Powracam do książki “Great Australian Mysteries” i zabójstwa wybitnego fizyka australijskiego dr. Gilberta Bogla. Wspomniałem już to, że eksperci uznali, iż najbardziej prawdopodobną przyczyną jego śmierci była trucizna. Ekspert Ernest Stanley Ogg badał m. in., czy przypadkiem do niecnej roboty nie wykorzystano fluorku, powszechnie dosypywanego do wody pitnej w Australii, dodawanego do pasty do zębów, a nawet do niektórych produktów żywnościowych, ponoć w imię poprawienia naszego zdrowia.
Od czasu opublikowania mojego felietonu na ten temat, ukazała się ważna informacjs dotycząca fluorowania wody pitnej. W dniu 12 maja br., na witrynie „Waking Times”1), zamieszczono komentarz do oświadczenia, a właściwie przyznania się, rządu USA, że „Amerykanom serwowano nadmierną dawkę fluoru”. Przez około pół wieku obowiązywała zasada, że odpady przemysłowe w postaci fluorku należy dosypywać w rozmiarach od 0,7 do 1,2 miligrama do litra wody. Obecnie ustalono tylko jeden, górny limit, w wysokości 0,7 miligrama na litr. „Waking Time” pyta dlaczego dodaje się lekarstwo do wody, skoro dawka nie może być kontrolowana?
I dodaje, że „Gdyby lekarz jakoś zmusiłby pacjenta do zażycia lekarstwa ze znanymi toksycznymi skutkami i nie poinformował by go o dawce i częstotliwości zażywania oraz nigdy nie zainteresował by się wpływem tego lekarstwa na zdrowie pacjenta, to mógłby zostać uznany za medycznie niedbałego i kwalifikować się do akcji prawnej oraz do rozpatrzenia przez ciało rejestrujące lekarzy.”
Natomiast administrator obiektu uzdatniania wody podaje to lekarstwo bez recepty, „na rozkaz rządu”, bez jakiejkolwiek wiedzy o tym, kto jaką dawkę otrzymuje i przez jak długi okres czasu.
Fluorek jest dodawany do wody, ponieważ teoretycznie ma powstrzymywać chorobę, a więc spełnia definicję lekarstwa urzędów dopuszczających żywność i lekarstwa do obrotu handlowego. Mimo to amerykański Urząd do Spraw Żywności i Lekarstw (Food And Drug Administration – FDA) nie zatwierdził fluoru jako środka zapobiegającego ubytkom tkanki zębów. Czym jest więc fluorek? Ci, którym zależy na tym, aby regularnie go dosypywać do wody pitnej twierdzą, że istota tej procedury, przykładowo nie różni się od dodawania witaminy D do mleka. Odpowiedzią na to jest fakt, że w przeciwieństwie do witaminy D, fluor nie zalicza się do niezbędnych dla organizmu substancji odżywczych. Sponsorzy fluorowania wody twierdzą, że dzięki niemu tych ubytków tkanki jest mniej. Nie kwestionują jednak faktu, że fluorek w wodzie pitnej powoduje fluorozę zębów. W Stanach Zjednoczonych nabawiło się jej 40 procent nastolatków.
Urząd obiecuje, że po obecnym zmniejszeniu limitu, dopiero po upływie dekady sprawdzi czy nastąpiła jakakolwiek poprawa.
Ale fluoroza, powodująca że zęby czernieją, jest tylko kosmetycznym drobiazgiem. Jak podaje „Waking Times”, fluor powoduje znacznie poważniejsze zmiany w naszych organizmach. Przede wszystkim szkodzi kościom. W pierwszym etapie choroby charakteryzuje się to m. in. „mrówkami” w kończynach, osłabieniem mięśni, chronicznym zmęczeniem, problemami z trawieniem, marnym apetytem i utratą wagi. W drugim, charakteryzuje się sztywnymi ścięgnami, bólem w kościach, anemią i osteoporozą.
Powyższe, jak twierdzi autor, jest doskonale znane od lat trzydziestych ubiegłego stulecia. Ale oprócz wymienionych już konsekwencji jest jeszcze lista innych schorzeń z rakiem kości na czele. Ponieważ nadmierne „spożycie” fluoru osłabia system immunologiczny, pozbawia aktywności wiele enzymów oraz powstrzymuje funkcjonowanie znacznie większej ich liczby, niszczy spermę i zwiększa bezpłodność, a także powoduje uszkodzenie systemu genetycznego i zabija komórki, więc „pomaga” ono w inicjowaniu niemal wszystkich możliwych chorób, w tym oczywiście także osłabienie zębów. W rezultacie zwiększa się liczba pacjentów w gabinetach dentystycznych, co wpływa dodatnio na dochody ich właścicieli.
„Waking Times” nie kwestionuje faktu, że w okresie ostatnich 60 lat liczba uszkodzeń tkanki zębowej zmniejszyła się. Sponsorzy fluorowania twierdzą, że to dzięki niemu. „Waking Times” nie ustępuje i przytacza statystykę dotyczącą Europy, obejmującą państwa, w których nie dodaje się fluorku i państw, w których do wody dodaje się fluorek. Analiza obejmuje lata 1965 - 2003. Na początku wykresu linie są mocno rozbieżne, po czym w roku 2003 schodzą się w jednym, położonym nisko punkcie. Jaki z tego wniosek? Otóż nie ma znaczenia, czy się dodaje fluorek czy nie. We wszystkich objętych analizą państwach nastąpiła duża redukcja uszkodzeń zębów. Powodem tego musi być coś zupełnie innego niż fluorek.
„Waking Times” dobija gwóźdź do przysłowiowej trumny, zwracając uwagę, że ponad 99% fluorku zawartego w wodzie pitnej nigdy nie dotyka zębów. Po prostu naturalną drogą jest on eliminowany z ciała i ląduje środowisku. Autor zapewnia czytelników, że może gwarantować, iż nie oznacza to niczego dobrego dla środowiska.
W książce „Great Australian Mysteries”, ekspert Ernest Stanley Ogg podjął inną interesującą inicjatywę. Otóż w poszukiwaniu trucizny, która uniemożliwiła dalszą karierę naukową dr. Bogle, przebadał podejrzanego sprawcę zbrodni - arecoline hybrobromide. Państwu ta nazwa pewnie nic nie mówi. Nie dziwię się, mnie również. Ale przyszedł nam z pomocą autor książki John Pinkney, który ustalił, że jest to substancja chemiczna zawarta w tabletkach dla psów, przeciwdziałająca robakom, które nie tylko zjadają psom serca, ale również atakują cały ich system krwionośny. W wydanej w Stanach Zjednoczonych książce dr. Johna Heinemana „Natural Pet Cures” napisano, że ta śmiertelna infekcja występuje głównie w klimatach wilgotnych i gorących.
Tabletki te są jednak rekomendowane są dla wszystkich psów w Australii, jakkolwiek jest znikoma szansa na to, aby robaki jadły psie serca w Alice Springs, Wiktorii, Australii Południowej i na Tasmanii.2) Ale przecież nie chodzi o detale. Biznes to biznes. Przedmowę do książki napisał równie utytułowany Robert Goldstein, V.M.D., a więc także profesjonalista.
Zajrzałem do dokumentu opracowanego przez przez placówkę badawczą Santa Cruz Biotechnology Inc. w Kalifornii, zatytułowanego „Arecoline hybrobromide, Material Safety Data Sheet”3) W części 2 Identyfikacja zagrożeń”, w punkcie 2. wymieniono „toksyczność”, przypisując jej maksimum zagrożenia. I aby nie było wątpliwości, obok zamieszczono wymowną ilustrację szczerzącej zęby czaszki, na tle dwóch skrzyżowanych kości. Ekspert poszukujący przyczyny śmierci dr. Bogle miał rację. Ale co na to pieski? Otóż wydaje mi się, że skoro niektórzy „uczeni” planują zredukowanie ludzkości o 95 procent, to konsekwentnie trzeba odpowiednio zredukować populację psów i kotów.
I nic nie stoi na przeszkodzie, aby ten proces przyśpieszyć, jednocześnie eksperymentując z różnymi metodami, wspomagającymi realizację tego ambitnego planu. Tym bardziej, że po drodze można wyciągnąć sporo pieniędzy od najlepszych przyjaciół psów i kotów. Kotom, choć rzadziej, robaki również mogą skonsumować ich serduszka.
Wrzuciłem w Google „heartworm prevention”. Zgodnie z przewidywaniem, pojawiło się 127 000 witryn akceptujących to hasło. Uzyskałem dowód na to, że zdaniem ponad stu tysięcy fachowców, tabletki zawierające ten związek chemiczny działają zapobiegawczo, czyli de facto funkcjonują jak szczepionki, które aplikuje się zdrowym czworonożnym przyjaciołom, aby ich uchronić przed okrutną tragedią w przyszłości.
Od pewnego czasu, w sprawie zapobiegawczych szczepień publicznie wypowiada się Robert Kennedy Junior. W dniu 8 kwietnia br., na schodach prowadzących do gmachu parlamentu Kalifornii, w Sacramento, przedstawił on „inspirującą i szczegółową analizę stopnia, w jakim potężny kartel farmaceutyczny skutecznie przechwycił procesy naukowe, regulacyjne i tworzenia praw dla narodu.
W połączeniu z uzależnieniem korporacyjnych wiadomości medialnych od reklam leków (oczywiście korporacje nie muszą przekupywać, wystarczy że dobrze płacą za zamieszczane w mediach reklamy – JR), „Big Pharma” znalazła się w miejscu, w którym działa metodą siłową ponad świadomym wyborem i dyktuje politykę szczepień, które mają mało, jeśli w ogóle, podstaw w badaniach prawdziwie naukowych, jednakże znacząco przyczyniają się do już przeogromnych zysków tej branży”4).
Miesiąc później Robert Kennedy J. złożył zeznanie w parlamencie stanu Vermont, mocno krytykując projekt Ustawy H.98, do której dopisano przymus szczepień. Dziwnym zbiegiem okoliczności podobna inicjatywa ma miejsce obecnie w Australii.
Kennedy powiedział: „Uważam, że powinniśmy zacząć ten proces od upewnienia się, że szczepienia są bezpieczne, skuteczne i posiadają agencję regulującą je, która rekomenduje szczepionki zgodnie z harmonogramem, monitoruje je, jest uczciwa i posiada wiarygodność. Niestety, taka sytuacja nie ma miejsca obecnie.” Chwilę później dodał: „CDC (Centra Kontroli i Zapobiegania Chorobom) jest kłopotliwą agencją... Przeprowadzono cztery osobne federalne studia funkcjonowania departamentu szczepień... Wszystkie one, razem i osobno malują obraz agencji, która stała się dołem kloacznym korupcji.”5)
Przykład CDC, instytucji niby państwowej, ale kierowanej przez byłych pracowników przemysłu szczepionek i leków, postępujących zgodnie z interesem „Big Pharmy” i mającej za nic dobro społeczeństwa, to model całego systemu państwowego, jaki Stany Zjednoczone pragną narzucić nie tylko wszystkim krajom wasalnym, ale również własnej ludności. W najbliższym czasie Australia zamierza podpisać TransPacific Partnership. Traktat, w którego nazwie słowo „Partnership” brzmi jak kpina, gdyż de facto eliminuje on całkowitą suwerenność państw – sygnatariuszy, ponieważ globalne korporacje będą w stanie narzucić państwom co chcą w nich robić i w jaki sposób. Oznacza to spustoszenie środowiska i nędzę pracowników, a także de facto unieważnienie prawa stanowionego przez państwa. Skorumpowane parlamenty nie będą w ogóle potrzebne. Traktat jest bardzo obszerny, supertajny i znane są tylko jego niewielkie fragmenty, udostępnione przez WikiLeaks. Obama domaga się, aby tak niezwykle ważny dokument został zatwierdzony przez Kongres w przyśpieszonym trybie, z zaniechaniem normalnych procedur.
W Australii powstał silny, liczący około miliona członków, ruch młodych ludzi o nazwie Getup (Powstań), który obecnie podejmuje wielką akcję ulotkową dotyczącą tego zabójczego traktatu. W tej akcji nie powinno zabraknąć młodych Polaków, zwłaszcza mieszkających w Melbourne, ponieważ odbędzie się ona w tym mieście. Aktywnym działaczem polonijnym w Getupie jest pani Ewa Michalewicz, angażująca się w ważne akcje społeczne. Życzę wszystkim powodzenia w staraniach o możliwie najszersze zapoznanie Australijczyków z oszustwem, jakie szykuje się Australii oraz Polsce, w ramach jej przynależności do Unii Europejskiej i traktatu TransAtlantic Partnership.
Janusz Rygielski
1. http://www.wakingtimes.com/2015/05/12/us-government-admits-americans-have-been-overdosed-on-fluoride/ 2. W tym interesującym podręczniku, zawierającym opisy naturalnych kuracji naszych domowych czworonogów, twierdzi się, że robaki atakujące serca rzadko to czynią w odniesieniu od psów i kotów (koty też cierpią z tego powodu, ale znacznie rzadziej od psów) mieszkających w miastach. 3. http://datasheets.scbt.com/sc-252386.pdf 4. http://www.globalresearch.ca/robert-f-kennedy-jr-on-vaccines-big-pharma-has-captured-the-scientific-regulatory-law-making-processes/5442453 5. Source: http://www.naturalblaze.com/2015/05/robert-f-kennedy-jr-publicly-slams-cdc.html
|