Kontynuując lekturę „Wygaszania Polski.1989 – 2015” (Biały Kruk, 2015) odkrywamy, że nie tylko polskie lasy i kopalnie były obiektem pożądania kapitałów zagranicznych, ale i stocznie, symbol naszego oporu przeciwko reżimowi PRL-u, a także kolebka „Solidarności”. A do likwidacji ich doprowadził rząd Donalda Tuska, dziś kierownika UE. W omawianej książce piszą o tym Marek Gróbarczyk i Andrzej Jaworski. Dramatyczne są tytuły ich rozdziałów, oto pierwszy z nich: „Osiem lat polskiego odwrotu od Bałtyku” ( a w podtytule: Wygaszanie gospodarki morskiej). A przecież niecałe sto lat temu, w r.1920, gen. Józef Haller dokonał zaślubin Polski z morzem!
Gróbarczyk, ekspert od gospodarki morskiej i były minister w rządzie Jarosława Kaczyńskiego w r.2007, podkreśla, że gospodarka morska znakomiecie nadaje się do podjęcia wyzwań długoterminowych, związanych z bezpieczeństwem geopolitycznym kraju, jak również z zapewnieniem przyszłym pokoleniom warunków dobrej edukacji, szans na znalezienie godnego zatrudnienia oraz budowę silnej pozycji Polski ( str.137). Tymczasem w okresie rządów PO-PSL zrobiono wszystko, aby zaprzepaścić te szanse, gospodarkę morską pogrążono w głębokiej recesji, a niektóre jej gałęzie zlikwidowano. A uległość rządu PO-PSL w kwestii Gazociągu Północnego – obok opóźnień w budowie gazoportu w Świnoujściu – była podstawowym błędem tego niby polskiego rządu dając przyzwolenie na wybudowanie przez niemiecko-rosyjską spółkę na dnie Bałtyku gazociągu, tzw, Nord Stream.
Rurociąg ten ( długości 1224 km) bierze początek w Vyborg ( w stolicy fińskiej Karelii, zaanektowanej przez Rosję w r. 1940), a kończy się w Greifswaldzie na terenie Niemiec. Gazociąg ten – zauważa Gróbarczyk – w rękach Rosjan pozwoli im na dyktowanie ceny gazu, a i tak już płacimy najwyższe rachunki w ramach UE. Komisji Europejskiej było też obojętne, że gazociąg jest zagrożeniem dla ekologii Bałtyku, a naszym portom uniemożliwił przyjmowanie dużych jednostek ( np. kontenerowców, tankowców ), zatem skazując porty Szczecina i Świnoujścia na zastój, odbierając im rangę innych portów Morza Bałtyckiego. Gróbarczyk stwierdza więc, że Gazociąg Północny ogranicza nasz rozwój i sprzyja wykluczaniu Polski z gospodarki morskiej na Bałtyku, a nie tylko pozwala na tranzyt gazu bez naszego udziału.
Innym ogromnym grzechem rządu PO-PSL ( a mającym cechy sabotażu!) była sprawa budowy gazoportu LNG w Świnoujściu, którą zainicjował w r. 2006 prezydent Lech Kaczyński, dbający zawsze o polską rację stanu w przeciwieństwie do stronnictwa PO-olszewików. Gazoport ten miał służyć dywersyfikacji dostaw gazu do Polski, zapewnić bezpieczeństwo energetyczne kraju, niestety koalicja PO-PSL zrobiła wszystko, aby storpedować ten projekt, posuwając się nawet do celowych zaniedbań i masowych bankructw zakładów budowlanych, co hamowało budowę LNG. Zawyżano koszta budowy, przesuwano terminy realizacji projektu, ostatecznie rząd PO-PSL zniweczył budowę terminalu, który dałby Polsce status państwa suwerennego w myśl założeń prezydenta Lecha Kaczyńskiego ( str.140). Dopiero obecny rząd PiS-u może doprowadzić do ukończenia tej ważnej inwestycji.
Po objęciu rządów w r.2007 koalicja PO-PSL zajęła się też demontażem przemysłu stoczniowego. Oto 6 listopada 2008 r. – przy braku sprzeciwu rządu Tuska – Komisja Europejska wydała decyzję o likwidacji Stoczni Szczecińskiej oraz Gdyńskiej. A rząd PO-PSL – choć mógł odwołać się do wyższej instancji – natychmiast przystąpił do do likwidacji obydwu stoczni, co świadczy o złej woli tego rządu i o premedytacji w planach zagłady polskiego przemysłu okrętowego. Rząd Tuska działał tu niczym wspólnik Komisji Europejskiej, stąd może późniejsza premia dla Donalda jako prawej ręki kanclerz Merkel i kierownika Europy. Przeciwko ustawie o likwidacji stoczni głosowali jedynie posłowie Prawa i Sprawiedliwości, co także ma swoją wymowę.
Stoczniowcy nazwali Tuska „grabarzem polskich stoczni”.
I oto – jak pisze Gróbarczyk – w dokach, w których niegdyś budowano statki – obecnie hula wiatr. Demontowane są suwnice i żurawie, które nie tak dawno służyły do budowy kadłubów. Tragedia upadku przemysłu stoczniowego w Polksce polega nie tylko na samej likwidacji obydwu zakładów, ale związana jest również z podejmowaniem przez obecny rząd działań, które uniemożliwią odbudowę tej gałęzi przemysłu (str.142). To świadczy o głębokiej premedytacji w dewastacji polskiej gospodarki. Gróbarczyk konkluduje: „Od prawie już ośmiu lat rządów koalicji PO-PSL nasz kraj systematycznie odwraca się plecami od morza. (...) W sytuacji obecnego kryzysu gospodarczego, kiedy wszystkie państwa zabiegaja o dobrą kondycję swoich firm żeglugowych, polski rząd w sposób nieodpowiedzialny, wbrew zasadom ekonomii i zdrowemu rozsądkowi, dąży do sprzedaży Polskiej Żeglugi Morskiej oraz Polskiej Żeglugi Bałtyckiej ( str.143).
Za zgodą rządu PO-PSL oddano też Niemcom linię promową Świnoujście-Trelleborg. Zamiast bronić pozycji polskich armatorów robi się wszystko, by statki z polską banderą zniknęły z akwenu Bałtyku.
Czarne chmury zawisły też nad polskim rybołóstwem. Bierność rządu PO-PSL wobec unijnych praktyk, niegospodarność lub korupcja - bo tylko 2,5% środków wydano na modernizację kutrów – sprawiły, że w r.2011 mieliśmy o około 40% mniej statków połowowych niż w r. 2004. Gwałtownie zmniejszył się też tonaż tych statków. Koalicja PO-PSL stosowała najbardziej restrykcyjną politykę administracyjną wobec naszego rybołóstwa w całej UE, nakładając drakońskie kary nawet za niewielkie przewinienia ( str.145). Niszczono tak ów sektor morski mający często charakter rodzinny, przekazywany z pokolenia na pokolenie. Tymczasem w ramach UE można było dbać o stan floty rybackiej jak pokazuje to przykład Hiszpanii, której władze przeznaczały aż 85% unijnych środków na remonty starych łodzi lub zakup nowych.
Z kolei Andrzej Jaworski (w latach 2006-2008 kierował Stocznią Gdańsk S.A.) pisze, że za wolność zapłacili stoczniowcy. Likwidacja stoczni była też zemstą układu post-komunistów za strajki z 1980 r. i za fenomen „Solidarności”. Zamknięto zatem stocznie, bo duże przedsiębiorstwa zawsze są niebezpieczne dla władzy. Jednocześnie prywatyzowano i likwidowano też średnie i małe zakłady – jak pisze Jaworski – sprzedając je za bezcen zachodnim koncernom, a część z nich wykupiła peerelowska nomenklatura ( str.148). Tylko okres rządów premiera Jarosława Kaczyńskiego chronił nasz przemysł stoczniowy, popierał go też prezydent Lech Kaczyński.
Dalej autor przedstawia szczegóły likwidacji stoczni. Po siedmiu latach rządów PO z trzech polskich stoczni została tylko Stocznia Gdańska. Ale – jak słusznie dodaje Jaworski – aby ocalić naszą gospodarkę morską na czele Rzeczypospolitej musi stanąć prezydent, który nie będzie się bał bronić naszych interesów narodowych, a premierem musi być mąż stanu, który przyszłość naszego kraju będzie widział oczami Polaków, a nie europejskich salonów ( str.152).
Dział gospodarki w „Wygaszaniu Polski” zamyka rozdział prof. Marka Sitarza (z Politechniki Śląskiej) o transporcie szynowym, który nadal – mimo konkurencji ze strony tracków – jest wciąż głównym systemem przewozu towarów i ludzi. Bardzo szczegółowy esej prof. Sitarza wymaga osobistej lektury, tu zacytujmy tylko jego konkluzję: „Ogólny stan transportu kolejowego w Polsce można określić mianem postępującego niedorozwoju”( str.154). ( cdn.)
Marek Baterowicz
|