Kategorie:
Nowiny
Ze Świata
Z Polski
Z Australii
Polonijne
Nauka
Religia
Wyszukiwarka 

Szukanie Rozszerzone
Konkurs Strzeleckiego:

Archiwum:

Reklama:

 
18 czerwca 2015
Gary Hogan świętuje 3 Maja w Arts Centre w Melbourne
relacjonuje Komitet Organizacyjny

Z powodu remontu zabytkowego hotelu Windsor w Melbourne, który od ponad dekady był miejscem organizowania Kolacji Konstytucji 3 Maja, tym razem zebraliśmy się na ostatnim piętrze ANZ Pavilion w the Arts Centre, aby celebrować nasze święto narodowe (ustanowione w 1919 r. i ponownie w 1990 r.) Sala jest przestronna, w kształcie półksiężyca. Jest oszklona od podłogi do sufitu po półokręgu, z długim balkonem na obrzeżu. Dzięki temu mieliśmy świetny widok panoramy centrum Melbourne, a potem wielobarwnej, pulsującej nocnej iluminacji miasta. Pogoda dopisała, więc szklane tafle balkonowych drzwi mogły być uchylone, co sprawiało, że czuliśmy się jakbyśmy byli w plenerze. Przyszło ponad 130 osób by swym udziałem w tradycyjnej, uroczystej kolacji uczcić ten ważny dla wszystkich Polaków dzień.

Gości witała jak zwykle Ewa Malinowska, członkini komitetu organizacyjnego Kolacji 3 Maja, która następnie pod koniec kolacji wręczała kwiaty i podarki prelegentowi oraz artyście.Już na ponad pół godziny przed impezą zaczęli przybywać uczestnicy. Witała ich obsługa z trunkami na tacach. Wsród dystyngowanych gości byli: poseł Nick Wakeling, honorowy konsul generalny RP w Wiktorii Zbigniew Łuk-Kozika z żoną Denise, prof. Tracey Rowland z mężem Stuartem, profesor Seweryn Ozdowski OAM - przewodniczący Australian Multicultural Council, a także jeden z czterech pierwszych patronów Kolacji - z żoną Anną, prezes Federacji Polskich Organizacji w Wiktorii Marian Pawlik z żoną Barbarą, ks. Wiesław Słowik SJ OAM i ks. Andrzej Zarzycki z Papui Nowej Gwinei, państwo Wojciech i Ewa Klimowie. Multicultural Commission reprezentowała Elżbieta Drozd.

Przybyli również - jak zwykle niezawodni - Lady Potter AC CMRI GCOLJ, hrabia Jerzy Krasicki von Siecin z żoną Primrose, Anthony Macken AM GCM OZ z żoną Ro, Lillian Frank AM z mężem Richardem oraz inni, m.in. wieloletni sponsorzy Kolacji dr Janusz i Barbara Czepułowie, Maria Życińska oraz Teresa i Zbigniew Zergerowie. Lokalną polską społeczność reprezentował prezes Marian Pawlik. Natomiast zorganizowaną polską społeczność w Australii reprezentował honorowy przewodniczący Rady Naczelnej Polonii Australijskiej - Krzysztof Łańcucki AM.




Gościem wieczoru i prelegentem był prominentny australijski oficer Gary Hogan AM CSC, były szef Australian Army Intelligence Corps, który wygłosił prelekcję pt. "Enigma - Polish and Allied Cooperation in the Secret War". Emerytowany brygadier Gary Hogan jest multilingwistą, dyplomatą i wykładowcą, a zamierzał poruszyć temat przedstawiony w znanym filmie "The Imitation Game". Będąc dumny ze swego częściowo polskiego pochodzenia, brygadier Hogan uważa, że istotny przedwojenny wkład Polski w złamanie hitlerowskich szyfrów jest pomniejszany a często wręcz przemilczany.

Podczas zwyczajowych drinków w foyerze uczestnicy tak się rozkonwersowali, że Jan Szuba, który poprowadził imprezę jako Master of Ceremony miał niejakie problemy z wyciszeniem towarzystwa, gdy weszło ono do sali galowej o godz. 18, aby rozpocząć właściwe biesiadowanie. Jan Szuba przywitał uczestników, przedstawił posłania od zaproszonych oficjeli, którzy nie mogli przybyć: ministra obrony Kevina Andrews, premiera Wiktorii Daniela Andrews i ministra spraw wielokulturowych Robina Scotta.

Główna organizatorka imprezy Teresa Kamińska odczytała posłanie od premiera Australii Toniego Abbotta, a popularny wśród wiktoriańskiej Polonii poseł Nick Wakeling gratulacje od przywódcy opozycji w Parlamencie wiktoriańskim Matthew Guya.Ks. Słowik poprowadził odmówienie Grace, zaś prezes Marian Pawlik wzniósł Loyal Toast za królową i obywateli Australii.

Obsługa zaczęła roznosić potrawy. Na zakaskę była kaczka po pekińsku, pieróg i grzyby. Jako główne danie podano peklowaną polędwicę wołową, z puree ziemniaczanym, szparagami i sosem grzybowym. Do tego wszystkiego gatunkowe wina. A na deser (już po prelekcji i koncercie) miodowy mus serowy z prażoną gruszką o smaku waniliowym, szafranową galaretkę oraz kawę i herbatę.

Gdy ucichł szczęk sztućców Anthony Macken przedstawił zaproszonego mówcę wieczoru - emerytowanego brygadiera Garego Hogana. Zaczął od przypomnienia, że tak liczny udział nie-Polaków wśród prelegentów imprezy świadczy o uznaniu jakie mają oni dla Polski i jej osiągnięć. Jest to także okazja, aby mogli wyrazić wdzięczność za - często heroiczne - wysiłki Polaków. Przykładowo Anthony wymienił rok 1920, gdy pomiędzy Armią Czerwoną Trockiego a Paryżem stała tylko znacznie mniej liczebna armia polska złożona głównie z oficerów służących w armiach zaborców i zmobilizowanych wieśniaków. Polska wiara, tożsamość, kultura, odwaga i genialność - szczególnie szyfrantów, łamaczy kodów i kryptoanalityków z byłej armii austriackiej - pokonała totalitaryzm w 1920 r. ku rozczarowaniu i zmartwieniu Lenina i - co haniebne - ówczesnego premiera brytyjskiego Lloyda George'a. A - jak usłyszymy za chwilę - nie był to ostatni raz, gdy polska inteligencja i wywiad odegrały dużą rolę w pokonaniu śmiertelnego wroga.




Gdy brygadier Gary Hogan opuścił australijska armię trzy lata temu, miał za sobą 30 lat pracy jako oficer wywiadu. Osiągnął stanowisko szefa Australian Army Intelligence Corps. Służył w akcjach na Bliskim Wschodzie. Był czołowym azjanistą australijskiego ministerstwa obrony, znającym płynnie język chiński, wietnamski i indonezyjski. Ukończył chiński National Defence University, indonezyjski elitarny National College of Governance, uniwersytety w USA. Wykładał w Dwight D Eisenhower School for National Security and Resource Strategy. Był pierwszym australijskim attaché w Wietnamskiej Republice Socjalistycznej, a także szefem australijskiej ambasady w Dżakarcie.

Obecnie Gary Hogan jest komentatorem relacji australijsko-azjatyckich w Lowy Institute, Australian Strategic Policy Institute, ABC News 24 i Radio ABC. Jest członkiem rady Royal Melbourne Institute of Technology i dyrektorem d/s National Security w firmie konsultingowej KMPG. Odznaczono go amerykańskim Legion of Merit, indonezyjskim Grand Meritorious Military Order i australijskim Conspicuous Service Cross. Także został członkiem Orderu Australii.

Gary Hogan rozpoczął od przypomnienia, że co prawda Konstytucja 3 Maja istniała krócej niż dwa lata, ale zasady politycznej równości w niej zakodyfikowane zwiastowały, że kiedyś Polska odzyska wolność. Okazało się to dobrą przepowiednią. I od razu opowiedział interesujący fragment swego życiorysu, gdy był profesorem w US National Defense University w Waszyngtonie. Mieszkali z żoną w ładnym budynku, którego infrastruktura jednakże nadawała się do kapitalnego remontu. Szczególnie, gdy zaczynał padać deszcz lub w czasie odwilży. Wizyty elektryków i instalatorów telefonów były częste. Pewnego dnia Gary podniósł słuchawkę i znalazł się w środku intymnej konwersacji pomiędzy - jak się okazało - parą sąsiadów z góry. Zwalczając swe obiekcje etyczno-moralne podsłuchiwał w ten sposób parę przez dwa tygodnie i dowiedział się co sądzą na wiele tematów, o ich planach prokreacyjnych (tu dominowała kobieta - prawnik, która oceniała ich wspólne wysiłki) a także wakacyjnych (co było użyteczne, bo mógł wykorzystać ich miejsce do parkowania). Niestety, podczas ostatniej sesji kaszlnął/parsknął. Rozmowę natychmiast przerwano i nazajutrz pojawiła się ekipa firmy Bell, gruntownie "przeczesując" panel połączeń telefonicznych w budynku.




Słuchacze bawili się wyśmienicie dykteryjkami, nie zważając na to, że postępowanie Garego było nieetyczne, choć dyskretne. Widocznie w każdym z nas drzemią atawistyczne skłonności do fascynowania się szpiegowaniem bliźnich. Gary w ten sposób jedynie przystępnie ilustrował słuchaczom na czym polega tajne pozyskiwanie informacji, czyli wywiad, na co odpowiedzią jest kontrwywiad, a remedium na co dostarcza kontr-kontrwywiad itp. Po czym - w stulecie lądowania pod Gallipoli, gdzie siły ANZAC walczyły karabinami i bagnetami - kontrastował to z walką przy pomocy papieru i ołówka, w zaciszu biura.

I tu usłyszeliśmy znaną pobieżnie historię złamania kodów "Enigmy" przez polskich kryptologów i matematyków. Historię, która posłużyła za kanwę wielu filmów, sztuk, książek i opracowań. Enigma, czyli niemiecka przenośna, elektromechaniczna maszyna szyfrująca, wykorzystująca zasadę obracających się wirników, była uważana - nie tylko przez Niemców - za nie do złamania, gdyż kodowała komunikaty szyfrem polialfabetycznym, tzn. dana litera miała różny odpowiednik w zależności od nastawienia wirników (kodu początkowego) i długości komunikatu. Polacy jednak sądzili, że skoro po drugiej stronie linii jest podobna maszyna, która automatycznie wyświetla rozszyfrowane komunikaty litera po literze, to znaczy, że musi istnieć algorytm dekodowania. Polski radiokontrwywiad, rekrutujący się z Polaków z austriackiego kontrwywiadu i lwowskich oraz poznanskich matematyków pracował nad Enigmą od lat 20 XX wieku. Początkowo wyłącznie na podstawie opisów i szyfrogramów zrekonstruowano komercyjną wersję maszyny i zaczęto próby odgadywania zaszyfrowanych meldunków, jakie wymieniali Niemcy pomiędzy Warszawą a Berlinem. Potem pozyskano jedną ze zmodyfikowanych, znacznie bardziej skomplikowanych maszyn używanych przez wojsko, zbadano jej konstrukcję i działanie.

Po raz pierwszy szyfrogramy zakodowane przy pomocy Enigmy udało się rozszyfrować polskim kryptologom w roku 1932. W chwili wybuchu wojny prace te były znacznie zaawansowane, gdyż Niemcy w 1938 r. zmienili kody (wirniki). Broniąca się Polska przekazała cały ten dorobek - w formie transferu technologii i know-how - najpierw do Francji a potem do Anglii. Tam, w Bletchley Park, utworzono ściśle tajną jednostkę, która kontynuowała prace aż do całkowitego złamania szyfru Enigmy w wersji dla marynarki wojennej (4 wirniki, z 8 możliwych), co pozwoliło Aliantom uprzedzać posunięcia hitlerowców - szczególnie chodziło o ochronę konwojów morskich. W Bletchley Park zatrudniono m.in. trzech polskich matematyków, kolegów ze studiów w Poznaniu: znającego świetnie j. niemiecki Mariana Rejewskiego, Henryka Zygalskiego i Jerzego Różyckiego. Są oni wymienieni na płycie pamiątkowej w Bletchley Park.

Projekt Enigma umożliwił aliantom wgląd w wojskową i polityczną komunikację na najwyższych szczeblach w krajach Osi. Gary ocenił, że wkład polskich specjalistów kontrwywiadu do wysiłku wojennego skrócił wojnę o dwa lata. Dzisiaj wiemy, że Niemcy były bliskie wynalezienia bomby atomowej.

Przy okazji prelegent wspomniał o innym wybitnym światowym osiągnięciu Polaków z tamtego okresu, mianowicie lwowskiej szkole matematycznej, skupionej wokół samouka Stefana Banacha i prof. Hugona Steinhausa. Szkoda, że nie podał, że większość z kilkudziesięciu członków tej szkoły została zamordowana przez Niemców i Sowietów, a garstka ocalałych, jak Banach, Orlicz i Knaster była karmicielami wszy w instytucie Weigla, gdzie pracowano nad szczepionkami przeciw tyfusowi plamistemu. Prace Stefana Banacha na temat analizy funkcjonalnej są dzisiaj jednymi z najczęściej cytowanych w bibliografii matematycznej. A lwowski matematyk Stanisław Ulam, który na szczęście zdołal wyemigrować w 1935 r., został, wraz z węgierskim fizykiem Tellerem, współtwórca amerykańskiej bomby wodorowej.

Gary był także pod wrażeniem polskiej notacji zaproponowanej w 1920 r. przez logika Jana Łukasiewicza, która znalazła tak szerokie zastosowanie w informatyce. Przechodząc do tematów znanych mu z pierwszej ręki, Gary Hogan podzielił się z nami doświadczeniem lokalnym, np. w jaki sposób jego podwładni-naukowcy w departamencie obrony opracowywali anty-bronie, mające unieszkodliwić sprzęt przeciwnika. Z przekąsem wspomniał o ministrze obrony w 2005 r., Robercie Hillu, który podczas wizytacji zażądał wprost, aby uzasadnił dlaczego podatnik australijski ma wydawać grube miliony na "zabawki". Gary odpowiedział tak: spójrzmy na ten lśniący metalowy przedmiot. Następnym razem, gdy polecisz w misję polepszania nastroju ducha wśród naszych żołnierzy, będziesz lądował w bazie w Bagdadzie lub Bagramie. Gdy Twoj samolot zostanie namierzony przez podręczną rakietę ziemia-powietrze, to odpowiednia kombinacja rac wystrzelona z tego urządzenia, dezorientując rakietę uratuje życie nie tylko tobie. Od tego momentu nie mieli kłopotu z uzyskiwaniem finansowania na prace nad zaradczymi środkami bezpieczeństwa ...




Gary Hogan jest dumny ze swych obecnych związków z RMIT, które królewski patronat otrzymało w 1954 r. w uznaniu za prace nad radarem prowadzone w Melbourne podczas wojny. Radarem, który okazał się kluczowym elementem bitwy o niebo Anglii. A także z tego, że kanclerzem RMIT jest ktoś, kto uczynił swe nie-do-wymówienia nazwisko jednym z popularnych w Australii - Ziggy Świtkowski.

Podsumowując swą karierę wojskową Gary wyznał, że przez pierwsze 10 lat jego służby to Sowieci zza Żelaznej Kurtyny byli jego zaprzysiężonym wrogiem. Znał na pamięć techniczne parametry każdego elementu ich arsenału i wręcz spodziewał się, że - tak jak w Bondzie 007 - jakaś prześliczna rosyjska szpieg będzie próbowała wydostać z niego tajne informacje. Ponieważ do tego nie doszło, więc tak do końca nie wie, czy wytrzymałby tę próbę. Druga dekada to walące się domino komunizmu i implozja "evil empire". Od Polski, poprzez Mur Berliński i centralną Europę. A to za sprawą innego wielkiego Polaka, papieża.

Potem przypomniał, że od ostatnich kilku lat czasy ponownie się zmieniają i zaczynają przypominać te sprzed uchwalenia Konstytucji 3 Maja. Minister Radosław Sikorski wyraził zaniepokojenie marazmem NATO, a premier Kopacz podpisała dekret pozwalający na szybką pełną mobilizację Polski (nawet osób nieprzeszkolonych). Polska ogłosiła, że wybuduje 6 wież obserwacyjnych wzdłuż granicy z Obwodem Kaliningradzkim. Zaczęła też ambitny plan modernizacji swych sił zbrojnych. Patrząc na to, co wyprawia dzisiaj Rosja W. Putina ma wrażenie, że wracamy do przeszłości. Dla nas okres Zimnej Wojny jest zamknięty, ale dla Polski chyba jeszcze nie.

Oczywiście nie sposób przytoczyć wszystkich smakowitych dykteryjek, którymi raczył nas prelegent brawurowo prowadząc swój monolog. Była to bardzo wartka, interesująca, żywa i wciągająca prelekcja, choć temat nie był ani łatwy ani bulwersujący. Gary Hogan okazał się świetnym, fascynującym mówcą, umiejącym utrzymywać uwagę publiczności, troszczącym się o płynność (tj. brak dłużyzn) i o to, by nie przeładowywać przekazu nadmierną liczbą szczegółów. Na zakończenie słuchacze owacją na stojąco wyrazili uznanie prelegentowi.

Konsul generalny Zbigniew Łuk-Kozika serdecznie podziękował mówcy, zaś Ewa Malinowska wręczyła prelegentowi standardowy prezent - butelkę polskiej wódki i kwiaty dla żony.

Rozpoczął się progam artystyczny, w tym roku przygotowany przez Konrada Olszewskiego. Konrad niedawno ukończył muzyczne studia magisterskie na Uniwersytecie w Melbourne, specjalizując się w grze na fortepianie. Zdobył już wiele głównych nagród i wyróżnień, np. w konkursach: Ewy Malewicz, Doroty Glover, Herberta Davisa, instrumentalnym Chrisa Kransa oraz nagrodę Menuhina. Zdobył wiele nagród Universytetu Melbourne (Wydział Muzyki), w tym nagrodę JS Bacha, Lady Turner Prize i Searle Piano Faculty Merit Scholarship. Występował wielokrotnie jako solista z Orkiestrą Symfoniczną Zelmana, a także miał recital w Żelazowej Woli w 2005 r.

Konrad uczestniczył w Międzynarodowym Konkursie Pianistycznym w Sydney i zaraz po nim otrzymał prestiżowe stypendium John Allison Sydney Eisteddfod za wykonanie Piano Sonata No. 2 Rachmaninowa. Otrzymał też nagrodę Barry Bowena za akompaniament (2011) i był dwukrotnie nagradzany jako najlepszy akompaniator w National Liederfest (2011 i 2012).

Konrad zagrał repertuar całkowicie chopinowski: 2 etiudy (op. 10 no. 3 i 12), Op. 25 no. 1, walc (op 64 no. 2), a swój program zakończył popularnym "hitem" - polonezem tzw. heroicznym (op. 53). Trzeba przyznać, że artysta, przed którym dopiero otwiera się przyszłość, pokazał dużą klasę, wyczucie i elegancję gry. Sala słuchała w kompletnej ciszy, zauroczona muzyką. A gdy zakończył, wstała i klaskała aż do chwili, gdy wymusiła na pianiście "bisy". Na zakończenie artysta otrzymał rzęsiste brawa i bukiet kwiatów.

Podano deser, kawę, herbatę i słodycze. Na sali zapanował gwar rozmów. Uczestnicy pozdrawiali znajomych i wymieniali uwagi. Wyglądało na to, że wszyscy mieli udany wieczór. Do przyszłego roku!

Komitet Organizacyjny Kolacji 3 Maja w Melbourne