W piątek 13 listopada 2015 w kościele Św.Augustyna w Balmain odbył się kolejny koncert muzyki barokowej w mistrzowskich interpretacjach "The Sydney Consort". W programie wybrano utwory skomponowane na viole czyli na instrumenty smyczkowe występujące od czasów renesansowych ( ale i wcześniej ) w różnych wielkościach i rejestrach ( sopranowych, altowych, tenorowych i basowych), a kształtem przypominające instrumenty z rodziny skrzypiec.
Bywały więc wiole da braccio – wiole ramienne, trzymane jak dzisiejsze skrzypce. Były też wiole da gamba – trzymane między kolanami, podobnie jak dzisiejsza wiolonczela. A wiole d’amore wyróżniały się delikatnym dźwiękiem i trudną aplikaturą czyli sposobem palcowania. Używano je w drugiej połowie XVII wieku i w wieku XVIII-tym.
Instrumenty te były bardzo popularne, a francuski teoretyk muzyki Marin Mersenne ( 1588 – 1648 ) pisał, że już z początkiem XVII-tego wieku działali we Francji wybitni wioliści słynący z wirtuozerii i talentu improwizacji jak Maugars i Hotman. Pierwszy z nich był ulubionym wiolistą kardynała de Richelieu i doprawdy szkoda, że nic z jego dorobku nam nie zaprezentowano. Zabrakło także późniejszych wirtuozów wioli jak Sainte Colombe ( ojciec i syn ) czy De Machy, który w r.1685 wydał swoje „Pieces de Viole”. Wypada szczególnie żałować braku utworów Sainte Colombe ojca, był on bowiem uznanym mistrzem francuskiej szkoły wiolistów, wielbionym, a nawet podsłuchiwanym i imitowanym przez uczniów jak Marin Marais.
Z bogatego dorobku muzyki barokowej usłyszeliśmy wczoraj dzieła głównie kompozytorów francuskich i włoskich, a szczególne wrażenie zrobiły na nas kompozycje Marin Marais ( 1656-1728) i Antoine Forqueray ( 1672-1745), rodem z Paryża i działających na dworze Ludwika XIV w Wersalu. Z mistrzów włoskich zachwycił jak zwykle Antonio Vivaldi ( Koncert F-dur RV 97) i Attilio Ariosti znaną sonatą D-dur. Pozostali kompozytorzy wieczoru ( G.del Buono, Thomas Lupo działający w Anglii oraz Henry Purcell ) na tym tle wypadli mniej błyskotliwie, choć ich utwory również należą do perełek literatury stworzonej na wiole. Mniej czarował jednak Christoph Graupner, rówieśnik J.S.Bacha, a jego Trio F-dur GWV 210 z powodzeniem mogło ustąpić miejsca jakiejś kompozycji Sainte Colombe ( ojca), gdyż jego nieobecność w programie nie pozwoliła na pełniejszą percepcję francuskiej szkoły wiolistów.
Obok znanych nam świetnie muzyków The Sydney Consort ( Stan Kornel, Monika Kornel, Laura Moore, Fiona Ziegler ) wystąpił z dużym powodzeniem Shaun Ng ( viola da gamba, theorbo i skrzypce barokowe). Ich nieskazitelne interpretacje były dobrym kontrastem do ponurej deszczowej pogody, która zapewne utrudniła wielu melomanom dojazd na koncert. Był to wieczór pięknej muzyki, poświęcony wioli – instrumentowi, który u schyłku XVIII-ego wieku został wyparty przez skrzypce i wiolonczelę. Zagrożony i wcześniej doczekał się obrony, niestety daremnej, w postaci pamfletu „La défense de la viole contre les entreprises du violon et les prétentions du violoncelle” ( 1740) Huberta Le Blanc.
Zwolennicy wioli zawsze podkreślali, że instrument ten wyraża najlepiej wibracje ludzkiej duszy i jej emocje, radości i nostalgie, oczarowanie i wewnętrzne rozdarcie. I dlatego przemawia i do nas, istot XXI-ego stulecia, a wieczór w Balmain był tego najlepszym przykładem. Prosimy o bis dla Jej Wysokości Wioli, w repertuarze poszerzonym o mistrzów francuskich – gdyż CD z takiego koncertu byłoby dyskiem klejnotów.
Marek Baterowicz
|