Kategorie:
Nowiny
Ze Świata
Z Polski
Z Australii
Polonijne
Nauka
Religia
Wyszukiwarka 

Szukanie Rozszerzone
Konkurs Strzeleckiego:

Archiwum:

Reklama:

 
12 marca 2015
Polanowe Working Bee
Hanna Zaczepska Fot. Ania Zamecznik

Już od kilku lat odbywają się na Polanie tak zwane “Working Bee”, czyli zjazdy chętnych do pomocy przy utrzymaniu społecznego ośrodka w Healsville. Na szczęście chętnych tym razem przybyło kilka tuzinów. W przeszłości wielu z nas korzystało z tego uroczyska ośrodka polonijnego. Pamiętam ruchliwe bazary jakie się niegdyś tam odbywały, biwaki harcerskie z ogniskami i oczywiście kolonie, przez które się przewinęło tysiące pociech, by rodzice mieli czas odetchnąć podczas długich letnich wakacji szkolnych.

Właśnie na Polanie pierwszy raz w życiu przejechałam się na kucyku, zakupiłam za własne pieniądze polskie książki i doznałam wspaniałej przygody na nocnych podchodach. Prymitywne warunki dodawały uroku, chociaż Mama wolała trochę więcej wygody, dla nas to było większym przeżyciem, bo przybliżało nas do życia „Leśnych Ludzi” – i Polana do dziś temu służy.

Teren w Healsville był nabyty w 1960, a pierwsze drewniane baraki postawiono w polowie lat szescdziesiatych ubieglego stulecia . Jadalnię i Świetlicę wybudowano nieco później. Dziś te budynki, jak i osoby które je budowały, trochę kwękają. Tu i owdzie deski pękają, gdzieniegdzie dach przecieka i trzeba wszystko chronić od termitów, które szczególnie lubią wilgotne zakamarki.

Związek Polaków w Melbourne nie dysponuje zaczarowaną sakiewką. Zabudowania wymagają remontu oraz zabezpieczenia od żywiołów natury, a spróchniałe deski trzeba wymieniać. Twarde drewno jest dziś drogie, a tańsze szybciej się niszczy. Niebezpieczeństwo pożarów wymaga zbierania suchych gałęzi, zaś przypisy zobowiązują do wycinania chwastów takich jak jeżyny.

Wydatki są konieczne, a zaniedbanie groziłoby stratą posiadłości.


Mamy więc szczęście, że obecny Zarząd Związku Polaków w Melbourne jest przygotowany szukać nowych rozwiązań, zakasać własne rękawy i pracować wytrwale aby ośrodek utrzymać w dobrej kondycji, jak równiez udoskonalić. Dotacje Rządowe dla podobnych ośrodków są nieznaczne, a oczekujących organizacji na fundusze sporo. Aby ośrodek mógł służyć polskiej młodzieży jest wynajmowany chętnym za niewielkie sumy. Aby mógł być wynajmowany za lepsze ceny przydałoby się jego unowocześnić. Lecz tu znów zachodzi sprawa finansów. Jednak to są już plany na przyszłość, a międzyczasie prośba o pomoc w lutym przyniosła wspaniały rozultat.

Już w piątek wieczorem, 27 lutego bieżącego roku, stawiło się przeszło tuzin osób do pomocy, a w sobotę ta liczba wzrosła prawie do trzech tuzinów. Kontyngent pracowników obejmował tak samo ludzi w podeszłym wieku jak i młode małżeństwa z niemowlętami. Rodziny te zapoznały się na koloniach i teraz zawarły mocniejszą przyjaźń. Wśród przybyszów były osoby ze wschodu i z zachodu, północy i południa, z powojennej emigracji i z grona Solidarnościowców, oraz osadników od zaledwie roku.

Dwie rodziny przyjechały aż z Werribee aby udzielić pomocy. Tatusiowie zajęli się pracą zabezpieczania schodów, przy pomocy synków a nasze myte okna zalśniły jak kryształy, gdy córuchny dzielnie mopami po nich zawijały. Stolarskimi narzędziami dysponowali także dwaj Piotrowie, by uszczelnić podłogę świetlicy. Andrzej zmiatal liście z dachów i czyścił rynny, Wojtuś zmywał podłogi a Zosieńka prała powłoki materaców, które pomagała potem składać niestrudzona Tereska. Inni karczowali chwasty. Nikomu nie udało się przesiedzieć długo bezczynnie.

Znalazła się także wśród pracowników rodzina wyśmienitych kucharzy, którzy przygotowali całą biesiadę krzepiących posiłków dla zgłodniałych, przez wszystkie te dni a w niedziele na obiad wystawili istną ucztę. Kluseczki w rosole, sałatka ogórkowa, kotlety w sosie z prawdziwków, z dostawką kartofli i sałatka z buraczków oraz kisiel ze śliwek na deser – pycha! Tu zdradzę tajemnice, że świetną jajecznicę na śniadanie w niedziele przygotowywał sam prezes, a ponoć w sobotę, o północy, niedobitki zajadały świeżo złowione węgorze, lecz dla śpiochów nic nie pozostawili.

Ta wspólna praca na Polanie tak się wszystkim spodobała, że zdecydowali się spotkać ponownie za miesiąc, w piątek 27 marca 2015 na dalszą prace, oraz aby podzielić się Jajkiem Wielkanocnym.

Kto chce spędzić przyjemnie i porzytecznie weekend w miłym towarzystwie to
– Polana zaprasza!

Hanna Zaczepska