PolArt 2015 – niepowtarzalny Festiwal Kultury Polskiej w Melbourne, prezentujący wiele imponujących różnorodnych spotkań tematycznych, zaskakujących dla wielu, w tym i dla mnie, przywołał także postać wielkiego Polaka – pianisty – Ignacego Jana Paderewskiego. To właśnie jego szlachetność, zaangażowanie, charyzma, a także udział w wielu podejmowanych akcjach miały ogromny wpływ na odzyskanie niepodległości Polski po przeszło 120 latach niewoli. Był nie tylko mistrzem fortepianu ale także twórcą wielu kompozycji fortepianowych, opery „Manru”. Sławę i chwałę przyniosło mu wyjątkowe mistrzostwo w pięknym wykonywaniu muzyki fortepianowej kompozytorów świata.
Współczesne mu gazety i dzienniki nazywały go „królem pianistów”, „poetą fortepianu”, „czarodziejem klawiatury”, „geniuszem muzycznym”, „wirtuozem”. Natomiast brytyjska królowa Wiktoria napisała w swoim diariuszu „Gra tak przecudnie, z taką siłą wyrazu i głębokim uczuciem...”
Ten wielki Polak pianista mający zaufanie i przyjaźń samego twórcy niepodległości – Józefa Piłsudskiego, będąc mistrzem fortepianu koncertował na wszystkich kontynentach świata łącznie z Australią, bo w roku 1904 wystąpił właśnie w sali koncertowej Town Hall w Melbourne, gdzie dał koncert wybranych utworów klasyków muzyki świata.
I to PolArt przywołał w tej samej sali Town Hall jego wybitny utwór, tj. koncert na fortepian i orkiestę A-moll, opus 17, w którym miłośnicy wielkiej muzyki mogli uczestniczyć, a o którego powstawaniu wspomina twórca: „Zacząłem tworzyć ten koncert w 1888 po pierwszym sezonie w Paryżu dosyć szybko, a dokończyłem go w 1889. Początkowo chciałem go zagrać samemu, ale Madam Essipov, która grała moje kompozycje w Wiedniu, prosiła, aby ona piersza go wykonała”.
W ramach opinii współczesnych Paderewskiemu o doskonałości tego koncertu, wobec obawom samego twórcy, jako pierwszy wypowiedział się profesor Teodor Leszetycki, u którego w Wiedniu Paderewski studiował. Wkrótce pojawiły się opinie ówczesnych sław muzycznych, jak: francuski pianista i kompozytor Camill Saint Seans, dyrygent Hans Richter i wielu innych.
Miłośnicy muzyki już wtedy przyjęli utwór 28-letniego kompozytora z wielkim uznaniem i entuzjazmem jako dowód jego wielkiego talentu, ze względu na oryginalność w tematyce muzycznej i pomysłowość w akompaniamencie orkiestry, gdy część fortepianowa jest przejrzysta i efektowna, a części orkiestralne są po mistrzowsku dopracowane.
Stąd po 111 latach ten trudny do opanowania, jedyny bardzo polski koncert Paderewskiego na fortepian i orkiestrę, a który przeszedł w zapomnienie, przypomniał i wręcz odnowił Konrad Olszewski, jako solista fortepianu przy akompaniamencie znanej 70-osobowej Orkiestry Symfonicznej im. Zelmana w Melbourne.
W trakcie trwania koncertu wyraźnie zaznaczyły się jego trzy części. Pierwsza w formie sonaty, bardzo dramatyczna ze względu na siłę ekspresji, w której dominował motyw polskiego mazurka. Druga część krótsza, wolniejsza, liryczna i romantyczna. Trzecia część w tonie krakowiaka, pełna werwy, życia, bardzo polska, prowadząca do entuzjastycznego, wspaniałego zakończenia. Wyczuwało się w połączeniu części utworu, że jest to doskonałość – wirtuozeria.
Tym cechom kompozycji mistrza Paderewskiego sprostał pianista Konrad Olszewski, osiągając wręcz spektakularny sukces. Oceniła to, wypełniająca salę koncertową widownia, dając wyraz zachwytowi wielominutową owacją na stojąco. Natomiast sam Konrad Olszewski, gdy składano mu gratulacje oświadczył, że propozycja zagrania w koncercie Ignacego Paderewskiego stanowiła dla niego nie tylko wyzwanie, ale wielki zaszczyt.
Mam nadzieję, że moja relacja zachęci czytelników do bliższego zainteresowania się niezwykłą postacią Paderewskiego jako artysty i męża stanu. Wtedy na pewno wyłoni się człowiek, który z racji swojego talentu należał do całej ludzkości, ale jako Polak należał najbardziej do swojego narodu – do Polski, o której niepodległość walczył wytrwale i wsławiał jej imię na świecie.
Krystyna Mrozik
|