Jest sobota, 4 października, późne popołudnie. Zbliżamy się do Plumpton. Ostatni skręt w ulicę Bungalow i wjeżdżamy w na oścież otwartą bramę Chopin Park. Nad majaczącymi na horyzoncie Górami Błękitnymi jarzy się jeszcze łuna zachodzącego słońca. Pojedyncze drzewa rzucają długie cienie na przestronny parking, który błyskawicznie zapełnia się podjeżdżającymi samochodami. Budynek Polskiego Klubu Sportowego wygląda jakby cały skąpany był w złocie. Wokół schludnie, czysto, zielono – znać rękę dobrego gospodarza.
Podobnie jest i wewnątrz. Przybywających gości wita przedstawiciel Klubu i po zaznaczeniu obecności, prowadzi do głównej sali. Długie stoły, nakryte białymi i czerwonymi obrusami z wyraźnie eksponowanymi wizytówkami dla wchodzących gości .
Na stołach koszyczki z pieczywem, półmiski doborowych wędlin, krakersy, sery, słodycze... Gra polska muzyka z najnowszymi wokalnymi przebojami.
Niewiele jednak osób zajmuje siedzące miejsca. Pojedynczo i w grupkach gromadzą się przy rozstawionych wokół tablicach z kolorowymi zdjęciami, plakatami, wycinkami z polskich i anglojęzycznych gazet... Szukają znajomych nazwisk, fotografii przyjaciół – a często i siebie sprzed lat. Na planszach tych zawarta jest bowiem historia. Nie tylko historia jednego z klubów sportowych, to jest historia osiadłej tutaj polskiej społeczności, a tym samym jakże ważny przyczynek do najnowszej historii Australii.
Był rok 1949. Wkrótce po osiedleniu się w Sydney, polscy immigranci starali się ułożyć swoje życie najlepiej jak tylko było możliwe. Podejmowali prace zarobkowe, składali zadatki na pierwsze domy. Najwięcej uwagi poświęcali dzieciom, to dla nich, dla ich przyszłości, żeby im było lepiej. W soboty młodsze szły do powstających polskich szkół, a chłopcy, jak to chłopcy spędzali czas na kopaniu piłki.
I właśnie w jednym z większych wówczas skupisk Polaków w dzielnicy Chulora powstała pierwsza polska drużyna piłki nożnej. A pod koniec roku 1949 (dokładnie 16 października) panowie: Z. Kabar, M. Dudek, L. Orlikowski, R. Reinger oraz N. Zieliński spotkali się w ośrodku wojskowym ‘Military Camp in Moorbank-Liverpool’ aby przedyskutować możliwość założenia polskiego klubu sportowego. Załatwianie wymaganych formalności trwało blisko rok. Uwieńczone jednak zostało sukcesem i 24 września 1950 roku powstała polska organizacja pod nazwą: ‘Polonia Soccer Club in Sydney’. Natychmiast uformowała się drużyna i rozegrano pierwszy mecz w Lidcombe z węgierskim ‘Budapesztem’. ‘Polonia’ wygrała 3 – 0!
|
|
|
Największy rozkwit polskiej drużyny przypada na lata 60 ubiegłego stulecia. Polonia Soccer znalazła się w pierwszej dywizji. W tym czasie zakupiono parcelę pod budowę ośrodka sportowego w Doonside. Polacy z całej metropolii sydnejskiej zjeżdżali się tłumnie w czasie weekendów, aby dać poparcie swoim pupilom. Spośród wielu doskonałych graczy należy tutaj wymienić Sławka Woźniczko, który strzelił aż 47 goli, z czego blisko połowę w jednym, 71 roku!
W związku z planami zagospodarowania przestrzennego tych okolic, ‘Polonia’ otrzymała korzystną propozycję sprzedaży parceli w Doonside. W zamian zakupiono farmę w Plumpton, zakładając Chopin Park, gdzie obecnie mieści się Klub Sportowy Polonia. Różne były koleje polskiej drużyny sportowej, nawet dwukrotnie zmieniano nazwę zespołu. Różne były także koleje ośrodka ‘Chopin Park’. W latach 90. aby przetrwać, zdecydowano się nawet na sprzedaż znacznej części parceli. Najważniejsze jest jednak, że przetrwali, że są!
|
|
|
Jubileuszowa uroczystość rozpoczęła się po polsku. Zapowiedziano występ pary tancerzy ‘Lajkonika’. W takt skocznej melodii na parkiecie, który przybrał postać krakowskiego rynku, pojawiła się śliczna Krakowianka. Na pewno wyszła na spacer. Uroku dodawała jej trzymana nad głową biała parasoleczka – od słońca. Krakowianka okrążyła rynek i usiadła sobie przy stoliczku w jednej z kawiarenek. Nie trwało to długo, bo pojawił się Krakowiak. Porwał dziewczynę w tany i obydwoje wykonali fantastyczny popis choreograficzny (to dzieło Urszuli Lang).
Po króciutkiej przerwie ta sama para odtańczyła z jeszcze większym wdziękiem Kujawiaka-Oberka. Widownia zgotowała im prawdziwą owację. Urszula Lang poinformowała zebranych, że próby ‘Lajkonika’ odbywają się w Marayong i że trwa nabór nowych tancerzy przed planowanym za rok Festiwalem Polart. Granica wieku jest nieograniczona. Ten ostatni komentarz nabrał realnego znaczenia, kiedy się okazało, że obydwa tańce wykonała para ...matka z synem. Tak! Nikt nie mógł uwierzyć, że to Pani Marzena Choróbska i jej syn Patryk. Nie wiadomo komu należą się gratulacje – Pani Marzenie, że ma tak udanego syna, czy Patrykowi, że ma tak uroczą Mamę. Chyba całej Rodzinie państwa Choróbskich, którzy znani są w środowisku z dzielnego pielęgnowania polskości.
|
|
|
Potem nastąpiła oficjalna część Jubileuszu. Poproszono piłkarzy z 49 roku, którzy przez całe lata 50. przysparzali sławy ‘Polonii’. Przybyło ich czterech. Panowie: Stanisław Nitarski, Stanisław Mrówka, Stefan Zielonka oraz Władek Małysiak, odebrali jakże zasłużone jubileuszowe trofea.
Następnie przyszła kolej na tych z lat 60. Wtenczas do polskiej drużyny dołączali znani piłkarze o niepolskim pochodzeniu. Po odbiór jubileuszowych trofeów zgłosili się panowie: Jurek Czubała, Ryszard Krawiarz, David Calphy, William Henderson oraz Les Round.
Polski Klub Sportowy nie mógłby działać z takim sukcesem, gdyby nie pomoc i poparcie naszej społeczności, powiedział prezes Klubu Polonia Sydney, pan Adam Ostrowski. Podziękownie należy się wielu osobom. Wśród wymienionych panów, którzy otrzymali publiczne podziękowanie znaleźli się: Tadeusz Grzelak, Gerard Chrabowski i Edward Kwiecień. Specjalne podziękowanie otrzymał pan Roman Narel, który zaopatruje Klub w smaczne wędliny. Tutaj należy podkreślić, że w imieniu o0jca za wyróżnienie podziękowała niezwykle miła młoda osoba – to Amanda, jedna z córek pana Narela. Tak więc gratulacje należą się nie tylko za rodzinny biznes ale także i za rodzinę.
Sympatyczni ludzie, którzy siedzieli naprzeciwko nas, bardzo żywo reagowali na to wszystko, co działo się przy oficjalnym stole. Nie byli Polakami – on z pochodzenia Włoch, zawodnik ‘Polonii’ z przełomu lat 80/ 90., ona Austriaczka. - Na pewno doczekam kolejnego jubileuszu, wtedy i mnie będzie się należało trofeum, powiedział z uśmiechem były zawodnik ‘Polonia Sydney’. Takie samo życzenie wyrazili panowie prowadzący Jubileuszową Uroczystość. – Za 5 i za 10 lat będziemy celebrować kolejne Jubileusze. Zebrani goście przypieczętowali to życzenie gromkimi brawami.
Wychodząc z Klubu zatrzymaliśmy się jeszcze na chwilę przy tablicy ogłoszeń, na której widniały plakaty oraz informacje o wszystkich imprezach a także uroczystościach organizowanych w polskim środowisku. Na zewnątrz był już późny wieczór. Na tle rozgwieżdżonego nieba majaczyły pióropusze palm, wytyczających granice tej polskiej posesji. I jest to chyba jedyny niepolski, ale jakże uroczy akcent Chopin Park w Plumpton.
|
|
|
W drodze powrotnej do domu w Ashfield komentowaliśmy słowa wypowiedziane przez Prezesa: „ To jest nasz Klub i niech taki pozostanie. Dewizą śp. ks Ryszarda Gamańskiego, który zapisał się złotymi zgłoskami w historii Klubu Polonia było: Nigdy nie dawać za wygraną. Tego się trzymamy”.
A nam, uczestnikom Jubileuszowej uroczystości pozostaje jedynie podziękować za zaproszenie i życzyć Klubowi Polonia Sydney kolejnych, uroczystych jubileuszy.
Marianna Łacek
|