W dniu 2 maja br., w brytyjskim The Guardian ukazał się krótki artykuł zatytułowany „Lusitania - sekrety wojny wyjaśnione”1). Pod tytułem, redaktor dodał wyjaśnienie „Nowe szczegóły zatopienia Lusitanii nie są zaledwie przypisem. Mogą one nauczyć nas, jak ludzie podejmują decyzje w czasach konfliktu”.Te nowe szczegóły ujawnione ostatnio przez rząd brytyjski dotyczą zatopienia podczas Pierwszej Wojny Światowej angielskiego statku Lusitania. Poszedł on na dno w ciągu 18 zaledwie minut. Razem z nim 1198 pasażerów2), w tym 128 Amerykanów. Tragedię spowodowała niemiecka torpeda wystrzelona przez łódź podwodną.
Ten okrutny czyn, niezgodny z podpisanymi przez Niemcy gwarancjami bezpiecznego poruszania się po oceanach statków pasażerskich, wywołał szok i oburzenie nie tylko w Stanach Zjednoczonych.
W roku 1982 podjęto próbę wydobycia ładunku Lusitanii leżącej na dnie Oceanu Atlantyckiego, u wybrzeży Irlandii. Po ponad trzydziestu latach rząd brytyjski wyjawia, że we wraku statku znajduje się potężny, niebezpieczny ładunek. Nurkowie stwierdzili „mogłoby to dosłownie nas wysadzić”. Hm, statek pasażerski nafaszerowany amunicją. Po więcej detali sięgnąłem do książki G. Edwarda Griffina, który Lusitanii poświęcił rozdział3).
W przeciwieństwie do tego, czego uczono i nadal uczy się dzieci w szkołach na lekcjach historii, zabójstwo arcyksięcia Ferdynanda i jego żony Sophie przez Serba Gavrilo Principa nie spowodowało wybuchu I Wojny Światowej. Autor przypomina, że od drugiej połowy osiemnastego stulecia Formuła Rothschildsa4), kontrolowała ówczesny klimat polityczny w Europie. Imperia prowadziły spory o granice, kolonie i szlaki handlowe. Wyścig zbrojeń trwał już wiele lat. Do stałych, dużych armii5) mobilizowano rekrutów i szkolono ich. Tworzono sojusze wojskowe. Wszystko w ramach przygotowań do wojny. Zamach w Sarajewie był jedynie impulsem, pretekstem do podjęcia działań wojennych. Tą iskrą, która uruchomiła zapalnik. Od samego początku Austro-Węgry wraz z Niemcami mieli w tej wojnie przewagę. Wielka Brytania i Francja znalazły się w dużych kłopotach. Tym bardziej, że zaczynało im brakować pieniędzy na kontynuowanie bitew.
Później, w Ameryce uczono dzieci, że Wujek Sam przyłączył się do walki „aby uczynić świat bezpieczniejszy dla demokracji”. Jednak, jak pisze autor, „w bębny wojenne walili ludzie nie kierujący się idealistycznymi motywami”.
Potrzeby wojny w Europie spowodowały duże zadłużenie Anglii i Francji. Kiedy ich centralne i komercjalne banki nie były już w stanie udzielać więcej pożyczek, oba te kraje zwróciły się o pomoc do banków amerykańskich. Wybrały dynastię Morgana6), będącego agentem Rosthchilds’a, aby był również i ich agentem. Pieniądze przekazywane za pośrednictwem Morgana do Europy, szybko wracały do Stanów Zjednoczonych na pokrycie zamówień sprzętu wojskowego. Też za pośrednictwem Morgana. Z upoważnienia tych państw, Morgan zamawiał sprzęt i amunicję w fabrykach, którymi władał bezpośrednio lub miał na nie wpływ za pośrednictwem relacji bankowych. Następnie zajmował się transportem sprzętu do Europy.
Morganowi należał się jeden procent od pożyczek i zakupu sprzętu. Ponieważ kupował ten sprzęt od własnych zakładów, więc miał również cały dochód ze sprzedaży. Zajmował się także transportem do Europy towarów zakupionych w jego własnych oraz zależnych fabrykach. Trudno wyobrazić sobie lepszy interes. Mimo, że prowizja wynosiła zaledwie 1 procent, to przy ogromnych zamówieniach i kilkakrotnym jej pobieraniu zysk był ogromny. W takiej sytuacji nie można było oczekiwać, aby Morgan był zainteresowany w zakończeniu działań wojennych. Przed wojną dynastia Morgana zajmowała się wyłącznie finansami. Współpraca wojenna z Anglią i Francją spowodowała, że „stał się największym przedsiębiorcą przemysłowym, jaki kiedykolwiek świat znał”. Poza sprzedażą akcji i papierów dłużnych, finansowaniem budowy linii kolejowych i realizowaniem innych zadań wielkiego centrum handlowego, Morgan zajmował się również handlem pociskami, armatami, łodziami podwodnymi, kocami, mundurami, mięsem w puszkach, zbożem i tysiącem innych artykułów potrzebnych do prowadzenia wielkiej wojny.”7)
Pieniądze masowo zaczęły wpływać w styczniu 1915 r. Było ich aż tyłe, że firma stała się największym konsumentem na Ziemi, wydając do 10 milionów ówczesnych dolarów, czyli obecnych 230 milionów, dziennie. Do biur Morgana waliły tłumy pośredników i wytwórców, aby ubić z nim interes. Bank musiał postawić strażników przy wszystkich drzwiach. Każdego miesiąca Morgan wydawał tyle, ile była warto produkcja całego świata dwadzieścia lat wcześniej.
Jednak kiedy Niemcy wprowadzili do walki słynne łodzie podwodne U-bouty, sytuacja drastycznie się pogorszyła. Efektywność U-boutów była nadzwyczajna. Było ich niewiele, dużo czasu spędzały w dokach na reperacjach i regularnych przeglądach. W efekcie na morzach nie było ich nigdy więcej niż siedem. Mimo to, w okresie 1914-1918 zatopiły 5 700 statków. Zwycięstwo Niemców i ich sojuszników stawało się niemal pewne. Anglia i Francja były bliskie poddania się lub zawarcia pokoju na niemieckich warunkach. Wobec perspektywy przegranej Anglików, inwestorzy w Ameryce nie chcieli kontynuować kupowania angielskich papierów dłużnych, sprzedawanych przez Morgana. Ale on nie chciał dopuścić do wielkich strat. Rząd Stanów Zjednoczonych nie mógł udzielić pożyczki (czy dotacji) Anglikom, ponieważ na to nie pozwalał status państwa neutralnego. Problem ten mógł być rozwiązany tylko poprzez włączenie się USA do wojny. Anglicy byli gotowi na wszystko, aby zachęcić Wuja Sama do tego kroku. Bankierzy z Wall Street mieli już dowód na to jak bardzo wojna może ich wzbogacić.
Przeszkodą w udzieleniu pomocy militarnej przez Stany Zjednoczone był nastawiony pacyfistycznie naród amerykański. Sondaże wskazywały, że ogromna większość społeczeństwa była zdecydowanie przeciwko uczestniczeniu w wojnie europejskiej. Dodatkowo, rozpoczęła się już kampania wyborcza urzędującego prezydenta Woodrowa Wilsona, pod hasłem „Ten, który zapewnił nam pokój”. Więc społeczeństwo trzeba było przekonać.
Morgan stworzył trust międzynarodowych linii żeglugowych, w skład którego wchodziły dwie największe linie niemieckie i jedna angielska White Star Lines. Istniała jeszcze jedna linia angielska Cunard Company, którą Morgan usiłował włączyć do swego trustu już w 1902 r. Transakcja została jednak zablokowana przez kierownictwo brytyjskiej admiralicji, ponieważ chciała ona utrzymać tę linię poza kontrolą zagraniczną. Za tą decyzję kryła się intencja, aby w razie potrzeby, można by włączyć tę linię do służby wojskowej. Canard wybudował dwa duże statki – Lusitanię i Mauretanię, które stały się głównymi konkurentami kartelu Morgana.
Jakkolwiek Lusitania była luksusowym statkiem pasażerskim, to równolegle została ona przygotowana do uczestniczenia w wojnie. Brytyjska Admiralicja tak zaplanowała jej konstrukcję, że wszystko, od mocy silników do kadłuba, w którym mieściły się duże ładunki sprzętu i amunicji, miało charakter projektu militarnego, który obejmował możliwość przewożenia 12 dział o kalibrze sześciu cali (15 cm). Modyfikacje te sfinansował rząd brytyjski.
Rozpoczęły się tajne negocjacje wysłanników rządu amerykańskiego i brytyjskiego. Prezydenta Wilsona reprezentował pułkownik Edward Mandell House, jeden z najbogatszych mieszkańców Teksasu, którego przodkowie wzbogacili się obficie na przegranej wojnie z północnymi stanami. Ojciec pułkownika miał bliskie koneksje z bankierami angielskimi. Griffin stwierdza, że był on po prostu agentem Rosthchildsa. Syn działał w cieniu innych, ale niezwykle skutecznie. Decydował o wyborze gubernatorów stanu Teksas. To on, z ramienia bankierów na Wall Street, wyselekcjonował profesora Wilsona na prezydenta Stanów Zjednoczonych i on również zapewnił mu zwycięstwo w selekcji kandydatów z ramienia Partii Demokratycznej. Został najważniejszym i najbliższym doradcą prezydenta. W północnym skrzydle Białego Domu zajmował apartament. To on przedstawił propozycję składu rządu, formował jego politykę i kierował sprawami zagranicznymi. Prezydent Wilson napisał „Mr House stanowi moją drugą osobowość. Jego myśli i moje stanowią jedność.”8)
Ogłoszenie Ambasady Niemiec |
Lusitania została zatopiona 99 lat temu, w dniu 7 maja 1915 r. Winston Churchill, ówczesny Lord Admiralicji, wydał wcześniej rozkaz statkom pasażerskim, aby nie poddawały się niemieckim kontrolom. Luisitania płynęła do Anglii, wyposażona w 600 ton bawełny strzelniczej, 6 milionów nabojów, 1240 skrzynek z pociskami szrapneli plus niewiadomą ilość uzbrojenia, co w całości zajęło cały dolny pokład. Ponadto statek przewoził kargo zakodowane jako „ser”, smalec” itp, co było naturalnie informacją fałszywą.
Niemcy wiedzieli, co się święci. Ambasada Niemiecka w Waszyngtonie wystosowała formalny protest do rządu amerykańskiego, ponieważ to wszystko było oczywistym pogwałceniem traktatów o międzynarodowej neutralności. Rząd amerykański zaprzeczył, że statek szykował się do przewozu tego rodzaju ładunku. Niemcy poszli krok dalej i do pięćdziesięciu redakcji gazet na Wschodnim Wybrzeżu skierowali następujące ogłoszenie:
„UWAGA! Podróżnym zamierzającym zaokrętować się na podróż atlantycką przypomina się, że ma miejsce stan wojny między Niemcami i ich sojusznikami oraz Wielką Brytanią i jej sojusznikami; że strefa wojny obejmuje wody przyległe do Wysp Brytyjskich; że, zgodnie z formalnym zawiadomieniem wydanym przez Niemiecki Rząd Imperialny, statki noszące flagę Wielkiej Brytanii i jej sojuszników podlegają zniszczeniu na tych wodach, a podróżni żeglujący w strefie wojennej na statkach Wielkiej Brytanii i jej sojuszników czynią to na swoje własne ryzyko. Ambasada Imperialnych Niemiec, Washington DC, 22 kwietnia 1915 r.”
W demokratycznym, funkcjonującym na zasadach rynkowych kraju, nie będącym jeszcze w stanie wojny, Ministerstwo Spraw Zagranicznych zagroziło wydawcom. Z pięćdziesięciu gazet, tylko jedna, Des Moines Register, odważyła się opublikować to płatne ogłoszenie.
Kiedy 1 maja 1915 r. Lusitania wypływała z Nowego Jorku, otrzymała rozkaz spotkania się z niszczycielem Juno, w pobliżu wybrzeża irlandzkiego, w celu uzyskania ochrony w strefie wojennej. Kiedy jednak statek dopłynął do punktu spotkania Juno nie było. W międzyczasie admiralicja brytyjska odwołała ochronę. Z pełną wiedzą, iż Lusitania wpływa na wody, na których z dużym prawdopodobieństwem można było oczekiwać ataku U-bout’ów. O tym odwołaniu ochrony nikt Lusitanii nie poinformował. Przeciwnie, rozkazano kapitanowi, ze względu na oszczędności, wyłączenie jednego silnika. Statek płynął na niebezpiecznych wodach w zwolnionym tempie.
U-boat ustawił się pod kątem 90 stopni i pierwszą torpedą trafił w Lusitanię. Po chwili nastąpiła potężna eksplozja ładunków przewożonych przez statek. Angielskie i amerykańskie media lały krokodyle łzy. Morgan nie tylko sprzedał zaległe, angielskie papiery dłużne, ale jednocześnie pozbył się konkurenta. Odtąd także zmieniło się nastawienie amerykańskiej opinii publicznej do wojny w dalekiej Europie. Ponad tysiąc niewinnych ludzi zginęło, ale to nie miało znaczenia. Ważne było to, że po zatopieniu Lusitanii amerykańskie przygotowania do wojny mogły ruszyć pełną parą.
Janusz Rygielski
1. Saul David, The Lusitania and the secrets of war, revealed, http://www.theguardian.com/commentisfree/2014/may/01/lusitania-secrets-of-war-revealed-sinking 2. Wikipedia w artykule „Zatopienie MRS Lusitania” podaje dwie liczby zatopionych1198 i 1195. Według tego samego źródła, uratowano 761 osób. 3. The Creature from Jekyll Island – A Second Look at the Federal Reserve, published by American Media, California 4. Zachęcanie państw do prowadzenia wojen. 5. Wcześniej stałe armie były niewielkie, a w wojnach brało uddział także pospolite ruszenie. 6. House of Morgan – Amerykańska Dynastia Bankowa. Nazwa spopularyzowana przez Rona Chernowa, autora książki The House of Morgan: The American Banking Dynasty and the Rise of the Modern Banking. 7. John Moody, The Masters of Capital, Yale University Press, 1919 r. 8. Griffin powołuje się na książkę Charlesa Seymoura “The intimate papers of Colonel House”.
|