Kategorie:
Nowiny
Ze Świata
Z Polski
Z Australii
Polonijne
Nauka
Religia
Wyszukiwarka 

Szukanie Rozszerzone
Konkurs Strzeleckiego:

Archiwum:

Reklama:

 
10 stycznia 2016
Niech żyje PolArt
w odpowiedzi Pawłowi Królowi

Fot. Tom Koprowski
Chcielibyśmy podzielić się z Państwem kilkoma uwagami na temat artykułu Pawła Króla zamieszczonego w sydnejskim Bumerangu Polskim pod tytułem "Quo vadis PolArt". Pragniemy zwrócić szczególną uwagę na fragmenty wypowiedzi, które ukazują brak wiedzy na temat Teatru Prób Miniatura im.Jerzego Szaniawskiego w Melbourne i jego obecnej Dyrektor Artystycznej Marii Bukowskiej. Czyżby autor nie wiedział, że do końca sierpnia 2015 roku Dyrektorem Artystycznym teatru był Stefan Mrowiński. W tym czasie teatr zgłosił na PolArt sztukę"Koniec i początek",która z powodów technicznych nie mogła być wystawiona.

Po rezygnacji Stefana Mrowińskiego, spowodowanej pogarszającym się stanem zdrowia, wybrano nowy zarząd, a ten funkcję Dyrektora Artystycznego powierzył znanej aktorce Marii Bukowskiej. Nie można jej winić, że w tym czasie na zgłoszenie i przygotowanie spektaklu na PolArt było już za późno. Na kilka miesięcy przed nominacją na dyrektora Maria Bukowska otrzymała do swojej dyspozacji godzinę na PolArcie. Już wtedy jej zamierzeniem był spektakl poświęcony 100. rocznicy urodzin Księdza Jana Twardowskiego. Maria postanowiła kontynuować swój projekt z udziałem sześciu aktorów teatru "Miniatura" i jedenastu innych artystów z Melbourne. Wszyscy oni są znani i lubiani.

To wraz z nimi oraz wieloma współpracownikami Maria przygotowała spektakl poetycko-muzyczny p.t."Jan Twardowski-Ksiądz,który pisał wiersze". Na premierze 2-go stycznia 2016 roku sala Swanston Hall (w Melbourne Town Hall) była wypełniona po brzegi. Po udanym spektaklu artystów nagrodzono długą owacją na stojąco. Gratulacjom nie było końca,a padały również stwierdzenia,że to był jeden z najlepszych spektakli na PolArcie.

W albumie pamiątkowym, (co do którego Paweł Król ma zastrzeżenia) znajdujemy zdjęcie i informacje dotyczące Marii Bukowskiej. Jej udział w albumie jest jak najbardziej uzasadniony. Przypomnijmy jej kilkuletnią współpracę z Teatrem Miniatura oraz nagrody zdobyte wespół z teatrem, jak i kompozytorem Józefem Millerem na międzynarodowych konkursach polonijnych w Częstochowie i Niepokalanowie, a także jej głębokie zaangażowanie w organizowanie koncertów charytatywnych, prowadzenie koncertów młodych muzyków,a także udział w filmie dokumentalnym Ernestyny Skurjat-Kozek "Kościuszko: Jeszcze Polska zatańczy".

Odnośnie zarzutu, że Kościół w Keysborough i Dom Polski Syrena popierały tylko "lokalnych" artystów pragniemy wyjaśnić, że zarzut ten nie zgadza się z faktami. W obu tych miejscach, a także wszędzie tam, gdzie było to możliwe, znajdowały się przez cały czas materiały reklamujące PolArt i wszystkich artystów biorących w nim udział.

Jesteśmy dumni,że Melbourne było gospodarzem PolArtu 2015,a my moglismy stać się jego częścią. Wspaniałe opinie o tegorocznym PolArcie są odpowiedzią na pytanie "Quo vadis PolArt". Życzylibyśmy, aby autorzy piszący o PolArcie obdarzali zrozumieniem, życzliwością i szacunkiem wszystkich, którzy go tworzą od 40-tu lat.

Podpisali: Andrzej Dorecki-członek zarządu Teatru Miniatura
Marzena Solnicka-aktorka Teatru Miniatura
Barbara Dudkowska
Blanka Nowacka
Stefania Rudowska

Link do artykułu Pawła Króla w Bumerangu Polskim


Maria Bukowska na benefisie Stefana Mrowińskiego

Od Redakcji Pulsu Polonii:
W australijskim i polonijnym świecie medialnym obracam się od 30 lat: najpierw Telewizja SBS, potem Radio SBS i ostatnio Puls Polonii. Od 11 lat drukuję w Pulsie artykuły różnych autorów z różnych stron Australii, ale jakoś nigdy nie zetknęłam się z nazwiskiem Pawła Króla. Kiedy przysłał mi do druku ten sam artykuł, który ukazał sie w "Bumerangu" coś mnie tknęło, by sprawdzić, kim jest ta osoba, bo może to jej pseudonim? Napisałam więc, że proszę o numer telefonu, bo chciałam w związku z nadesłanym artykułem zadać kilka pytań i kilka spraw wyjaśnić. Napisałam też drugiego maila z pytaniem, kto jest autorem nadesłanych zdjęć. Pan Król odpisał natychmiast: "tak, zdjęcia sam robiłem podczas koncertu finałowego". Natomiast nie raczył podać mi numeru telefonu, ani do mnie nie zadzwonił. Wychodzi na to, że unikał kontaktu. Dlaczego? Bo może "Pawłem Królem" jest ktoś inny? Może jakiś sfrustrowany twórca polonijny, który nie śmiał podpisać się własnym nazwiskiem?

Może się sprawa kiedyś wyjaśni. Tymczasem cieszę się, że za poszkodowaną Bukowską stanęła murem grupa współpracujących z nią artystów.

Ernestyna Skurjat-Kozek