Edward Kondys | Mimo zmienności australijskiej pogody w dniu 19 maja br w Domu Polskim Syrena liczni Rodacy wzięli udział w koncercie upamiętniającym 72 Rocznicę zwycięskiego udziału Polaków w bitwie o Monte Cassino. Stało się to dzięki miejscowym środkom przekazu jak radio SBS oraz 3ZZZ Melbourne, które kilkakrotnie podawały wiadomość na powyższy temat, w tym „Tygodnikowi Polskiemu”, który zamieścił w pięknej, symbolicznej szacie graficznej informację Polskiego Klubu Seniora o mającym się odbyć koncercie.
Tradycyjnie, stałą dekorację sali głównej polskiego domu stanowiła obok polskiej flagi efektowna plansza oraz zmieniające się obrazy na ekranie filmowym ukazujące wydarzenia związane ze szlakiem bojowym II Polskiego Korpusu, dowodzonego przez gen. Władysława Andersa według wyboru dokonanego już wielokrotnie przez weterana Edwarda Kondysa i Wojtka Nagórskiego. Obecni na spotkaniu byli już ostatni z ostatnich byłych żołnierzy spod Monte Cassino – Edward Kondys – 3 Dywizja Strzelców Karpackich, Monika Sojka - 317 Kompania Transportowa (Pomocnicza Służba Kobiet, tzw „Pestki”), Bolesław Sojka - 5 Kresowa Dywizja Piechoty.
Tym trojgu, gratulacje rocznicowe złożyli prowadzący spotkanie prezes Klubu Seniora – Edward Biały i sekretarz Klubu – Stanisława Biały. Także tym byłym żołnierzom II Polskiego Korpusu znany piosenkarz Stanisław Jakubicki zadedykował swoją kompozycję słowno-muzyczną „Tobie rodaku” wyzwalając narody, miałeś w sercu nadzieję, że znów ujrzysz ojczysty brzeg”. Największa polska pieśń patriotyczna „Jeszcze Polska nie zginęła póki my żyjemy...” hymn wyśpiewany w całości strof przez wybitną wokalistkę Jolantę Mielczarek, zapoczątkował podróż w czasie, upamiętniającą zwycięską bitwę Polaków pod Monte Cassino. W tym polska flaga obok hymnu – symbol suwerenności państwa.
Od lewej: Monika Sojka, Edward Kondys & Bolesław Sojka |
„biało-czerwona Czerwona jak puchar wina Biała jak śnieżna lawina” Którą bardzo emocjonalnie w „Pieśni o fladze” przywołał za poetą Stanisław Jabłoński wręcz wołając, że „Jedna była – gdzie? Pod Tobrukiem. Druga była – gdzie? Pod Narwikiem. Trzecia była pod Monte Cassino”,
do którego to zwycięskiego zatknięcia na gruzach klasztoru doprowadził swoich żołnierzy zwycięski wódz gen. Władysław Anders, w myśl słów Feliksa Konarskiego, które wybrzmiewały w interpretacji Stanisława Jakubickiego:
„Pod lazurowym niebem... Nad lazurowym morzem... Skąpany w słońcu maj zapłakał Melodią po przełęczach W doliny spłynął i zadźwięczał Odległym echem tamtych dni...”
W trakcie trwania bolesnej okupacji niemiecko – sowieckiej w kraju od 1939 roku, w tym koszmar życia wziętych do niewoli sowieckiej tysięcy żołnierzy polskich z największą polską golgotą – Katyniem, Niemcy w roku 1941 napadają na Związek Sowiecki. Dochodzi do zawarcia umowy między polskim rządem w Londynie a Kremlem o utworzeniu wojska polskiego w Rosji do walki z Niemcami, które to wojsko objął jako dowódca, zwolniony z więzienia na Łubiance w Moskwie – gen. Władysław Anders, a o którego formułowaniu tak wspomina w swojej książce „Bez ostatniego rozdziału”:
|
|
|
|
„Po raz pierwszy zetknąłem się z 17-tysięczną rzeszą żołnierską, która oczekiwała mego przybycia. Do końca życia nie zapomnę ich wyglądu... Wszyscy właściwie w łachmanach, częściowo w strzępach starych mundurów polskich, wychudli jak szkielety. Większość pokryta wrzodami wskutek awitaminozy. Ale ku zdumieniu towarzyszących mi bolszewików z gen. Żukowem na czele, wszyscy byli ogoleni. I cóż za wspaniała żołnierska postawa. Serce mi się ścisnęło, gdy patrzyłem na tych nędzarzy i zapytałem w duchu, czy uda mi się z nich jeszcze zrobić wojsko i czy zdołają znieść oczekujące ich trudy wojenne. Ale dość było popatrzeć w te błyszczące oczy, z których wyzierała wola i wiara.
Powoli przeszedłem szeregi... Starzy żołnierze płakali jak dzieci podczas pierwszego nabożeństwa po tylu latach, gdy rozbrzmiewaqła pieśń „Ojczyznę wolną racz nam wrócić Panie”, zdawało się, że otaczające lasy odpowiadają nam stokrotnym echem. Pierwszy i daj Boże ostatni raz w życiu przyjąłem defiladę żołnierzy bez butów. Uparli się, że chcą maszerować. Chcą pokazać bolszewikom, że bosymi, poranionymi nogami, potrafią na piasku wybić takt wojskowy jako początek swego marszu do Polski...”
Obok innych dywizji II Polskiego Korpusu, a w tym 3 Dywizja Strzelców Karpackich powstała w Palestynie z połączenia różnych oddziałów, a której pieśń marszową „Karpacka Brygada” wyśpiewał Stanisław Jakubicki.
Szlak wojenny II Polskiego Korpusu prowadził do Włoch przez kraje Środkowego Wschodu. Stąd melodie, słowa, które niosło echo z głębi Włoch w czasie postojów oddziałów oddała z wielką ekspresją Alicja Syrek prezentując na skrzypcach wiązankę pięknych, znanych melodii włoskich.
Do siedziby sztabu armii polskiej jeszcze w Buzułuku dowlekali się ludzie, których niewola sowiecka doprowadziła na dno podludzkiej egzystencji. Tu meldowali się przybywający z więzień, łagrów i miejsc zesłania. A przychodzili nie tylko po chleb czy buty, ale przede wszystkim po powrót do człowieczeństwa.
|
|
|
Miało im w tym dopomóc słowo polskie jako początek teatru wojskowego II Polskiego Korpusu. Stąd ludzie teatru: reżyserzy, aktorzy, pisarze, muzycy i inni jako kadra, która rozpoczęła pracę w służbie polskiego słowa i polskiego żołnierza.
O tym wspomina Józef Czapski w swojej świetnej książce „Na Nieludzkiej Ziemi”: „zaledwie wypuszczeni z obozów słuchaliśmy w zbitym tłumie w zimnej sali sztabu w Buzułuku... „Fortepianu Szopena” Norwida. Recytowano wielką poezję polską, która w tamtych warunkach nabierała nowych treści.”
A później spotkania literackie, muzyczne, gdyż powrót do kulturalnego życia był powszechny – wspomina Czapski. Potwierdza to recenzja z dnia 8 maja 1943 roku w „Orle Białym” – organie prasowym armii: „nie było nikogo, kto by opuszczając po przedstawieniu teatr mógł się otrząsnąć z wrażenia, z myśli i uczuć powstających pod wpływem tego, co się widziało i słyszało ze sceny”.
Stąd ten teatr u boku II Polskiego Korpusu pozwalał na odreagowanie się przed bitwą czy po bitwie. Można było chociaż na chwilę myślą, wyobraźnią cofnąć się w czasie by przypomnieć sobie na przykład wybrane arie operetkowe zaprezentowane przez niepowtarzalną Jolantę Milczarek czy niezwykle liryczną melodię „Dla Elizy” odtworzoną na skrzypcach przez Alicję Syrek, którym akompaniował świetny muzyk Roman Syrek – fortepian.
Na pewno w repertuarze tego teatru nie mogło zabraknąć akcentów lwowskich, czy góralskich z racji pochodzenia całych mas żołnierskich z polskich Kresów w tym ze Lwowa. Stąd niezapomniane piosenki „Tylko we Lwowie” i „Czerwony pas” z całym bogactwem rytmicznym wyśpiewał Stanisław Jakubicki przy akompaniamencie Alicji Syrek – skrzypce.
Przybliżenie obecnym tego niezwykłego teatru II Polskiego Korpusu zamknął hymn zwycięzców do słów Feliksa Konarskiego „Czerwone maki na Monte Cassino”, przywołany brawurowo przez Stanisława Jakubickiego przy akompaniamencie Romana Syrka – fortepian.
„Czy widzisz te gruzy na szczycie? Tam wróg twój się kryje jak szczur, Musicie, musicie, musicie, Za kark wziąć i strącić go z chmur. I poszli szaleni, zażarci, I poszli zabijać i mścić, I poszli jak zawsze uparci, Jak zawsze za honor się bić.”
Rewelacją muzyczną spotkania stał się recital znanego australijskiego pianisty Alana Kogosowskiego, w którym zaprezentował wybrane kompozycje Fryderyka Szopena.
Natomiast finałowym akcentem koncertu patriotycznego stała się ta niezwykła pieśń - „Żeby Polska była Polską” wyśpiewana bardzo emocjonalnie przez Stanisława Jakubickiego.
Gośćmi dnia byli: prezes SPWD Zygmunt Bieliński, duchowy opiekun Klubu ks. Marian Szeptak oraz grupa SPK w osobach: Stefan Czauderna, Mieczysław Nowak, Bogdan Płatek, Ludwik Rutyna, Józef Sendobry, Zygmunt Świstak, Franciszek Tyszka, Feliks Żak. Grupa ta każdego roku ze swym sztandarem reprezentuje godnie polskich żołnierzy w corocznym marszu Anzac Day.
Krystyna Mrozik
Zygmunt Świstak |
Od lewej: Krystyna Mrozik, Edward Kondys i Edward Biały |
„...Zamiast rosy piły polską krew. Po tych makach szedł żołnierz i ginął... Przejdą lata i wieki przeminą, Pozostaną ślady dawnych dni I wszystkie maki na Monte Cassino Czerwieńsze będą, bo z polskiej wzrosły krwi”. Feliks Konarski
|