Kategorie:
Nowiny
Ze Świata
Z Polski
Z Australii
Polonijne
Nauka
Religia
Wyszukiwarka 

Szukanie Rozszerzone
Konkurs Strzeleckiego:

Archiwum:

Reklama:

 
9 czerwca 2014
Czerwcowa farsa
Marek Baterowicz
Ponurym paradoksem jest to, że w kilka dni po sfałszowaniu wyborów do parlamentu EU mają się odbyć obchody 25-tej rocznicy innych niesławnych wyborów, tych z 4 czerwca 1989 r. Były one wtedy reklamowane jako wyraz demokracji, co jest wierutną bajką, albowiem były to wybory tylko częściowo wolne z góry ustalonymi limitami miejsc poselskich: aż 65% dla PZPR, ZSL i SLD, a dla opozycji tylko 35%. Każdy przyzna, że była to kpina z demokracji, choć w mediach określa się je jako wolne. Mimo że w wyborach wzięło udział tylko 62% uprawnionych ( a należało je zbojkotować i domagać się jednak wolnych wyborów) opozycja odniosła ogromny sukces: do Sejmu wprowadziła 160 przedstawicieli, a do Senatu 92. Wybory „częściowo wolne” były konceptem godnym ustaleń Magdalenki i” republiki okrągłego stołu”, która miała tupet ogłosić się...IIIRP, choć jest prolongatą PRL-u jako PRL-bis.

Ten stan rzeczy trwa do dzisiaj, a ustalenia z Magdalenki paraliżują reformę państwa.Żyjemy więc w tej „republice okrągłego stołu” , po 10 kwietnia 2010 r. zdegradowanej jeszcze do rangi „republiczki smoleńskiej”. Nie naród jest suwerenem, ale układ post-komunistyczny. Wbrew słowom pewnej aktorki wybory 4 czerwca 1989 r. nie oznaczały końca komunizmu w Polsce.

Były zaledwie jednym z elementów przegrupowań sił reżimu, PZPR i jej przybudówek. Nastąpiło także przetasowanie nomenklatury i przejściowe „uśpienie” jej działań oficjalnych na rzecz manewrów ukrytych. Jednocześnie komuniści – w ciągu jednej nocy – stali się właścicielami spółek. Cudowne to uwłaszczenie im nie wystarczyło: ruszyła niekontrolowana grabież majątku państwa, poczynając od głośnej afery FOZZ, matki wszystkich afer. Ba, znamy to prawie na pamięć, ale właśnie tę prawdę oficjalne media tuszują jak mogą, szczególnie z okazji rocznic. Farsa wyborcza 4 czerwca 1989 r. była wstępem do kolejnych niedemokratycznych elekcji jak „wybór” Jaruzelskiego na prezydenta IIIRP, który właściwie był nominacją w Zgromadzeniu Narodowym ( ta nazwa też jest farsą), a mimo głosowania ( generał uzyskał prezydenturę stosunkiem głosów 270:233 przy 34 wstrzymujących się od!) parodię tej elekcji pogłębiał brak kontrkandydata. Towarzysz generał – rozzuchwalony sukcesem – w dwa tygodnie potem proponował w Sejmie kandydaturę gen.Kiszczaka na...premiera! Byłby to sprawdzony tandem czyli agent Wolski ze swoim specem od brudnej roboty, tandem holowany przez władców Kremla.

Jaruzelski nie zostałby prezydentem, gdyby nie natrętna i energiczna kampania Adama Michnika, który artykułem „Wasz prezydent - nasz premier” przemycał dubeltowe kłamstwo, bo i premier Mazowiecki był „wasz” : zaczynał karierę w r.1952 jako stalinowski agitator i współautor książki „Wróg pozostał ten sam”, a również redagował „Wrocławski Tygodnik Katolików”, gadzinówkę inspirowaną przez sowiecki wywiad...A w r.1953 oczerniał w tym piśmie biskupa Kaczmarka!

Pozorna metamorfoza Mazowieckiego w latach 70-80 była teatrzykiem dla naiwnych, podobnie jak dysydenckie wyczyny Michnika zakończone powrotem do pełnego poparcia „ojców chrzestnych” IIIRP, którzy nagle stali się ludźmi honoru! A „Gazeta Wyborcza” stała się bastionem „resortowych dzieci” - inaczej mówiąc czerwonych dynastii, te zaś stanowią rdzeń IIIRP, państwa dla elit, a nie dla obywateli. A wszystko zaczęło się tak niewinnie – okrągły stół i wybory „kontraktowe”...Dzisiaj jest to nawet państwo protegujące morderców żołnierzy wyklętych, a skazujące studentów za protesty przeciw wykładom „profesora-majora KBW”! Niewątpliwie jest to PRL-bis ze stalinowską skazą, a także „kraj absurdów” jak to celnie opisał ekonomista Janusz Szewczak oraz „gnojówka” ( afery i korupcja) jak o IIIRP mówił Marek Nowakowski. Nie warto było głosować 4 czerwca 1989 r., dopiero teraz wybory mają sens, tylko trzeba patrzeć na ręce panom od serwerów. Działa też „sekta dwukrzyżykowców” – opisana na portalu naszeblogi.pl, jej adepci fałszują wynik wyborów stawiając drugi krzyżyk na kartach oddanych na PiS, co automatycznie unieważnia poprawnie wrzucony do urny głos. Proste ? Sfilmowano też panów z komisji wynoszących worki z głosami, bez protokołu. A z czasem odkryjemy więcej takich manipulacji. Tymczasem jednak Platforma O(ligarchów) płynie do przodu, wygrywając rzekomo o włos.

O włos Michnika ? Bo to on przecież jest medialnym patronem układu. W wieku XIX-tym John Stuart Mill pisał o „ true and false democracy”, gdyby zmartwychwstał ( pochowany w Avignon), byłby bardzo zaskoczony nowoczesną praktyką wyborów. Wykładnikiem demokracji są też suwerenne sądy, natomiast w IIIRP działają one „na telefon” układu rządzącego, co sygnalizowano wielokrotnie, nie tylko w sprawie Wyszkowskiego. Ostatnim przypadkiem jest właśnie skandaliczny wyrok skazujący studentów na areszt do 30 dni i grzywny w wysokości do 5 tysięcy złotych za buczenie, gwizdanie i wykrzykiwanie haseł przed wykładem profesora-majora KBW Baumana. Apel o represje wobec studentów padł z ust prezydenta Wrocławia Rafała Dutkiewicza, który nazwał studentów...”hołotą, której nie będzie tolerował”. Słowa to haniebne, bo jeśli protest studencki jest dziełem „hołoty”, to jak nazwać zbrodniczą przeszłość majora KBW ? Nadal promowanego przez środowisko „Gazety Wyborczej”. A warto też przypomnieć wykład prof.Bortkiewicza w Poznaniu, zakłócony przez nieustalonych dobrze sprawców, którzy demolowali salę. Tu nie wyciągnięto żadnych konsekwencji, bo prof. Bortkiewicz jest wrogiem dla układu i GW! Akcja tych łobuzów ( nikt ich nie nazwał hołotą!) przypomina represje wobec profesorów w maoistowskich Chinach, gdzie posuwano się do aktów fizycznej przemocy. A ostatnio Michnik obraził prof.Legutko ( filar opozycji jak Bortkiewicz lub Zybertowicz) w sposób tak wulgarny, że represje wobec prof. Tatarkiewicza w r.1950 wydają się szczytem elegancji, bowiem w liście otwartym ośmiu studentów filozofii ( z legitymacjami PZPR i z właściwym rodowodem) oskarżało go tylko o „wystąpienia wrogie budującej socjalizm Polsce”. Po latach sygnatariusze tego haniebnego listu sami uznali swoje zarzuty wobec Tatarkiewicza za „groźne i koszmarne bzdury”. Niestety, podobnej ekspiacji nie oczekuję ze strony Michnika, jednego z ojców chrzestnych PRL-bis. Musi iść w zaparte, nie może oddać reduty GW, stojącej na straży republiki okrągłego stołu i zakalca z Magdalenki.

Marek Baterowicz

`