Kategorie:
Nowiny
Ze Świata
Z Polski
Z Australii
Polonijne
Nauka
Religia
Wyszukiwarka 

Szukanie Rozszerzone
Konkurs Strzeleckiego:

Archiwum:

Reklama:

 
18 listopada 2016
Glossa do "Polacy na Sachalinie"
Krzysztof Głażewski

Z wielkim zainteresowaniem przeczytałem artykuł pana Mariana Kałuskiego (z roku 2005) pt.Polacy na Sachalinie. Jestem z rodziny zesłańca, mego pradziadka, który w latach 1891--tych został wysłany na Sachalin na dożywocie do miejscowości Rykowskoje (tej samej w której mieszkał już Piłsudski). Dzisiaj miejscowość ta nazywa się Kirowskoje i leży nieco na południe od większej i znanej miejscowości Tymowskoje. Piszę do Was dlatego, że zupełnie inaczej relacjonował mi sprawę życia na Sachalinie mój dziadek (zm. w 1974 w Warszawie). Inaczej niż wynika to z Waszego opisu.

Dziadek zamieszkał w Rykowsku w wieku 5 lat, gdzie przyjechał wraz z matką ,która postanowiła przyjechać do męża-zesłańca wraz z kilkorgiem malutkich dzieci. Otóż polityka cara w tym okresie dążyła do wprowadzenia na tę ziemię rasy białej, bo ludzie żółtej rasy zaczęli przeważać. Pod ręką byli Polacy tam będący na zesłaniu. Uwolniono ich kierując na przymusowe osiedlenie i udzielając wielkich dotacji (dawano pieniadze na domy, prawo handlu futrami, prawo do zmiany miejsca po całej gubernii, stada zarodowe krów i koni). Zupełnie tak jak to było na dzikim Zachodzie w Ameryce.

Pradziadek mój napisał do Polski do swej żony "przyjeżdżaj, bo tu jest raj na ziemi, w Polsce była tylko nędza". Po kilkunastu latach rodzina owa miała już kilka domów (byli 3 bracia-synowie zesłanego), fabrykę czekolad i win (jakby Wedel), a maszyny sprowadzali z Niemiec okrętami. Handel futrami był kierowany na statki amerykańskie, zysk był z tego ogromny. Podobnie zyskowna była hodowla koni. Sklep cukierniczy znany był w okolicy, a ludzie kupowali bo większość była bogata.


Wieś Rykowskoje końca 19 wieku


Cerkiew w Rykowskoje

Urodził się tam mój ojciec, który do swej śmierci -podobnie jak dziadek-- chciał wrócić na Sachalin (uciekli z wyspy w 1925/26 roku do Japonii do miasta Kobe i czekali na powrót cara i dopiero w 1926 pojechali statkiem do Polski ....baaardzo niechętnie). Podobnie, wiele tysięcy Polaków czekało w Kobe na powrót cara, zaś linie żeglugowe np. francuskie wykorzystywały to i podsyłały transatlantyki, aby wreszcie ludzie ci mogli wyjechać z Japonii, gdzie stosunek do uciekinierów był coraz gorszy.

Moja rodzina wsiadła na transatlantyka "D'Artagnan" który był 2 x większy od Batorego i miał napęd Diesla, co wówczas było na wielkich okętach ewenementem. Kurs---do Marsylii przez Singapur i kanał Sueski.


Statek SS D'Artagnan

Tak więc życie na Sachalinie było czymś wspaniałym i nikt z Polaków nie chciał wracać do ojczyzny, zwłaszcza że Polska przed zamachem majowym była w stanie rozkładu pod rządami prawicy narodowej.

Jest trochę literatury po polsku o tych czasach : Stanisław Maria Saliński, kilka powieści, w tym "Ptaki powracają do snów", trochę jest u Teodora Parnickiego, ale to mało. Z rejonu Władywostoku istnieją wspomnienia kapitana Mamerta Stankiewicza wydane po polsku n/t okresu rewolucji w tym rejonie i działania w kierunku zachowania caratu przez Polaków, aby tylko uniknąć bolszewii.

Nazwiska polskie były zapisywane zwykle ze zmianami zgodnie z ortografią i zwyczajami rosyjskimi; w moim wypadku w dokumentach używano nazwiska Głazowskij, co znaczyć miało po polsku--Głażewski. Poziom życia, zasobność finansowa, powodowały, że Piłsudski mógł kupić sobie aparat Edisona z wałkami do nagrań (sądzę, że ze statków Amerykańskich), zaś mój pradziadek bawił się w kinematografię aparatem braci Lumiere. Osada Rykowskoje liczyła około 2 tys ludzi (za Czechowem), zaś dzisiaj jako Kirowskoje wygląda raczej skromniej.

Życie religijne opierało się na cerkwi stojącej tam /są jej fotorgafie w necie/, ale na śluby i pogrzeby wzywano księdza katolickiego. Klimat w części środkowej wyspy (jw) nad rzeką Tym , był zbliżony do polskiego z większą ilością śniegu, ale wpływ Pacyfiku ocieplał go na tyle,że nie było dużych mrozów.

Życie Polaków na tych terenach jest dziś kompletnie nieznane, obecnie żyją tam jeszcze dzieci kobiet polskich, które wyszły za mąż za Rosjan i pozostały w 1926 roku, a do Japonii uciekli głównie mężczyźni (sama ucieczka w ostatniej chwili saniami, zimą, cała karawana sań, a Rosjanie wychodzili z domów i dawali coś gorącego w drodze.......piękny akcent słowiańskiej solidarności).

Pozostały mi 3 zdjęcia rodzinne i złotą nicią szyty smok chiński na jedwabiu czarnym.Ot i po wielkiej przygodzie rodzinnej , która zaczęła się zsyłką a zamieniła w okres dostatku i stabilności na kilkadziesiąt lat.

Krzysztof Głażewski

PP poleca:

Cytat z listu Antoniego Czechowa

Kilka dni później, w dniach 23-26 czerwca 1890 r., pisał "z drogi do Biagowieszczeństwa" o innej ludzkiej przypadłości: "Jakie dziwne prowadzi się tu rozmowy! Rozmawia się bez końca o złocie, kopalniach, Japonii, żegludze pasażerskiej. W stanicy Pokrowskiej każdy chłop, ba, każdy duchowny trudni się też wydobywaniem złota. Tym samym zajmują się osiedleńcy, którzy bogacą się tu równie szybko, jak plajtują. Są tez bogacze z drobnych mieszczan - piją wyłącznie szampana i do karczmy chodzą tylko po czerwonym chodniku rozścielonym od samych drzwi chaty".

A, że pisał list przez kilka dni, to i różnorodność spostrzeżeń. Godny pamięci jest zachwyt nad...: "Ziemia Amurska to kraina nadzwyczaj ciekawa i oryginalna. Życie tu takie, o jakim nikt w Europie nie ma pojęcia. (...) Brzegi są do tego stopnia dziwaczne, osobliwe i cudowne, że ma się ochotę zostać tu na zawsze. (...) Przepłynąłem już Amurem tysiąc wiorst i widziałem milion najwspanialszych krajobrazów - w głowie się mąci z zachwytu". Jest i wzmianka następująca: "Zapomniałem napisać, że na Zabajkalu woźnice to nie Rosjanie, lecz Buriaci. Śmieszny naród. Ich konie pędzą jak szalone, istne szatany".

Zródło: Czechow w drodze na Sachalin


Zakuwanie w kajdany 1890 r. Fotografia z kolekcji Antoniego Czechowa

Artykuł Karola Narocza

Rykowskoje- fotografia Bronisława Piłsudskiego

Bronisława Piłsudskiego droga do etnografii