Stabat Mater Dolorosa iuxta crucem lacrimosa – słowa te pochodzą z utworu Jacopone da Todi, włoskiego poety z XIII-ego wieku, ale niektórzy przypisują je papieżowi Innocentemu III. Tym razem stały się formułą koncertu wielkanocnego zespołu The Sydney Consort. Program jak zwykle był wyrafinowany, a interpretacja nieskazitelna.
Wieczór rozpoczęły kompozycje francuskiego muzyka Marc-Antoine Charpentier (1643 – 1704), który przyszedł na świat w roku intronizacji Ludwika XIV. Inne źródła podają jednak rok 1634 jako datę urodzenia, lecz nie zmienia to faktu, że działał w epoce Króla Słońce, mecenasa muzyki, zwłaszcza oper i baletów, w których czasem sam tańczył. Charpentier, oprócz oper (jak „Amory Alcyda i Galatei” czy „Medea”) tworzył głównie muzykę religijną. Jego dwie antyfony na soprany (więc głosy anielskie – Belinda Montgomery, Anna Fraser) były kompozycjami godnymi mistrza, a słychać w nich włoskie wpływy. Istotnie, Charpentier studiował w Rzymie u Giacomo Carissimiego, kompozytora muzyki kościelnej. Charpentier stworzył też wiele uroczych utworów bożonarodzeniowych, które może usłyszymy w grudniu, kiedy to Pan przyjdzie na świat godzić zwaśnione narody.
Oprócz psalmu Anonymousa usłyszeliśmy znaną nam już piękną Rosary Sonatę „Ukrzyżowanie” Heinricha I.F. von Bibera (1644 – 1704), niemieckiego mistrza – działającego w Salzburgu i znanego z wielu utworów religijnych. Grali ją wspaniale Stan Kornel (skrzypce barokowe) z Moniką Kornel ( klawesyn). Następnie zabrzmiała kościelna sonata g-moll op.1 no.10 Arcangelo Corellego ( 1653 – 1715) na dwoje skrzypiec ( S.Kornel, F.Ziegler) i basso continuo ( M.Kornel). Dobrze znana jest uroda kompozycji Corellego, a w wykonaniu zespołu The Sydney Consort nabiera ona szczególnych blasków.
I wreszcie Stabat Mater Antonio Caldary (1670-1736), włoskiego muzyka osiadłego w Wiedniu, kończyło wieczór muzycznych pereł. Kompozycja ta (na 4 głosy – sopran, alt, tenor i bas oraz instrumenty i b.c.) była bardzo pięknym finałem wielkanocnego koncertu, w którym wystąpili wszyscy wierni soliści zespołu jak zawsze muzykując na najwyższym poziomie artyzmu. A Stabat Mater nasuwa jeszcze tę refleksję, że Matka Boska Bolesna stała się jakby archetypem wszystkich matek, które opłakują swych synów zmarłych lub zgładzonych w konfliktach naszej planety.
Marek Baterowicz
|