Polski jacht "Selma Expeditions" nie traci nadziei na pobicie rekordu świata, chociaż już go w tym ubiegła załoga Katharsis II. Poniżej publikujemy fragmenty dziennika podładowego Selmy.Minęła trzecia doba na Morzu Rossa. Cały czas lawirujemy wśród paku lodowego. "Czystej wody" niewiele, ale jeszcze się pojawia. Zmienna pogoda: mgła, flauta, a potem słońce...
Lodowy pak nie daje za wygraną, jego pasy są coraz szersze. Kilka razy przebijaliśmy się przez lody. Ciągły slalom powoduje, że wachty mijają błyskawicznie i przy wzmożonej pracy fizycznej. Wystawiamy wachty na oko, bez tego niemożliwym jest wyjście z lodowych labiryntów. Tyczkarze mają niezłą zaprawę fizyczną, praca wre. Dzięki współpracy oka i sternika posuwamy się z niezłymi przebiegami dobowymi jak na te warunki. Ostatniej doby przepłynęliśmy 110 mil.
Kiedy pojawia się słońce - żegluga, mimo trudności, daje sporą satysfakcję. Ostro świecące słońce nie opuszcza nas do nocy (tutaj noc to około dwóch godzin nieznacznej szarówki - od 23.00. do 01.00. - maksymalnie). Wieczorne widoki w świetle zachodzącego słońca zapierają dech w piersi.
Wypływamy na otwartą przestrzeń. Równy wiatr i spokojna woda kusi do postawienia genakera (to nasz największy żagiel o powierzchni około 200 metrów kwadratowych). Prędkość wzrasta do 8-9 węzłów (ok. 17 km/h).
Na horyzoncie majaczą dwie wielkie góry lodowe. Pierwsza ma wymyte dwie wielkie pieczary obok siebie. Wyglądają jak dwa tarasy wykute obok siebie. Woda morska wpływa jednym z nich, by po krótkiej chwili wypłynąć z olbrzymią siłą drugim, większym tarasem. Widok zapiera dech w piersiach. To nie koniec wrażeń. Zbliżamy się do drugiego z gigantów. Powoli wyłania się na nim olbrzymi, bardzo regularny portal. Wyglądem przypomina paryski Łuk Triumfalny. Jest monumentalny.
Płyniemy dalej. Jesteśmy już poniżej 74 stopnia szerokości geograficznej południowej. Nikt z nas (w tym skipper!) tak daleko na południe jeszcze nigdy nie dotarł! Mamy życiówki! Każda minuta na mapie przenosi nas w rejony w których żagle współczesny świat liczył na palcach jednej ręki. Naszym zamiarem jest dotarcie do miejsca gdzie do obliczeń wystarczy jeden palec. Mamy nadzieję, że będzie to uniesiony w górę kciuk, nasz!
Walka o chleb.Tomek ociepla piekarnik. Fot Piotr Kuźniar. |
Selma na spinakerze. Fot Tomasz Łopata |
Biało-czerwona na Morzu Rossa. Fot. Tomasz Łopata |
Niestety mamy jeden problem. Chodzi o podejmowane cykliczne, ale bez większego sukcesu - wypiekanie chleba. (Dziękujemy za wiele dosłanych nam w ostatnich dniach przepisów - dotarły!, ale nie działają). Nie możemy znaleźć właściwego sposobu. Nasz chleb po prostu nie wyrasta w tych temperaturach, albo na tych szerokościach, a nawet jeśli się to sporadycznie uda, to jest kruchy. Dysponujemy białą pszenną mąką (innej nie ma!), suchymi drożdżami granulowanymi, cukrem, solą, olejem i wodą oraz proszkiem do pieczenia. Chociaż kolejne wachty mieszają wszystkie składniki - aż do bólu rąk! Chociaż wygrzewamy mąkę, mamroczemy zaklęcia, kołyszemy się rytmicznie w czasie pieczenia itp - chleb co prawda czasem wyrasta, ale zaraz się mocno kruszy. Prosimy o dalsze konsultacje, ale uwaga: rady dotyczące wyższej temperatury w piekarniku, albo zmiany mąki - nie pomagają. Do sklepu daleko, a piekarnik nagrzewamy na tyle, na ile pozwalają temperatury i kaloryczność gazu. No cóż - na razie mamy, jak go nazywamy, "chleb krasnoludów" - twardy, lekko zakalcowaty, choć wypieczony w środku. Taki płaski placek! Ale udajemy, że smakuje :-)
Z pełnej wrażeń estetycznych i smakowych Selmy pozdrawiają:
Piotr oraz Jacek, Artur, Wifi, Damian, Krzysiek, Duszan, Kris, Tomek, Luby i Leon. Opr. JJC.
Redakcja Pulsu Polonii dostała dzisiaj z Selmy wideorelację: żegralski slalom miedzy górami lodowymi.
click & download. Wideo będzie czynne tylko do 18 lutego
Przesyłamy wideo nagrane na szerokości 75 st. szer. S.. przez załogę jachtu Selma Expeditions,
w trakcie rejsu - cały czas pod żaglami na Morzu Rossa.
Kamera: Krzysztof Jasica. Produkcja SelamExpeditions.com i MediaPartners.pl. Dodatkowa informacja:
Przekazuje kpt. Piotr Kuźniar.
Pokazane w wideo pingwiny - to największe z żyjących pingwinów - t.zw. pingwiny cesarskie. Jedyne które znoszą jaja wysiadują i wychowują młode antarktyczną zimą. Taki przyrodniczy symbol morza Rossa (oczywiście występują nie tylko tu). O zimowej podróży po jajo z zarodkami w trakcie wyprawy Scotta - bardzo znana książka - jedna z najlepszych. Tytuł: "The worst Journey in the World". (Po polsku nie wiedzieć czemu tytuł "Na krańcach świata"). O samych pingwinach znany francuski pełnometrażowy film przyrodniczy "Marsz pingwinów".
Pozdrawiam, w imieniu kapitana i załogi Selma Expeditions JJC, MediaPartners dla SelmaAntarktyda.com
|