Elżbieta Montrey-Zaleska | Eppur si muove...Ogólnoaustralijski Festiwal Polskiej Sztuki PolArt2015 był między innymi okazją do poinformowania społeczności polonijnej o osiągnięciach artystycznych różnych aktywnych grup. O jednej takiej grupie – Kole Literackim w Melbourne – opowiada poniższy artykuł. Jego ukazanie się w czasie trwania Festiwalu było zaplanowane wcześniej. Mieliśmy cichą nadzieję, iż inne grupy przygotują podobne publikacje.Powstanie i cele.
Inauguracyjne spotkanie Koła Literackiego odbyło się w dniu 20 czerwca 2004 roku w Domu Polskim „Syrena”. Przyszli wtedy: Blanka Nowacka, Barbara Dutkowska, Monika Nowacka, Barbara Schenkel, Helena Jurewicz, Elwira Bielińska, Ina Voit-Żółkiewska, Anna Steinwald, Krystyna Marcinkowska, Barbara Bakon, Henryk Jurewicz, Tadeusz Czubryj i Stanisław Jakubicki. Byliśmy zupełnie nieświadomi wieloletnich skutków tego wydarzenia. Grupa wyłoniła się z Klubu Seniora „Syreny”, a bodźcem było to, że formuła regularnych czwartkowych zebrań klubowych okazywała się za ciasna dla twórczych talentów członków.
Postanowiliśmy tedy, że Koło zajmie się popularyzowaniem lokalnych poetów i prozaików. Ale już wkrótce odczuliśmy znacznie większe apetyty, niekoniecznie tylko na literaturę, ponieważ wśród grona zainteresowanych znaleźli się także plastycy i muzycy. Szczególnie ważne wydawało się nam też promowanie muzyków młodych, wtedy jeszcze studentów konserwatorium. Równorzędnym celem dla Koła – jeśli nawet nie tym pierwszym – miała być przyjemność płynąca ze spędzania czasu wspólnie na rozmowach i słuchaniu muzyki, oglądaniu filmów, występów – czyli na szeroko pojętym „konsumowaniu” sztuki. Zebranie to – jakkolwiek inauguracyjne – nie było pierwsze. Już od dłuższego czasu grupa w podobnym składzie zbierała się w domach prywatnych, np. u Basi Schenkel.
Z prób sformalizowania działalności Koła, to znaczy wybrania przewodniczącego, zarządu, sporządzenia listy członków, protokołowania zebrań, opracowania statutu i regulaminu, itp., szybko zrezygnowaliśmy. Doszliśmy bowiem do wniosku, że interesujące spotkanie przygotować może każdy, byle miał chęć, dobry temat i telefon. Chcemy działać z dużą swobodą, z otwartymi drzwiami dla wszystkich i całkowicie bez nakładów oraz zysków. Bez składek i biletów, sale za darmo, poczęstunek własny, żadnych honorariów dla artystów. To właśnie dzięki tym zasadom istniejemy do dziś – już ponad 11 lat. Pieniądze, a także wybujałe ambicje (w równym stopniu artystyczne jak i przywódcze), to czynniki o znacznych zdolnościach dezintegracyjnych. Jedno, co przyjęliśmy do praktyki, to sporządzanie harmonogramu spotkań na najbliższe półrocze. A także ich czas: trzecia niedziela miesiąca o godzinie trzeciej po południu.
Nie jesteśmy organizacją, a jedynie otwartą i dynamiczną grupą przyjaciół oraz znajomych. Nie ma czegoś takiego jak stałe członkostwo w Kole Literackim – każdy się nim staje na czas trwania spotkania.
Chociaż zawsze mieliśmy coś w rodzaju, bez obrazy, egzekutywy. Ludzi twórczo niespokojnych, potrafiących zobaczyć w książkach nie litery, a emocje i charaktery; w portrecie trochę więcej niż machnięcia pędzlem, a w melodii więcej niż bemol – no i chętnych, by o swoich wrażeniach pogadać. Grupa o nieokreślonym składzie i kształcie. Zebrania robocze tego „ciała” odbywają się najczęściej w kawiarniach przy espresso i kremówkach. Lokalne media polonijne, Radia SBS i 3ZZZ, Tygodnik Polski – bardzo nas wspierają i nagłaśniają nasze imprezy za darmo.
Zebranie założycielskie Koła, rok 2004. |
Spotkania. Warunkiem użyczenia przedsięwzięciu naszego szyldu jest zamiar zaprezentowania jakiejś treści artystycznej lub publicystycznej, swojej albo cudzej.
Wśród form znalazły się wieczorki poetyckie, imprezy okolicznościowe, poświęcone słynnym pisarzom (Herbert, Szymborska, Tuwim) lub rocznicom, koncerty, recitale, spotkania autorskie, wystawy obrazów, wizyty w teatrze, pikniki. Osobnym rodzajem są spotkania filmowo-muzyczne, przygotowywane przez niżej podpisanego, w czasie których prelegent mówi o artystach i utworach, wspierając się fragmentami koncertów wielkich muzyków, śpiewaków i artystów estrady; często są to unikalne materiały archiwalne. Dla przykładu tylko: Duke Ellington, Edith Piaf, Ives Montand, Charles Aznavour, Count Bassie, Ewa Demarczyk, Marek Grechuta, Czesław Niemen, Moulin Rouge, Piwnica pod Baranami, Starsi Panowie. Powstały takie cykle tematów, jak: Historia tanga argentyńskiego, Najwięksi pianiści jazzowi, Najwięksi śpiewacy jazzowi, Śpiewacy operowi 20. wieku, Piwnica pod Baranami, Historia polskiego bigbitu (redakcja i prezentacja Janusza Norberta Filipczaka), Piosenka francuska. W sumie 80 spotkań.
Na każde spotkanie Koło wydaje kilkustronicowy program, a w nim krótki wstęp, minutowy rozkład pozycji, wykonawcy, autorzy, kolorowe fotografie.
Przy naszej pomocy przez estrady przewinęli się już dzisiaj dojrzali muzycy o takich nazwiskach, jak: Ola Kiernikowska, Sara Wierzbicka, Konrad Dorecki, Konrad Olszewski i inni. Naszymi gośćmi byli też: Zdzisław Derwiński, Janusz Norbert Filipczak, Bogumiła Żongołłowicz, Roman Syrek, Jolanta Mielczarek.Przez rok 2013 popisywaliśmy się własnymi tekstami literackimi w Kabarecie Klubu Krakusa pod dyrekcją Leszka Pacha (sześć przedstawień).
Henryk Jurewicz w galerii Elżbiety Montrey-Zaleskiej |
Elżbieta Montrey-Zaleska |
Najwięcej spotkań zorganizowali lub współorganizowali: Henryk Jurewicz, Blanka Nowacka i Janusz Norbert Filipczak.
Przez lata wykazaliśmy się sporą użytecznością i zdobyliśmy niejaką popularność. Autorzy zwracają się do nas, by wypromować im świeżo wydane książki, przedstawić dorobek twórczy, organizatorzy koncertów o patronat.
A jak dużo ludzi przychodzi na nasze spotkania? To zależy: od tematu, osoby prowadzącej, od wielkości sali. I od tego jak wiele imprez w Melbourne w tym akurat momencie z nami konkuruje.
Pamiętam ludzi stojących pod ścianami z braku krzeseł (np. spotkania z Januszem Filipczakiem czy Lechem Pachem), ale też i frekwencję w liczbie dziesięciu, kiedy prezentowałem historię piosenki włoskiej. No i niech mi ktoś teraz zechce wytłumaczyć, co się może nie podobać w cudownych pieśniach neapolitańskich? A dlaczego tak dużą wdzięczność w czasie innego spotkania wzbudziło przypomnienie Luisa Armstronga? Pytanie, czym zainteresować Polonusów, to pytanie nieustające i jedno z najbardziej ambitnych!
Miejsca spotkań.Przy wyborze miejsc zawsze staraliśmy się, by posiadały swój własny specyficzny charakter, wystrój, atmosferę. Jak dotąd korzystaliśmy z uprzejmości gospodarzy (całkowicie świadomi korzyści obustronnych) następujących lokali:
Pełna uroku galeria malarska Elżbiety Montrey-Zaleskiej w Olindzie, już niestety nieistniejąca. Zawsze z nowymi obrazami na ścianach i fortepianem pamiętającym Chopina. Daleko było, ale miłośnicy gór przy okazji odbywali spacery po pobliskich szczytach. Jadąc tam, można było wstąpić na lunch do „Cuckoo”, a w drodze powrotnej do „Tatra Hut” na kolację.
Restauracja „Kluska” w Dandenongu. Mieliśmy tam zarezerwowany czas specjalnie dla nas między lunchem, a kolacją, ale po pewnym czasie sala okazała się za mała.
Wielce gościnny Dom Polski „Syrena” z cichą klimatyzacją i ogromnym ekranem, gdzie obok w barach czekają na nas smaczne posiłki i napoje. I dokąd zawsze wiernie wracamy.
Czasem zapraszani jesteśmy do domów prywatnych – do tych, w których ciągle jeszcze nie gaśnie szlachetna tradycja obcowania ze sztuką. I oby nigdy nie zgasła…
Ostatnie osiągnięcia i porażki.
Najbardziej raduje dołączenie do nas nowych członków, chętnych do organizowania i prowadzenia przyszłych spotkań, a to: Maria Bukowska, Zofia Mordes, Stanisław Jakubicki, Ryszard Kostrz, Andrzej Dorecki – bo to gwarantuje ciągłość naszego istnienia.
Sporządziliśmy szczegółowy wykaz wszystkich osiemdziesięciu spotkań z wymienieniem tematów, dat, miejsc i wykonawców. Bieżąco przygotowywany jest album ze zdjęciami. Materiały te dostępne są dla naszych członków.
W roku polonijnego święta artystycznego objęliśmy patronatem wydanie dla PolArt-u wyboru polonijnej prozy i poezji pod tytułem TA ZIEMIA. Książka ta zasługuje na kilka oddzielnych słów.W pierwszej kolejności przekazujemy serdeczne podziękowania autorom za ich teksty, a także tym, co bezinteresownie pomagali.
Spór o jej przeznaczenie i kształt, na przykład, czy książka ma tylko dokumentować autorskie spotkania festiwalowe czy ma być raczej opracowaniem literackim – doprowadził do tego, że rozszerzyliśmy wydanie o tych autorów, którzy z jakichś powodów nie mogli wziąć udziału w świętowaniu festiwalowym. Dzięki temu zawartość książki powiększyła się o kilka wartościowych tekstów i znanych w środowisku polonijnym nazwisk.
Inny spór, na przykład o to, czy zbiór może zawierać teksty napisane przez dzieci i dla dzieci, które słysząc o PolArt-cie zapragnęły wziąć w nim udział, doprowadził do wydania suplementu właśnie z takimi tekstami, pod tytułem: Dziadek i spółka akcyjna z ograniczoną odpowiedzialnością. Postąpiłem tak, ponieważ absolutnie nie mogłem pogodzić się z tezą, jakoby przeżycia artystyczne dzieci miałyby być mniej warte i dlatego nie zasługują na poważne potraktowanie.
Ostatecznie adwersarze wpłynęli na podniesienie jakości wymienionych prac, więc wypada mi tylko serdecznie im za to podziękować.
Blanka Nowacka |
Barbara Dutkowska |
Jedynym wydatkiem, którego tym razem nie udało się w żaden sposób uniknąć, była opłata za wydrukowanie TEJ ZIEMI – i w tym miejscu bardzo serdecznie dziękujemy anonimowemu sponsorowi. Wszystkie inne edytorskie prace nad książkami zostały wykonane dla PolArt-u w tak zwanym czynie społecznym.
Wśród patronów tego projektu, oprócz PolArt-u, znalazły się Tygodnik Polski i Polska Grupa Radia 3ZZZ.
Dla Polonijnego Festiwalu na Federation Square Koło wydało wraz z Polską Grupą Radia 3ZZZ blisko 200 krążków z e-bookami i audiobookami, słuchowiskami, fragmentami audycji, kolędami, itp. Cały czas współpracujemy z Polską Grupą Radia 3ZZZ, Teatrem Prób „Miniatura”, Międzyplanetarnym Instytutem Teatralnym i Stowarzyszeniem Profesjonalistów Polskich, Klubem Seniora, Domem Polskiego Emeryta, Federacją Organizacji Polonijnych.
Za niepowodzenie uznajemy niezakwalifikowanie się do pracy w Sekcji Literatury Festiwalu PolArt2015, mimo najszczerszych chęci i wartościowych propozycji z naszej strony. Nie osłabiło to jednakowoż aktywności Koła. Członkowie – ale już indywidualnie – zaznaczyli się bardzo wyraźnie na tle Festiwalu, chociażby przez wydanie wspomnianych książek, jako publicyści w mediach, autorzy w spotkaniach i wykonawcy na estradach. Plany uczestnictwa w Festiwalu PolArt2015 nakreślone na wcześniejszych spotkaniach Koła wykonaliśmy z nawiązką. A porównajmy sztaby i środki!
To może użyte wcześniej słowo niepowodzenie należałoby jednak ubrać w cudzysłów?
Przyszłość.
Omawiamy ostatnio pomysł rozszerzenia własnej działalności wydawniczej i seminarium na temat: jak wydać sobie książkę szybko, tanio i łatwo.
W pierwszym półroczu tego roku, jak już ochłoniemy po święcie PolArt-u i wrócą szare dni powszednie, przedstawimy trzy tematy: Prezentacja autorów TEJ ZIEMI, Kabaret Szpak i spotkanie filmowo-muzyczne z cyklu Najwięksi śpiewacy jazzowi: Natek Królewska Kapusta, czyli wielki Nat King Cole.
No i następne spotkania z harmonogramu, najlepiej w trzecią niedzielę miesiąca o godzinie trzeciej po południu. Albo coś koło tego. Zapraszamy.
Bo nasze Koło kręci się nie tylko od wielkiego święta...
Henryk Jurewicz
|