W najnowszej „Warszawskiej Gazecie” ukazał się znakomity tekst pióra księdza Jacka Międlara „Prokuratura zajmie się Lisem”. Niezwykle odważny i charyzmatyczny duchowny kolejny raz wystąpił przeciw letniości i bierności Kościoła wobec naporu agresywnego antyklerykalizmu, piętnując rozmiary antyreligijnych oszczerstw wciąż „dziwnie” tolerowanych przez sądy III RP. Tekst zyskał sobie bardzo duży przychylny rezonans wśród osób wierzących. Szybko znalazła się jednak i pewna „czarna owca” – niejaki Tomasz Terlikowski. Strojąc się w szatki samozwańczego strażnika hierarchicznej wiary ,Terlikowski zaatakował księdza Międlara z grubej rury w najnowszej „Do Rzeczy” (nr z 22 sierpnia), już w tytule zapowiadając; „Księdza Międlara droga ku suspensie”.
Według Terlikowskiego : „Ksiądz Jacek Międlar robi wszystko, by zostać suspendowanym. I jeśli tak się stanie powinien mieć pretensje tylko do siebie (… ) Nie przepadam (..) za przesadnym zaangażowaniem politycznym kapłanów, ale mam świadomość, że ksiądz Międlar nie jest w politycznym zacietrzewieniu wyjątkiem (…) Tyle, że to nie poglądy są obecnie problemem, a brak posłuszeństwa i kompletne niezrozumienie tego, co oznacza kapłaństwo i życie zakonne. Spójrzmy na fakty.(…) władze zakonne nałożyły na księdza Międlara zakaz wypowiedzi publicznych, a także publicznego sprawowania funkcji kapłańskich. Zakaz ten wydaje się przesadzony, i co gorsza wymuszony przez „Gazetę Wyborczą”, ale obowiązuje zakonnika na mocy posłuszeństwa, które ślubował przełożonym”.
Pisząc dalej o księdzu Międlarze Terlikowski zarzuca mu, że „złamał zakaz. A to oznacza ni mniej ni więcej, tylko tyle, że wkroczył na drogę do suspensy. (…) I nie ma znaczenia, kto ma w tym sporze rację. Wielu świętych bywało niesprawiedliwie ocenianych i karanych. Oni zawsze wybierali jednak posłuszeństwo”. Co wynika z tego tekstu Terlikowskiego.? Najwyraźniej stara się on już góry usprawiedliwić ewentualną suspensę księdza Jacka w funkcjach kapłańskich, a nawet dodać na rzecz tej suspensy argumenty. Rzecz jasna w takim stanowisku w sprawie księdza Jacka wielka rolę odgrywa to, ze duchowny zadaje się z narodowcami tak znienawidzonymi przez judeochrześcjanina Terlikowskiego.
Samozwańczy sędzia nad duchownymi.Przypomnijmy, że Terlikowski od wielu lat z wielka butą osadza różnych duchownych katolickich, nawet hierarchów. To on w sposób niezwykle agresywny przeprowadzał lustracje ks. arcybiskupa Wielgusa. Wcale nie ograniczył się do tego. Niejednokrotnie mentorsko krytykował innych hierarchów od arcybiskupa Sławoja Leszka Głodzia po kardynała Stanisława Dziwisza. Nader wymowny był pod tym względem tekst Terlikowskiego: „Czy grozi nam klerykalizm polityczny?” („Rzeczpospolita” z 29 czerwca 2006 r.). W tekście tym Terlikowski zarzucił czołowym duchownym, że rzekomo reprezentują poglądy prowadzące do modelu państwa klerykalnego, w którym „ksiądz, a już szczególnie biskup, jest istotą nieomylną z natury”.
W ostatnich dwóch latach Terlikowski nagle widząc siłę o. Tadeusza Rydzyka zaczął go niespodziewanie publicznie wychwalać, wręcz mu się przypochlebiać. Przypomnijmy więc, że w tej sprawie Terlikowski dokonał karkołomnego zwrotu o 180 stopni. Jeszcze 12 lipca 2007 r. ten sam Terlikowski na łamach „Rzeczpospolitej” w tekście „Ojciec destruktor” rzucił się z prawdziwą furią na o. Tadeusza Rydzyka, oskarżając go o rzekome niszczenie prawicy. 14 lipca 2007 r. Terlikowski podpisał się pod listem grupy katolickich „intelektualistów” , takich jak W. Bartoszewski, T. Mazowiecki i redaktor postkomunistycznej „Polityki” A. Szostkiewicz, atakującym o.Rydzyka i apelującym do władz kościelnych o rozwiązanie „jego problemu”.
Autorzy listu podkreślali, że „ksiądz Tadeusz Rydzyk w swoich ostatnich wystąpieniach zrelacjonowanych przez środki masowego przekazu, ujawnił swą pogardę wobec bliźnich - zarówno braci i sióstr wyznających tę samą wiarę w Jezusa Chrystusa, jak też braci i sióstr Żydów”.. Sam Tomasz Terlikowski powiedział w magazynie Polska i Świat w Programie Pierwszym Polskiego Radia, że zdecydował się podpisać pod listem, ponieważ wypowiedź ojca Rydzyka była skandaliczna. Zdaniem katolickiego publicysty, niedopuszczalne były nie tylko obraźliwe sformułowania pod adresem prezydenckiej pary, ale również aluzje do sprawy Jedwabnego.. Jak z tego widać judeochrześcijaniana Terlikowskiego oburzyła nawet podjęta przez o. Rydzyka krytyka niefortunnego przerwania ekshumacji w Jedwabnem. Zdumiewało wprost inkwizytorskie zacięcie, z jakim Terlikowski strofował duchownych, mających inne niż on zdanie. W środowiskach katolickich krążył dowcip, że gdyby Tomasz Terlikowski żył w czasach Chrystusa i spotkał Marię Magdalenę, to on pierwszy rzuciłby w nią kamieniem.
Terlikowski nieprzypadkowo określany jest jako „judeochrześcijanin”. 8 grudnia 2005 r. wystąpił on wraz z grupą kilku księży z Kościołów: zielonoświątkowego, ewangelicko-reformowanego, ewangelicko-augsburskiego i prawosławnego, oraz jednego księdza katolickiego z krytyką bierności katolickiej hierarchii i liderów innych Kościołów wobec wystąpień antyżydowskich. Terlikowski i inni sygnatariusze wypowiedzieli się również po stronie homoseksualistów i lesbijek, krytykując brak protestu hierarchów katolickich i liderów innych Kościołów przeciwko zakazywania tzw. marszy równości w niektórych miastach. Tekst był zatytułowany „Dlaczego nasi biskupi milczą?”.
Pobłażliwy wobec odstępców od Kościoła. Tak atakujący duchownych, i to bez specjalnego wyboru – od kardynała S. Dziwisza po ojca Tadeusza Rydzyka – chyba głównie po to, by robić tym większe zamieszanie w Kościele, Terlikowski jest wyjątkowo pobłażliwy wobec odstępców od Kościoła typu Stanisława Obirka, który wystąpił z zakonu jezuitów. Na przykład w tekście „Walka monologów” („Rzeczpospolita” z 9 grudnia 2005 r.) Terlikowski wystąpił w obronie książki eksjezuity Obirka „Przed Bogiem”, sprzeciwiając się głównym tezom krytyki tej książki, napisanym przez red. „Christianitas” Pawła Milcarka. Książki, jak wiadomo, zawierającej wiele tez radykalnie sprzecznych z nauczaniem Kościoła. Terlikowski, wybraniając Obirka, twierdził: „Stanisław Obirek stawia pytania, których we współczesnej debacie teologicznej lekceważyć nie można”. Wbrew stanowisku Kościoła, podkreślającemu, że jedyną drogę do Boga stanowi przestrzeganie zasad wiary chrześcijańskiej, Terlikowski, popierając tezy Obirka, opowiedział się za przyjęciem formuły Franza Rosenzweiga, iż „judaizm i chrześcijaństwo są równoprawnymi drogami do Boga”.
Niektóre wypowiedzi Terlikowskiego świadomie lub nie ośmieszały katolików. Np. jego wypowiedź w Wigilię 24 grudnia 2014 r. w „Rzeczypospolitej” z pogardą odnosząca się do zwierząt w słowach : "Zwierzęta, które osobami nie są i nie mogą być podmiotami moralnymi, praw nie mają" . Wypowiedź wywołała setki komentarzy, głównie negatywnych ze strony miłośników zwierząt. Jeden z komentarzy nazwał Terlikowskiego „katolickim troglodytą’.
Bratanie się Terlikowskiego z Kubą Wojewódzkim.Terlikowski ostro atakujący niektórych duchownych, a nawet hierarchów, równocześnie bez skrupułów bratał się z tak nikczemną postacią jak Kuba Wojewódzki, znany z oszczerstw wobec Narodu i Kościoła.. Terlikowski bratał się z nim dosłownie, gdyż występując w jego programie wypił z nim bruderszaft, co prawda tylko wodą mineralną. Czegóż Terlikowski by zresztą nie zrobił, aby wystąpić w jakimś programie w imię swego niepohamowanego „parcia na szkło”. Komentując swe wystąpienie w programie K. Wojewódzkiego Terlikowski powiedział m.in.: „Powtarzam za Piusem XI: osobiście jestem duchowo semitą. Zatem w programie spotkało się dwóch semitów”. (Por. komentarz Terlikowskiego Wiadomościach Onetu 16 września 2014 r.) Na portalu „wPolityce.pl” komentowano pod tytułem : ‘”Czym się różni fotka ks. Bonieckiego z Nergalem od brudzia…” ::
„Nie wystarczy założyć koszulkę z Jezusem, żeby być świadkiem prawdy. Tomasz Terlikowski postanowił zaistnieć na salonach i posiedzieć na kanapie z Kubą Wojewódzkim jak celebryta z celebrytą. Funkcję katolskiego showmana tak mocno wziął sobie do serca, że przedstawia się już nawet: jako katocelebryta. Wczorajszy popis w TVN- ie pokazał jak bolesna to prawda. Nie ma nic bardziej nieprzyjemnego od katolskiego przymilania się salonowi. Było sympatycznie, zabawowo i przyjemnie. Panowie prawili sobie komplementy, a Terlikowski zamroczony pochlebstwami Wojewódzkiego sam zaproponował przejście na „ty” i usłużnie spełniał polecenia gospodarza programu (…) Powitanie z panią Szulim, równie sympatyczne, otwiera jeszcze jeden kontekst. Tomasz Terlikowski przypomniał, że występowali już w jednym programie na antenie TTV. Nie dodał tylko, że i wtedy łasił się do salonu, wspierając antyklerykalny lincz medialny wymierzony w salezjanina ks. Marcina z Lubina. Publicysta nie zadał sobie wówczas trudu, by zapoznać się ze sprawą, zanim rzucił publiczne oskarżenie, tworząc jeden front z wrogami Kościoła. Po kilku miesiącach przeprosił samych zainteresowanych - księdza, jego uczniów i ich rodziców, ale opinia publiczna do dziś nie usłyszała, że rzucone przez niego oskarżenie było kłamliwe i dziennikarsko nierzetelne. Nie pierwszy raz zresztą”.
Faktycznie za parawanem mocnych słow Terlikowskiego przeciw aborcji i rozwodom, na rzecz chrześcijańskiej krucjaty etc. kryje się zupełnie inny praktyczny zamysł. Jest to stosowana bardzo zręczna taktyka rozwalania Kościoła od wewnątrz, jak to pokazałem na cytowanych wyżej przykładach.
Jerzy Robert Nowak
Kilka linków dotyczących ks. Międlara:
Rozmowa z Międlarem w Rzeczypospolitej
Michalkiewicz: Ludożerstwo coraz bliżej
Ks. Miedlar wideo 1
Ks. Międlar wideo nr 2
Ks. Międlar wideo nr 3
Ks. Międlar wideo nr 4
Międlar - antyksiądz - portal natemat.pl
Niesposłuszny ksiądz - niepoprawni.pl
|