Kategorie:
Nowiny
Ze Świata
Z Polski
Z Australii
Polonijne
Nauka
Religia
Wyszukiwarka 

Szukanie Rozszerzone
Konkurs Strzeleckiego:

Archiwum:

Reklama:

 
30 sierpnia 2016
Na Dzień Ojca
Marianna Łacek

W australijskim dzienniku ‘The Sydney Morning Herald’ z 10 sierpnia, w sekcji Komentarze (Comments) ukazała się wzruszająca notatka. Znana i wielokrotnie nagradzana piosenkarka aborygeńskiego pochodzenia, Gina Williams dzieli się z czytelnikami wspomnieniem o swoim ojcu. Pozwolę sobie przytoczyć kilka fragmentów wypowiedzi Giny (w moim tłumaczeniu):„był dla mnie centrum wszechświata. Pracował ciężko, aby mi niczego nie brakowało. Po dziś dzień uważam go za osobę, która wywarła największy wpływ na moje życie. Mój tato nie palił ani nie pił. Nigdy nie był karany, nigdy także nie piastował żadnej ważnej funkcji. Tak jak pamiętam nie dokonał niczego naprawdę niezwykłego. Za wyjątkiem tego, że wybrał mnie. Zostałam zaadoptowana jako niemowlę. Tato zabrał mnie do swojego świata i nazwał swoją córką.[...] Chciałabym uhonorować pamięć mojego ojca. Nazywał się Cyril Irwin Williams. Dla mnie był on i jest uosobieniem miłości, honoru a także godności – cech które pozwalają nam przetrwać, kiedy spotykamy się w życiu z krzywdą lub nienawiścią.”

Następnego dnia, w czwartek, 11 sierpnia również w Heraldzie wydrukowany został list – odpowiedź, autorstwa Petera Skrzyneckiego. A oto fragment tego listu (również w moim tłumaczeniu): „Ja także miałem adoptowanego ojca. Na imię było mu Feliks, ożenił się z moją matką po II Wojnie Światowej. Nie moglibyśmy oboje z mamą marzyć o niczym lepszym, co mogłoby nas spotkać w życiu. On był dobrym człowiekiem. Pracował fizycznie po przyjeździe do Australii i nigdy nikogo nie poniżał. Próbuję uhonorować pamięć o nim w mojej twórczości.” Piotr Skrzynecki poświęcił swojemu ojcu kilka opowiadań, wiele stronic powieści autobiograficznej oraz kilka wierszy. Najbardziej znany z nich, to ‘Feliks Skrzynecki’. Wiersz, który od ponad ćwierć wieku należy do lektur maturalnych z języka angielskiego w NSW, a od przyszłego roku także i w Victorii.

Feliks Skrzynecki

Mój łagodny Ojciec,
sam jeden wiedział
komu chce dorównać –
ogród swój ukochał jak jedyne dziecko,
latami, od świtu po sen,
krążąc w jego granicach.
Czujny, bystry i cichy
zamiatając ścieżki
z dziesięć razy okrążył Ziemię.


Ręce sczerniałe
od cementu, palce spękane
jak grudy, które rozbijał.
Dziwiłem się nieraz, jak on może żyć
sypiając zaledwie pięć lub sześć godzin na dobę –
jak nie odpadną mu ręce
od przekopanej ziemi
i skręconej machorki.

Jego polscy przyjaciele
witając się zbyt mocno potrząsali dłońmi.
Myślałem ... Feliks Skrzynecki,
oficjalne powitanie,
do którego nigdy nie przywykłem.
W rozmowach wspominali
wioski z poletkami kwitnącej
kukurydzy i pszenicy,
konie, które hodowali,
wieprzki, które sprawiali.
Pięć lat przymusowych robót w Niemczech
nie zmąciło pogody jego jasnych oczu.

Nigdy nie słyszałem
by narzekał na pracę, pogodę
lub ból. Gdy dwukrotnie
wycinali mu z nogi raka,
skomentował krótko: „Ale żyję”.

Kiedy przybywa mi lat,
pamiętam słowa, których mnie uczył
i resztki języka odziedziczonego mimochodem –
aby zakląć na tego chama
z ostrzyżonym siwym łbem,
państwowego urzędnika,
co jak tresowany niedźwiedź warknął:
„Czy twój ojciec nigdy nie próbował nauczyć się angielskiego?”

Na schodach, z tyłu swojego domu,
z okolonym złotymi cyprysami
trawnikiem – z pelargonią
młodszą od rodziców,
ojciec siada wieczorami
ze swoim psem, paląc,
obserwuje gwiazdy i wschodzące światła uliczne
zadowolony tak, jak ja nie bylem nigdy.

W wieku trzynastu lat,
borykając się ze składnią ‘Wojny galijskiej’ Cezara,
zapomniałem moje pierwsze polskie słowa.
On powtórzył je tak, bym już nigdy nie zapomniał.
A potem, jak milczący prorok obserwował
mnie, gdy rozbijałem swoje namioty
dalej i dalej na południe od Muru Hadriana.

(Peter Skrzynecki: ‘Stary świat – Nowy świat’ tłum. Marianna Łacek)

Nie wszyscy ojcowie, a właściwie jedynie nieliczni otrzymują swoje pomniki w literaturze albo w piosence. A jaka jest rola ojca dzisiaj, w przeciętnej rodzinie? Zdarzenie, które do tej pory przyprawia mnie o uśmiech, miało miejsce kilkanaście lat temu w naszej sydnejskiej parafii. Grupka polskich dzieci przygotowywała się do Pierwszej Komunii Św. Końcową fazę przygotowań stanowił ‘formalny egzamin’ i to w obecności rodziców. Rezolutny ośmiolatek na zapytanie katechetki co to jest grzech, bez zająknienia wyrecytował: ‘Grzech, jest to świadome i dobrowolne przekroczenie Przykazania Bożego lub Kościelnego. Rozróżniamy grzechy lekkie i grzechy ciężkie’.

Podaj mi przykład grzechu lekkiego, padło kolejne pytanie.– Pyszkować mamusi, odpowiedziało dziecko. A grzechu ciężkiego? – Pyszkować tatusiowi – padła natychmiastowa odpowiedź. Obecni przy tym rodzice nie mogli pohamować wybuchu śmiechu.

To zdarzenie dało mi jednak sporo do myślenia, jako matce, jako nauczycielce, słowem jako kobiecie. Czy czasem my kobiety nie stwarzamy sytuacji, które stawiają ojca w procesie wychowania li tylko jako egzekutora przewinień? Wszak nie do rzadkości należały groźby matki: Czekaj, czekaj, powiem tatusiowi jak wróci z pracy, on sobie już z tobą porozmawia. Albo: Jakby ojciec się o tym dowiedział, to sprawiłby ci takie cięgi, żebyś popamiętał. Jeśli dzieci rosną i dojrzewają w takich warunkach, trudno aby nie przenosiły podobnego modelu zachowania do swojej przyszłej rodziny. Chyba, że trafią na rozsądnych wspólmałżonków, którzy potrafią w umiejętny sposób pokierować rolą ojca w swojej rodzinie.

A jaka właściwie powinna to być rola? Wszak zmieniają się czasy i warunki w jakich żyjemy. Jeszcze do niedawna, rolą ojca było zabezpieczenie bytu rodzinie. W Australii aż do końca lat 70. ubiegłego wieku panowało przekonanie, że zamężna kobieta nie powinna pracować. Zarobki kobiety nie były w ogóle brane pod uwagę przy staraniu się np. o kredyt w banku.

W chwili obecnej tak w Polsce jak i w Australii najczęściej obydwoje małżonkowie pracują zawodowo. Obydwoje biorą wspólną odpowiedzialność za zapewnienie rodzinie bytu i za wychowanie dzieci. Rola ojca jest bardzo ważna w wychowaniu tak dziewczynek jak i chłopców, szczególnie teraz, kiedy jesteśmy świadkami postępującej feminizacji zawodu nauczycielskiego. Nie można więc liczyć, że dziecko spotka na swojej drodze wychowawcę, który będzie dla niego męskim wzorem.

Takim wzorem był dla mnie i mojego rodzeństwa nasz ojciec i jest nim do tej pory, pomimo, iż wiele lat upłynęło od jego śmierci. Nawet teraz przy każdym spotkaniu wspomina się jego powiedzenia i żarty, przywołuje cenne rady, komentuje się jego opinie. Na ojca można było zawsze liczyć. Miałam wielkie szczęście spotkać człowieka, który jest podobnym ojcem dla naszych dzieci. On niczego nie nakazuje, ale tak rozmawia z każdym z nich, że zakazy są zbyteczne. Tak córka, jak i chłopcy (teraz już dorośli ludzie) doskonale wiedzą, gdzie przebiega granica dobra i zła. Zawsze mieli do ojca bezgraniczne zaufanie. Kiedy jednego z nich trener bezskutecznie próbował nauczyć pływać do akcji wkroczył ojciec. Uzbrojony w teoretyczną wiedzę z zakupionej książeczki w ciągu krótkiego czasu osiągnął to, czego nie udało się przez kilka tygodni osiągnąć fachowcom. Na pytanie, jak to się stało, że tak szybko nauczył się pływać, siedmioletni syn odpowiedział, bo ja wiedziałem, że tatuś nie pozwoli, żebym się utopił.

W trakcie sesji egzaminacyjnej, jeden z synów wpadł w pewnego rodzaju panikę. Stwierdził, że nic nie umie na jutrzejszy egzamin. Ojciec spokojnie zaczął z nim rozmawiać pytając czego wlaściwie nie umie. Tak kierował pytaniami, że po blisko dwugodzinnej rozmowie syn ze zdumieniem stwierdził, że powtórzyli cały, potrzebny do egzaminu materiał. Zaznaczyć trzeba, że dyskusja absolutnie nie była związana z dziedziną wykształcenia ojca.

Wykonywanie wspólnie z ojcem prac i drobnych napraw wokół domu, dbanie o samochód, robienie zakupów i obowiązkowo prasowanie własnych koszul oraz spodni a nawet eksperymentowanie w kuchni, dało chłopcom doskonałe przygotowanie do samodzielnego życia. Najlepszym podsumowaniem roli ojca i jednocześnie podziękowaniem dla niego jest wypowiedziane w imieniu braci zdanie: Tato, nie bylibyśmy tym kim jesteśmy, gdyby nie Ty. Ojciec, zdaniem psychologów, formuje poziom intelektualny rodziny. Matka wypełnia rodzinę emocjonalnie. Nawet, jeśli to nie jest ojciec biologiczny, jak w załączonych na początku przypadkach – jego rola jest zawsze przeogromna.

Marianna Łacek