do społeczeństwa koncepcji, zmierzającej się, z sygnalizowanym przez media korporacyjne, nieuchronnym szokiem ekonomicznym.
Julia Gillard była w lepszej sytuacji, bo kierowała wagonem doczepionym do chińskiej lokomotywy. Mogła się chwalić, że dobre wyniki gospodarcze Australia uzyskiwała dzięki prowadzonej polityce. Kiedy szydło wyszło z worka, okazało się, że tak naprawdę polityka nie była najmocniejszym punktem za jej rządów, a także już w końcowych latach rządów Johna Howarda. Abbott musi nieco pozamiatać, ale przede wszystkim, powinien przedstawić narodowi przewidywane zagrożenia (termin „szok ekonomiczny” nie mówi nic przeciętnemu obywatelowi), ich przyczyny oraz propozycję kompleksowego uporania się z przewidywanym super kryzysem.
W listopadzie tego roku odbędzie się w Brisbane narada przywódców państw należących do G20. Australia znalazła się w tej grupie (pod względem potencjału gospodarczego znajduje się na 16. miejscu - wyprzedza Afrykę Południową, Argentynę i Arabią Saudyjską). Jej premier będzie gospodarzem konferencji. W tej roli, zwykle wymagającej talentu dyplomatycznego, Abbott z pewnością będzie się starał, aby „szczyt”, w przyjaznej atmosferze, wypracował jakieś wspólne stanowisko. W większym stopniu niż inni przywódcy będzie miał okazję do przedstawienia sugestii przemyślanych wcześniej w swoim kraju.
Zabierając głos w Davos premier Australii musiał pamiętać o tegorocznych obowiązkach, wiążących się z pomyślnością szczytu G20 w Brisbane. Swe wystąpienie zaczął od komplementów.
„Przez ponad czterdzieści lat, Światowe Forum Ekonomiczne w Davos wniosło ważny wkład do globalnego postępu.
Forum skupiło niektórych najlepszych myślicieli i najważniejszych decydentów nie po to, aby rozpamiętywać problemy, lecz aby skupić się na możliwościach.
Na początku roku 2014, łatwiej jest być optymistą.
W Stanach Zjednoczonych planuje się wzrost gospodarczy w wysokości z poniżej 2% do prawie 3%. W poprzednim roku stworzono milion stanowisk pracy.
Wzrost gospodarczy Chin jest łagodzony, ale prawdopodobnie utrzyma się powyżej 7%.
Nawet strefa Euro w końcu znowu się rozwija. . .”
Mam wątpliwość, czy do tegorocznych perspektyw gospodarki światowej można odnosić się z optymizmem? Wielu wybitnych światowych ekspertów, tych którzy przewidzieli kryzys roku 2007, jest przeciwnego zdania. Do tej grupy zaliczam legendarnych, niezależnych inwestorów, którzy przekonani o nieuchronności pewnych wydarzeń, stawiali na spadek wartości określonych akcji i w ten sposób pomnażali kilkakrotnie swój majątek w krótkim okresie czasu. Inwestorzy ci nie byli i nie są powiązani z elitą bankową, która sama decydowała o wydarzeniach i, i wiedząc z całą pewnością co się zdarzy, również stawiała właściwe zakłady. Ale to było zwykłe oszustwo. Natomiast właściwa obserwacja wydarzeń i umiejętność stawiania prawidłowych prognoz – przypisana jest tylko niektórym talentom, do których, przede wszystkim, zaliczają się Gerald Celente, Jim Rogers, Bill Gross i James Dale Davidson. W tej grupie właściwych ekspertów znajdują się też ludzie, którzy pracowali na eksponowanych stanowiskach rządowych, jak dr Paul Craig Rogers, były wiceminister skarbu w rządzie prezydenta Reagana oraz Lyndon LaRouche, były doradca prezydenta Roosevelta, mający swój udział w ustanowieniu światowego systemu ekonomicznego po II Wojnie Światowej, podczas konferencji w Bretton Woods.
Nie twierdzę, że znam wszystkich, którzy potrafili prawidłowo przewidywać sytuację gospodarczą w swych książkach i innych publikacjach oraz publicznych wystąpieniach. Ale wyżej wymienieni wydają mi się najbardziej aktywni i sławni.
Ci, mający także odwagę, eksperci posiadają swoje strony internetowe. Ich życiorysy znajdują się m. in. w Wikipedii. Liczba publikacji im poświęconych przekracza miliony. Są oni zapraszani do udziału w programach telewizyjnych i audycjach radiowych. Udzielają wielu wywiadów. Przewidują oni, że w ciągu najbliższych kilkunastu miesięcy nastąpi ogromne pogorszenie światowej sytuacji gospodarczej. Eksperci Abbotta, którzy przygotowali ocenę projektu budżetu państwa i wprowadzili termin „szoku ekonomicznego” z pewnością te opinie znają.
Niezależni eksperci przewidują znaczne pogorszenie sytuacji ekonomicznej Stanów Zjednoczonych. Przyrost stanowisk pracy w tym kraju jest nadal mniejszy od przyrostu ludności, co oznacza, że bezrobocie musi się powiększać. Dodatkowo, te nowe stanowiska oznaczają zwykle okresową pracę w niepełnym wymiarze godzin. Ponadto są to niemal wyłącznie stanowiska w nisko płatnych usługach. Dla absolwentów uniwersytetów nie ma pracy, bo chciwe korporacje wyprowadziły produkcję do krajów rozwijających się. W Stanach Zjednoczonych, bezrobotnych przez okres dłuższy niż sześć miesięcy, pozbawia się zasiłku i skreśla z listy ...bezrobotnych. Według niezależnych autorytetów, prawdziwe bezrobocie w tym kraju wynosi 25%, czyli tyle co w Hiszpanii i Grecji.
Prawdopodobnie premier Australii chciał starszemu bratu powiedzieć coś miłego, powołując się na amerykańskie zamierzenia, które w ciągu ostatnich siedmiu lat nie były osiągane z dwóch prostych powodów. Po pierwsze dlatego, że przez cały ten okres dalej wyprowadzano z Ameryki produkcję do krajów Trzeciego Świata, co powoduje mniejsze wpływy z tytułu podatków i większe wydatki opieki społecznej. Po drugie, ponieważ cały czas powiększa się dług państwa, a więc koszty spłacania odsetek w coraz większym stopniu powiększają ten dług. Rząd Amerykański nie wprowadził żadnych mechanizmów, które mogłby odwrócić te trendy i dlatego sytuacja nie tylko nie może się poprawić, ale wręcz musi się pogorszyć.
Z dość obszernego wystąpienia premiera wybrałem dziesięć myśli, które określają jego filozofię społeczno – gospodarczą, i którymi zapewne będzie się kierował przekształcając fundamenty gospodarki australijskiej. Jego zdaniem największy wpływ na poprawę gospodarki światowej ma „intelektualne i filozoficzne przekonanie, że swobodniejszy handel i mniejszy rząd wzmocnią dobrobyt; instyktowne przekonanie, że upoważnieni obywatele mogą zrobić więcej dla siebie niż kiedykolwiek może to zrobić dla nich rząd.
W zasadzie administracja zaczęła pojmować, że wolny człowiek jest w mniejszym stopniu zagrożeniem niż szansą.
Tak szybko, jak ludzie mają wolność ekonomiczną, tworzą oni rynek... kiedy ludzie są odpowiedzialni za swoje życie, to uczą się honorować swoje zobowiązania oraz żyć w sprawiedliwości i życzliwości ze swoimi sąsiadami.”
Następnie Abbott przypomniał zgromadzonym podstawowe zasady dobrej gospodarki: „Nie możesz wydawać więcej niż posiadasz. Żaden kraj nie osiągnął dobrobytu poprzez nakładanie podatków i dotacje. Nie uporasz się z długiem i deficytem, zwiększając dług i deficyt. Zysk nie jest słowem wulgarnym, ponieważ sukces w biznesie jest czymś, z czego należy być dumnym. Przecież nie możemy mieć silnych społeczności bez utrzymujących je silnych gospodarek. A z kolei nie możemy mieć silnych gospodarek bez przynoszących dochód prywatnych biznesów. Poza wszystkim, decydenci potrzebują zrozumieć, że każdy dolar, jaki wydaje rząd, przychodzi od społeczeństwa, czy to poprzez podatki i pożyczki, czy też, w ostatnich paru latach, w drodze procesu nazwanego quantitative easing (QE), który nie jest nieskończenie trwały.”
Tu przerywam wypowiedź Abotta i wprowadzam niemałą, ale konieczną dygresję. Termin QE, przetłumaczony dosłownie, należałoby zapisać jako „łagodzenie ilościowe”. Aby wyjaśnić, co to konkretnie znaczy, Investopedia przedstawiła definicję QE oraz, dodatkowo, komentarz.
Definicja – Niekonwencjonalna polityka monetarna, w ramach której bank centralny zakupuje na rynku papiery wartościowe rządowe lub inne, w celu obniżenia odsetek i zwiększenia podaży pieniądza. Łagodzenie ilościowe zwiększa podaż pieniądza, zalewając instytucje finansowe kapitałem w staraniach o promocję zwiększenia pożyczek i płynności finansowej. Łagodzenie ilościowe jest brane pod uwagę kiedy odsetki krótkoterminowe zbliżają się do zera i procedura nie wiąże się z drukowaniem nowych banknotów.
Komentarz – Banki centralne zazwyczaj regulują podaż pieniądza poprzez zakup lub sprzedaż obligacji rządowych. Gdy bank ma na celu promowanie wzrostu gospodarczego, to kupuje obligacje rządowe, co obniża krótkoterminowe stopy procentowe i zwiększa podaż pieniądza. Strategia ta traci skuteczność gdy odsetki zbliżają się do zera, zmuszając banki do wprowadzania innych strategii, w celu pobudzenia gospodarki. Wówczas celem QE stają się aktywa banków komercjalnych i prywatnego sektora, co ma stanowić próbę pobudzenia wzrostu gospodarczego, poprzez zachęcanie banków do udzielania kredytów. Jednakże, jeśli podaż pieniądza wzrasta zbyt szybko, to QE może prowadzić do wyższych stóp inflacji. Wynika to z faktu, że nie jest jeszcze ustalona ilość towarów przeznaczonych do sprzedaży, kiedy już więcej pieniędzy trafia do gospodarki. Ponadto banki mogą zdecydować, aby raczej zachować środki uzyskane w ramach QE, a nie przeznaczać je na kredyt dla klientów indywidualnych oraz biznesów.1)
Uwaga (JR) – W definicji napisano, że QE nie wiąże się z drukiem nowych banknotów, podczas gdy w komentarzu stwierdzono, że „więcej pieniędzy trafia do gospodarki”. Wbrew pozorom, logiki tu nie brakuje. Ogromną większość transakcji przeprowadza się obecnie elektronicznie, więc nie czeka nas perspektywa wyprawy do piekarni z taczkami pełnymi pieniędzy, na zakup bochenka chleba. Hiperinflacja objawi się w mniej fotogeniczny sposób, co nie znaczy, że będzie on bardziej przyjemny. Teoretycznie, banki powinny przeznaczyć wirtualne pieniądze, otrzymane w ramach QE na udzielanie kredytów, co ma ożywić gospodarkę. Zamiast tego, wielkie banki przeznaczają wsparcie na kupno banków średnich i małych, a także jakiekolwiek rzeczywistego majątku, stanowiącego wartość materialną (złoto, antyki, zakłady przemysłowe, ziemia, farmy etc.) Zatrzymują też sporo dodatnich bitów na swoich dyskach, co poprawia ich księgi finansowe. W ten sposób każdy bilion (am. trylion) dodany do obiegu, jak dotychczas co rok, powiększa całą pulę i akumuluje czynnik inflacyjny. Pieniądze generowane w celu stymulowania gospodarki stanowią prezent dla bankierów, przekładany na powiększenie ich osobistych majątków oraz na asekurację. Jedynym powodem, dla którego ta piramida Ponzi jeszcze nie padła, jest to, że nadal wiele krajów (w tym cała Unia Europejska) używa dolary amerykańskie do zakupów ropy naftowej od krajów arabskich. Ale liczba państw przeprowadzających jeszcze takie transakcje zmniejsza się w szybkim tempie.
Z tytułu tej manipulacji, prywatny bank centralny otrzymuje od rządu zobowiązanie finansowe, które będzie musiało zostać uregulowane przez społeczeństwo.
Wracam do wypowiedzi Abotta. „Określony poziom wydatków rządowych jest niezbędny i korzystny. Rząd powinien robić dla ludzi to, czego sami nie potrafią zrobić dla siebie... ...Silniejszy wzrost gospodarczy wymaga niższych, prostszych i bardziej sprawiedliwych podatków, które nie dławią aktywności biznesowej. Silniejszy wzrost wymaga poddania kontroli wydatków rządowych, tak że podatki mogą zostać obniżone i zredukowania przepisów, aby wydajność mogła wzrosnąć.”
Tony Abbott uczynił pewne ukłony w stosunku do światowych decydentów, ale jednocześnie nie bał się przedstawić swoich konserwatywnych poglądów, które nie przystają do polityki ekonomicznej Stanów Zjednoczonych i Unii Europejskiej, twierdząc że „nie możesz wydawać więcej niż posiadasz”, czy też „nie uporasz się z długiem i deficytem, zwiększając dług i deficyt”.
Szkoda tylko, że nie podkreślił, iż redukcja ograniczeń dla biznesu nie powinna przekroczyć granicy, za którą zaczyna się dewastacja kraju. Wystąpieniu przydałby się patriotyczny akcent.
Janusz Rygielski
1). Investopedia.com
|