Coraz częściej publicyści i blogerzy podkreślają, że antypolska polityka środowiska „Gazety Wyborczej” uderza w Polskę i że obok tych spraw nie można przejść obojętnie, wymagają one zdecydowanej reakcji. Ostatnio Stanisław Michalkiewicz stwierdził: „komisja obrony dobrego imienia Polski powinna bronić ojczyzny przed Adamem Michnikiem, który jest przywódcą V kolumny w Polsce”. Niestety, autor „Polskiej drogi do zniewolenia” ( W-wa, 2013) ( i wielu innych książek ) bynajmniej nie przesadził, bo przecież i nowy Prezydent III RP, Andrzej Duda, zapowiedział powołanie instytucji zajmującej się właśnie obroną dobrego imienia Polski. Istnieje wprawdzie już Reduta Dobrego Imienia, prowadzona przez Macieja Świrskiego, ale nie zaszkodzi, jeśli uzyska wsparcie ze strony bardziej prestiżowej instytucji pod egidą Belwederu.
I będą razem występować przeciwko zniesławieniom i kalumniom antypolskim, a mnożą się one w trybie przyśpieszonym jakby napędzane jakimiś dziwnymi mocami, może i płodzonymi na zamówienie samego Lucyfera. To bolesne zjawisko nie pozostaje bez związku ze wspomnianym na początku środowiskiem „Gazety Wyborczej”, albowiem to szczególnie jej szef – Adam Michnik – fałszuje polskie dzieje i jątrzy od lat, a naród polski uznał za swego wroga numer jeden. Bez żadnych powodów przypisuje Polakom antysemityzm, kiedy Polacy masowo ukrywali Żydów podczas okupacji, narażając własne życie: setki Polaków Niemcy rozstrzelali też za pomoc udzielaną Żydom. W instytucie Yadvashem ponad 6 tysięcy drzewek przyznano właśnie Polakom, chociaż to w naszym kraju groziła kara śmierci za pomaganie Żydom. Godna uwagi jest też książka Janiny Hery – „Polacy ratujący Żydów” ( W-wa, 2014) – choć wymaga uzupełnień.
Michnik wymyśla też Polakom od klerykałów, a od stuleci Rzeczypospolita była przykładem religijnej tolerancji – na naszych ziemiach obok świątyń katolickich, stały cerkwie i protestanckie zbory, a Żydzi modlili się swobodnie w synagogach. Widzi w nas szowinistów, a przecież zamiast pogardy wobec innych narodów okazywaliśmy im serce, a Żydom przyznając nawet przywileje już w średniowieczu! W wieku XVI rabin krakowski Isserles mówił, że „gdyby Bóg nie dał Żydom Polski jako schronienia, los Izraela byłby nie do zniesienia”! Michnik uważa nas też za ksenofobów, a dlaczego inne narodowości czuły się dobrze w Rzeczypospolitej, nieźle prosperując i często polonizując się bez żadnych nacisków, po prostu z upodobania.
Proces ten nieraz szedł tak głęboko, że Ormianin Grzegorz Piramowicz opracował nam pierszą gramatykę języka polskiego, a Samuel Bogumił Linde ( z rodziny szwedzkich imigrantów) słownik polszczyzny ułożył, zaś Oskar Kolberg ( mając antenatów germańskich i francuskich ) zajął się folklorem. Zrobili to za nas „cudzoziemcy”, a zatem chyba daleko nam do szowinizmu!
Ale na tym nie koniec, redaktor Michnik wymyśla nam od...ciemnogrodu, chociaż daliśmy Europie pierwszą bibliotekę publiczną w Warszawie w r.1747, była to Biblioteka Załuskich. I, o zgrozo, bracia Załuscy byli biskupami – jak to strawi pan Michnik ? Daliśmy też światu drugą – po amerykańskiej – nowoczesną konstytucję. Niestety, zbiory Biblioteki Załuskich Rosjanie wywieźli do siebie w 1795, a egzemplarze Konstytucji 3 Maja palili na stosach. Zawsze przecież walczyli z ...ciemnogrodem! Nie gorzej od Michnika. A przecież naród polski okazał mu naprawdę wiele wspaniałomyślności, puszczając w niepamięć antypolskie nastawienie jego rodziny i pozwalając mu spokojnie wydawać pismo, które zresztą szybko porzuciło swe pierwotne założenia i stało się organem broniącym peerelowskich przeżytków w instytucjach III RP.
Podziwiam wyrozumiałość Polaków wobec Michnika, pewnie wynika to z wiary i modlitwy ( „...jako i my odpuszczamy naszym winowajcom”!), bo jednak byłoby o co mieć do niego żal i domagać się konsekwencji. Ojciec Adama ( członek Komunistycznej Partii Ukrainy ) spiskował przeciwko II RP, matka natomiast w latach stalinizmu układała tendencyjne podręczniki historii a brat Stefan Michnik jako sędzia wojskowy skazywał na śmierć polskich patriotów, którzy opierali się zniewoleniu Polski przez reżim sowiecki. Konto zatem upiorne ma rodzina Adama Michnika, a jednak Polacy jakby odpuścili mu ten bagaż win i z olimpijskim spokojem kupują od tylu lat jego wszeteczną gazetę. Naród szowinistów nie pozwoliłby przecież na wydawanie pisma komuś z tak kompromitującym rodowodem, nawet gdyby powołać się na chrześcijańskie wybaczenie win.
Można przyjąć, że obóz „Gazety Wyborczej” w tej wojnie antypolskiej jest najbardziej aktywnym odcinkiem frontu, który tworzą „resortowe dzieci”, opisane już detalicznie w cennej książce Doroty Kani, Jerzego Targalskiego i Macieja Marosza. Do książki tej warto wracać często, bo w pierwszej lekturze można pominąć wiele spraw. Fenomen kolejnego pokolenia, wywodzącego się od przysłanych przez Stalina pretorianów ( wśród nich było wielu takich, co Torę porzucili dla „Kapitału” ) to jakby diabelska scheda, bo pokolenie to dalej manipuluje Polską. I nadal zaciera wszelkie ślady, oto słowa ich wodza Michnika: „Nie można dorosłemu społeczeństwu opowiadać,że ono żyło pod sowiecką okupacją” (!?) Doprawdy ? A dlaczego nie ? Czy musimy ukrywać fakty i fałszować historię ? Wypowiedź Michnika jest conajmniej śmieszna, bo z jednej strony przyznaje, iż Polacy żyli pod okupacją Sowietów, a z drugiej zaleca by o tym nie mówić, więc rzecz zataić szczególnie przed nowymi pokoleniami. Takie wybielanie epoki jest na rękę resortowym dzieciom. Jan Paweł II jednak nie ukrywał niczego i – zwracając się do młodzieży ( 2 czerwca 1997 r.) – mówił: „Armia Czerwona przyniosła Polsce nie tylko wyzwolenie od hitlerowskiej okupacji, ale także nowe zniewolenie...”
|
Dzisiaj diabelska scheda tego zniewolenia trwa w najlepsze, uciska niczym ciasny gorset i paraliżuje metamorfozę PRL-u w III RP, bo oczywiście Polska po roku 1989 zaledwie ząbkuje na polu demokracji i jest mistrzynią bezprawia, a jej instytucje nafaszerowane ex-członkami PZPR i agentami TW pozwalają zaledwie, aby to nieszczęsne państwo nazwać PRL-bis. Dwukrotna kadencja towarzysza „Olo” w roli prezydenta mówi sama za siebie. Nawet autorytety w TV pochodziły z szeregów PZPR – jak Oleksy, Cimoszewicz i wielu innych, a dziś jeszcze Leszek Miller albo prof. Tomasz Nałęcz ( były radca Komorowskiego i członek PZPR-u w latach 1970-1990) . Warto więc zadać pytanie: jeśli mamy rzekomo III RP, to JAKIM PRAWEM sytuację w Kraju komentują byli agenci partii pro-sowieckiej ? A dzisiaj stronnictwa rosyjskiego. Ba, tych partyjnych nieraz używano do badania afer, np. komisji w sprawie Rywina przewodniczył prof. Nałęcz, a jego enuncjacje na ten temat to pikantna lektura.
Nieustające wpływy post-komunistycznego układu ( w czym wielką rolę grają resortowe dzieci) niepokoją, bo od rzekomego upadku komunizmu w Polsce minęlo już ćwierć wieku! Ta masa upadłościowa PZPR-u czy mówiąc inaczej diabelska scheda jest fatalnym balastem Rzeczypospolitej, ciągnącym na dno naszą Ojczyznę i nowy sternik okrętu – Prezydent Andrzej Duda – z niejednym sztormem się niestety zmierzy. Układ post-komuny czyha, zwarty i gotowy. A rząd „robotnej rusałki” jest awangardą tych reliktów PRL-u i młodszych kadr układu, zaś sama Kopacz ma intrygujące CV, bo przed akcesem do PO należała do Unii Wolności, a zatem do partii histerycznie broniącej komunistów przed lustracją.
Pamiętamy jak haniebnie głosowała ta partia w noc czerwcową, obalając rząd Olszewskiego i Macierewicza, którzy pragnęli oczyścić państwo z agentów PRL-u. Po wypaleniu się UW służby zmontowały Platformę Obywatelską, perfidny ten pomysł wypalił. Obywatele dali się nabrać, lecz pod lupą blogerów, w tym Michalkiewicza, odkrywamy prawdę: „w Polsce trwa wojna z siłami bezpieczniackimi, które przejęły władzę w stanie wojennym i do tej pory nie chcą jej oddać. A Platforma Obywatelska została wyznaczona na pierwszy oddział szturmowy w tej wojnie, wystawiony przez bezpieczniacką soldateskę...” ( koniec cytatu) Tak, PO jest ważną częścią tej diabelskiej schedy!
Marek Baterowicz
|