Kategorie:
Nowiny
Ze Świata
Z Polski
Z Australii
Polonijne
Nauka
Religia
Wyszukiwarka 

Szukanie Rozszerzone
Konkurs Strzeleckiego:

Archiwum:

Reklama:

 
5 kwietnia 2016
Kościuszkowie i Sosnowscy (1)
H. B. Zarębska

Portret młodego Tadeusza Kościuszki
Od Redakcji: Jest kilka powodów, dla których warto wzniecić ponowne zainteresowanie Niesmiertelnym Kosciuszką. Po pierwsze dlatego, że trwają właśnie przygotowania do wielkich obchodów Roku 2017 jako Światowego Roku Kościuszki pod auspicjami UNESCO. Po drugie "Kosciuszko Heritage" ogłosi za kilka miesięcy wielki Jubileuszowy Konkurs Muzyczno-Graficzny Kosciuszce poświęcony, więc kazdy nowo znaleziony materiał przyda się do inspirowania artystów. Po trzecie, zbieramy materiały do filmu o wielkiej miłości Kościuszki, Ludwice Sosnowskiej, póniejszej księżnej Lubomirskiej. Dziś nad ranem odkryłam w internecie archiwalną książkę (1859 r.) Józefata Ohryzko, gdzie bardzo obszernie pisze o rodzie Sosnowskich i rozwodzi się na temat ojca Ludwiki, strasznego sarmaty o duszy Targowiczanina. Będę o niej wkrótce pisać, a tymczasem polecam lekturę pasjonujacej opowieści pt. "Kościuszkowie i Sosnowscy". (ESK)

Biografowie T. Kościuszki niewiele uwagi poświęcają lub zupełnie pomijają fakt, że rodziny Sosnowskich i Kościuszków łączyły więzy pokrewieństwa. Dlatego tez opisując dzieje Sosnowicy nie sposób pominąć tej kwestii. Według ustalonego na podstawie dostępnych dokumentów rodowodu Kościuszkowie wywodzili się z białoruskiej szlachty osiadłej od niepamiętnych czasów na Rusi Litewskiej. Protoplastą rodu był bojar Konstanty Fedorowicz sędzia i horodniczy w Kamieńcu litewskim, który od króla Zygmunta I Starego otrzymał wioskę Siechnowicze. Zwracano się do niego używając zdrobniałej formy imienia Kościuszko, które w XVII w uległo spolszczeniu.

Kościuszko Fedorowicz, żonaty z córką księcia Anna Holszańską miał dwóch synów: Iwana i Fedora. Młodszy Fedor żonaty był dwukrotnie. Jego druga zona została Katarzyna Sosnowska z Sosnowicy. Z tego związku urodziło się 4 chłopców: Adam, Jarosz i Mikołaj. W XVII wieku następuje polonizacja Kościuszków i dzieci Hrehorego posługują się biegle językiem polskim a w dokumentach sporządzonych w 1622r używają polskich imion i nazwiska Kościuszko. W tym czasie zmieniają wyznanie z greckokatolickiego na katolickie.

W piątym pokoleniu Kościuszków rodu noszącego spolszczone nazwisko przyszedł na Świat Andrzej Tadeusz Bonawentura, najmłodszy syn Ludwika miecznika brzeskiego i Tekli Radomskiej. Tadeusz miał troje starszego rodzeństwa, siostrę Annę, brata Józefa oraz siostrę Katarzynę. Pożycie państwa Kościuszków było szczęśliwe i mogło służyć za wzór dla innych małżeństw. Świadczyły o tym listy pisane przez Teklę Kościuszkową do męża przebywającego często poza gniazdem rodzinnym.

Oto treść jednego z nich "W Życiu mem Najukochańszy Ludwisieńku dobrodzieju. Wysyłam do Waszej moje serce listy... jejmość podczaszyny litewskiej dwa listy J.P.Kotuniego, który prosił mnie o instancje do Waszej Moje Serce, gdyby wasze jemu pożyczył trzech tysięcy. J.P. Michał Kościuszko był tymi dniami u mnie. Z płaczem prosił, gdybyś Wasze moje serce do imć Pana Fleminga zalecił, albo tez do imć Pana Sosnowskiego, bo wcale dobrej służby nie ma nigdzie. Zmiłuj się moje serce, chciej jego zalecić, bo dzieciuch stanu dobrego. Mógłby być u dobrego pana. Tylko bądź na niego łaskaw. Wina proszę cię przesłać. Ustawicznie mam gości, a takich, co nie można ich tak zbyć. Pomiarkuj się, a przysyłaj mnie, bo wstyd do stołu żytnie krupy. Ryb, jeśli są proszę przesłać. Całuję twoje nóżki. Jestem twoją życzliwa żonką i u nóg sługą. Tekla Kościuszkowa."


Napoleon Orda: Rodzinny dom Kościuszki. Po lewej widać Pałac Pusłowskich


Mereczowszczyzna: wejście do Pałacu Pusłowskich

Kościuszkowie i Sosnowscy utrzymywali dobrosąsiedzkie stosunki przez długi czas. Częstymi gośćmi w Mereczowszczyznie u Tekli Kościuszkowej byli państwo z Sosnowicy. Ulubieńcem wszystkich był 10 letni Tadeusz, który z pasją rysował portrety. Wprawdzie matka nie była zachwycona tymi dziełami, ale odmiennego zdania była Tekla Sosnowska, juz wówczas wojewodzina smoleńska, która chwaliła rysunki i prosiła o podobizny córek. Młode wojewodzianki Ludwika i Katarzyna chętnie bawiły się w towarzystwie Tadeusza. Miejscem zabawy był ogród, gdzie znajdował się duży kamień. Tadeusz na nim stawał i wolał do dzieci "stoję, stoję na gorącym kamieniu, kto mnie kocha, ten się ze mną zmieni". Podobno najszybciej biegły przebierając małymi nóżkami wojewodzianki Sosnowskie. Tadeusz tez najchętniej się bawił z nimi.

Tekla Kościuszkowa zajęta prowadzeniem gospodarstwa niewiele czasu poświęcała dzieciom. Być może z tego powodu Tadeusz najbardziej lgnął do najstarszej siostry Anny. Opiekuńcza, pracowita i uczynna juz od najmłodszych lat w wielu sprawach zastępowała matkę. Wielkie nadzieje wiązała Tekla Kościuszkowa ze starszym synem Józefem. Jemu pragnęła zapewnić najlepsze wykształcenie, by zrobił karierę. Po śmierci męża gospodarna, pracowita i oszczędna Tekla Kościuszkowa za pieniądze z dzierżawy Mereczowszczyzny spłaciła dług Beretowej i została właścicielką Siechnowicz, który to majtek miał dziedziczyć syn Józef.

Najstarsza Anna opuściła gniazdo rodzinne w 1762r w 4 lata po śmierci ojca. Stało się to za przyczyną zapobiegliwej matki, która szukała w tej sprawie pomocy u samego księcia Sapiechy. Ten narail Annie swego dobrego sąsiada i przyjaciela stolnika Smoleńskiego Piotra Estkę. Był to dobroduszny i poczciwy człowiek. Otrzymał on od Sapiechy majątek Dolcholiska oddalony od wioski Kościuszków o 10 mil, gdzie zamieszkał z żoną Anną. W rok później młodsza Katarzyna wyszła za mąż za Karola Zółkiewskiego, starostę Moknińskiego i Sędziego ziemi Wolchowyskiej. Zamieszkała wraz z mężem w Kuzawce nad Bugiem w sąsiedztwie Anny.

Tymczasem majątek Mereczowszczyzna, który w planach matki Tekli Kościuszkowej trzymany był w zastawie dla Tadeusza, podupadał. Władał nim nieudolny gospodarz Jan Sapiecha, który narobiwszy długów oddal go w posiadanie podskarbiemu litewskiemu Flemingowi. Na nic zdały się interwencje Tekli Kościuszkowej u nowego właściciela. Całe dobra kosowskie wraz z Mereczowszczyzną przeznaczył on na posag dla swej córki Izabeli, przyszłej żony księcia Adama Czartoryskiego.

Niespełniona miłość. W 1775r Sosnowica była świadkiem niezwykle romantycznej historii, której bohaterami byli córka Józefa Sosnowskiego 27 letnia Ludwika oraz Tadeusz Kościuszko.

Według pamiętnikarza Ludwika Cieszkowskiego, Kościuszko spotkał Ludwikę w Warszawie, kiedy był słuchaczem Szkoły Rycerskiej. Opuszczając często koszary pod pretekstem złożenia wizyty ks. A. Czartoryskiemu, odwiedzali Ludwikę na pensji u pani Schmidt. Zdaniem większości biografów do ponownego spotkania Ludwiki i Tadeusza doszło po powrocie Kościuszki z Paryża. Według Korzona przyjazd do kraju miał miejsce przed końcem 1774r.

Był to dla Kościuszki czas wyjątkowo niesprzyjający. Na zatrudnienie w wojsku nie mógł liczyć z powodu nadmiaru kadry oficerskiej. Majątek w Siechnowiczach objął brat Józef i nie zamierzał sic z nim nikim dzielić. Postanowił więc odwiedzić stryja Jana mieszkającego na Stawiku pod Lublinem. Został tam serdecznie przyjęty i mógł pozostać dotąd, dopóki nie znajdzie dla siebie jakiegoś zajęcia. Postanowił odwiedzić siostry Annę Estkową zamieszkującą w Dolcholiskach i Katarzyną Zolkowską w Kuzawce nad Bugiem.

Ciekawy był również, co słychać u panien Sosnowskich. Wobec ich ojca miał dług wdzięczności za pomoc udzieloną mu w dostaniu się do szkoły Rycerskiej. Dlatego tez Sosnowica była tym miejscem, gdzie zatrzymał się na dłużej. Kościuszko skończył wtedy 28 lat i jak pisze jego przyjaciel Julian Ursyn Niemcewicz "Oczy miał duże, smętne, twarz bladą, postać dość przyjemna. Najbardziej uderzył mnie w nim do samego pasa gruby warkocz włosów naturalnych, czarna wstążka obwinionych". Ponadto znał doskonale język francuski, potrafił pięknie rysować i malował. Do tego wszystkiego był uprzejmy, inteligentny i elegancki. Na pannach Sosnowskich zrobił ogromne wrażenie.

Hrabia Sosnowski zaproponował Kościuszce edukowanie córek w języku francuskim, rysunku i malarstwie. Takie umiejętności byly wówczas szczególnie cenione u panien z dobrych domów. Sosnowski wypytał oficera o jego plany na przyszłość. Trudna sytuacja młodzieńca w gruncie rzeczy ucieszyła go. Takiego guwernera wracającego po studiach z Paryża mogła pozazdrościć cała okolica. Na dalszy rozwój wypadków nie trzeba bylo długo czekać. Po kilku lekcjach Ludwika i jej nauczyciel zakochali się w sobie. Oboje zdawali sobie sprawę z beznadziejności swojej sytuacji. Romansowali więc w głębokiej tajemnicy, mobilizując cały swoj spryt, aby uśpic czujność pilnujących ich przyzwoitek. Aktorami okazali się znakomitymi. Przez kilka miesięcy nie padł na nich nawet cień podejrzeń.


Zygmunt Ajdukiewicz. Tadeusz uczy Ludwikę


Sosnowica. Pałac Sosnowskich spłonął. Zachowała się tylko oficyna, w której mieszkał T. Kosciuszko

Wiosną Tadeusz zajął się urządzaniem parku otaczającego rezydencję wojewody. W modzie byly akurat kopie ogrodów Wersalskich i Sosnowscy również zapragnęli mieć taki. Swego czasu pana wojewodę spotkał duży afront ze strony słynnego ogrodnika z Francji monsieur Andre Lanotre, który zakładał ogród hetmanowi Wielkiemu Koronnemu Janowi Klemensowi Branickiemu, zaś zaproszenie Sosnowskiego zignorował. I oto teraz utalentowany w kunszcie inżynierskim i rozmiłowany w ogrodnictwie pan Kościuszko sam ofiarował się urządzić park w Sosnowicy według najnowszej mody. Wkrótce ogród i park uzyskały przedziwne szpalery i labirynty. Nie zabrakło tez w samym kącie modnego wtedy ustronia zwanego z francuska " barcean d'amour.

Uporządkowany został stary drzewostan i sprowadzono sadzonki młodych drzew i krzewów. Ludwika gorliwie pomagała Tadeuszowi w tych pracach. Byli szczęśliwi i beztroscy i nie przypuszczali, iż Sosnowski z diabelskim sprytem obmyśla zasadzkę na upatrzonego bogatego kawalera dla córki. Wojewoda był znanym w okolicy karciarzem i do zielonego stolika zaprosili wielkiego magnata, samego księcia Lubomirskiego. Księciu karta nie szła, ale ogarnięty hazardową gorączką nie myślał przerywać. Opamiętał się, gdy stwierdził z przerażeniem, ze oprócz worka dukatów, przegrał swoje dobra starogrodzkie na Podolu. Wojewodzie o to chodziło. Zaproponował, by syn księcia Józef poślubił Ludwikę, a przegrany majątek otrzymają młodzi małżonkowie.

Sosnowski wrócił do domu wyjątkowo zadowolony. Podzielił się z zoną dobrą nowiną i kazał przywołać córkę. Ludwika stawiła się posłusznie przygotowana na wszystko, lecz nie na taką wiadomość. Gdy usłyszała od ojca " radosną nowinę", zbladła i z płaczem wybiegła z komnaty. Sosnowscy spoglądali ze zdumieniem - dlaczego nie chce księcia? Sprawa wyjaśniła się następnego dnia, gdy przed wojewodą stawił się stremowany Kościuszko i poprosił o rękę Ludwiki. Wojewodzie pociemniało w oczach. "A więc tak się uczyli rysunków? - ryknął i kazał Kościuszce wynosić sic z dworu. Tego dnia w Sosnowicy zapanował sądny dzień: wojewoda wrzeszczał, wojewodzina mdlała, zaś panienka obejmowała nogi to ojca to matki, zapewniając uparcie o wiecznym afekcie do pana Kościuszki. Powtarzała na okrągło, że za księcia nie pójdzie.

Tadeusz również nie zamierzał rezygnować z ukochanej. Szukał pomocy nawet u króla. Stanisław August przyjął go z całą życzliwością, lecz zamiast wsparcia zaczął mu wybijać z głowy ten "niepotrzebny sentyment", który rękojmi szczęścia nie da, a Tadeuszowi mogłyby zepsuć karierę wojskową. Kościuszko się nie poddawał. Postanowił pannę porwać i poślubić nocą, w wiejskim kościółku. Niestety plan porwania nie doszedł do skutku i Tadeusz zrozumiał, ze musi się rozstać z Ludwiką. Zrozpaczony i upokorzony postanowił wyjechać z kraju.

Ludwikę siłą zaprowadzono do ołtarza i wydano za magnata majętnego, choć niezbyt urodziwego. Jego zaletą było to, że zachowywał się poprawnie w stosunku do rozkapryszonej i ciągle zapłakanej żony. Niewiele wiemy o dalszych losach tej smutnej miłości. Ale na pewno Tadeusz i Ludwika przez długie lata pozostawali z sobą w kontakcie i łączyła ich głęboka przyjaźń. Jak bardzo obchodził ją los dawnego kochanka, świadczy list skierowany do króla Stanisława Augusta Poniatowskiego, w którym prosi, by zainteresował się jego losem, gdy wrócił z Ameryki:


"Najjaśniejszy Panie, trzeba być przekonaną, jak ja jestem o dobroci serca Waszej Królewskiej Mości, aby ośmielić się zanieść do niego prośbę ze szczerością i zaufaniem zupełnym bez względu na uczucie delikatności, które by mnie od tego wstrzymywało. Znane są Waszej Królewskiej Mości dawne stosunki miedzy mną a panem Kościuszką, które go na czas długi oddaliły z kraju i były źródłem jego nieszczęścia. W wynagrodzeniu czuje się prosić Waszą Królewską Mość o umieszczenie go w wojsku, do czego teraz właśnie nadarzy się niejedna zręczność , w Ameryce służył on zaszczytnie w tym zawodzie, a jeżeli gorliwa była jego służba u cudzoziemców, to o ileż z większa jeszcze gorliwością będzie się starał być użytecznym własnej ojczyźnie. Proszę Waszą Krolewską Mość o pobłażanie, gdyby prośba moja wydala się zuchwała: zaklinam go, aby została w tajemnicy, znając zaś dobroć Waszej Królewskiej Mości pochlebiam sobie, że bezskuteczna nie będzie".

Dokończenie opowieści - jutro. Zapraszamy.

H.B. Zarębska

zrodło - genealogia.okiem.pl