Kategorie:
Nowiny
Ze Świata
Z Polski
Z Australii
Polonijne
Nauka
Religia
Wyszukiwarka 

Szukanie Rozszerzone
Konkurs Strzeleckiego:

Archiwum:

Reklama:

 
5 czerwca 2014
"Nie chcemy dziś od was uznania"
Monika Wiench
Te słowa, dobrze znane każdemu Polakowi, zaczerpnięte z pieśni I Brygady Legionów Polskich Józefa Piłsudskiego, nasuwały się nam, wielu działaczom pierwszej "Solidarności" w minionych dniach. Tutaj, na emigracji śledziliśmy z uwagą zarówno poniżający dla nas karnawał komunistów, jaki odbywał się na Cmentarzu Powązkowskim w Warszawie, podczas pogrzebu komunistycznego zbrodniarza gen. Jaruzelskiego, jak i cyrk urządzany z okazji 25-tej rocznicy podobno "wolnych" wyborów.

Uczucie kolejnego zawodu co do intencji i działań obecnych władz, uczucie przygnębienia, a nawet prostego, ludzkiego wstydu ogarniało, kiedy honory wojskowe oddawano komuś, kto przez całe swoje życie służył obcemu mocarstwu, kto krwawo stłumił protesty w 1970 roku, walczył z Kościołem, a w roku 1981 wielu Polakom odebrał wolność, zdrowie i życie. Za te zbrodnie został co prawda postawiony przed sądem, jednak przez lata, z pomocą zaprzyjaźnionych komunistów tchórzliwie wymigiwał się od odpowiedzialności, w wyniku czego już za kilka dni oskarżenia przeciwko niemu zostaną umorzone. Można mieć tylko pewność, że będzie sprawiedliwie osądzony teraz, już po śmierci przez Najwyższego Sędziego.

Generał Roman Polko - który w 2009 roku zakończył służbę wojskową, stwierdził w niedawnym wywiadzie, że "Jaruzelski nie był godzien tego splendoru. Jeśli ktoś odpowiada za zbrodnie i jest sądzony za morderstwa z lat 70-tych, czy zbrodnie stanu wojennego, to honor nakazuje żołnierzowi stanąć w obliczu oskarżeń". Powiedział też, że ..."trudno znaleźć dowódcę, który wyrządziłby wojsku więcej szkód niż Jaruzelski"...(www. wsieci.pl)

Nie będę tu rozwodzić nad haniebnym postępowaniem rządzących, którzy w z jednej strony w Polsce oddają honory komunistycznemu zbrodniarzowi, a jednocześnie głoszą zachwyty nad zwycięstwem wolności w dniu 4 czerwca 1989 roku. Brakuje słów, aby postępowanie to opisać i ocenić. Trzeba jednak jasno powiedzieć, że wielu z tych, którzy oddali szereg lat ze swojego życia na walkę z najpodlejszym ustrojem, jakim jest komunizm, po prostu wielu z nas, zostało w dniu sławetnego pogrzebu wyśmianych, sponiewieranych, po raz kolejny zniszczonych.

W kondukcie maszerowali bowiem dziarskim, wojskowym krokiem towarzysze Kwaśniewski, Kiszczak, a nawet wziął w nim udział uśmiechnięty od ucha do ucha Urban. Wielu z trzymających kwiaty partyjniaków pokazywało przy tym dłoń ułożoną w symbol zwycięstwa, symbol, który my "solidarnościowcy" pod groźbą aresztowania i więzienia dumnie wznosiliśmy w nielegalnych pochodach, podczas Mszy za Ojczyznę, w nielegalnych manifestacjach. Odwzajemniając się nam teraz tym samym znakiem, bezkarni komuniści plują nam w twarz, po raz kolejny starają się obrzydzić nam Polskę.

Upokorzeniem jakie przeżyliśmy podczas ostatnich dni jest fakt, że teraz ci sami ludzie, którzy wychwalają komunistycznego dyktatora, nie wahają się odwrócić o 180 stopni i wychwalać upadek komunizmu, i zwycięstwo wolności, które datują na 4 czerwca 1989 roku. Ten cynizm jest po prostu nie do zrozumienia.

Chciałoby się zapytać - mamy czcić zwycięstwo wolności?, jakiej wolności? Czy tej od komunistów i różnej maści postkomunistów, którzy nadal otwarcie obrażają Kościól katolicki, tradycje rodzinne i podstawowe ludzkie wartości jakimi jest prawda, miłość do Polski, patriotyzm? Czy może jest to święto wolności od sowieckiego sąsiada, który kpi z Polaków w żywe oczy w sprawie Tragedii Smoleńskiej i wciąż kieruje na Polskę swoje wielkomocarstwowe zapędy?

Warto tu podać tylko najbliższe dwa przykłady tej "wolności" dosłownie z ostatnich kilkudziesięciu godzin. Otóż, jak się dowiadujemy, na tej "zielonej wyspie" jaką miała być Polska, w minionym roku 2013 drastycznie wzrosła liczba popełnionych samobójstw. Jeszcze w 2012 roku było ich 4177, a w 2013 roku - liczba osób, które odebrały sobie życie wzrosła do 6100, najwięcej w ostatnim ćwierćwieczu. Życie najczęściej odbierają sobie na tej wyspie szczesliwości bezrobotni mężczyźni z małych miast i wsi.

Drugi przykład wspaniałej, polskiej wolności - w tym roku, w części szkół uczniowie ubiegający się o przyjęcie do tych placówek w rubryce "Rodzice/opiekunowie prawni" powinni wpisać dane "pierwszego rodzica/opiekuna" a następnie "drugiego rodzica/opiekuna". Jeszcze w ubiegłym roku rubryki te nazywały się "ojciec" i "matka". Czy i z tych sukcesów nowoczesnej Polski mamy się cieszyć, podskakując w rytm niekończących się pochwał i koncertów z różowymi balonikami urządzanych przez pana prezydenta i przybocznych?

Czy o taką Polskę walczyliśmy?

I jeszcze jedna uwaga. Jak niespodziewanie ogłosił jeden z portali internetowych, w środę 4 czerwca, w centrum Melbourne na Federation Sqare, w południe zorganizowano projekcję któtkiego filmu "Dziękuję - means Thank You". Organizatorzy tej propagandowej imprezki podali, że film miał być oddaniem hołdu i podziękowaniem dla rodziców i dziadków od młodej genaracji za walkę, która przyczyniła się do powstania pierwszych wolnych wyborów 4 czerwca 1989 roku.

Z jednej strony można pomyśleć, to dobrze, bo może ktoś przechodząc przez plac uniesie na moment głowę i chociaż dowie się, że istnieje słowo "Polska". Z drugiej jednak strony kiedy dowiadujemy się, że głównym sponsorem filmiku jest Dowództwo Garnizonu Warszawa, tego samego który wyznaczył honorową asystę komuniście Jaruzelskiemu, który nas zwalczał i wpychał do więzień, odechciewa się oglądania podziękowań. Nie chcemy podobnych manipulacji, fałszywych filmów i kłamliwych deklaracji.

Powtarzam: nie chcemy dziś od was uznania!

Monika Wiench