Kategorie:
Nowiny
Ze Świata
Z Polski
Z Australii
Polonijne
Nauka
Religia
Wyszukiwarka 

Szukanie Rozszerzone
Konkurs Strzeleckiego:

Archiwum:

Reklama:

 
9 sierpnia 2015
Prosto z buszu: Daegel
Janusz Rygielski
Ktokolwiek słyszał o tajemniczym “Deagelu”1)? Na witrynie Internetowej „abovetopsecret” można nawet znaleźć forum zatytułowane „Anyone Ever Heard of Deagel.Com”2)? Blogerzy dotarli do danych, pod jakimi Deagel jest zarejestrowany. Właścicielem Deagelu, w Karolinie Północnej, okazał się być Vincent Deagel, a pełna nazwa firmy „Deagle Web Solutions”. Wyszukali oni także numery telefonu i faksu. W kwestii merytorycznej blogerzy amerykańscy wyrażają dziwne opinie, np. „Cóż to jest do diabła? Wygląda jak przewidująca oraz informująca witryna militarna Ministerstwa Obrony (USA?). Popatrzcie na statystyki dotyczące populacji Stanów Zjednoczonych obecnie i w roku 2025 i następnie porównajcie z innymi państwami. Będę zadowolony, jeśli ktoś mi powie, że to jest jakiś kawał.” Czy też „Hmm... Co jest szczególnie zagadkowe – i niepokojące – to porównanie między danymi USA i innych krajów. ..USA i tylko samo USA straci 80% ludności w ciągu dziesięciu lat... Nie śmiem spekulować jak oni to przewidzieli oraz skąd otrzymali te dane...”

Wizualnie, strona Deagela jest podobna do witryny CIA, zawierającej podstawowe dane dotyczące wszystkich państw na naszej planecie.3) Z tą różnicą, że oprócz ludności i dochodu narodowego brutto zawiera ona także informacje o wydatkach na zbrojenia. To w części ogólnej. Jeśli natomiast przejdziemy do detali, dotyczących indywidualnych państw, to znajdziemy w nich wyjątkowo szczegółowe informacje dotyczące uzbrojenia. Rodzaje i liczby posiadanych samolotów, także statków i uzbrojenia naziemnego, np. rodzaje i liczbę transporterów opancerzonych. Tego nawet CIA nie pokazuje. Jeśli Deagel jest instytutem badawczym, to z pewnością zatrudnia bardzo skrupulatnych naukowców z tytułem „Rhodes Scholar”. W dziedzinie militarnej nic się tej placówce nie wymyka. Potrafi dotrzeć wszędzie.

Z zestawienia dowiadujemy się, że Stany Zjednoczone, liczące obecnie 319 milionów mieszkańców, będą miały w roku 2025, czyli po dziesięciu latach, no, kto zgadnie ilu? No, niestety, nikt z państwa nie zgadł. Poprawny wynik wynosi 65 milionów. Wielka Brytania, posiadająca 64 miliony mieszkańców, w roku 2025 będzie ich miała 23 miliony. Ludność Australii, licząca 23 miliony, zostanie zmniejszona do 9 milionów. Japonia liczy obecnie 127 milionów „nieużytecznych konsumentów”. Za dziesięć lat będzie ich miała 47 milionów. Niemcy pozbędą się w tym czasie 33 milionów, Francja 22, Kanada 10, Holandia 7 i tyleż samo Grecja (przy 11 milionach obecnych mieszkańców). Polsce ubędą zaledwie trzy miliony ludzi, Ukrainie 7 milionów, Rosji również 7. Mała Nowa Zelandia ma stracić jedną czwartą swej populacji.

Ale to nie koniec. Są też kraje, w których przewidywany jest wzrost ludności. Na przykład Indie do obecnej liczby 1200 milionów obywateli dodadzą 200 milionów. Ludność Chin utrzyma się na tym samym poziomie – 1400 milionów. Obecna liczba obywateli Pakistanu zwiększy się ze 196 milionów do 222, Indonezji z 254 milionów do 270, Brazylii z 203 milionów do 218, Wietnamu z 93 milionów do 100, nawet w Iranie zagrożonym wojną przez Izrael, z 81 do 83 . Czyżby Amerykanie zamierzali przeprowadzić się zbiorowo do Indii?

Z listy Deagela wybrałem państwa o dużym znaczeniu międzynarodowym lub interesujące dla Polaków, zwłaszcza mieszkających w Australii. Przytoczone dane demograficzne świadczą, że zgodnie z Deaglem, największe redukcje ludności nastąpią w krajach anglosaskich, a w następnej kolejności w Unii Europejskiej, zwłaszcza w państwach należących do strefy euro. Natomiast wzrośnie liczba ludności w krajach azjatyckich (z wyjątkiem zamerykanizowanej Japonii). W Ameryce Południowej populacja Brazylii zwiększy się z obecnych 203 milionów do 218 milionów, a Argentyny z 43 do 44. Jeśli czytający ten tekst chciałby poznać więcej szczegółów, to po wejściu na witrynę Deagel.Com, w prawym, dolnym rogu, należy kliknąć na „Countries”.

Dane statystyczne na witrynie Deagela obejmują również wydatki na zbrojenia bieżące i przewidywane w roku 2025. Są one niemniej szokujące niż te dotyczące demografii. Obecne wydatki na zbrojenia Stanów Zjednoczonych oszacowano na 756 miliardów dol. (więcej niż cała reszta świata). Przyjmuje się, że w 2025 r., wyniosą one 7,2 miliarda dol. Jedną setną obecnych wydatków. Wielka Brytania wydaje na zbrojenia 69 miliardów dol. rocznie. Kwota ta zostanie zredukowana do 1,5 miliarda. Australijskie obecne 25 miliardów zostanie zredukowane do 9, co oznacza więcej niż przewidywane wydatki Stanów Zjednoczonych. Polskie 11 miliardów dol. zmniejszy się do 5,3. Wydatki na zbrojenia Grecji i Nowej Zelandii zmniejszą się dziesięciokrotnie.

Czy za dziesięć lat cały świat będzie jedną szczęśliwą rodziną, niesięgającą po broń, aby zabić i obrabować sąsiada? Niezupełnie. Będą takie kraje, których wydatki na zbrojenia się zwiększą. Prym wiodą tu Chiny, których budżet wojenny wzrośnie z 206 miliardów dol. do 210. Nie jest to duży wzrost, ale w porównaniu z redukcją zbrojeń w Stanach Zjednoczonych jest to kwota ogromna. Bardziej szokujący wzrost wydatków na zbrojenia dotyczy Rosji, która obecnie wydaje na ten cel 72 mld dol., a w roku 2025 ma ich wydawać niemal dwukrotnie więcej, bo 133 mld dol. Brazylia zwiększy swój budżet wojenny z 33 mld. do 55 mld. A Australijczyków, powinien zainteresować fakt, że Indonezja zwiększy swój budżet obronny z 6,7 mld. dol. do 22 mld. Z produktem narodowym brutto jest podobnie, jak z wydatkami na zbrojenia i populacją ludności. Tam, gdzie przewiduje się zmniejszenie liczby ludności, dochód brutto będzie mniejszy i także wydatki służące zmniejszeniu populacji ludzkiej. Pytanie, czy zastąpienie pozycji Stanów Zjednoczonych i Unii Europejskiej przez Chiny i Rosję oznacza, że reszta świata poczuje się bezpieczniejsza, czy też wręcz przeciwnie?

Przejdźmy do sprawy zasadniczej – czy grożą nam metodyczne, konsekwentne działania mające zredukować populację ziemską o 90%?

Moim zdaniem nie tylko grożą, ale już są częściowo wdrażane, głównie jako testy, sprawdzające skuteczność różnych metod. Istnieje już spora lista wpływowych osób, które otwarcie, publicznie deklarowały konieczność drastycznej depopulacji całej planety. Począwszy od małżonka królowej Elżbiety II księcia Phillipa, który marzy o tym, aby po reinkarnacji zamienić się w komara przenoszącego śmiertelnego wirusa, poprzez Billa Gatesa, właściciela Microsoftu, jednego z najbogatszych ludzi na świecie, który preferuje szczepionki jako środek redukujący ludzkość. Szczepionki można stosować na dwa sposoby. Aplikowane dziewczętom i młodym kobietom mogą zawierać środek powodujący bezpłodność, co przetestowano ostatnio w Afryce oraz w Indiach, a także element powodujący choroby i śmierć. Ta ostatnia metoda została niedawno sprawdzona w Meksyku. Również z pozytywnym skutkiem. Bill Gates i jego żona Belinda założyli fundację, która finansuje badania prowadzące do takich osiągnięć współczesnej medycyny.

Jest jeszcze magnat prasowy Ted Turner, Henry Kissinger i wielu innych wyznawców szybkiej i skutecznej metody ratowania planety przed człowiekiem. Jednym z niedawnych pomysłów naszego drogiego premiera jest wprowadzenie przymusowego szczepienia małych dzieci. Ci rodzice, którzy odmówią wykorzystywania ich potomstwa w roli królika doświadczalnego, będą bici po kieszeni. W Stanach Zjednoczonych nie wpuszcza się takich dzieci do szkoły, albo zamyka się w areszcie ich rodziców, po czym dzieci niemające opieki powierza się rodzinom zastępczych. Rodzice kochający swoje dzieci stają wobec dramatu: poddać dzieci szczepieniom czy powierzyć to zadanie rodzinie zastępczej? W Internecie zamieszczane są dyskusje poświęcone szczepieniom. Zwykle ogromna większość blogerów opowiada się przeciwko przymusowi, ale od czasu do czasu wkracza między bajty gniewny ojciec, który nie życzy sobie, aby jego dziecko (zaszczepione) przebywało w jednym pomieszczeniu z dziećmi nieszczepionymi. I tu wyłazi cały fałsz szczepień. Bo niby przed kim (czym) miałaby ta szczepionka chronić? Przed dziećmi zdrowymi? Tym ojcem najczęściej bywa „shill”, opłacony przez korporację, której służy. Jego zadaniem jest zmiana wymowy dyskusji internetowej, po myśli pracodawcy.

Testowaną metodą redukcji populacji jest dodawanie do wody trucizny – fluoru. Przy okazji warto zauważyć, że chlor też nie wpływa korzystnie na stan zdrowia. Fluoru wystarczy dosypać znacznie więcej niż zwykle i pół miasta położy się, a ćwierć już nie wstanie. Jak jednak postąpić z tymi łobuzami, którzy założyli pojemniki na wodę deszczową, zainstalowali system „reverse osmosis” lub kupili proste urządzenie do destylowania wody?

Jeszcze kilka lat temu woda ta, zwłaszcza poza dużymi miastami i daleko od dymiących kominów, przypominała krynicę górską. Była zdrowa. Od czego jednak mamy fachowców dużej klasy, którzy zaproponowali smugi chemiczne, czyli „chemtrails”. Natychmiast do pracy zabrali się tytani nauki i wymyślili 160 – 200 kombinacji związków chemicznych, nano-cząstek, wirusów, mikro-układów i kto wie co jeszcze, na które uzyskali patenty w Stanach Zjednoczonych. Dlatego uczciwi naukowcy i wolontariusze, pobierający próbki gleby, mają kłopoty z jednolitym ustaleniem składu chemicznego tego paskudztwa. Najczęściej jednak powtarza się aluminium, brom i stront. Brom powoduje uspokojenie ludzi. Dlatego zarówno w Stanach Zjednoczonych jak i Związku Radzieckim aplikowano go więźniom. Niektórzy twierdzą, że za pomocą mikro-układów już możemy być sterowani przez decydentów. Podobnie jak z fluorem, w każdej chwili, „depopulatorzy” mogą posypać środkiem chemicznym, który przeniesie do nieba znaczną część Ziemian.

Smugi chemiczne zanieczyszczają wszystkie rzeki, jeziora i strumienie. Razem z rzekami płyną do urządzeń uzdatniających wodę pitną. Z dachów domów spływają do zbiorników wodnych. A potem czeka je podróż przez nasze układy trawienne. Znaczna ich część przedostaje się do wątroby, nerek i innych organów. Także przez skórę, która jest jednym z nich. Jeśli zechcemy je zmyć, to do tego celu użyjemy wody, która zawiera smugi chemiczne. Sprytne, prawda?

Ale na tym nie kończą się ich możliwości. Rozpylane zanieczyszczenia trafiają do gleby, która produkuje zanieczyszczone warzywa i owoce. Te, które pozostaną na trawie, skonsumowane zostaną przez krowy, owce, kozy, świnie, kangury i inne zwierzęta, których mięso trafia na rodzinne stoły. A co piją ryby w rzekach i jeziorach? Piją wodę, z dodatkiem zawartości smug chemicznych. Smacznego. Od czasu atomowego ataku na Fukushimę, ryby morskie, oprócz standardowych zanieczyszczeń, pobierają coraz to większą porcję radiacji. Z czasem, nasze ciała zaczną świecić błękitnym światłem.

Nie mam więcej miejsca, aby przedstawić możliwości redukowania populacji za pomocą żywności, środków militarnych oraz poprzez manipulacje klimatem. Od roku Kalifornia przechodzi największy kryzys wodny w historii. Organizacja Narodów Zjednoczonych planuje przesiedlenie wszystkich mieszkańców tego stanu, a w następnej kolejności całego południowego zachodu Stanów Zjednoczonych. Taka operacja nie może się obejść bez zamieszek i strat w ludziach.

Deagel nie wnika w przyczyny, dla których krajowe populacje mają się zmienić w taki, czy inny, sposób. Jednakże, według jego opracowania, gęstość zaludnienia Ziemi ma się poważnie zmniejszyć w ciągu najbliższej dekady. Firma jest najwyraźniej powiązana z producentami broni i jej handlem oraz z wywiadami.

Jeśli liczba ich ofiar ma wynieść 90% całej ziemskiej populacji, a ci którzy przetrwają, są wspólnikami zbrodni, to być może za dziesięć lat nie będzie do kogo strzelać i kogo śledzić. Tajniacy, prowokatorzy, uczeni od wyrafinowanej broni, jej producenci, sprzedawcy, specjaliści od promocji towaru oraz towarzyszący im analitycy pracują nad realizacją planu, po wykonaniu którego mogą zostać bez pracy i staną się „usuless eaters”. I możliwe, że spotka ich taki sam los, jaki obecnie szykują innym.

Janusz Rygielski

1. Deagel.Com
2. http://www.abovetopsecret.com/forum/thread1038784/pg1
3. https://www.cia.gov/library/publications/the-world-factbook/fields/2119.html