W niedzielę 22 marca 2015 r. odbyło się w Klubie Polskim w Ashfield zebranie informacyjne dla członków PCA. Na początku – jak zwykle – było spokojnie i dostojnie, a dopiero w czasie dyskusji zrobiło się zadziornie, nie brakowało też momentów komicznych. W czasie wrzawy, po złamaniu się dyscypliny, wiceprezes dr Ryszard Dzierzba objawił swój talent do dostojnego, a skutecznego pacyfikowania niesfornych. Pierwej jednak prezes Ryszard Borysiewicz zapoznał nas z sytuacją finansową oraz prawną Klubu, ilustrując swoje przemówienie tabelkami i zdjęciami. Zacznijmy może od sprawy sądowej.
Jak pamiętamy, w pażdzierniku 2014 r. Polish Club Ashfield wygrał sprawę apelacyjną w sądzie stanowym NSW , w związku z tym Klub odzyskał Salę Lustrzana i Restaurację. Po 9 dniach galopem wykonanych, ale solidnych prac renowacyjnych w listopadzie otwarto restaurację pod nowo zarejestrowaną nazwą Sto Lat. Nazwa jest własnością Klubu, oznacza to, że operator, z którym Klub zawiera umowę na prowadzenie restauracji musi prowadzić lokal o tej właśnie nazwie - nie może jej zabrać, ani zmienić . Dzięki temu może być utrzymana continuity – innymi słowy restauracja może budować swoja tradycję; miejmy nadzieję, że przetrwa sto lat!
Po decyzji sądu apelacyjnego były operator „Kameralnej”, czyli państwo Gnychowie skierowali sprawę do Sądu Najwyższego Australii, High Court in Canberra. Uczynili to na podstawie tzw. Leave of Appeal. Sąd w Kanberze wyznaczył 5 maja br. na całodzienne przesłuchanie sprawy Gnych vs Polish Club Limited. W tej nowopowstałej sytuacji prawnej państwu Gnychom (tu czas zadziałał na ich korzyść) udało się uniknąć zapłacenia kosztów sądowych. Kto ostatecznie poniesie wszystkie koszta sądowe okaże się w maju.
Można zapytać, dlaczego sąd federalny w Kanberze zainteresował się (niby już sfinalizowaną) sprawą stanową. Z nadesłanych dokumentów wynika, że sąd pragnie znaleźć jednolite rozwiązanie dla całej Australii w tak precedensowej sprawie, jaka pojawiła się w Nowej Południowej Walii. Jądrem całej sprawy ma być prymat jednej z dwóch ustaw, które regulują działalność klubów. Tak więc, która ustawa ma być górą: Liquor Act czy Retail Leases Act? Od tego werdyktu zależy wygrana lub przegrana Klubu. W opinii ekspertów sprawa w Sądzie Najwyższym jest w 97 procentach do wygrania przez Klub. Ale pozostaje 3 procent niepewności. Co się stanie, jeśli Klub przegra? Wtedy będzie musiał zapłacić koszta sądowe obu stron. Natomiast - na szczęście - nie grozi mu wypłata odszkodowania dla drugiej strony.
Jak mówił prezes, sprawą bolesną są rozpuszczane plotki, jakoby „Klub się procesował”. Prawda jest taka, że Klub się broni – to nie Klub podał Gnychów do sądu, tylko został do tego sądu „zawleczony”. Podobnie bolesne są plotki, jakoby Klub masowo wyrzuca (lub zawiesza) członków. Prawdą jest, że kilku członków zostało wyrzuconych - ale stało się to zgodnie ze statutową procedurą: osoby te miały prawo złożenia wyjaśnień na specjalnym spotkaniu z zarządem; zastosowano prawo natural justice. Jedna osoba skorzystała z okazji pojednania i po poznaniu prawdy oświadczyła, że chce być lojalnym członkiem Klubu.
|
|
|
Jeśli chodzi o sprawy finansowe, to Klub uzyskał fantastyczny wynik: otóż w końcu lutego br. totalne obroty Klubu wyniosły $316,200. Zysk netto wyniósł $6,240. Jeśli pójdzie tak dalej, to można szacować, że obroty w okresie 2014/2015 wyniosą $495,ooo, czyli o 12% więcej niż w ub. roku finansowym. Szacuje się, że straty netto za rok 2014/2015 wyniosą $5,000 i tu się chce radosnie krzyknąć, że to byłoby aż 93% poprawy w stosunku do ubieglorocznych strat netto. Jak przypomniał skarbnik, straty te w ub. roku wyniosły $65,380.
Jak wytłumaczyć ten nagły skok do góry? A no, zwiększyły się obroty Klubu – coś tu zaczęło się nareszcie dziać! Na dodatek prezes (jak mówi) „agresywnie” pilnuje wydatków. Nie ma wydawania na byle co. Wydaje się tak, aby inwestycja była opłacalna. Na przykład zakupiono dla audytorium nowe nagłośnienie i zamontowano nowoczesną klimatyzację. Do niedawna trzeba było płacić masę pieniedzy za wynajmowanie sprzętu i przenosnej klimatyzacji. Teraz już forsa nie idzie w błoto.
W tej chwili Klubowe obroty wynoszą $9,500. Trzeba docelowo zwiększyć obroty do $10,000 tygodniowo, żeby w skali rocznej osiagnąć $520,000. To bardzo ważne, bo wtedy Klub osiągnie dość wygodną sytuację finansową, jaka była dawno temu – w roku 2006. Skończy się wreszcie równia pochyła (zapadanie się w bagno długów); będzie równa linia: ani dług, ani zysk. Po angielsku nazywamy to break even. A stamtąd droga prowadzi na plus, do czystego zysku.
Trudno pisze mi się ten artykuł, bo nie wszystko rozumiem, więc raz po raz wydzwaniam do prezesa. Panie Ryszardzie, spójrzmy na wykres „Club Profitability Comparison (2011-2015). Jak to jest, że po strasznym dołku w 2012 roku fioletowa linia „Net profit” poszła w górę niczym rakieta. Prezes tłumaczy różne skomplikowane rzeczy, z których - o ile dobrze rozumiem – wynika, że wyjście z dołka finansowego zaczęło się za jego prezesury; że w przeszłości klubem zawiadywali ludzie o dobrych chęciach i patriotycznych sercach, ale nie bardzo mający wizję biznesu; że prawdziwy renesans finansowy zaczyna się w momencie odzyskania restauracji. Jak by nie liczyć, to gospodarka, jaką prowadził pan Jacek Gnych, nie była korzystna dla Klubu. „Kameralna” płaciła Klubowi ok. $24,000 rocznie, co stanowiło niecałe 5% dochodu. W porównaniu z dochodami z baru to bardzo niewiele. W tabelce Club Revenue by type dominuje kolor pomarańczowy. To Bar, który generuje prawie połowę ( 42 proc. ) dochodu. Kolejny „dochodowy” kolor, to zielony, czyli imprezy. Events generują obecnie 24% dochodu.
|
|
|
|
Warto opowiedzieć, jakich remontów i napraw ostatnio dokonano. Otóż w Barze przewody elektryczne i rury klimatyzacyjne zostały pokryte płytami gipsowymi, pomalowano sufit i sciany, podwieszono nowe panele sufitowe, zainstalowano nowe oświetlenie, na ścianie zamontowano telewizor. Zakupiono też 3-drzwiową lodówkę ze szklanymi drzwiami; jak słyszę to już ją wczoraj podłączono; a 48-letniego klamota wyrzucono na śmieci; zużywał za dużo prądu. W salonie gier wymieniono poszycie stołu bilardowego, są nowe kije i kule.
W restauracji Sto Lat wymalowano sciany i odświeżono sufit, zainstalowano nowe żyrandole i kinkiety, zakupiono i oprawiono 5 plakatów o tematyce polskiej, zakupiono 45 krzeseł. W restauracji jest gwarno, zwłaszcza w piątki, kiedy można posłuchać muzyki na żywo. Grają na zmianę dwa zespoły. Pierwszy to trio akordeonowo-skrzypcowe, a drugi to „Ray Woods and Friends”. Ray Woods (z pochodzenia Polak, lekarz o rzadkiej specjalności – chirurgia plastyczna) gra co drugi piątek na fortepianie i śpiewa. Pomaga Klubowi występując za darmo. Same atrakcje! Nic dziwnego, że w Restauracji Sto Lat pojawia się coraz więcej nowych, młodych twarzy.
Ale przesuńmy się do kuchni, gdzie wiele rur było zatkanych; dokonano przeglądu i naprawy kranów, oświetlenia i wentylacji. W wielkiej sali zwanej audytorium wymieniono nareszcie przedpotopowe nagłośnienie, są 2 nowe super głośniki i nowe mikrofony. Poza tym wysoko pod sufitem zainstalowano 3 ścienne klimatyzatory i duże wiatraki (3 split system A/C units and 2 industrial strength fans). Wspomnijmy jeszcze o toaletach, gdzie odmalowano drzwi. Mówimy tak anonimowo: „odmalowano, zainstalowano”, ale przecież samo się nie zrobiło! Jak popatrzymy na zdjęcia, to się okazuje, że to nie Marsjanie, nie krasnoludki i nie wynajęte obce twarze, ale sami swoi! Wierna ekipa klubowych wolontariuszy. Krzyknijmy więc: „Bóg zapłać”.
Na zebraniu poruszono wiele spraw, mogłabym tak jeszcze pisać i pisać, ale brakuje mi czasu, więc na zakończenie wspomnę tylko o pięknych planach „uinternetowania” Klubu. Klub musi być nowoczesny. Musi mieć komputery, iPady, szybki intenet. I tak się stało, że nowym nabytkiem w Zarządzie jest pani Kamila, pracownik firmy IT, która swymi talentami i doświadczeniem będzie wspierała Klub podczas instalowania tych różnych bajerów: High Bandwidth Internet connection & fast ADSL2. W pierwszej fazie mają być w Klubie komputery z internetem, a w drugiej fazie ma być udostępniony WIFI, dzięki czemu my goście będziemy mogli przychodzic do Klubu z własnym laptopem i tu się podłączyć do internetu. No i każdy będzie mógł sobie pogadać z Nowym Jorkiem, Milanówkiem czy Warszawą na skype. Trzymajmy kciuki, aby znalazły się pieniądze na tę kosztowną, ale niezbędną inwestycję.
Dodam jeszcze, że audytorium będzie już niedługo przystosowane do wielkich, eleganckich imprez. Powiem w tajemnicy, że wystrój sali ma być całkowiecie zmieniony. Tak więc namawiajmy znajomych, aby organizowali chrzciny, wesela, urodziny w Klubie. Bo to nasz Klub! Nareszcie nasz.
Ernestyna Skurjat-Kozek
|