Kategorie:
Nowiny
Ze Świata
Z Polski
Z Australii
Polonijne
Nauka
Religia
Wyszukiwarka 

Szukanie Rozszerzone
Konkurs Strzeleckiego:

Archiwum:

Reklama:

 
6 listopada 2016
Koncert "Many strings attached"
Marek Baterowicz

H.I.F. von Biber
Ostatni w tym roku kalendarzowym koncert zespołu The Sydney Consort ( 4 listopada 2016) mógł zachwycić wytrawnych melomanów, a w programie usłyszeliśmy kompozytorów francuskich, włoskich oraz mistrza z Salzburgu. Kompozytor austriacki Heinrich Ignaz Franz von Biber ( 1644 – 1704) miał zaszczyt rozpocząć duchową ucztę wieczoru partitą d-moll na dwie wiole d’amore z basso continuo. Słuchając tej kompozycji można było zadać sobie pytanie - dlaczego twórca tak fascynującej muzyki nie zrobił kariery w jednej ze stolic Europy, a działał tylko na dworze księcia-biskupa Lichtensteina w Grazu, a potem w Salzburgu ? A jednak był znany w całej niemal Europie, nawet imitowany. U schyłku wieku XVIII-tego niektórzy uznali go za najlepszego kompozytora utworów skrzypcowych w wieku XVII-tym, co pewnie jest przesadą, bo konkurencję miał ogromną ( choćby Corelli). Ale kto wie ? Bo z kolei w wieku XX-tym muzyka Bibera przeżyła renesans, a zwłaszcza jego sonaty skrzypcowe z cyklu „Mystery”.

Drugim punktem wieczoru była suita a-moll rzadziej grywanego kompozytora Roberta de Visee ( 1650 – 1725), wykonana solo przez Shauna Ng na oryginalnym instrumencie epoki zwanym teorbanem lub arcylutnią. Była to basowa odmiana lutni, o długiej szyjce, z dodatkowymi 4 – 8 strunami burdonowymi. Utwór to dyskretny, Robert de Visee komponował najczęściej na gitarę ( w r.1682 ukazał się w Paryżu zbiór jego melodii na ten instrument). Około r. 1680 został muzykiem na dworze Ludwika XIV. a gdyby urodził się wcześniej pewnie układałby piosenki dla króla, który lubił akompaniować na gitarze swojej wielkiej miłości życia Marii Mancini, siostrzenicy kardynała Mazarin. Niestety kardynał i matka Ludwika nie wyrazili zgody na ślub obojga zakochanych ( mimo że król prosił o to na kolanach!), dla Króla Słońce – rzecz jasna - szukano żony z europejskich dynastii!

Następnie Monika Kornel zagrała na klawesynie z pasją i błyskotliwą techniką „Le Vertigo”, utwór Josepha-Nicolasa Royer ( 1705 – 1755 ), muzyka dworu Ludwika XV, który w r.1746 wydał zbiór swoich utworów klawesynowych. „Le Vertigo” znajduje się też na na CD nagranym przez The Sydney Consort – „French& German Baroque Masters” , a można je nabyć podczas koncertów Balmain.

Kolejną kompozycją była Ciaccona G-dur op.2, nr 12 na dwoje skrzypiec i klawesyn Arcangelo Correllego ( 1653-1713), wykonana z pietyzmem dla „świetlistej aury” ojca rzymskiej szkoły skrzypcowej. Corelli reprezentował typ wirtuozostwa szlachetnego, wolnego od tanich efektów. Grali pięknie – jak cherubiny - Stan Kornel, Ross Mitchell i Monika Kornel.

Nieco humoru wniósł znany i popularny utwór włoskiego skrzypka i kompozytora Nicolo Matteis ( 1650- 1714) – „Ground after The Scotch Humour” , zagrany z klasą przez Stana Kornela, a towarzyszyła mu na klawesynie Monika Kornel. Mniej dzisiaj znany Matteis ( urodzony w Neapolu ) przybył do Londynu w r.1670 porywając Anglików wspaniałą techniką swej gry, był jakby wirtuozem antycypującym Paganiniego. Wydał też w Londynie cztery zbiory swych utworów skrzypcowych.

Po sonacie d-moll RV 14 na skrzypce i basso continuo Antonio Vivaldiego ( 1678 - 1741 ) , granej z weneckim blaskiem przez Stana Kornela, przyszedł czas na tajemnicę wieczoru. A był nią koncert na klawesyn i dwie wiole d’amore i basso continuo nieznanego kompozytora, znaleziony na zamku Echzell w Niemczech. Ta urokliwa kompozycja wskazuje na okres późnego baroku a początki stylu klasycyzującego. A zatem Anonymous wieńczył ostatni koncert 2016 roku.

Pierwszy koncert zespołu The Sydney Consort w roku 2017 odbędzie się 10 marca w Balmain pod formułą „Mediterranean Baroque”,a w repertuarze hiszpańscy i włoscy muzycy tego okresu. Z całą pewnością zapowiada to niezwykły wieczór rzadko wykonywanych pereł baroku, czego żadną miarą nie można stracić. The Sydney Consort – twór pary polskich artystów - jest na tym polu niezawodny, a zatem widzimy się znowu 10 marca!

Marek Baterowicz