Z ks. Infułatem Stanisławem Jeżem, emerytowanym rektorem Polskiej Misji Katolickiej we Francji, rozmawia Rafał Stefaniuk.
Prezydent Andrzej Duda spotkał się w Paryżu z Polonią francuską. Jak ważne było to spotkanie dla Księdza i naszych rodaków mieszkających we Francji?
– Miłą niespodziankę prezydent Duda zrobił nam już podczas swojego orędzia do Zgromadzenia Narodowego po zaprzysiężeniu, gdy obiecał, że nie zapomni o Polonii. Wiemy, że to nie był pusty frazes, gdyż dużą część wystąpienia poświęcił na ten aspekt. Prezydent rozumie to, że polityka zagraniczna to nie tylko najwyższa polityka, ale także troska o nas, zwykłych Polaków za granicą. A są nas miliony rozsianych po całym świecie. Zgodnie ze swoimi słowami przyjechał do nas i bardzo nas to cieszy. A zrobił to zaledwie chwilę od objęcie urzędu. Dla nas to coś pięknego, że prezydent spotkał się z nami i podziękował za łączność z krajem. Zapewnił nas, że możemy liczyć na zainteresowanie ze strony obecnych władz. Na te słowa czekaliśmy.
Prezydent wręczył także odznaczenia państwowe. Ksiądz Krzyż Komandorski dostał dawno, ale odmawiał jego przyjęcia. Dlaczego zdecydował się Ksiądz go przyjąć właśnie z rąk prezydenta Andrzeja Dudy?
– Mój Krzyż Komandorski leżał w ambasadzie od czasów prezydentury Lecha Wałęsy. Przez te lata odmawiałem przyjęcia odznaczenia, gdyż kolejne rządy nie interesowały się Polonią, wręcz działały na naszą szkodę. Takim przykładem jest chociażby likwidacja szkół polonijnych. Szkoła polska utworzona przez Wielką Emigrację została zlikwidowana przez władze komunistyczne w latach 50. i wyrzucono wszystkie dzieci na bruk. Zorganizowano szkołę tylko dla dzieci ambasady i konsulatu. Wywieziono też w nieznanym kierunku zbiory bibliotek, a były to bezcenne skarby okresu Wielkiej Emigracji. W tym samym budynku utworzono hotel Polskiej Akademii Nauk. To było działanie na szkodę dzieci, które się wynaradawiały. Postawiłem więc sprawę jasno, dopóki rząd będzie działał na szkodę Polonii, to ja nie mogę przyjąć jakiegokolwiek odznaczenia. Nie tak dawno zlikwidowano hotel PAN, a szkoła wróciła pod zarząd resortu edukacji. Na ten ruch czekałem bardzo długo.
Skoro państwo wycofało się z opieki nad Polonią, to kto wziął na siebie ten obowiązek? Kościół?
– W czasach komunizmu w Polsce władza starała się podzielić Polonię, tworząc tzw. France Pologne. Organizacja ta była obficie finansowana przez komunistów w Polsce. Kościół wziął wtedy na swoje barki oświatę. Musieliśmy o nią walczyć. Udało się nam wynegocjować we francuskim ministerstwie edukacji, aby nauczyciele języka polskiego byli finansowani przez władze francuskie. W tym samym czasie władza w Polsce dalej chciała dzielić Polonię. To dzielenie trwało aż do czasów współczesnych. Zmianę tej polityki dopiero zapoczątkował prezydent Andrzej Duda, tworząc Biuro do Spraw Kontaktu z Polakami za Granicą. Do tego czasu to głównie Kościół troszczył się o emigrację.
Widzę, że z powstaniem Biura łączy Ksiądz wielkie nadzieje.
– Tak, bo my obserwujemy zmianę. Podczas naszego spotkania z prezydentem usłyszeliśmy, że bardzo by chciał, aby polskie dzieci mogły uczyć się naszego języka ojczystego oraz poznawać naszą kulturę. Z kolei kiedy odwiedziła nas w Paryżu minister edukacji narodowej Katarzyna Hall, to zapowiedziała likwidację szkół państwowych i ograniczenie ich tylko do ambasad. Na ich miejsce miały powstać szkoły społeczne, tworzone i finansowane przez osoby prywatne, bez udział władz Rzeczpospolitej. To jest właśnie ta różnica.
Prezydent Andrzej Duda wyraził nadzieję, że Polacy mieszkający we Francji kiedyś wrócą do Polski. Wierzy Ksiądz, że Polska stanie się kiedyś przyjaznym domem dla wszystkich Polaków?
– Jako Polak i ksiądz wierzę. Prezydent Andrzej Duda, przemawiając przed Zgromadzeniem Ogólnym ONZ, powiedział: „twórzmy świat oparty na sile prawa, a nie na prawie siły”. Myślę, że tę sprawiedliwość społeczną jako prawdziwy Polak będzie chciał wprowadzać do naszej Ojczyzny. Będzie chciał reformować nasz kraj. Bo to nie jest normalne, że co roku firmy zagraniczne wyprowadzają z naszego kraju olbrzymie pieniądze. Wierzę, że właśnie ten prezydent, wsparty rządem PiS, będzie podchodził do kwestii naprawy kraju w duchu patriotycznym. Ale słowa prezydenta nie dotyczą tylko nas. My jesteśmy tylko częścią.
Myśli Ksiądz o Polakach za naszą wschodnią granicą?
– Tak. Podczas mojego przemówienia w ambasadzie Polski w Paryżu wspomniałem o kilku elementach, o których władza nie może zapomnieć. Mówiłem m.in. o naszych rodakach ze Wschodu, którym staraliśmy się pomagać. We Francji uważamy, że oni byli bardzo skrzywdzeni przez los. Powiedziałem to wprost, że oni mają prawo wrócić do wolnej, sprawiedliwej i coraz bardziej rozwiniętej gospodarczo Ojczyzny. To ich historia doświadczyła czerwoną ideologią.
Długo jednak temat repatriantów był przemilczany w Polsce.
– Ale pojawił się w kontekście zalewu Europy przez imigrantów. Mówimy o planowanym zalewie islamem. Gdzie minimum 10 proc. uchodźców to ludzie Państwa Islamskiego. We Francji żyję od 43 lat, to wiem, co się dzieje. Mam też doświadczenie wyniesione z Afryki, gdzie byłem misjonarzem. Mogę śmiało stwierdzić, że islam jest systemem społeczno-politycznym o zabarwieniu religijnym. Chce całkowicie zawładnąć człowiekiem za pomocą jedynego prawa szariatu. Korzystają z prawa republikańskiego, ale uznają tylko szariat. Wcześniej czy później będą chcieć go wprowadzić.
Nie dzieliłby więc Ksiądz islamu na łagodny i radykalny?
– Są dobrzy muzułmanie, ale nie ma dobrego islamu. Islam ze swej natury jest antyludzki. Od początku kierował się gwałtem. A jeszcze raz powtórzę, że bazuje na swoim doświadczeniu wyniesionym z Afryki. Dopóki Zachód tego nie zrozumie, to będzie przegrywał. Choć demograficznie już jest przegrany.
A rolą prezydenta jest teraz chronić naszą Ojczyznę?
– W życiu jest porządek zachowania kolejności udzielania miłości. Skoro my mamy problem ze sprowadzeniem 200 Polaków z Ukrainy, to czy nie będziemy mieć problemu z tysiącami uchodźców, których zaprosiła premier Kopacz? Oficjalnie premier obiecała, że przyjmiemy ponad 7 tys. osób. To ja odpowiadam, że o 7 tys. za dużo. Nie jesteśmy zdolni przeprowadzić rozróżnienia, kto na Bliskim Wschodzie był katem, a kto ofiarą. Nie porywajmy się więc na sprawę, która nas przerasta.
Dziękuję za rozmowę.
Rafał Stefaniuk - Nasz Dziennik |