Grób Marii Pileckiej, siostry Witolda, nie zostanie zlikwidowany. W ostatni piątek media obiegła sensacja. „Chcą zlikwidować grób Marii Pileckiej w Koszalinie. Rodzina nie zapłaciła”. Liczni prawicowi dziennikarze twierdzą, że to skandal. Kolejne media podchwytują temat. Pojawiają się spekulacje, że ten nagrobek to zarazem symboliczny grób bohatera narodowego - Witolda Pileckiego.
Gościem programu "Republika na Żywo" był Tadeusz Płużański, prezes Fundacji "Łączka". – To sytuacja skandaliczna. Okazuje się, że grób Marii Pileckiej i symboliczny grób rotmistrza Pileckiego, może być zlikwidowany. Mam nadzieję, że ta sprawa zostanie pozytywnie rozstrzygnięta. Słyszymy zapewnienia, że możemy być spokojni, należy tylko wystąpić z odpowiednim wnioskiem. Ludzie, którzy opiekują się tym grobem, muszą tylko dopełnić pewnych formalności – powiedział gość w Telewizji Republika.
- Czy można potwierdzić rewelacje publicysty Super Expressu? - pytamy członka rodziny rtm. Witolda Pileckiego. - Grób jest opłacony. I był opłacany od 1991 roku. Pojęcia nie mam skąd pan Płużański zaczerpnął informacje o "symbolicznej mogile Witolda"? Kto mu to powiedział i przede wszystkim, czy on to zweryfikował? - odpowiada pytaniami prawnuk Rotmistrza. - Wedle mojej wiedzy Wiktor Pilecki to kuzyn Marii i Witolda. Był on synem Ludwika Pileckiego, brata ojca rotmistrza. Wraz ze sporą częścią rodziny przenieśli się tuż po wojnie z Kresów do Koszalina. O ile mi wiadomo, jest to jego prawdziwy grób. To, że dla Marii (siostry Witolda) ten nagrobek stał się być może później również symbolem nieistniejącego grobu brata, to jest sytuacja możliwa. Ale ta mogiła nie powstawała oryginalnie z myślą o Witoldzie Pileckim. Zresztą, Wiktor zmarł w 1947 roku, na rok przed śmiercią Witolda. Skąd zatem opowieści, które powtarzane w kolejnych mediach zyskały miano "historii o bibliotekarce, która wykiwała komunistów"? - pyta wyraźnie rozgoryczony Krzysztof Kosior.
- Nikt w rodzinie nie potwierdził mi tych rewelacji. A myślę, że dzieci Witolda wiedziałyby o ukrytym znaczeniu takiego grobu - stwierdza przedstawiciel młodszego pokolenia rodziny rtm. Witolda Pileckiego.
- Szanuję to, co dla historii rotmistrza w wymiarze publicystycznym i popularno-naukowym od lat robi Tadeusz M. Płużański, ale nie pozwalajmy traktować naszego bohatera narodowego jako towaru! Trzeba zawsze opierać się na sprawdzonych informacjach i oddzielać żmudną pracę historyka od doraźnego wykorzystywania luźnych faktów do bieżącej sytuacji - dodaje pan Krzysztof.
|
- Mam niepokojące wrażenie, że polskich mediów w dużej części nie interesuje prawda historyczna i fakty. Od poniedziałkowego poranka próbuję dementować nieuzasadnioną pogłoskę o nieopłaceniu grobu przez rodzinę. Ta cała historia niezasłużenie stawia moją rodzinę w złym świetle - mówi Krzysztof Kosior. - Zgodnie z rachunkiem, który otrzymałem w grudniu 2015, nagrobek jest opłacony do roku 2031 - przypomina. - W jakich okolicznościach tabliczka z informacją o likwidacji znalazła się przy nagrobku nie wiem, ale chciałbym wszystkich uspokoić. Fakt wykupienia miejsca potwierdziłem dziś w administracji cmentarza. Wszystko jest w porządku. Nagrobek na pewno nie zniknie - zapewnia prawnuk. - Szkoda, że nikt z mediów kolejno podających sobie tę historię nie połasił się o szybki telefon do zarządu cmentarza w Koszalinie - dodaje.
Przedsiębiorstwo Gospodarki Komunalnej w Koszalinie potwierdza, że grób został opłacony, ale utrzymuje, że to nie pracownicy Cmentarza Komunalnego tabliczkę umieścili na grobie. Grzegorz Śliżewski z Biura Komunikacji Społecznej i Promocji w piśmie do radia Koszalin wyjaśnia, że „doszło do nieporozumienia, a zarządzające koszalińskim cmentarzem Przedsiębiorstwo Gospodarki Komunalnej nie wie, skąd na mogile Marii Pileckiej pojawiła się tabliczka „grób do likwidacji”. Nie jest to działanie PGK, ponieważ wspomniany grób został opłacony w zeszłym roku i datą kolejnej opłaty jest dopiero rok 2031. Można tylko podejrzewać, że wspomniana tabliczka na grobie zasłużonej koszalinianki to niesmaczny żart nieodpowiedzialnej osoby „- pisze Grzegorz Śliżewski.
Rodzina i przyjaciele nie zapominają o swoich bliskich. - Jest mi bardzo miło, że sprawa utrzymania tego miejsca pamięci spotkała się z szerokim odzewem mediów, harcerzy i innych zainteresowanych osób. Szanuję dobre chęci i zaangażowanie. Będzie mi równie miło, jeśli ktoś z zainteresowanych będąc na cmentarzu w Koszalinie, zapali znicz na tej mogile lub zgarnie z niej liście - stwierdza. - Tym niemniej chciałbym podkreślić, że zarówno rodzina, jak i nasi przyjaciele z Koszalina o swoich zmarłych cały czas pamiętają - oświadcza w imieniu rodziny Krzysztof Kosior.
Pamiętajmy o zmarłych i zamordowanych bohaterach, ale nie twórzmy mitów i nie róbmy afer. - Apeluję do mediów i dziennikarzy, nie szukajcie sensacji tam, gdzie jej nie ma. Rotmistrz Witold Pilecki był bohaterem i wzorcem postawy obywatelskiej. Nikt nie ma prawa wykorzystywać jego czynów do swoich partykularnych interesów lub politycznych układów - podkreśla prawnuk Rotmistrza.
- Misją rotmistrza Pileckiego było poinformowanie świata o tym, co się na prawdę działo w obozie Auschwitz. Tuż po wojnie miał inną wizję Polski, niż ta przyniesiona na bagnetach Armii Czerwonej. Komuniści mu za to podziękowali rokiem tortur, wyrokiem śmierci i skrytym strzałem w tył głowy w piwnicy. Pomimo, że sam Witold Pilecki nie walczył po wojnie z "czerwoną władzą" zbrojnie. Pamiętajmy o tym, ale brońmy prawdy. Ona nie wymaga ulepszeń - przypomina Krzysztof Kosior, prawnuk rtm. Witolda Pileckiego.
M.K. Biuro Prasowe Projektu „Rotmistrz Pilecki Bohater Niezwyciężony”
|