Już nie przeszkadza - tak zatytułował zbiór swoich przemyśleń nad III Rzeczpospolitą, jej losami, jej bohaterami i jej upadkiem, znany socjolog i filozof społeczny prof. Zdzisław Krasnodębski. Książka wydana w 2010 roku w Krakowie, przez Ośrodek Myśli Politycznej, stanowi głęboką analizę polityki uprawianej przez polski rząd po 2007 roku. O zawartości tej ważnej pozycji najlepiej mówią tytuły jej podrozdziałów: "Trudny początek końca III Rzeczpospolitej", "Strach przed niepodległością","Wybierzmy przeszłość", "Bohaterowie - 20 lat później","Ręce precz od agentów Stasi!", "Platforma partią towarzystwa", "Zarządzanie emocjami, nie państwem", żeby wymienic tylko kilka z nich.
Profesor Krasnodębski wiele uwagi poświęca w swojej książce postaci śp. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Wspomnienia Jego postaci zawiera w tekstach " Haki na Kaczyńskich", "Lech Kaczyński - niepokorny polityk", a przede wszystkim w obszernej ostatniej części książki, zatytułowanej "Pożegnanie z Prezydentem".
Lech Kaczyński, pierwszy prezydent RP z wyższym wykształceniem, z habilitacją i uniwersytecką profesurą, o nieskazitelnej przeszłości, nie chwiejący się pijany na grobach pomordowanych Polaków, nie niszczący urzędowych dokumentów, nie spiskujący z obcymi mocarstwami przeciwko własnemu krajowi, był podczas swojej prezydentury brutalnie, niemal każdego dnia atakowany. Wyśmiewano się nie tylko z jego wzrostu, ale niewybrednie atakowano nawet Jego małżonkę, prawdziwą damę, Marię Kaczyńską, za Jej opiekuńcze gesty w stosunku do męża. Sprzedajne media i "resortowi dziennikarze" każdego dnia podchwytywały te ataki, rozdmuchując je i wielokrotnie powtarzając tak, aby wcisnęły się dostatecznie mocno w umysły i serca przeciętnego Polaka, dla którego najważniejsza jest jedynie gorąca woda w kranie.
Było tak, gdyż Polska silna, sprawiedliwa i suwerenna, o której marzył Nasz Prezydent Lech Kaczyński i o którą wciąż zabiegał, oznaczała dla wielu karierowiczów, nieuczciwych przedsiebiorców, przemalowanych pseudopolityków, naruszenie ich potężnych interesów.
Prezydent Lech Kaczyński |
Ci, którzy wzbogacili się w początkowym okresie transformacji i których sukces wyznaczało jedynie słabe państwo i równie słabe prawo, nie mogli dopuścić do wzmocnienia Polski, zarówno wewnętrznego jak i na arenie międzynarodowej. Podjęta próba lustracji wprowadziła popłoch wsród setek tysięcy komunistycznych kolaborantów, tajnych współpracowników i sprzedajnych tchórzy. Rozpoczęli oni wówczas niebywały atak. Mimo to Prezydent podjął się walki z takimi zjawiskami, choć zapewne zdawał sobie sprawę z zagrożenia, jakie niesie ta postawa, kiedy w ścisłym gronie powiedział: "Nawet nie wiecie, jacy to są straszni ludzie".
Prezydent Lech Kaczyński wziął też na siebie ryzyko rzucenia wyzwania Rosji, wspierając Gruzję, Ukrainę i sojusz z Litwą. Natychmiast był za to grubiańsko atakowany, posądzany o chęć wywołania wojny, podpalenia Polski, choć to właśnie dziś skorumpowane rządy postkomunistyczne wołają "nie oddamy nawet guzika". Wówczas jednak, kiedy w Gruzji, rankiem 23 listopada 2008 roku strzelano do konwoju Lecha Kaczyńskiego, ten obecnie urzędujący, szargając godność Prezydenta stwierdził cynicznie: "Jaki prezydent, taki zamach, bo z 30 metrów nie trafić w samochód to trzeba ślepego snajpera". Będąc ówczesnym marszałkiem Sejmu w kwietniu 2009 roku powiedział też: "prezydent będzie gdzieś leciał i to się wszystko zmieni".
W Smoleńsku 10 kwietnia 2010 roku zginął Prezydent Lech Kaczyński, jego małżonka, genaralicja, najlepsi przedstawiciele Narodu, jednak do dziś słyszymy od rządzących, że nic się nie stało, wszystko było w zasadzie w porządku, nikt nie czuje się winny, odpowiedzialny. Polska prawa i sprawiedliwa, o jakiej marzył Prezydent Lech Kaczyński nadal jest jedynie w sferze marzeń.
"Jestem dumny, że Go znałem" - tymi słowami kończy się wspomnienie o Prezydencie RP śp. Lechu Kaczyńskim. Dziś, w czwartą rocznicę tragicznej śmierci Naszego Prezydenta, słowa te wypowiada z pewnością, z głębokim żalem, wielu Polaków, zarówno w kraju jak i za granicą. Również tutaj, w Australii.
Monika Wiench
|