Żądza pieniądza, pogoń za wartościami materialnymi oraz robienie kariery za wszelką cenę, to niewątpliwe atrybuty współczesnej cywilizacji. Spotkanie bezinteresownego pasjonaty jest więc rzadką perełką, która może największemu pesymiście przywrócić wiarę w człowieka.
Niedawno miałem szczęście goszczenia w swoim domu profesora Bogusława Marka, człowieka o nietuzinkowej osobowości, który w niezwykle barwny sposób potrafi opowiadać o swojej profesjonalnej pasji, jaką jest nauczanie niewidomych dzieci języka angielskiego.
Po fascynującym wieczorze, spędzonym z profesorem Markiem, naszła mnie smutna refleksja, że tak mało wiemy o ludziach pokroju profesora. Media potrafią poświęcić najlepszy czas antenowy oraz setki prasowych stron różnej maści artystycznych miernot, ale z lupą w ręku możemy bezskutecznie szukać choćby najmniejszej wzmianki o ludziach naprawdę wartościowych.
Od szkoły średniej, przez wiele lat kariera profesora toczyła się spokojnym, stabilnym torem. Po zdaniu matury nie miał większych problemów z dostaniem się na Uniwersytet Warszawski, gdzie z wyróżnieniem ukończył anglistykę. Ponieważ był wybitnie zdolnym studentem nie miał również problemu ze znalezieniem pracy. Spośród kilku propozycji, profesor Marek zdecydował się wybrać pracę naukową na Uniwersytecie Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie.
Jak sam profesor opowiada, przełomowym momentem w jego życia był rok 1991, kiedy naszła go chandra związana z kryzysem średniego wieku. Właśnie wtedy postanowił coś diametralnie zmienić. Z pomocą przyszedł mu przypadek – będąc w Londynie, na jednej ze stacji metra rzucił mu się w oczy plakat dziewczynki na tle Tower Bridge. Była to reklama fundacji pomocy niewidomym dzieciom. Napis na plakacie głosił – „Ona nigdy nie ujrzy zabytków Londynu”.
|
Od tej pory nauka języka angielskiego dzieci z wadami wzroku stała się wezwaniem i pasją profesora Marka. W ciągu kilku lat opracował własny program nauczania oraz zaprojektował i wykonał kilkanaście praktycznych pomocy, które z powodzeniem wykorzystywane są w najdalszych zakątkach naszego globu.
Oprócz pracy naukowej na lubelskim KUL-u, profesor Bogusław Marek ciągle podróżuje po świecie opowiadając o swoich projektach W Wielkiej Brytanii otrzymał od królowej Elżbiety II Order Imperium Brytyjskiego za wybitne osiągnięcia w dziedzinie nauczania języka angielskiego wśród niewidomych dzieci.
Podczas wizyty w Australii profesor Marek z pasją opowiadał o swojej podróży do Nepalu, gdzie był gościem HEAD Nepal – Himalayan Education And Development. Jego opowieść zauroczyła między innymi panią Małgorzatę Moszczyńską. Po spotkaniu z profesorem zamarzyło się jej zbudowanie Mostu Serc, który ma być formą pomocy profesorowi w realizacji jego marzeń. W załączeniu zamieściłem ilustrowaną opowieść o dzieciech w Nepalu oraz broszurę przygotowaną przez panią Małgosię wraz z prośbą o przyłączenie się do owej szlachetnej inicjatywy.
Telefon do pani Małgosi: 0407 770 462
Jerzy Krysiak
|
|
Humla to jeden z najbardziej odległych zakątków Himalajów na północnym zachodzie Nepalu. Choć Simikot (stolica dystryktu) leży na wysokości niewiele tylko przekraczającej 3000 metrów n.p.m, jest to jeden z najbardziej niedostępnych regionów. Dotrzeć tam można albo pieszo (około 10 dni od najbliższej drogi) albo decydując się na dość ryzykowny lot maleńkim samolotem dostarczającym mieszkańcom stolicy regionu i okolicznych wiosek ryż i inne produkty.
Inną przeszkodą jest koszt przelotu z Kathmandu. Do ceny przelotu (dla obcokrajowców – US$ 810.00) doliczyć trzeba koszt jednego lub więcej noclegów w Neplagunj.
Niewielkie i mocno wysłużone samoloty latają tylko wcześnie rano, przy dobrej, bezwietrznej pogodzie, na jaką nie można liczyć codziennie.
Na swój lot czekałem „tylko" sześć dni, w dość nerwowej atmosferze spowodowanej katastrofą samolotu zmierzającego do miasteczka Jumla w północno-zachodnim Nepalu.
Panie pilocie! Musi się udać.
Jeszcze tylko trochę wyżej! (...)
Widok z okna |
Praca z niewidomymi uczniami, którzy nigdy niczego nie rysowali i nie rozumieli nawet słowa „rysunek” było sporym wyzwaniem. Ale dawała też wiele radości.
Częste i długotrwałe przerwy w dopływie prądu utrudniały pracę. We znaki dawał się też brak ogrzewania w domach. Opuszczenie śpiwora gdy temperatura w nocy spadała do -25ᵒ Celsiusza a w pokoju wydychane powietrze tworzyło białe obłoczki, mycie się w lodowatej wodzie wymagało niemałej odwagi.(...)
Mieszkańcy Simikot przyzwyczajeni są do zimna ale już na pierwszy rzut oka było widać, że dzieci nie mają odpowiedniej odzieży. Tylko nieliczni mieli kurtki a większość, mimo trwającej zimy, chodziła w plastikowych klapkach. Niektórzy nie mieli nawet skarpet. (...)
’Grafika dotykowa - Misja Himalaje’ to przedsięwzięcie finansowane w przeważającej części przez autora warsztatów.
Wszystkie materiały do nauki grafiki dotykowej i wyjaśniania trudnych pojęć opartych na wrażeniach wzrokowych zostały przekazane organizacji HEAD Nepal nieodpłatnie.
Więcej informacji o HEAD Nepal można znaleźć na stronie Organizacji
www.headnepal.org
bmarek@kul.pl
forblindkids@gmail.com
|