Kategorie:
Nowiny
Ze Świata
Z Polski
Z Australii
Polonijne
Nauka
Religia
Wyszukiwarka 

Szukanie Rozszerzone
Konkurs Strzeleckiego:

Archiwum:

Reklama:

 
11 stycznia 2015
Wolność wypowiedzi, czy wolność obrażania?
Lech Makowiecki
Jestem ostatnim, który stanąłby w obronie pełzającego islamu, zawłaszczającego po cichu Europę. Dawałem temu niejednokrotnie wyraz na moich blogach, w felietonach i wierszach. Uważam, że goście winni szanować zwyczaje gospodarzy i dopasowywać się do nich. Albo opuścić kraj, jeśli nie są w stanie zintegrować się z nowym otoczeniem. Sam – jako turysta – zawsze zdejmuję buty i staram się zachowywać godnie, gdy wchodzę do meczetu. Zważam na to, by nie urazić uczuć miejscowej ludności. To kwestia kultury i szacunku dla drugiego człowieka…

Oglądając karykatury zamieszczane w paryskiej gazecie „Charlie Hebdo” (odpowiednik polskiego szmatławca „NIE”) poczułem się bardzo zniesmaczony, ba – oburzony (żeby nie wyrazić się bardziej dosadnie). Obrzydliwy szczyt chamstwa jeśli chodzi o obrażanie wszystkich religii został przekroczony! O ile jednak chrześcijanie i żydzi przyjęli w miarę spokojnie szyderstwa ze swej wiary (lata lewackiej tresury „poprawności” zrobiły swoje) – o tyle wyznawcy islamu zareagowali emocjonalnie! I mamy to, co mamy – zadyma, trupy, eskalacja konfliktu religijnego na coraz większą skalę. Być może już nie do zatrzymania…

To, co dzieje się u nas – np. rwanie Biblii przez Nergala itp. – udowadnia, że chrześcijanie to niespotykanie spokojna społeczność. Nie biją, nie obrażają się, nadstawiają wręcz drugi policzek. Jednak plucie w twarz ludziom łagodnym i spolegliwym – to najbardziej tchórzliwe i podłe zajęcie. Zwłaszcza, gdy robi się to dla pieniędzy (chyba nikt nie ma wątpliwości, że Darski to „aktor”, odgrywający swą satanistyczną rolę wyłącznie dla kasy)… Bezkarność w szarganiu świętości i flekowaniu innych ze względu na poglądy polityczne, wiarę, tradycyjne wartości (rodzina!), propagowanie zboczeń i wszelkiego anty-dekalogowego draństwa dochodzi właśnie do ściany. Za nią jest już tylko przemoc, krew i śmierć.

Niemieckie gazety – w ramach solidarności z wymordowaną redakcją „Charlie Hebdo” – przedrukowały obraźliwe dla muzułmanów karykatury. Tym samym ewoluowały z polityki multi-kulti ku ostrej konfrontacji religijnej. Gdy fala krwawych zamachów terrorystycznych rozleje się już po całej Europie – przerażone, syte społeczeństwa zachodu zatęsknią znów do Hitlera. A miliony polskich emigrantów wrócą pospiesznie do biednej, zaściankowej, chrześcijańskiej Polski, szukając w niej nie polepszenia losu, lecz możliwości bezpiecznego przeżycia…

Trochę więcej - tutaj: wpolityce.pl

Hipokryzja do kwadratu - dyskurs o obrażaniu uczuć religijnych- lektura obowiązkowa! Blog Krysztofiaka

Zadałam sobie trud i obejrzałam cartoony w gazecie „Charlie Hebdo”. Jakbym przeglądała polskie „Nie”! Granie na najniższych instynktach, rynsztokowy język, obscena. Albo kartkowała brytyjski tygodnik „Private Eye” – chyba jednak na nieco wyższym poziomie, bo skierowany do części tutejszej inteligencji. Lewackie obrzydlistwo, prymitywne, agresywne i nieprzejednane. Wszystkie te trzy magazyny swoją tarczą strzelniczą uczyniły – konserwatyzm, chrześcijaństwo, papieża, księży katolickich i Pana Boga. Język, to dokładnie to, co rozumiemy pod terminem „język nienawiści”, a grafika, to lewacki polityczny rynsztok. Tyle, że „Private Eye” i „Nie” są na tyle sprytne, że zwykle nie tykają judaizmu ani islamu, bratni „Charlie Hebdo” zaczął poszturchiwać Allaha, a zwłaszcza jego proroka Mahometa. I popełnił błąd. Przecenił sekularyzację multi-etnicznej Francji, nadużył swego prawa do krytyki religii – a może jedynie sposobu, w jaki to robił? – nie zawahał się sięgnąć po pornografię i obscena. No i chyba nie docenił brutalności i bezwzględności swoich muzułmanów, głównie z Algerii, Maroka i Tunezji, których francuska lewica wyhodowała na własnej piersi jak chłop węża z bajki Kryłowa.

Cały artykuł Królikowskiej-Avis tutaj: wpolityce.pl