Znany ze swojego wysokiego wzrostu oraz z tego, że potrafi skakać, a nawet podskakiwać, mecenas Roman Giertych podczas Marszu Demokratów zorganizowanego przez zwolenników KOD nagle się uaktywnił. Nie tylko fizycznie, wzywając obecnych do podskakiwania, ale i psychicznie. Podskakiwać bowiem miało to towarzystwo razem z mecenasem, jednocześnie zachecane do wznoszenia pełnych miłości okrzyków "kto nie skacze ten za PiS-em" i "precz z kaczorem". Cała zabawa okazała się jedynie żałosną kompromitacją, jedną z wielu i może właśnie dlatego w minionym tygodniu inspiratorzy KOD-owskich demonstracji jakoś zamilkli.
Zamilkli przynajmniej na warszawskiej ulicy, bo w eterze nadal podskakują. A to wysmarują jakieś kłamliwy tekścik na mało znaczącym portaliku interetowym, ziejącym jadem na polski rząd i polskiego prezydenta, a to zorganizują jakieś spotkanie czy wykładzik na sydneyskim uniwersytecie o polskiej, rzekomo zagrożonej demokracji.
Przykładem takich KOD-owskich podskoków niech będzie wypowiedź posła z ramienia przegranej w wyborach partii PO, Jerzego Borowczaka. Otóż w jednym ze swoich apeli-paszkwili zatytułowanym "Nocnej zmiany ciąg dalszy", autor nie wyjaśniając iż film z 1994 roku pt."Nocna zmiana" dotyczył obalenia rzadu Jana Olszewskiego, posługuje się bezmyślnie tym tytułem. Tym bardziej bezmyślnie, że w początkowej części swojego tekstu pisze o tym, jak to on w Sejmie bezustannie apeluje o zgodę i zakopanie podziału społeczeństwa, aby dalej natychmiast zacząć od totalnej krytyki poczynań rządu, Prawa i Sprawiedliwości, oraz wzywa do organizowania się w celu obalenia nowej władzy.
Pan Jerzy Borowczak jest tylko jedną z licznych tego typu osób. Członek Platformy Obywatelskiej, poseł na Sejm wybrany jedynie niewiele ponad dziesięcioma tysiącami głosów, zaprzyjaźniony i popierający Lecha Bolesławicza Wałesę, zajadle zwalczający takich patriotów jak Joanna i Andrzej Gwiazda i śp. Anna Walentynowicz, to człowiek który dorobił sobie legendę działacza Solidarności i tylko u nielicznych, tych z KOD ma poparcie. Ludzie z Solidarności, którzy znają jego przeszłość już dawno go ocenili.
Zainteresowanych tą postacią odsyłam do strony byłych działaczy Wolnych Związków Zawodowych Wybrzeża i artykułu Lecha Zborowskiego pt."Gnida" zamieszczonego na stronie www.wzzw.wordpress.com Brudną historię kariery pana posła opisał już zresztą w 2008 roku Ryszard Śnieżko w artykule "Jerzy Stanisław Borowczyk - chodząca "legenda Solidarności"(?), który zakończył swój tekst słowami: "J.S. Borowczak jest synonimem cwaniactwa, prywaty, układów, kolesiostwa, niekompetencji i protekcji"...
Osoby takie jak wyżej wymienione nie mogą w żaden sposób być autorytetem. Ci, którzy polecają zapoznanie się z wywodami tego pana niech nie próbują stawiać nam go za przykład. Bo nie jest przykładem dla nas pan Giertych czy Borowczyk. Dla nas przykładem jest postawa "Inki" - Danuty Siedzikówny, Rotmistrza Pileckiego, generała Nila, studenta Pyjasa, księży Niedzielaka i Popiełuszki, Anny Walentynowicz, Marii i Lecha Kaczyńskich.
Dla nas autorytetem nie są ludzie, którzy bezustannie nękają polski rząd i polskiego prezydenta, z którego możemy być dumni. Nie są nimi publicyści - "pseudodziennikarze" i cała ta medialna i polityczna hucpa, która ma na celu sprowokowanie Polaków do działań później rozdmuchiwanych jako atak prawicy na wolność i demokrację, jako "faszyzm, putynizm, totalitaryzm" i Bóg wie, co jeszcze. To oni krytykują każde posunięcie nowego rządu, dla samej tylko krytyki i destrukcji.
To ci ludzie nawołują do przestępstw, do zamachu stanu, do wojny domowej. To oni chcą rozpisania nowych wyborów, jakiegoś nowego referendum nie pamiętając, że referendum już się wlaśnie odbyło, a były nim ostatnie wybory parlamentarne i prezydenckie. To oni zwani już Targowicą, donoszą na Polskę i Polaków do obcych.
Na wszystkie takie działania osłabiające Polskę należy reagować z całą stanowczością. I w kraju i na emigracji.
Brońmy Polski!
Monika Wiench Komitet Obrony Polski w Australii
|