Kategorie:
Nowiny
Ze Świata
Z Polski
Z Australii
Polonijne
Nauka
Religia
Wyszukiwarka 

Szukanie Rozszerzone
Konkurs Strzeleckiego:

Archiwum:

Reklama:

 
19 listopada 2015
Wykorzystać potencjał Polaków mieszkających za granicą
rozmowa z europosłem Ryszardem Czarneckim
Rozmowa z przebywającym z wizytą w Waszyngtonie Ryszardem Czarneckim – wiceprzewodniczącym Parlamentu Europejskiego, jednym z najaktywniejszych europosłów z Polski w kadencji 2009-2014.

- Jaki jest powód pańskiej wizyty w Waszyngtonie?

- Planuję spotkania z kongresmanami i senatorami oraz przedstawicielami instytucji, które są związane z Partią Republikańską, oraz z dziennikarzami. Spotykam się m.in. z prezesem Heritage Foundation Jimem DeMintem, a także członkami Kongresu Polonii Amerykańskiej z okręgu Waszyngton DC. Jest to moja już druga wizyta w tym roku, bowiem byłem zaproszony w lutym na spotkania organizowane przez Partię Republikańską.

- Rozumiem, że nowy rząd w Polsce zamierza zwiększyć kontakty z Polonią świata, w tym z największą grupą Polaków mieszkających w USA. Jaka jest pańska wizja, aby włączyć Polonię w proces odnowy kraju?

- Myślę, że Polacy mieszkający poza ojczyzną, których jest ponad 20 milionów, zasługują na to, aby mieć swojego reprezentanta we władzach ustawodawczych w Warszawie. Zaledwie kilka dni temu przedstawiłem w Polsce propozycję, aby zmieniono ordynację w Polsce i ustanowiono takiego reprezentanta Polonii w Senacie, który będzie wybierany przez Polonię rozsianą po całym świecie, a który to senator będzie reprezentował interesy polskiej diaspory.

Jako wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego ciągle widuję na obradach Parlamentu posłów z Francji, którzy reprezentują Francję w terytoriach zamorskich (Martynika, Gwadelupa). Francja dba bardzo mocno o to, aby ich obywatele z całego świata mieli swoich reprezentantów w Paryżu, dlaczego więc Polska nie może mieć chociaż jednego senatora, który by reprezentował całą polską diasporę? Oczywiście nie wszyscy Polacy mają obywatelstwo polskie i wielu nie głosuje, ale jednak na pewno znajdzie się duża grupa, która widząc, że istnieje ich przedstawiciel w Polsce, zacznie brać większy udział w wyborach i w życiu politycznym czy gospodarczym kraju. Uzyskałem także obietnicę, że zostanie powołany pełnomocnik rządu ds. emigrantów, bowiem istnieje duży potencjał w Polakach mieszkających poza granicami kraju, który należy wykorzystać.

- Przeciętny Amerykanin niewiele wie o Polsce. Nie prowadzi się intensywnej kampanii w mediach amerykańskich, aby pokazać możliwości turystyczne naszego kraju, piękno przyrody, naszą kulturę, zabytki, doskonałą kuchnię. Czy sądzi pan, że nowy rząd to naprawi?

- Ma pan rację, w ostatnich 8 latach Polska zaniedbała bardzo PR nie tylko w USA, ale i na całym świecie. Misją nowego szefa MSZ będzie więc zwiększenie reklamy Polski jako kraju ciekawego, nie tylko do wizyt turystycznych, ale też do inwestowania. Uważam to za bardzo ważny element polityki nowego rządu. Dodam, że idąc wzorem innych krajów europejskich, planujemy stworzyć lobby w USA i innych krajach, aby promować Polskę.

- Czy podczas pana spotkań z politykami amerykańskimi będzie poruszana sprawa niepewnej sytuacji w Europie Centralnej?

- Planuję wiele spotkań, które będą poświęcone temu tematowi, chociaż Amerykanie są teraz zainteresowani przede wszystkim swoją kampanią wyborczą... Muszę jednak przyznać, że wydarzenia ostatnich 12 miesięcy na Krymie i Ukrainie uaktywniły politykę zagraniczną USA w stosunku do Rosji i otworzyły tutejszym politykom oczy, że nie można ufać Rosji, o czym myśmy (Polska) ciągle mówili. Po wyborze Baracka Obamy na prezydenta Stany Zjednoczone planowały poświęcić na ołtarzu kraje Europy Centralnej, aby nie psuć swoich, bądź co bądź dobrych, stosunków z Rosją. Był to duży błąd USA i dzisiaj cieszę się, że prezydent Obama to zrozumiał i zmienił swoją politykę zagraniczną, stawiając na Polskę, zwiększając przy tym swoją obecność w Europie Centralnej.

- Czy Polska widzi teraz, po wyborach, możliwości w Brukseli na naśladowanie tzw. opcji Camerona, czyli: własna waluta, popieranie kampanii demokratycznych w Brukseli, równość państw członkowskich w Brukseli i proamerykańskie podejście do polityki międzynarodowej?

- Jako wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego spotykam się 18 listopada w Londynie z premierem Davidem Cameronem i będę starał się przedstawić wspólny mianownik polityki nowego rządu RP i Wielkiej Brytanii w stosunku do Unii Europejskiej. Będę też poruszał sprawę podejścia Brytyjczyków do polskich imigrantów, którzy bardzo zwiększają PKB Wielkiej Brytanii i są ważni dla jej ekonomii, więc nie ma co się ich obawiać. Będę podkreślał, podobnie jak to czyni pan Cameron, że Unia to nie Bruksela – to jest Europa narodów, składająca się z 28 państw, a nie tylko Unia zdominowana przez 1-2 państwa. Jeśli chodzi o przystąpienie do strefy euro, mogę obiecać, że za kadencji nowego rządu Polska na pewno nie przystąpi do niej przed rokiem 2019, bowiem byłoby to niedobre nie tylko dla polskiej gospodarki, ale i dla przeciętnego obywatela.

- Jak pan ocenia przyszłość polskiego rolnictwa po roku 2020, kiedy to skończą się subsydia unijne? Co planuje pan zrobić w Brukseli, aby ochronić polskie rolnictwo po roku 2020?

- Polska jako drugi kraj, obok Grecji, gdzie nadal najwięcej osób zatrudnionych jest w rolnictwie, na pewno będzie domagać się dopłat dla polskich rolników. Nowy rząd na pewno będzie walczył o to, aby w najbliższych latach polscy rolnicy byli traktowani tak jak farmerzy z Holandii, Niemiec czy Wielkiej Brytanii.

- Jak w Brukseli ocenia się wybory parlamentarne i nowego prezydenta w Polsce?

- Właśnie w zeszłym tygodniu byłem na 3. sesji Parlamentu w Strasburgu, gdzie przyjmowałem dużo szczerych gratulacji od wielu europosłów z różnych krajów unijnych, a w szczególności od krajów tzw. Grupy Wyszehradzkiej plus kraje bałtyckie i bałkańskie. Jak mi powiedział jeden ze znanych polityków rumuńskich, jego kraj i inne państwa z Europy Wschodniej będą się teraz opierały nie tylko nieprzyjaznej polityce Rosji, ale też naciskom nie fair Niemiec i Francji na nasze kraje. Mam nadzieję, że nowy rząd przyjmie tę nową strategię w stosunku do osi Berlin-Paryż. Dużym błędem było to, że koalicja PO-PSL (szczególnie Donald Tusk i Ewa Kopacz) koncentrowała się głównie na negocjacjach z Berlinem i Paryżem kosztem krajów naszego regionu. Uważam, że jeśli dołączymy do tej grupy, wówczas mamy więcej szans na stanie się silniejszymi w Unii.

- Czy może pan skomentować, dlaczego Angela Merkel i Francois Hollande manipulują traktatem z Schengen, używając mediów i prowadząc nieformalne negocjacje w kuluarach na temat przyjęcia ponad 1 miliona emigrantów z Bliskiego Wschodu, Afryki i Azji? Dlaczego ta decyzja nie była konsultowana oficjalnie z pozostałymi 26 krajami Unii, jak wymaga tego Konstytucja UE?

- Niewątpliwie istnieje tandem Berlin-Paryż, o czym wspomniałem w poprzedniej odpowiedzi, i dlatego zbudował się w pewnym sensie opór krajów biedniejszych z Unii wobec dominacji Berlina i Paryża. Jeśli chodzi o emigrantów, to Niemcy czują się nadal winni za II wojnę światową i starają się kompensować swój image przyjmując wielu uchodźców. Co ciekawe, kraje skandynawskie, bałtyckie i biedne kraje z Grupy Wyszehradzkiej, które nie prowadziły nigdy polityki kolonialnej, uważają, że to nie fair akceptować teraz tylu emigrantów z krajów, gdzie bogate państwa Europy miały kiedyś swoje kolonie i z których czerpały olbrzymie zyski. Ironią losu jest to, że bogate kraje arabskie nie chcą akceptować swoich pobratymców, wzbudzając tym samym oburzenie wśród członków Unii.
Pragnę tutaj dodać, że Polska przyjęła w latach 1996-2002 ponad 90 000 uchodźców z Czeczenii, głównie muzułmanów. Z tej liczby pozostało na stałe w Polsce tylko 1000 osób, ale na początku trzeba było tych ludzi wykarmić, zorganizować leczenie chorych, zapewnić zasiłek, przeszkolić do zawodów, odziać i dać im miejsce do spania.
Dodatkowo Polska wydała tylko w poprzednim roku ponad 800 000 wiz wjazdowych dla Ukraińców, a łącznie z rokiem bieżącym wydano ponad 1,4 miliona wiz dla emigrantów z Ukrainy, którzy obecnie pracują w Polsce szczególnie w przemyśle meblarskim (woj. poznańskie głównie opiera się na pracownikach z Ukrainy), rolnictwie czy w usługach budowlanych. Nie mówię tutaj o Białorusinach, Gruzinach, Ormianach, Mołdawianach, Azerach czy innych nacjach. To zatem fałsz i oszczerstwo, że Polska jest przeciwna obecnym emigrantom. Po prostu pani Kopacz nie umiała tego jasno i odważnie przedstawić w Brukseli, aby ustalić kwotę ludzi, którą Polska będzie w stanie przyjąć. Psuje to oczywiście image Polski na forum międzynarodowym, że nasze społeczeństwo i rząd są przeciwne emigrantom. Na ten temat media jakoś milczą.

- Polska od 25 lat nie przeprowadziła radykalnych reform, że wymienię służbę zdrowia, edukację, siły zbrojne i podatki. W latach 2012-2014 ponad 2 mln młodych ludzi wyemigrowało z Polski nie licząc ponad 40 000 specjalistów wysokiej klasy i ponad 8000 lekarzy. Ponad 1,4 mln ludzi – według badań NBP – planuje wyemigrować w tym i następnym roku. W Brukseli jest 51 europosłów z Polski. Jest to duża liczba i wasz głos powinien być teraz głośniejszy na forum Parlamentu. Czy widzi pan możliwości, aby Bruksela pomogła Polsce wprowadzić potrzebne reformy i przeznaczyła jakieś finanse na ich zrealizowanie?

- Na obronę i rekonstrukcję MON-u nie dostaniemy pieniędzy z Unii. PiS obniżył podatki w latach 2006-2008, ale potem PO je zwiększyło. Na tę reformę pieniędzy też z Unii nie otrzymamy. Będziemy starali się wprowadzić niezbędne reformy, ale najpierw musimy zorientować się, w jakim stanie nasi poprzednicy pozostawili nam państwo. Dlatego chcemy zrobić najpierw audyt, jaki jest rzeczywisty stan kraju i zapoznać się z problemami, i wówczas podejmiemy odpowiednie decyzje, aby te reformy wprowadzić.

- Polska ma otrzymać z Unii do roku 2020 ponad 350 miliardów euro (prawie 0,5 tryliona dolarów). Czy zostanie wprowadzona jakaś kontrola, aby te pieniądze nie zostały zmarnowane?

- Do roku 2020 Polska otrzyma rzeczywiście dużo pieniędzy z ostatniego już, 7-letniego planu budżetowego Unii. Potem będziemy musieli płacić składki, bowiem po roku 2020 mają wejść do Unii kraje bałkańskie. Rozmawiałem na ten temat z prezesem Kaczyńskim, aby go uczulić na ten temat, żeby te pieniądze były wydane na dobre projekty w Polsce, a Unia nie mogła nam w przyszłości zarzucić, że przyznane sumy zostały źle wydatkowane.

- Jest pan w Brukseli członkiem prestiżowej grupy Foreign Affairs i tzw. grupy South East Asia. Jak wyglądają stosunki Polski z krajami rozwijającymi się w Azji? Czy Polska planuje zwiększyć swój udział w wymianie handlowej, naukowej i obronnej w Azji?

- Zadał pan bardzo dobre i zarazem ważne pytanie. Polska, jako najbogatszy kraj z rejonu Europy Wschodniej i Środkowej, planuje odgrywać ważniejszą rolę, szczególnie w krajach byłych republik sowieckich, takich jak: Kazachstan, Kirgistan, Uzbekistan, Turkmenistan, Mongolia i Tadżykistan. Dużo studentów z tych krajów ukończyło polskie uczelnie, a Polacy w tych krajach są odbierani dużo lepiej niż np. Francuzi, Niemcy, Holendrzy czy nawet Amerykanie. Jest to bardzo ważny obszar, gdzie toczy się ostra walka o wpływy polityczne i ekonomiczne, gdzie najbardziej agresywne są Rosja i Turcja. Co ciekawe, coraz większą rolę odgrywa tam też Iran, a nawet Bułgaria czy Łotwa.
Dużym błędem było zamknięcie przez poprzednią administrację polskiej ambasady w Ułan Bator (Mongolia), ale planujemy to naprawić. Polska powinna rozpocząć w Azji poważną politykę, jest to bowiem bardzo ważny i ciekawy obszar, nie tylko pod względem politycznym, ale przede wszystkim ekonomicznym.

*)wywiad dla polskojęzycznego nowojorskiego dziennika „Polish Daily News” (8.11.2015)

naszeblogi.pl/58662-wykorzystac-potencjal-polakow-mieszkajacych-za-granica