Bulwersujące informacje o działaniach różnych osób ze sfer rządzących /jeszcze/ w RP dochodzą do Polaków w kraju i za granicą najczęściej poprzez internet. Oficjalne polskie radio, telewizja, sprzedane obcokrajowcom polskie gazety, a także polonijne tak zwane "publikatory" unikają jak ognia pewnych tematów kompromitujących obecny rząd i koalicję PO-PSL. Nie da się jednak uniknąć kolejnej kompromitacji, jaką zgotował Polakom, zarówno w kraju jak i poza jego granicami, jeszcze do niedawna tak ponoć popularny i dobrotliwy wujaszek - były prezydent B.Komorowski.
To, że będąc prezydentem i reprezentując Polskę na arenie międzynarodowej w rzeczywistości w każdym swoim wystąpieniu przyczyniał się do zaniżania jej pozycji, jest ogólnie wiadome. Polacy nie zgadzając się w wyborach na jego reelekcję, odrzucili kompromitujące zachowania byłego prezydenta w Japonii, kiedy wskakiwał na krzesło w tamtejszym palamencie, lub kiedy zabierał kieliszek królowej Szwecji, czy kiedy pouczał Baracka Obamę jak gotować bigos i jak należy pilnować żony. Zachowania te wzbudzały w przeciętnym obywatelu polskim nie tylko śmiech i uczucie politowania, ale przede wszystkim wstydu. Skończyło się więc tak, jak się skończyło.
Okazuje się jednak, że to, co pozostawił po sobie butny i gruboskórny były prezydent, ciągnie się za nim nadal. Otóż, niedawno portal www.niezależna.pl ujawnił całą, złożoną z 300 pozycji listę przedmiotów, które B.Komorowski zabrał ze sobą odchodząc z Pałacu Prezydenckiego, Belwederu i budynku Kancelarii Prezydenta. Nie sposób przytaczać w tym miejscu wszystkich przykładów, jednak warto wiedzieć, że wśród przedmiotów wyniesionych z wymienionych miejsc znalazły się dobra narodowe jakimi są Biblioteka Ks.Warszawskiego warta 6700 złotych, mosiężny orzeł, zabytkowe fotele, kieliszki, krzesła, a także inne przedmioty jak sprzęt elektroniczny, żyrandol, ogromnej wielkości niszczarka do dokumentów, a nawet...deska do krojenia, patelnia, noże i czajnik.
Jak się okazuje formalnie B.Komorowskiemu przysługiwało prawo do wypożyczenia pewnych przedmiotów, w celu urządzenia nowego biura. Zapewnia to Zarządzenie nr.14 szefa Kancelarii z 1996 roku. Pozostaje jednak pytanie, czy urzędujący wówczas prezydent mógł wypożyczyć jakiekolwiek przedmioty samemu sobie? Czy to co zrobił nie jest zwykłą kradzieżą dóbr narodowych? Tym bardziej, że cała sprawa zaczęła wychodzić na jaw, kiedy to okazało się, że w czasie ewidencji inwentarza Pałacu Prezydenckiego prowadzonej już przez nowa ekipe, w dniach od 18 sierpnia do 4 września, stwierdzono zaginięcie obrazu Romana Kochanowskiego "Gęsiarka". Jak się teraz okazuje ten cenny obraz został sprzedany przez osobę prywatną na aukcji, poza granicami Polski.
Niestety, okazuje się, że w swej dobroci serca i zapewne z powodu wysokiej kultury osobistej, obecny prezydent Andrzej Duda uznał, że nie będzie drążyć tematu "użyczonych" sprzętów. W tym kontekście jakim szczytem buty i politycznego chamstwa jest fakt, że sprzedajny dziennikarz Konrad Piasecki uznał, iż podanie do wiadomości opisanych wyżej faktów, a następnie odstąpienie od żądania zwrotu zawłaszczonych rzeczy, "jest mało eleganckie". To może bardziej elegancka jest zwyczajna kradzież, której dopuszczono się bez proszenia następcy o pozwolenie, bez jakiekolwiek oficjalnej ewidencji, czy sprawozdania? Sam były prezydent stwierdził z uśmiechem: " jak zginęły jakieś obrazki, to trzeba poszukać, pewnie się odnajdą".
Tak oto działają najwyżsi przedstawieciele narodu, oraz podlegli im urzędnicy wywodzący się i reprezentujący Platformę Obywatelską zwaną i słusznie, Platformą Oszustów.
Ta zdeprawowana grupa ludzi, których miłość do Ojczyzny sprowadza się do rozgrabiania majątku narodowego, wyprzedaży polskiego przemysłu, jawnych kradzieży mienia, co dokonywane jest na oczach społeczeństwa, dotychczas pozostaje bezkarna. Na całym świecie takie postępowanie wywołałoby skandal i protesty, lub skończyło się sądem i wyrokiem. W Polsce jednak nie ma dotychczas jednoznacznego i głośnego potępienia opisanych działań, gdyż wielu Polaków sądzi, że jeśli innym się udaje, to dlaczego mnie nie?
Mimo to, wielu zaczyna na szczęście wierzyć, że czas jednak z tym skończyć. Wielu chce żyć wreszcie w Polsce sprawiedliwej i uczciwej, a nie zakłamanej i złodziejskiej. Kraj, w którym wszyscy kradną, na czele z Najwyższą Izbą Kontroli oraz byłym prezydentem musi zostać zmieniony. Do takiej zmiany dąży Prawo i Sprawiedliwość.
Dlatego cieszy fakt, że jak o jeszcze niestety, rządzącej ekipie mówi w wywiadzie satyryk, piosenkarz i publicysta Jan Pietrzak:
"Oni są już zajęci wynoszeniem mebli. To już ostatnie ich dni. Każdy z rządu kombinuje, co ukraść, co wynieść, jakie papiery zniszczyć. To są już ostatnie podrygi zdychającej ostrygi".
Święta racja Panie Janku.
Monika Wiench Melbourne
|