Fot. T.Koprowski | Po dwu nadzwyczaj udanych przedstawieniach w NIDA Theatre, pozostała jeszcze tylko jedna szansa obejrzenia tego spektakularnego widowiska w Klubie Polskim w Bankstown, w sobotę, 6 grudnia godz.18. 00.
Kiedy wybitny polski dramaturg Aleksander Fredro pisał swoje komedie, w Australii dopiero zaczęło raczkować europejskie osadnictwo. Gdyby wówczas powiedział ktoś temu światłemu Polakowi, który przemierzył Europę z wojskami Napoleona (służył w husarii w randze kapitana i otrzymał złoty krzyż Virtuti Militari) że jego komedia sceniczna ‘Damy i Huzary’ wystawiona będzie blisko 200 lat później, w sali jednego z wiodących teatrów Sydney, pewnie potraktowałby tę wiadomość jako dobry żart.
Ale faktom nie sposób zaprzeczyć. Oto Joanna Borkowska – Surucic wzięła na swój warsztat jedną z najlepszych fars hrabiego Fredry, przeniosła to dzieło jak skarb, aby nie utracić nic z artyzmu sztuki i przedstawiła ją współczesnemu polskiemu widzowi w Australii.
Premiera sztuki „Damy i Huzary” odbyła się w piątek, 28 listopada w NIDA Theatres, Kensington, jednej z dzielnic Sydney. Sala teatralna została wypełniona do ostatniego miejsca. Na scenie nowoczesnego teatru nie ma kurtyny, oddzielającej widza od aktorów. Czekając na rozpoczęcie przedstawienia pozwoliliśmy więc wyobraźni przenieść się w inny świat. Centralną pozycję sceny zajął uroczy dworek z bielonymi ścianami i czerwonym dachem (dzielo Zbyszka Słomowskiego i Nicholasa Surucic). Błyszczały przysłonięte muślinowymi zazdrostkami okna – a w nich cieszyły oko kwitnące, różnokolorowe nasturcje, pelargonie i nagietki, oczywiście namalowane - obrazy te są darem utalentowanego sponsora. Dom okalały rabaty maciejki, astrów oraz wszędobylskie słoneczniki. Szeroko otwarte drzwi świadczyły o gościnności gospodarzy. Sielskość tej scenerii podkreślał jeszcze śpiew ptaków, pewnie ukrytych wśród otaczających dworek drzew.
W takim to własnym dworku, postanowił spędzić żołnierski urlop Major(Andrzej Świtakowski) wraz z kilkoma swoimi kompanami. Był wśród nich stary przyjaciel, Rotmistrz (Jacek Samborski) , młody Porucznik Edmund, który uratował Majorowi życie (Bogusław Szpilczak) był też stary, wierny kamerdyner Grzegorz (Michał Macioch) a także Kapelan Wojskowy (Bogumił Drozdowski).
|
|
Panów, oprócz husarskiego fachu łączyła jeszcze jedna cecha – wszyscy byli kawalerami i mówiąc najdelikatniej nie lubili kobiet. Major pochwalił się, że odprawił nawet klucznicę, która dbała o dom podczas jego nieobecności.
Zanim panowie zdążyli rozkoszować się wolnością i swobodą swojego męskiego towarzystwa, niespodziewaną wizytę złożyły im panie – trzy siostry gospodarza z trzema służącymi. Pani Orgonowa (Marta Kieć-Gubała) wraz ze swoją córką Zosią (Yassica Świtakowski), pani Dyndalska (Jola Szewczyk) oraz panna Aniela (Ela Chylewska). W role panien służebnych – Józi, Zuzi i Trusi doskonale wcieliły się: Ula Orczykowska, Basia Kosowska i Katarzyna Werner.
Celem wizyty pań było ożenienie Majora z jego siostrzenicą, Zosią. Pani Orgonowska nie mogła pozwolić aby włości brata wpadły w obce ręce. Należało przekonać do małżeństwa najpierw leciwego Majora, a potem i młodziutką Zosię, która jednak zakochana była w Edmundzie – i to z wzajemnością. Rady, jakich mama udziela córce mogłyby się i dzisiaj przydać niejednej dziewczynie: „ Każdy mąż z początku tylko o tym myśli aby nie dać się zawojować(...) Ale tylko cierpliwości (...)A żona rozumna, co sobie raz ułoży, nigdy odstąpić nie powinna i jedną zawsze drogą, krok po kroku stawiać, powoli, aż dojdzie do celu.”
Panie zawojowały serca Huzarów – każdy, nawet stary, niedołężny Grzegorz znalazł swoją wybrankę. Tylko Kapelan, pozostawał niewzruszony, czasami zatykając sobie uszy, aby odciąć się od nadmiernego jazgotu dam.
Zosia do końca wierzyła, że „ Kochających Bóg nie opuszcza.” I miała rację. Szczęściem, wiekowi Huzarowie ‘przejrzeli na oczy’ i odechciało im się żeniaczki. Jedynie przetrwała prawdziwa miłość Zosi i Edmunda – im też Kapelan na końcu błogosławi.
Po raz kolejny Joanna Borkowska- Surucić potrafiła wydobyć od każdej osoby na scenie to co najlepsze. Aktorzy grali nie tylko słowami, ale barwą głosu, mimiką, gestem,spojrzeniem, każdym swoim ruchem. Byli do tego stopnia autentyczni, że kilkorga nie sposób było rozpoznać, chociaż te role odtwarzały dobrze znane wszystkim osoby.
Nawet gdyby komuś udało się rozpoznać Ulę Orczykowską w roli Fruzi, to już absolutnie nikomu nie przyszłoby na myśl, że ten wąsaty stary wiarus Rembo, to także ucharakteryzowana Ula. W obydwu rolach znakomita. Na blond ufryzowana Marta Kieć- Gubała nawet barwę głosu dostosowała do roli pani Orgonowej. Połamanego przez jakieś lumbago, wąsatego starowinę, trochę niedorozwiniętego Grzegorza, po mistrzowsku odtworzył tryskający młodością i intelektem Michał Macioch, przyprawiając widownię o wielokrotne salwy śmiechu.
Ciągle stawiany przed moralnymi dylematami Kapelan z idealnie wygoloną tonsurką i czerwonym, w skórę oprawnym brewiarzem, przemykał chyłkiem po scenie, powtarzając: ‘Nie uchodzi. Nie uchodzi.’ Panna Aniela, uczesana w dwa urocze kucyki z kokardami, niemożliwa do rozpoznania Ela Chylewska, tutaj zawróciła głowę dostojnemu Rotmistrzowi, którego doskonale zagrał Jacek Samborski. Pełen osobistego uroku, szczery Bogumił Szpilczak był tak autentyczny w roli młodego porucznika Edmunda, że ze wzruszeniem śledziliśmy historię jego i Zosi miłości. Niezwykle przekonywująco rolę Majora zagrał Andrzej Świtakowski, a Jola Szewczyk doskonale wcieliła się w jego średnią siostrę.
Trzy Panny Służące przeszły wszelkie oczekiwania widowni. Ich role, chociaż nie pierwszoplanowe, jednak były tak bardzo istotne, że nadawały sens całej tej komedii. Katarzyna Werner na dodatek mistrzowsko zagranej roli Zuzi dała jeszcze prawdziwy popis swoich talentów wokalnych, wykonując solo piosenkę na melodię ‘Furmana’ z Mazowsza, do której słowa ułożyła Ela Chylewska.
Doskonałym pomysłem reżysera, Joanny Borkowskiej – Surucic, było włączenie do spektaklu Zespołu Folklorystycznego ’Kujawy.’ Cztery tancerki Paulina Paździor, Monika Kubiak, Renata Donati oraz Monika Potaczała wniosły na scenę tyle uroku i kolorystyki, że Wiesia i Marek Wojniczowie, którzy odpowiedzialni byli za choreografię mogą być tylko dumni z efektów swojej pracy. Kujawiak, oberek i na końcu polonez wykonane po mistrzowsku, w autentycznych strojach wywołały niekłamany zachwyt widowni.
A jeśli już o strojach mowa, to projekcję dziewiętnastowiecznych kostiumów dla Dam i dla Huzarów, teatr Fantazja zawdzięcza Uli Bilińskiej. Oprawę muzyczną, tak jak i w poprzednich spektaklach oddano w fachowe ręce Konstancji Kotowskiej. Staszek Mikołajski czuwal nad istotnymi sprawami administracyjnymi.
Efektem tak doskonale zgranej pracy zespołu Teatru Fantazja jest wystawienie tej klasycznej i niełatwej do zagrania komedii Fredry ‘Damy i Huzary’ tak, aby dotrzeć do współczesnego widza. A zadanie to, chociaż niełatwe, udało się Joannie Borkowskiej – Surucic wykonać w stu procentach. Świadczyć o tym z pewnością może reakcja publiczności - salwy śmiechu i brawa podczas spektaklu oraz domaganie się bisowania na zakończenie.
Kończącego przedstawienie Poloneza odtańczono dwukrotnie. Po raz drugi z czerwonymi różami, które wręczyła każdemu z aktorów pani doktor Kaja Łukaszewicz – która i tym razem była jednym ze sponsorów Teatru. Właśnie dzięki hojności sponsorów, do których oprócz dr. K. Łukaszewicz należy jeszcze Polski Konsulat, Fundusz Wieczysty oraz Gosia Dobrowolska, Teatr Fantazja mógł pokusić się o wystawienie sztuki ‘Damy i Huzary’ w NIDA Theatre.
Do sponsorów należy także zaliczyć Tomka Koprowskiego oraz Bogumiłę Filip, którzy fotografowali przedstawienia.Natomiast Agata Switała całe przedstawienie sfilmowała.
Sponsorzy medialni, to Bumerang Polski i Puls Polonii oraz polskojęzyczne programy radiowe: Radio SBS, Radio 2000 FM a także Polskie Radio Sydney.
O randze przedsięwzięcia, jakim było przygotowanie i wystawienie fredrowskiej komedii ‘Damy i Huzary’ niech świadczy fakt, że w przedstawieniu wzięło udział 16 osób – 12 aktorów oraz cztery tancerki Zespołu ‘Kujawy.’ Teraz już z pełną odpowiedzialnością można powiedzieć, był to doskonały pod każdym względem występ. Po raz kolejny należą się gratulacje reżyserowi – Joannie Borkowskiej – Surucic oraz asystentce reżysera, a zarazem odtwórczyni głównej roli kobiecej, Marcie Kieć – Gubała.
Marianna Łacek
|