DRUŻYNA ANDREJEWA zebrała się 3 września w warszawskim Pałacu Stalina z okazji „nadzwyczajnego” kongresu „sędziów polskich”, ( ha ha!) a raczej „sędziów” będących ideologicznymi spadkobiercami Igora Andrejewa, który w roku 1952 podpisał wyrok śmierci na gen. Fieldorfa. Apelację rozpatrywał „Sąd Najwyższy” w składzie takich „sędziów” jak Andrejew, Emil Mertz i Gustaw Auscaler. Była to zbrodnia z premedytacją. Andrejew zajmował się też od 1946 organizacją prosowieckiego sądownictwa w Polsce. Był to okres szkolenia „sędziów” na przyśpieszonych kursach, gdyż reżim potrzebował sędziów dyspozycyjnych. W nagrodę potem Andrejew został już w r.1954 profesorem nadzwyczajnym, a w r.1964 zwyczajnym.
PRL tłumaczył jego podręczniki z prawa karnego na języki obce i wysyłał go na wykłady w uczelniach Europy, Ameryki, Azji i Afryki! Dzisiaj pałeczkę przejął „sędzia” Igor Tuleja ( skompromitowany nie tylko rodzinną koneksją z SB) , choć może pozostaje w cieniu politycznej furii prof. A. Zolla, który broni ex-PZPR-owca Rzeplińskiego i atakuje Kaczyńskiego przypisując mu najbardziej fantastyczne intencje.
W tych absurdalnych insynuacjach widzi Zoll jakieś widmo systemu PRL-u (?), być może przejął się satyrycznym artykułem M.Łętowskiego – ”Kaczyński myśli Leninem?” ( oczywiście w gazecie Michnika, 12.3.2016 ). Zoll – były doradca ministra Ćwiąkalskiego (też kiedyś PZPR) – pogubił się piramidalnych konstrukcjach „logicznych” o... sejmokracji z niekontrolowanym ośrodkiem decyzyjnym itp. – ale kiedy koalicja PO-PSL miała wiekszość w Sejmie nie twierdził, że demokracja zamienia się w ...sejmokrację!
Podobnie prof. Marek Safjan grzmiał na PiS podczas owego „kongresu” w Pałacu Stalina. Ale wszystko się wyjaśnia, bo pochodzi z rodziny resortowej: jego ojciec Zbigniew Safjan był oficerem LWP w latach 1944-49 i tropił AK-owców, a przyczynił się do skazania 21-letniego Jana Nesslera. Gen. Świerczewski odrzucił prośbę o ułaskawienie, wyrok wykonano. Zbigniew Safian w nagrodę został absolwentem Akademii Nauk Politycznych, potem poczytnym pisarzem PRL-u i twórcą telewizyjnej „Stawki większej niż życie”...
Z takiego środowiska pochodzą głównie uczestnicy „kongresu” gardłujący, że prezydent Duda nie powinien powoływać sędziów, bo zapewne powinni mianować się sami tak jak mieli się kiedyś sami zlustrować (jak mówił kiedyś prof. A. Strzembosz), ale nie mogli, bo układ post-komuny potrzebował właśnie ich w stanie dyspozycyjności. Dzisiaj prof. A. Strzembosz (odznaczony przez Komorowskiego ) z wielkim niepokojem śledzi sytuację i apeluje o utrzymanie trójpodziału władzy jakby PiS zamierzał coś zmienić w tej materii. Wprost przeciwnie, PiS wyłącznie trójpodział ten chce umocnić i oczyścić usuwając peerelowskie relikty z jego przestrzeni. Ale to bardzo irytuje peerelczyków i prof. Marek Safjan ( w r.1998 powołany przez Kwaśniewskiego na prezesa TK ) z całą mocą broni tow. Rzeplińskiego i innych „sędziów” tego pokroju.
Czy to dziwi ? Wszak to jedna „kasta” ideologiczna, a organizatorzy „kongresu” zadbali też, by uczestniczyli w nim przestawiciele lewackiej międzynarodówki jak np. Thomas Guddat (czy może być bezstronny w tym sporze Niemiec ?), dla którego obrona pozycji Rzeplińskiego także jest kluczowa! Obrona obleśnych gnid z PZPR-u stała się już sprawą międzynarodową, albowiem była agentura zawsze służy antypolskim manipulacjom.
Alarmuje też prof. dr hab. Małgorzata Gersdorf, że podobno państwo dryfuje w kierunku anarchii – ano pewnie dzięki wyczynom i obstrukcji Rzeplińskiego! A nie z tych powodów, jakie podaje pani prezes SN...Jej aluzje do Berezy Kartuskiej też są z pogranicza absurdu, bo tam trzymano wrogów Polski, a nie bohaterów! Ale cóż ? Pani Gersdorf została prezesem Sądu Najwyższego z nominacji PO i Komorowskiego! I rzecz jasna nie znosi II RP!
Uczestnicy „kongresu” chyba nie uzgodnili pewnych spraw ze sobą, bo wystąpienie Marka Sadowskiego, prezesa Naczelnego Sądu Administracyjnego, jakby kłóciło się z wypowiedzią Strzembosza o potrzebie utrzymania trójpodziału władzy. Oto Sadowski sądzi, że monteskiuszowska koncepcja władzy sprzed 1989 jest ...przestarzała (?) – a zatem prof. Strzembosz broni trójpodziału władzy, gdy Sadowski go podważa!
Wydaje się, że Polacy są narodem wybitnych dżentelmenów, jeśli w III RP pozwalają na kongresy peeerelowskich agentów, reliktów z PZPR-u i różnych zollów-trolów, a w dodatku nie burzą Pałacu Stalina! Ale też od wieków słyniemy z tolerancji i to pewnie tłumaczy tę imprezę. A ponadto za rządów PiS-u mamy wreszcie demokrację, nawet demony i szczury z PRL-u mogą wyznawać swoją upadłą ideologię! Nie przynosi to jednak pożytku dla funkcjonowania państwa i dla całości narodu.
Czas najwyższy zakontraktować flecistę, który grając jakąś skoczną piosenkę wyprowadzi owe szczury z miasta, niekoniecznie do Berezy (choć na to zasługują), ale gdzieś daleko ...za siódmą górę i rzekę!
A na czele niech pomaszeruje drużyna Andrejewa, której dezyderaty bardzo wspierają próby powrotu drużyny Tuska. Im nie zależy na demokracji, tylko na tym, aby było „po staremu” i aby antypolska agentura mogła dokończyć dzieła wygaszania Polski, pozwoliła na powszechną aborcję z eutanazją, na teorię gender i wpuściła w nasze granice imigrantów ku uciesze Mutti Merkel i jej promotorów w tej kwestii.
Stąd też gorące poparcie unijnych komisarzy dla „kongresmenów” z Pałacu Stalina! Nasz punkt widzenia jest jednak zupełnie odmienny: w XXI wieku Polską nie mogą rządzić męty z PRL-u z Rzeplińskim na czele! Albo czyścimy nieukończony projekt III RP, albo bawimy się w republikę Rzeplińską, parodię praworządnego państwa!
Marek Baterowicz
|